[Tylko u nas] Agnieszka Żurek: Pacjent to nie przestępca. Zacznijmy leczyć zamiast karać
![[Tylko u nas] Agnieszka Żurek: Pacjent to nie przestępca. Zacznijmy leczyć zamiast karać](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16434578381db7eac087f2d9ca3c5de81a3bec6553f5a6578af2324d101c88f46cbdb0c1ef.jpg)
„Nowy projekt w sprawie weryfikacji covidowej wprowadzi obowiązek testowania pracowników raz w tygodniu i nakłada kary finansowe na tych, którzy zarażą innych pracowników” - powiedział w czwartek w Programie 3. Polskiego Radia wiceprzewodniczący komisji zdrowia Bolesław Piecha.
„Ten test będzie musiał wykonywać pracownik, nieobowiązkowo oczywiście, a pracodawca sprawdzić. Ale jeżeli tego testu pracownik nie wykona, a w pracy ktoś ma ujemny test i zarazi się, to taki pracownik musiał po prostu zapłacić odszkodowanie” – podkreślił poseł Piecha, wyceniając wysokość odszkodowania na pięć minimalnych płac, czyli około 12-15 tys. zł.
„Jeśli pracownik, który przeszedł test i ma ujemny wynik, wystąpi z wnioskiem (...) a w zakładzie pracy są osoby niezaszczepione, to składa on wniosek, żeby pracodawca ukarał osoby niezaszczepione” - powiedział Piecha, mając chyba na myśli osoby nieprzetestowane – bo „dobrowolny obowiązek” testów miałby w myśl proponowanej przez polityka ustawy dotyczyć osób zarówno zaszczepionych, jak i niezaszczepionych.
„Oczywiście jest droga odwoławcza (...), ale jest to lekki przymus byśmy się testowali przed przystąpieniem do pracy. Raz na tydzień, czyli w każdy poniedziałek przychodzimy do zakładu pracy z wykonanym negatywnym testem na koronawirusa” – stwierdził Piecha.
Projekt ustawy o numerze 1981 jest takim absurdem, że aż trudno uwierzyć, że będzie on traktowany poważnie i rozpatrywany przez polski Sejm. Pomijając kwestie etyczne – nastawiania pracowników przeciwko sobie, cedowania na pracodawców odpowiedzialności za skutki walki z wirusem, nagradzanie donosicielstwa i puszczanie z torbami ludzi, których intencją z pewnością nie było celowe zarażenie kogokolwiek, projekt jest zupełnie pozbawiony zarówno logiki, jak i formy prawnej pozwalającej na jego realizację. Nie wiadomo też, jaki właściwie miałby on przynieść efekt – poza zastraszeniem już i tak wystarczająco umęczonych i zestresowanych ludzi.
W jaki sposób chory pracownik miałby udowodnić swojemu koledze fakt zarażenia się wirusem właśnie od niego? A jeśli ktoś zarazi się w środkach komunikacji miejskiej, w sklepie czy od kogoś z rodziny, a odpowiedzialnością obarczy kolegę z pracy, przy okazji zyskując za taki czyn potężny zastrzyk gotówki? Projekt ustawy 1981 jest tak obrzydliwy i pozbawiony wszelkiej logiki, że jedynym uzasadnieniem jego powstania może być to, że na jego tle tzw. „ustawa 1846” o możliwości weryfikacji „statusu szczepiennego” przez pracodawcę, wydaje się „mniejszym złem”.
Pytany, czy projekt jego ustawy będzie rozpatrywany na najbliższym posiedzeniu Sejmu, poseł Piecha odparł: „Tego nie wiem, bo dzisiaj jeszcze pracowaliśmy w nocy. Dzisiaj jestem już w blokach startowych, po to, żeby się przyjrzeć i zdecydować, czy jesteśmy za nowelizacją ustawy Hoca, która jest po pierwszym czytaniu, czy też ten w trybie nagłym (...), żeby go jednak przeprowadzić niezwłocznie, czyli jak najszybciej się da”. Być może to jest właśnie odpowiedź na pytanie o to, skąd wziął się pomysł stworzenia projektu ustawy nr 1981.
Złem są jednak oba projekty i oba zasługują na to, żeby trafić do kosza. Energię i publiczne pieniądze marnowane na kolejne pomysły gnębienia ludzi i traktowanie osób chorych jak podejrzanych o popełnienie przestępstwa, warto byłoby nareszcie spożytkować na umożliwienie pacjentom leczenia we wczesnym stadium choroby, nie zaś dopiero wtedy, kiedy potrzebują oni hospitalizacji.
Agnieszka Żurek