Ukraina. 77-latka, która prowadzi schronisko w Hostomlu: „Powiedziałam Rosjanom, że mogą spać w psich budach”

Ponad 600 psów i kotów znajduje opiekę w podkijowskim Hostomlu w schronisku prowadzonym przez 77-letnią Asię Serpinską. Kobieta, ryzykując życiem, nie opuściła zwierząt nawet podczas krwawej rosyjskiej okupacji. – Powiedziałam Rosjanom, że jak chcą tu nocować, to mogą spać w psich budach – powiedziała PAP Serpinska.
/ PAP/EPA/ALESSANDRO GUERRA

Kiedy na miasta Ukrainy zaczęły spadać rosyjskie bomby na pozór krucha, starsza kobieta z Kijowa pospiesznie ubrała się i pierwszym autobusem, który złapała pojechała do oddalonego o ponad 20 kilometrów Hostomla. „Musiałam tu przyjechać do moich psów i kotów” – mówi Serpinska.

Kobieta od ponad 20 lat prowadzi w Hostomlu schronisko dla zwierząt. W długim na kilkadziesiąt metrów budynku dom znajduje obecnie ponad 500 bezdomnych psów i 100 kotów. Jak mówi PAP Serpinska, przed wojną psów było co najmniej 700, ale część zwierząt uciekła, a niektóre zabili Rosjanie.

„Przed naszym ogrodzeniem zatrzymały się pojazdy rosyjskie. Kilku żołnierzy weszło na posesję. A psy jak to psy, zaczęły szczekać. Wtedy oni strzelali do nich z automatów. Rozumiesz to? Krzyczałam +nie strzelajcie!+ Ale było za późno” – relacjonuje kobieta drżącym głosem.

Jak mówi, nie bała się o siebie, bała się o zwierzęta. ”Zapytałam jednego z nich, dlaczego strzela. A on na to, że psy na niego szczekają, a poza tym to jest wojna, a on jeszcze nikogo nie zabił. To zabił psy. Taki był dzielny” – wspomina.

Dodaje, że Rosjanie chcieli przenocować w schronisku. „Powiedziałam im, że jak chcą to mogą spać w psich budach” – mówi Serpinska.

Schronisko w Hostomlu, podobnie jak duża część budynków w tej miejscowości, nie wyszło bez szwanku spod rosyjskiej okupacji. Miejscowość była miejscem ciężkich walk, dostała się też na ponad 30 dni pod kontrolę Rosjan. Po wycofaniu się rosyjskich wojsk w Hostomlu, sąsiedniej Buczy i Irpieniu odkryto ciała zamordowanych cywili na ulicach, masowe groby i setki zniszczonych budynków. Na podwórku w schronisku nadal można znaleźć łuski po nabojach i odłamki pocisków.

Jak mówi PAP Masza, wnuczka Serpinskiej, która pomaga w prowadzeniu ośrodka, w wyniku rosyjskich ostrzałów uszkodzony został dach schroniska. Remont wyceniono na kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Dziewczyna dodaje, że pieniądze są bardzo potrzebne, ale nie mniej ważne są też ręce do pracy.

„W tej chwili mamy pięciu pracowników. Ale to za mało. Niełatwo znaleźć chętnych do tej pracy. To ciężkie zajęcie. Zaczynamy rano o godz. 7 i pracujemy z przerwami do wieczora. Poza tym to praca ze zwierzętami, i to trudnymi, często skrzywdzonymi” – mówi.

Zapytana, czy potrzebna jest jeszcze karma dla zwierząt odparła, że organizacje pomocowe i wolontariusze zapewnili jej dość, ale ośrodek robi zapasy na wypadek, gdyby wojna wróciła do Hostomla.

Prowadzone przez Serpinską schronisko jest prosto urządzone, ale należy do jednych z najlepiej utrzymanych w regionie. Działka na której mieści się ośrodek podzielona jest na sektory. Część psów ma swoje budy bezpośrednio na świeżym powietrzu, inne z kolei zamieszkują długi na kilkadziesiąt metrów budynek. Tam też znajdują schronienie koty, które przebywają w ogrzewanych pomieszczeniach z przytulnymi kojcami i dostępem do podwórka.

Do schroniska stale przybywają nowe zwierzęta. Są to w szczególności psy i koty zagubione podczas działań wojennych. Wiele z nich uciekło też w stresie podczas ostrzałów, inne znajdowane były zamknięte w domach i mieszkaniach. Ośrodek wspomagają wolontariusze, osoby prywatne i organizacje. Potrzeby schroniska jednak są ogromne. Dlatego też zorganizowano w internecie zbiórkę, która choć częściowo wspomaga funkcjonowanie ośrodka.

Przez długi miesiąc, podczas którego Hostomel znajdował się pod okupacją wojsk rosyjskich, Serpinska i troje pracowników opiekowali się zwierzętami. Dużym problemem był wówczas brak prądu, który zasila m.in. pompy wodne. Z kolei woda potrzebna była do karmienia zwierząt. Na szczęście udało się zdobyć generator prądu. Teraz w schronisku są już trzy.

Któregoś dnia – jak opowiada kobieta – Rosjanie zamknęli ją razem ze współpracownikami w jednym z pomieszczeń schroniska i zabronili wychodzić. „Powiedzieli żebyśmy lepiej nie wychodzili, bo źle się to skończy” – mówi. Jak dodaje, Rosjanie sugerowali, że drzwi są zaminowane.

Innym razem wygłodniali żołnierze rosyjscy przyszli do schroniska żądając jedzenia. „Usłyszeli kury i chcieli kilka na zupę. Czy im dałam? Dałam, oni mieli karabiny, a ja nie. Dla nich zabić psa to jak zabić muchę, i człowieka też” – mówi kobieta.

Pomimo zaawansowanego wieku Serpinska nie wybiera się jeszcze na emeryturę. Z nieskrywaną dumą pokazuje liczne, zdobiące ścianę dyplomy uznania za długoletnie prowadzenie schroniska. Wśród nich jest medal „Cudotwórcy” wręczony kobiecie przez pierwszego prezydenta Ukrainy Łeonida Krawczuka.

Kobieta zapewnia przy tym, że nie martwi się o przyszłość. Wie, że schronisko i zwierzęta trafią w dobre ręce. „Zajmie się nim moja wnuczka Masza” – dodaje z uśmiechem.

Z Hostomla Mateusz Mikowski (PAP)


 

POLECANE
Szpital musiał zaplanować w budżecie projektu działania na rzecz środowisk LGBT+ z ostatniej chwili
Szpital musiał zaplanować w budżecie projektu działania na rzecz środowisk LGBT+

Taki był warunek skorzystania ze środków unijnych. Unia Europejska, chociaż sprawy światopoglądowe należą do prerogatyw państw członkowskich, forsuje lewicową agendę bez oglądania się na skutki.

Karol Nawrocki przybył na Łotwę, gdzie spotka się z prezydentem Rinkeviczsem z ostatniej chwili
Karol Nawrocki przybył na Łotwę, gdzie spotka się z prezydentem Rinkeviczsem

Prezydent Karol Nawrocki w środę wieczorem przybył na Łotwę; w czwartek w Rydze spotka się z prezydentem tego kraju Edgarsem Rinkeviczsem i premier Eviką Siliną. Nawrocki odwiedzi też polskich żołnierzy stacjonujących w bazie wojskowej Adażi.

Sekielski, Polaszczyk i cisza po fałszywych zeznaniach tylko u nas
Sekielski, Polaszczyk i cisza po fałszywych zeznaniach

Rząd Donalda Tuska nie może pogodzić się z porażką w sprawie ustawy o rynku kryptowalut. Najpierw było weto, potem jego utrzymanie przez posłów w Sejmie, a dziś — próba przegłosowania tego samego projektu jeszcze raz. Z uporem, który nie świadczy o determinacji, lecz o politycznej desperacji.

Merz do Trumpa: Jeśli nie Europa, to niech Niemcy będą twoim partnerem gorące
Merz do Trumpa: "Jeśli nie Europa, to niech Niemcy będą twoim partnerem"

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz powiedział we wtorek, że niektóre elementy nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego administracji USA są "fatalne z punktu widzenia Europy".

Zełenski przyjedzie do Warszawy z ostatniej chwili
Zełenski przyjedzie do Warszawy

Szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz przekazał, że w środę rozmawiał ze stroną ukraińską ws. spotkania prezydentów Wołodymyra Zełenskiego i Karola Nawrockiego. Podkreślił, że Polska jest w stałym kontakcie z Ukrainą w tej sprawie, ale nie ma jeszcze ustalonej daty spotkania.

Przydacz: Prezydent nie jest na bieżąco informowany ws. przekazania polskich MiG-ów Ukrainie z ostatniej chwili
Przydacz: Prezydent nie jest na bieżąco informowany ws. przekazania polskich MiG-ów Ukrainie

Prezydent Karol Nawrocki nie jest na bieżąco informowany w sprawie planowanego przekazania Ukrainie polskich samolotów MiG-29 – poinformował w środę szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz. Według niego, może to świadczyć o złej woli po stronie rządowej.

Zamach na bliskiego współpracownika Zełenskiego. Ukrywał się w Izraelu z ostatniej chwili
Zamach na bliskiego współpracownika Zełenskiego. Ukrywał się w Izraelu

W Izraelu doszło do nieudanego zamachu na Tymura Mindicza — biznesmena oskarżanego o zorganizowanie gigantycznej siatki korupcyjnej na Ukrainie i byłego współpracownika Wołodymyra Zełenskiego. Zamachowcy, przygotowani do zabójstwa, omyłkowo wtargnęli do niewłaściwego budynku, raniąc pracownicę domu. Zostali zatrzymani.

„Washington Post”: Akcesja Ukrainy do UE w 2027 r. elementem rozmów pokojowych z ostatniej chwili
„Washington Post”: Akcesja Ukrainy do UE w 2027 r. elementem rozmów pokojowych

Wśród omawianych elementów porozumienia kończącego wojnę w Ukrainie jest przystąpienie tego kraju do Unii Europejskiej już w 2027 r. – powiadomił w środę publicysta „Washington Post” David Ignatius. Według tych doniesień USA mają również udzielić Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa ratyfikowanych przez Kongres.

Islam wchodzi na europejską scenę polityczną – ostrzega Jacek Saryusz-Wolski z ostatniej chwili
Islam wchodzi na europejską scenę polityczną – ostrzega Jacek Saryusz-Wolski

Demografia robi swoje. Podczas gdy europejskie kobiety ustawiają się w kolejkach do klinik aborcyjnych, muzułmanki ustawiają się w kolejkach po zasiłek na dziecko.

Ogromny pożar na targowisku w St. Petersburgu. Świadkowie słyszeli eksplozję z ostatniej chwili
Ogromny pożar na targowisku w St. Petersburgu. Świadkowie słyszeli eksplozję

Na Prawobrzeżnym Rynku w Petersburgu doszło do groźnego pożaru, który w godzinach szczytu sparaliżował ruch w jednej z najbardziej zatłoczonych części miasta. Ogień rozprzestrzenił się błyskawicznie, a na miejscu pracowały dziesiątki ratowników.

REKLAMA

Ukraina. 77-latka, która prowadzi schronisko w Hostomlu: „Powiedziałam Rosjanom, że mogą spać w psich budach”

Ponad 600 psów i kotów znajduje opiekę w podkijowskim Hostomlu w schronisku prowadzonym przez 77-letnią Asię Serpinską. Kobieta, ryzykując życiem, nie opuściła zwierząt nawet podczas krwawej rosyjskiej okupacji. – Powiedziałam Rosjanom, że jak chcą tu nocować, to mogą spać w psich budach – powiedziała PAP Serpinska.
/ PAP/EPA/ALESSANDRO GUERRA

Kiedy na miasta Ukrainy zaczęły spadać rosyjskie bomby na pozór krucha, starsza kobieta z Kijowa pospiesznie ubrała się i pierwszym autobusem, który złapała pojechała do oddalonego o ponad 20 kilometrów Hostomla. „Musiałam tu przyjechać do moich psów i kotów” – mówi Serpinska.

Kobieta od ponad 20 lat prowadzi w Hostomlu schronisko dla zwierząt. W długim na kilkadziesiąt metrów budynku dom znajduje obecnie ponad 500 bezdomnych psów i 100 kotów. Jak mówi PAP Serpinska, przed wojną psów było co najmniej 700, ale część zwierząt uciekła, a niektóre zabili Rosjanie.

„Przed naszym ogrodzeniem zatrzymały się pojazdy rosyjskie. Kilku żołnierzy weszło na posesję. A psy jak to psy, zaczęły szczekać. Wtedy oni strzelali do nich z automatów. Rozumiesz to? Krzyczałam +nie strzelajcie!+ Ale było za późno” – relacjonuje kobieta drżącym głosem.

Jak mówi, nie bała się o siebie, bała się o zwierzęta. ”Zapytałam jednego z nich, dlaczego strzela. A on na to, że psy na niego szczekają, a poza tym to jest wojna, a on jeszcze nikogo nie zabił. To zabił psy. Taki był dzielny” – wspomina.

Dodaje, że Rosjanie chcieli przenocować w schronisku. „Powiedziałam im, że jak chcą to mogą spać w psich budach” – mówi Serpinska.

Schronisko w Hostomlu, podobnie jak duża część budynków w tej miejscowości, nie wyszło bez szwanku spod rosyjskiej okupacji. Miejscowość była miejscem ciężkich walk, dostała się też na ponad 30 dni pod kontrolę Rosjan. Po wycofaniu się rosyjskich wojsk w Hostomlu, sąsiedniej Buczy i Irpieniu odkryto ciała zamordowanych cywili na ulicach, masowe groby i setki zniszczonych budynków. Na podwórku w schronisku nadal można znaleźć łuski po nabojach i odłamki pocisków.

Jak mówi PAP Masza, wnuczka Serpinskiej, która pomaga w prowadzeniu ośrodka, w wyniku rosyjskich ostrzałów uszkodzony został dach schroniska. Remont wyceniono na kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Dziewczyna dodaje, że pieniądze są bardzo potrzebne, ale nie mniej ważne są też ręce do pracy.

„W tej chwili mamy pięciu pracowników. Ale to za mało. Niełatwo znaleźć chętnych do tej pracy. To ciężkie zajęcie. Zaczynamy rano o godz. 7 i pracujemy z przerwami do wieczora. Poza tym to praca ze zwierzętami, i to trudnymi, często skrzywdzonymi” – mówi.

Zapytana, czy potrzebna jest jeszcze karma dla zwierząt odparła, że organizacje pomocowe i wolontariusze zapewnili jej dość, ale ośrodek robi zapasy na wypadek, gdyby wojna wróciła do Hostomla.

Prowadzone przez Serpinską schronisko jest prosto urządzone, ale należy do jednych z najlepiej utrzymanych w regionie. Działka na której mieści się ośrodek podzielona jest na sektory. Część psów ma swoje budy bezpośrednio na świeżym powietrzu, inne z kolei zamieszkują długi na kilkadziesiąt metrów budynek. Tam też znajdują schronienie koty, które przebywają w ogrzewanych pomieszczeniach z przytulnymi kojcami i dostępem do podwórka.

Do schroniska stale przybywają nowe zwierzęta. Są to w szczególności psy i koty zagubione podczas działań wojennych. Wiele z nich uciekło też w stresie podczas ostrzałów, inne znajdowane były zamknięte w domach i mieszkaniach. Ośrodek wspomagają wolontariusze, osoby prywatne i organizacje. Potrzeby schroniska jednak są ogromne. Dlatego też zorganizowano w internecie zbiórkę, która choć częściowo wspomaga funkcjonowanie ośrodka.

Przez długi miesiąc, podczas którego Hostomel znajdował się pod okupacją wojsk rosyjskich, Serpinska i troje pracowników opiekowali się zwierzętami. Dużym problemem był wówczas brak prądu, który zasila m.in. pompy wodne. Z kolei woda potrzebna była do karmienia zwierząt. Na szczęście udało się zdobyć generator prądu. Teraz w schronisku są już trzy.

Któregoś dnia – jak opowiada kobieta – Rosjanie zamknęli ją razem ze współpracownikami w jednym z pomieszczeń schroniska i zabronili wychodzić. „Powiedzieli żebyśmy lepiej nie wychodzili, bo źle się to skończy” – mówi. Jak dodaje, Rosjanie sugerowali, że drzwi są zaminowane.

Innym razem wygłodniali żołnierze rosyjscy przyszli do schroniska żądając jedzenia. „Usłyszeli kury i chcieli kilka na zupę. Czy im dałam? Dałam, oni mieli karabiny, a ja nie. Dla nich zabić psa to jak zabić muchę, i człowieka też” – mówi kobieta.

Pomimo zaawansowanego wieku Serpinska nie wybiera się jeszcze na emeryturę. Z nieskrywaną dumą pokazuje liczne, zdobiące ścianę dyplomy uznania za długoletnie prowadzenie schroniska. Wśród nich jest medal „Cudotwórcy” wręczony kobiecie przez pierwszego prezydenta Ukrainy Łeonida Krawczuka.

Kobieta zapewnia przy tym, że nie martwi się o przyszłość. Wie, że schronisko i zwierzęta trafią w dobre ręce. „Zajmie się nim moja wnuczka Masza” – dodaje z uśmiechem.

Z Hostomla Mateusz Mikowski (PAP)



 

Polecane