[Tylko u nas] Marcin Bąk: Dirlewanger 2.0. Rosyjscy kryminaliści na Ukrainie

Od kilku tygodni docierają do nas informacje o tym, że Federacja Rosyjska kompletuje oddziały do wojny na Ukrainie z kryminalistów zwalnianych z więzień. Musi być naprawdę bardzo źle, skoro chwytają się takiego sposobu.
Oskar Dirlewanger [Tylko u nas] Marcin Bąk: Dirlewanger 2.0. Rosyjscy kryminaliści na Ukrainie
Oskar Dirlewanger / Wikipedia CC BY-SA 3,0 de Bundesarchiv

Pytanie jak rekrutować oddziały wojskowe jest tak stare jak samo zjawisko wojny. Najbardziej oczywiste i najstarsze wydaje się pospolite ruszenie wszystkich zdolnych do noszenia broni. Ten system okazywał się mało wydajny już w zamierzchłej starożytności, gdy wykształciły się pierwsze, bardziej złożone organizmy państwowe. Ludzkość przećwiczyła armie różnego typu – obywatelskie, tak jak w greckich polis czy w republikańskim Rzymie, armie zawodowe, wojska zaciężne, armie feudalne których trzonem była elita wojowników, jak rycerze europejscy czy japońscy samurajowie. W końcu armie z powszechnego poboru, które zdominowały pola bitew XIX i XX wieku.

Wojna demoralizuje, choćby dlatego, że na wojnie nagradzamy za czyny, które w czasie pokoju są ciężkim przestępstwem – za zabijanie. Różne cywilizacje starały się wypracować system zabezpieczeń,  hamujący swoich zbrojnych przed popadnięciem barbarzyństwo. Szczytowym przykładem tych starań są kodeksy postepowania zachodniego rycerstwa, indyjskich kszatrijów czy bushido w Japonii. Szlachetni samurajowie i legendarni paladyni istnieli… głównie w legendach, niemniej było się przynajmniej do czego odwoływać. Niejako na drugim biegunie problemu kompletowania armii  znajdują się próby formowania oddziałów z przestępców. Robiono to starożytności, robiono od czasu do czasu w innych okresach. Skutki rzadko kiedy były zadowalające. Dzieje się tak z kilku powodów. Przestępcy, którzy weszli w kolizję z prawem, mają najczęściej już bardzo zwichrowany system moralny, trudności z dostosowaniem się do działań grupowych, dyscypliną i innymi cechami potrzebne na wojnie. Dowódcy bardzo niechętnie obejmowali w przeszłości komendę nad oddziałami złożonymi z przestępców, gdyż były to formacje niezdyscyplinowane, o słabym morale, skłonne do buntu i skierowanie własnej broni przeciwko oficerom. Na terenie przeciwnika chętniej niż walką zajmowali się grabieżą i gwałtami, co zresztą czynili też na własnej ziemi, stając się nieraz takim samym zagrożeniem jak oddziały nieprzyjacielskie.

 

Mroczny antybohater Powstania

Mieszkańcy Warszawy mieli podczas Powstania okazję zetknąć się z niemiecką formacją karną dowodzoną przez Oskara Dirlewangera. Już sama postać dowódcy jest ciekawa – doktor ekonomii, przed wojną skazany za pedofilię, wstąpił do SS i stanął na czele brygady przeznaczonej do pacyfikacji terenów okupowanych. Pierwotnie jej żołnierze rekrutowali się głównie ze zwolnionych z więzień kłusowników, z czasem rekrutowano do niej już wszystkich – morderców, złodziei, gwałcicieli. Podczas walk na Ukrainie i Białorusi brygada wzmocniona została przez byłych żołnierzy Armii Czerwonej, zdemoralizowanych ludzi bez ojczyzny i bez przyszłości. Zasłynęła niesamowitym okrucieństwem podczas pacyfikacji ukraińskich wsi. Ściągnięta do Warszawy na początku sierpnia 1944 roku brygada Dirlewangera wzięła udział w rzezi Woli a następnie walczyła w kolejnych dzielnicach. Jej straty były ogromne (180 %) ale stały napływ nowych bandytów pozwalał uzupełniać stany. Jej wartość bojowa nie była wielka, najlepiej radzili sobie w „walce” z ludnością cywilną, stawiając ją pod mur natomiast w starciu z na pół uzbrojonymi powstańcami już tacy skuteczni nie byli. Na zajętych terenach rozbiegali się po domach, plądrując w poszukiwaniu kosztowności  i wódki, gwałcąc napotkane kobiety.

 

Długa tradycja rosyjska

W Rosji korzystano na wojnie z różnego rodzaju „rot aresztanckich” i batalionów karnych od bardzo dawna, jeszcze w czasach carskich. W Sowietach  chętnie pędzono „zeków” na front w czasach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, obiecując wymazanie win i możliwość powrotu do normalnego życia. Pod warunkiem, że się przeżyje oczywiście a z tym bywały duże problemy. Zjawisko nieliczenia się z własnymi stratami w armii rosyjskiej ma bogatą literaturę, nikt nie przejmował się zanadto śmiercią tysięcy zwykłych „Iwanów” wypełniających szeregi pułków piechoty.  Tym bardziej nie liczono się z życiem byłych więźniów, którzy trafiali do karnych batalionów. Jednostki takie kierowane były na najgorsze odcinki frontu, do wykonywania niewykonalnych zadań. Pędzono je w falowanych atakach na umocnione pozycje niemieckie, wykorzystywano do rozpoznania bojem i forsowania trudnych przepraw rzecznych. Ginęli tysiącami, spełniając definicje prawdziwego „mięsa armatniego”. W przerwach między walkami stanowili zagrożenie dla  i tak już niskiej dyscypliny w pozostałych jednostkach Armii Czerwonej. Na terenach zachodnich, w Polsce, Czechosłowacji a szczególnie w Niemczech, kryminaliści z oddziałów karnych dali się poznać z gwałtów i grabieży.

Dziś Rosja sięga po przestępców by toczyć wojnę napastniczą przeciwko Ukrainie. Z jakiś powodów Putin nie chce albo nie może (gdyby mógł to już by to zrobił) ogłosić normalnej mobilizacji. Armia rosyjska stara się sztukować braki kadrowe między innymi tworząc jednostki z kryminalistów. Doświadczenia historyczne uczą nas, że takie oddziały nie będą miały wielkiej wartości bojowej, natomiast biada ludności cywilnej na terenach nawiedzonych przez rosyjskich „dirlewangerowców”.  


 

POLECANE
Trans. Antifa. Charlie Kirk nie żyje tylko u nas
Trans. Antifa. Charlie Kirk nie żyje

Charlie Kirk nie żyje. FBI już opublikowało wizerunek mężczyzny podejrzanego o morderstwo prawicowego działacza. W ostatnich godzinach do sieci przedostała się też informacja, że na broni zamachowca znaleziono hasła charakterystyczne dla tzn. Trantify, czyli aktywistów gender działających w szeregach „antyfaszystów”. Co dokładnie morderca naniósł na swoją broń?

Woś do Tuska i Kierwińskiego: „Dręczycie moją rodzinę, jestem w Sejmie, a szukacie mnie na Śląsku” pilne
Woś do Tuska i Kierwińskiego: „Dręczycie moją rodzinę, jestem w Sejmie, a szukacie mnie na Śląsku”

Poseł PiS Michał Woś w mocnych słowach uderzył w premiera Donalda Tuska i szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego. Polityk nie kryje oburzenia po tym, jak funkcjonariusze policji nachodzili jego rodzinę, gdy on sam był na obradach Sejmu w Warszawie.

Awantura w Europarlamencie. Ostro między Śmiszkiem a Zajączkowską-Hernik: „Zabieraj partnera i idź na front!” Wiadomości
Awantura w Europarlamencie. Ostro między Śmiszkiem a Zajączkowską-Hernik: „Zabieraj partnera i idź na front!”

W Parlamencie Europejskim w Strasburgu doszło do ostrego starcia między Krzysztofem Śmiszkiem z Lewicy a Ewą Zajączkowską-Hernik z Konfederacji. Dyskusja o bezpieczeństwie Polski i rosyjskich dronach przerodziła się w personalny atak i mocną ripostę.

Polska zirytowała Rosję. Moskwa żąda cofnięcia decyzji o zamknięciu granicy z Białorusią z ostatniej chwili
Polska zirytowała Rosję. Moskwa żąda cofnięcia decyzji o zamknięciu granicy z Białorusią

Rosja zaatakowała decyzję rządu Donalda Tuska o zamknięciu wszystkich przejść granicznych z Białorusią. Kreml w oficjalnym komunikacie wezwał Polskę do zmiany stanowiska, nazywając działania Warszawy „krokiem destrukcyjnym”.

Szokujące fakty po zabójstwie Charliego Kirka. Na amunicji hasła transpłciowe i antyfaszystowskie z ostatniej chwili
Szokujące fakty po zabójstwie Charliego Kirka. Na amunicji hasła transpłciowe i "antyfaszystowskie"

Nowe ustalenia po zamachu na Charliego Kirka ujawniają makabryczne szczegóły. Na nabojach w karabinie zabójcy znaleziono napisy związane ze środowiskiem transpłciowym i ruchem "antyfaszystowskim" – podał „Wall Street Journal”.

Niemcy wracają do węgla i wyhamowują OZE pilne
Niemcy wracają do węgla i wyhamowują OZE

Niemcy, które latami forsowały zieloną transformację, dziś same cofają się o krok. Kanclerz Friedrich Merz przyznał, że kraj nie nadąża z budową alternatywnych źródeł energii. W efekcie Berlin rozważa utrzymanie elektrowni węglowych dłużej, niż wcześniej zapowiadano.

Trwa posiedzenie RBN. Prezydent ostrzega przed kłamstwami Kremla z ostatniej chwili
Trwa posiedzenie RBN. Prezydent ostrzega przed kłamstwami Kremla

To było bezprecedensowe wtargnięcie w polską przestrzeń powietrzną. Kilkanaście rosyjskich dronów przeleciało nad terytorium Polski w nocy z wtorku na środę. W czwartek prezydent Karol Nawrocki przewodniczył pierwszemu posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego poświęconemu tej sytuacji.

Pilny komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Wrocławscy radni podjęli decyzję, która dotyczy wszystkich mieszkańców i właścicieli sklepów. Po wejściu uchwalonych przepisów w całym mieście będzie obowiązywał nocny zakaz sprzedaży alkoholu – zarówno w sklepach, jak i na stacjach benzynowych. Zakaz obejmuje godziny od 22:00 do 6:00 rano.

Łukaszenka atakuje Polskę. „Jak dzikusy podsycają napięcie” polityka
Łukaszenka atakuje Polskę. „Jak dzikusy podsycają napięcie”

Aleksandr Łukaszenka znów uderza w Polskę. W czasie spotkania z przedstawicielem Białorusi przy ONZ Walentinem Rybakowem białoruski dyktator pozwolił sobie na bezprecedensowe ataki. Tym razem padły skandaliczne słowa o Polakach.

Woda niezdatna do picia. Pilny komunikat dla Warmińsko-Mazurskiego z ostatniej chwili
Woda niezdatna do picia. Pilny komunikat dla Warmińsko-Mazurskiego

Warmińsko-Mazurski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny wydał pilny komunikat. W kilku powiatach regionu stwierdzono zanieczyszczenie wody bakteriami z grupy coli i enterokokami. Woda w części miejscowości jest niezdatna do spożycia, a mieszkańcy muszą korzystać z alternatywnych źródeł zaopatrzenia.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marcin Bąk: Dirlewanger 2.0. Rosyjscy kryminaliści na Ukrainie

Od kilku tygodni docierają do nas informacje o tym, że Federacja Rosyjska kompletuje oddziały do wojny na Ukrainie z kryminalistów zwalnianych z więzień. Musi być naprawdę bardzo źle, skoro chwytają się takiego sposobu.
Oskar Dirlewanger [Tylko u nas] Marcin Bąk: Dirlewanger 2.0. Rosyjscy kryminaliści na Ukrainie
Oskar Dirlewanger / Wikipedia CC BY-SA 3,0 de Bundesarchiv

Pytanie jak rekrutować oddziały wojskowe jest tak stare jak samo zjawisko wojny. Najbardziej oczywiste i najstarsze wydaje się pospolite ruszenie wszystkich zdolnych do noszenia broni. Ten system okazywał się mało wydajny już w zamierzchłej starożytności, gdy wykształciły się pierwsze, bardziej złożone organizmy państwowe. Ludzkość przećwiczyła armie różnego typu – obywatelskie, tak jak w greckich polis czy w republikańskim Rzymie, armie zawodowe, wojska zaciężne, armie feudalne których trzonem była elita wojowników, jak rycerze europejscy czy japońscy samurajowie. W końcu armie z powszechnego poboru, które zdominowały pola bitew XIX i XX wieku.

Wojna demoralizuje, choćby dlatego, że na wojnie nagradzamy za czyny, które w czasie pokoju są ciężkim przestępstwem – za zabijanie. Różne cywilizacje starały się wypracować system zabezpieczeń,  hamujący swoich zbrojnych przed popadnięciem barbarzyństwo. Szczytowym przykładem tych starań są kodeksy postepowania zachodniego rycerstwa, indyjskich kszatrijów czy bushido w Japonii. Szlachetni samurajowie i legendarni paladyni istnieli… głównie w legendach, niemniej było się przynajmniej do czego odwoływać. Niejako na drugim biegunie problemu kompletowania armii  znajdują się próby formowania oddziałów z przestępców. Robiono to starożytności, robiono od czasu do czasu w innych okresach. Skutki rzadko kiedy były zadowalające. Dzieje się tak z kilku powodów. Przestępcy, którzy weszli w kolizję z prawem, mają najczęściej już bardzo zwichrowany system moralny, trudności z dostosowaniem się do działań grupowych, dyscypliną i innymi cechami potrzebne na wojnie. Dowódcy bardzo niechętnie obejmowali w przeszłości komendę nad oddziałami złożonymi z przestępców, gdyż były to formacje niezdyscyplinowane, o słabym morale, skłonne do buntu i skierowanie własnej broni przeciwko oficerom. Na terenie przeciwnika chętniej niż walką zajmowali się grabieżą i gwałtami, co zresztą czynili też na własnej ziemi, stając się nieraz takim samym zagrożeniem jak oddziały nieprzyjacielskie.

 

Mroczny antybohater Powstania

Mieszkańcy Warszawy mieli podczas Powstania okazję zetknąć się z niemiecką formacją karną dowodzoną przez Oskara Dirlewangera. Już sama postać dowódcy jest ciekawa – doktor ekonomii, przed wojną skazany za pedofilię, wstąpił do SS i stanął na czele brygady przeznaczonej do pacyfikacji terenów okupowanych. Pierwotnie jej żołnierze rekrutowali się głównie ze zwolnionych z więzień kłusowników, z czasem rekrutowano do niej już wszystkich – morderców, złodziei, gwałcicieli. Podczas walk na Ukrainie i Białorusi brygada wzmocniona została przez byłych żołnierzy Armii Czerwonej, zdemoralizowanych ludzi bez ojczyzny i bez przyszłości. Zasłynęła niesamowitym okrucieństwem podczas pacyfikacji ukraińskich wsi. Ściągnięta do Warszawy na początku sierpnia 1944 roku brygada Dirlewangera wzięła udział w rzezi Woli a następnie walczyła w kolejnych dzielnicach. Jej straty były ogromne (180 %) ale stały napływ nowych bandytów pozwalał uzupełniać stany. Jej wartość bojowa nie była wielka, najlepiej radzili sobie w „walce” z ludnością cywilną, stawiając ją pod mur natomiast w starciu z na pół uzbrojonymi powstańcami już tacy skuteczni nie byli. Na zajętych terenach rozbiegali się po domach, plądrując w poszukiwaniu kosztowności  i wódki, gwałcąc napotkane kobiety.

 

Długa tradycja rosyjska

W Rosji korzystano na wojnie z różnego rodzaju „rot aresztanckich” i batalionów karnych od bardzo dawna, jeszcze w czasach carskich. W Sowietach  chętnie pędzono „zeków” na front w czasach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, obiecując wymazanie win i możliwość powrotu do normalnego życia. Pod warunkiem, że się przeżyje oczywiście a z tym bywały duże problemy. Zjawisko nieliczenia się z własnymi stratami w armii rosyjskiej ma bogatą literaturę, nikt nie przejmował się zanadto śmiercią tysięcy zwykłych „Iwanów” wypełniających szeregi pułków piechoty.  Tym bardziej nie liczono się z życiem byłych więźniów, którzy trafiali do karnych batalionów. Jednostki takie kierowane były na najgorsze odcinki frontu, do wykonywania niewykonalnych zadań. Pędzono je w falowanych atakach na umocnione pozycje niemieckie, wykorzystywano do rozpoznania bojem i forsowania trudnych przepraw rzecznych. Ginęli tysiącami, spełniając definicje prawdziwego „mięsa armatniego”. W przerwach między walkami stanowili zagrożenie dla  i tak już niskiej dyscypliny w pozostałych jednostkach Armii Czerwonej. Na terenach zachodnich, w Polsce, Czechosłowacji a szczególnie w Niemczech, kryminaliści z oddziałów karnych dali się poznać z gwałtów i grabieży.

Dziś Rosja sięga po przestępców by toczyć wojnę napastniczą przeciwko Ukrainie. Z jakiś powodów Putin nie chce albo nie może (gdyby mógł to już by to zrobił) ogłosić normalnej mobilizacji. Armia rosyjska stara się sztukować braki kadrowe między innymi tworząc jednostki z kryminalistów. Doświadczenia historyczne uczą nas, że takie oddziały nie będą miały wielkiej wartości bojowej, natomiast biada ludności cywilnej na terenach nawiedzonych przez rosyjskich „dirlewangerowców”.  



 

Polecane
Emerytury
Stażowe