Ekspert: „Od tego zależało będzie czy Rosja pójdzie dalej, czy zatrzyma się na danym etapie”

„Tak długo jak nie ma eskalacji tego konfliktu, tak długo w grze jest dyplomacja. Zachód realizuje politykę odstraszania i wpływu na rachunek, który Rosja najpewniej przeprowadza, dot. tego czy inwazja na Ukrainę jej się opłaca. Te wszystkie działania Zachodu mają pokazać, że rozumie on sytuację, że jest gotowy twardo odpowiedzieć” – mówił Marek Budzisz.
„Jeśli Rosja zdecyduje się na agresję, to najprawdopodobniej zacznie od niewielkiego poziomu eskalacji. Potem - w zależności od oceny sytuacji na froncie, od siły oporu Ukrainy, od sytuacji wewnętrznej w tym kraju i od reakcji Zachodu - zależało będzie czy pójdzie dalej, czy zatrzyma się na danym etapie, w danej fazie konfliktu. Dlatego też władze Ukrainy przede wszystkim starają się teraz uspokajać własne społeczeństwo. Deklaracje prezydenta Zelenskiego czy Oleksiya Danilova są przede wszystkim skierowane do samych Ukraińców z jasnym komunikatem, że Ukraina jest silna, że będzie się bronić i nie ma powodu do niepokoju. Chodzi o to, żeby Rosji nie udało się zdestabilizować sytuacji wewnętrznej na Ukrainie. Destabilizacja może być jednym z głównych celów Moskwy w pierwszej fazie konfliktu” – twierdził rozmówca Janusza Zalewskiego.
„Jeśli zacznie się konflikt wojenny na Ukrainie to najprawdopodobniej w swojej pierwszej fazie będzie on miał relatywnie ograniczony charakter, zarówno terytorialnie, jak i co do intensywności tej wojny. Nie oznacza to jednak, że nie może mieć ona charakteru większego konfliktu za jakiś czas” – powiedział Gość Poranka „Siódma9”.
„Scenariusz najgroźniejszy, czyli zmasowane uderzenie na Ukrainę, wydaje się najmniej prawdopodobny, co nie oznacza, że nie jest on nierealny” – podsumował red. Budzisz.