Zuckerberg przyznaje, że przed wyborami Facebook cenzurował materiały dotyczące afery Huntera Bidena. Kuriozalne tłumaczenie

W jednym z wywiadów założyciel Facebooka przypomniał o aferze, która miała miejsce przed wyborami prezydenckimi. Był to czas, kiedy Joe Biden rywalizował z Donaldem Trumpem.
W październiku 2020 r. "New York Post" udostępnił korespondencję między Hunterem Bidenem a oligarchą paliwowym z Ukrainy Wadimem Pożarskim. W radzie spółki zasiadał wówczas syn Joe Bidena, który kandydował z ramienia Demokratów.
Hunter Biden dostał od paliwowej spółki pokaźne środki finansowe. Wszystko za ułatwienie kontaktów ze swoim ojcem i możliwość załatwienia dzięki niemu istotnych dla Burismy kwestii.
Mark Zuckerberg wyjawił powód
Założyciel Facebooka wyjaśnił, że kiedy sprawa z laptopem Huntera Bidena ujrzała światło dzienne, otrzymał on ostrzeżenie od FBI. Chodzi o znaczną ilość "rosyjskiej propagandy", w związku z czym platforma powinna dużo bardziej uważać.
Miliarder dodawał, że FBI jasno przekazało, że chodzi o sprawę syna Joe Bidena. Tymczasem administracja Facebooka wyjaśnia, że "pasuje ona do tego schematu".
Z racji wspomnianego ostrzeżenia, Facebook miał zdecydować o algorytmicznej cenzurze tej sprawy.