[video] „Ale o czym pan mówi?” Kurdej-Szatan wzburzona pytaniami red. Jastrzębowskiego
Wciąż nie milkną echa skandalicznej wypowiedzi Barbary Kurdej-Szatan, która emocjonalnym i wulgarnym wpisem nt. Straży Granicznej i sytuacji na granicy polsko-białoruskiej wywołała w polskich mediach prawdziwe trzęsienie ziemi.
Celebrytka co prawda przeprosiła „za niestosowny język”, a później zapewniała o swoim szacunku do służb mundurowych. Jednak niewiele to pomogło; aktorka tym razem najwyraźniej zdecydowanie przesadziła i straciła sympatię sporej części fanów. Sprawą zajmuje się również prokuratura, a Kurdej-Szatan stała się bohaterką propagandy białoruskiego reżimu.
Media poinformowały również, że Play zamierza definitywnie zakończyć z nią współpracę – firma nie przedłuży lukratywnego kontraktu z aktorką.
Czytaj więcej: Media: "Play definitywnie kończy z współpracę z Kurdej-Szatan"
Kurdej-Szatan: „O czym pan mówi? Wychowałam się na blokowisku”
W środę pani Kurdej-Szatan była gościem u red. Sławomira Jastrzębowskiego w Salonie24. Poinformowała, że po raz ostatni komentuje feralny wpis dot. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.
– A może to dlatego napisała pani to, co napisała, ponieważ żyje pani w pewnej bańce. To jest hipoteza. I w tej bańce żyje pani z panią Jandą, panią Mołek
– mówił redaktor.
– Z panią Jandą również nie znam się prywatnie. Ani nawet zawodowo
– odparła Barbara Kurdej-Szatan.
– Wszyscy się nie znają. Z panem Damięckim… ja podaję przykłady
– powiedział prowadzący.
– Z panem Damięckim się znam. Ale co to znaczy „wszyscy się nie znają”? Z panią Jandą nie znam się prywatnie ani zawodowo, nie widziałyśmy się nigdy
– odpowiedziała aktorka.
– No dobrze, ja podaję przykłady. Więc żyjecie sobie w tej „Warszawce”, tej warszawskiej bańce, popieracie się wzajemnie i tak naprawdę nie wiecie, jak żyją ludzie
– postawił tezę redaktor.
– Ale o czym pan mówi?
– zdziwiła się celebrytka.
– O bańce
– uściślił prowadzący.
– Ale o czym pan mówi? Proszę pana: wychowałam się na blokowisku, miałam również długi, problemy z pieniędzmi, każdy z nas ma jakieś doświadczenia i to, że teraz akurat pracuję w telewizji...
– oburzyła się Kurdej-Szatan.
– Teraz to chyba nie pracuje pani w telewizji…
– wtrącił red. Jastrzębowski.
– Jeszcze tak. (…) Całe życie pracowałam na to, co robię teraz
– mówiła aktorka.
– A teraz robi pani to, że pokazują panią w telewizji rzeczywiście, ale białoruskiej. Bo fajnie się pani wpisała w tę poetykę
– odparł redaktor.
– A dlaczego mnie pokazali w białoruskiej telewizji? Dlatego że tutejsze media tak rozdmuchały sytuację z moim wpisem, że sami narobili afery i gdyby nie narobili afery z tego wpisu, to białoruskie media nawet by tego nie dostrzegły
– znów oburzyła się aktorka.
– Czyli generalnie winne są polskie media, bo narobiły afery
– skwitował Jastrzębowski.
– Nie, oczywiście, że winna jestem ja, bo to wrzuciłam, ale zaraz to wykasowałam i przeprosiłam, mimo to cała nagonka się nie skończyła
– odparła emocjonalnie aktorka.
– Pani sobie zdewastowała życie, pani o tym wie?
– pytał redaktor.
– Ja tak nie uważam. Z każdej sytuacji trzeba wyciągać wnioski i przełożyć to na coś dobrego, i tak właśnie planuję
– padła odpowiedź.
– Kurski pani nie chce, Play pani nie chce… kawy się napijmy może
– skwitował redaktor.
– A skąd pan może wiedzieć, oprócz Kurskiego, który zatweetował, że mnie zwalnia z serialu, do którego mnie nie zatrudniał…
– tłumaczyła się aktorka.
– To niech mi pani opowie, chętnie posłucham. Jakie kontrakty pani straciła?
– spytał Jastrzębowski.
– Ale ja nie mogę takich informacji zdradzać
– odpowiedziała Barbara Kurdej-Szatan.