[Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Wojna o czas. Wszystko w naszych rękach

Zbliża się kolejna rocznica wybuchu II wojny światowej i ta data zawsze skłania do refleksji. Zagadnieniu temu poświęciłem jakiś czas temu swoją monografię („Wrzesień 1939. Nowej spojrzenie”) i upływ czasu utwierdza mnie w dokonanych tam ustaleniach. Kolejne rozważania w kończonej przeze mnie w pewnym sensie drugiej części („Kampania wrześniowa 1939. Nowe spojrzenie”), w jeszcze większym stopniu prowadzi do przekonania, jak wielką szansę dziejową straciliśmy ponad 80 lat temu. Zostawiając jednak na boku te kwestie, chciałbym się skupić na jednym elemencie, który wydaje mi się bardzo podobny do dzisiejszej sytuacji.
Orzeł bielik [Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Wojna o czas. Wszystko w naszych rękach
Orzeł bielik / Wikipedia CC BY-SA 4,0 Arturo de Frias Marques

Po zakończeniu II wojny światowej ta część przedwrześniowego obozu władzy, która bezpośrednio odpowiadała za klęskę wrześniową, stworzyła mitologię „wojny o czas”. Twierdzili oni – ujmując rzecz w skrócie – że wszystko co robili (a robili rzecz jasna perfekcyjnie), było podejmowane z myślą zyskania czasu. Czasu, który był niezbędny, aby nasi sojusznicy na zachodzie – Wielka Brytania i Francja – ogarnęli się na tyle, by ruszyć na Niemców i zadać im rozstrzygające ciosy. Ta pozornie dobrze wyglądająca wersja, solidnie umościła sobie miejsce w polskiej historiografii i polskiej świadomości. Na tyle solidnie, że przeciętny Polak, o ile w ogóle coś wie o kampanii wrześniowej, to wyrwany ze snu odpowie – „przegraliśmy, bo zachód nas zdradził”.

Skuteczność sanacyjnej propagandy jak widać jest ponadczasowa, bo inne wersje na ogół są omijane szerokimi łukami.

Jest tak dlatego, że oczywiście w 1939 roku należało toczyć wojnę o czas, ale zanim wojna wybuchła. A kiedy już wybuchła, to należało się zająć dowodzeniem własną armią oraz organizacją aparatu państwowego w wojennej rzeczywistości, a nie wędrowaniem po Polsce i udawaniem, że się ma jakieś wspaniałe plany i strategie. Ta mistyfikacja „wojny o czas” w jakimś sensie została wręcz skompromitowana czynami Rydza – Śmigłego i jego otoczenia, stąd dla niektórych samo pojęcie „walki o czas”, wydaje się być nic nie warte.

 

Dziś znów Polska potrzebuje czasu

Tymczasem dzisiaj stajemy wobec podobnego problemu. Tego co najbardziej teraz potrzeba Polsce, to czas. Stanęliśmy bowiem wobec wielkiej przebudowy świata, która odbywa się na naszych oczach. I stoimy w miejscu i w momencie, które mogą relatywnie szybko spowodować dla nas wręcz trudne do wyobrażenia szkody. Jesteśmy dzisiaj - w następstwie siedmiu lat realizacji zorientowanej na interesy polskiej polityki - w sytuacji, kiedy w ciągu najbliższych 2 – 3 lat możemy osiągnąć pozycję jakiej nie mieliśmy od 400 lat. Ale równie dobrze, możemy sobie zafundować to, co stało się z Polską po 1939 roku. I w moim najgłębszym przekonaniu – czemu dawałem wyraz niejeden raz w swoich tekstach – wszystko jest naprawdę w naszych rękach. Nie jakichś „obiektywnych procesów” czy „wielkich tego świata”. Wydarzenia ostatniego roku pokazały, że osiągnęliśmy samodzielną sprawczość w wymiarze europejskim i jesteśmy w stanie suwerennie decydować o polskich sprawach. Do tego zbudowaliśmy podstawy ekonomiczne do tego, aby owa suwerenność miała dużo bardziej solidne fundamenty, niż bywało to zwykle w historii.
Tego zatem nie można przecenić, ale można to łatwo stracić. Dlatego jak dawniej, musimy toczyć „walkę o czas”. Do czego nam ten czas jest potrzebny? Wskaże kilka obszarów, które – w mojej ocenie – mają znaczenie fundamentalne.

W pierwszym rzędzie ten czas jest potrzebny, aby skutecznie zmarginalizować siły wewnętrznej agentury. Największym polskim problemem jest na dzisiaj to, z czym mamy w naszej historii do czynienia od właśnie 400 lat. Jest to sprzedajność części wewnętrznych elit, które reprezentują na przestrzeni tych czterech stuleci ciągle tę samą postawę. Jest to postawa, która łączy głęboki kompleks z powodu rzekomego polskiego niedorozwoju (względem rozwiniętego zachodu/wschodu) z jednoczesnym przekonaniem, iż wobec polskiej niezdolności do kształtowania własnych spraw, powinniśmy decyzje takie oddać obcym czynnikom. Im silniejsza agentura, tym silniejsze (jak w zasadzie wahadła) tendencje do tego, aby z drugiej strony podnosić do absurdu wszystkie nasze zalety i osiągnięcia w stopniu takim, iż cały świat winien leżeć u naszych stóp. Oczywiście w sensie skutków, postawa pierwsza, zdradziecka, jest dużo większym problemem. Aby jednak owe zdradzieckie postawy przewalczyć, potrzebujemy czasu. Poparcia dla tych postaw nie zniwelujemy tępą kontrpropagandą. Najlepiej działa tu demaskacja owych zdradzieckich postaw poprzez konkretne wydarzenia. Hucpa na granicy białoruskiej, skomlenie o „karanie Polski” w Brukseli, wprowadzanie Rosji do NATO, berlińskie hołdy, „lotnisko mamy w Berlinie”, Niemcy „wykryli rtęć”, „upiorna wizja” siedzenia na Wiejskiej – oni sami się ciągle demaskują. Trzeba tylko spokojnie i mądrze pokazywać, jaki jest stopień uwikłania jurgieletników w służbę obcym interesom. Jednak na to potrzebny jest ciągle czas. Bo fakty te w różnym tempie docierają do świadomości znacznych części społeczeństwa polskiego.

Potrzebny jest nam również czas na to, aby wykorzystać dla polskich interesów obecne zawieruchy ekonomiczne, sprokurowane przez „zielonych” szaleńców po obu stronach Atlantyku. W co wpędzili Europę i Amerykę widać wyraźnie, choć skutki tego będziemy jeszcze odczuwać latami. Jednak możemy ich uniknąć w znacznie większym stopniu niż ci, którzy w tym szaleństwie chcieli – na szczęście dla nas – być prymusami. Opatrzność daje nam narzędzia, dzięki którym za 2 – 3 lata siła ekonomiczna Polski relatywnie wzrośnie w sposób nieznany od ponad 400 lat.

 

Nie miejmy złudzeń

Wreszcie potrzebujemy czasu, aby dokończyć pierwszą fazę rozbudowy naszego potencjału militarnego. Jeśli zrealizujemy to zadanie, Polska za 3 – 4 lata będzie dysponowała największą siła militarną na kontynencie europejskim (obok Turcji). To jest czynnik, który już dzisiaj wywołuje stan głębokiego podniecenia w całej Europie i z każdym miesiącem realizacji zaplanowanych zakupów oraz wystawianiem nowych jednostek wojskowych, będzie to zjawisko narastało.

Jednak aby za owe 3 – 4 lata zebrać pierwsze owoce tego wysiłku, musimy ten właśnie czas sobie wywalczyć. Nikt nam go nie da w prezencie, a każdego dnia presja na to, aby poprzez czynniki wewnętrzne zrujnować ten plan, będzie narastała. Nie miejmy złudzeń – wielu w Europie nie chce, aby opisany scenariusz się zmaterializował. Na szczęście jest też całkiem sporo tych, którzy widzą w materializacji tego scenariusza swoją nadzieję. Tylko zatem od nas zależy, jak ten czas wykorzystamy. Bowiem – jak wskazałem – łatwo sobie wyobrazić scenariusz, w którym nadmierne przekonanie o własnej „nie-alternatywności” może doprowadzić do „klęski wrześniowej” - bis. Dlatego musimy mądrze walczyć o czas.
 


 

POLECANE
Zabójstwo 8-letniego Kamilka. Oskarżone cztery osoby z ostatniej chwili
Zabójstwo 8-letniego Kamilka. Oskarżone cztery osoby

Prokuratura Regionalna w Gdańsku skierowała do sądu akt oskarżenia ws. zabójstwa 8-letniego Kamila z Częstochowy. Cztery osoby zostały oskarżone o zabójstwo dziecka, znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad dziećmi, seksualne wykorzystanie małoletniej oraz o inne przestępstwa przeciw małoletnim.

Wszystkim Niemcom to mówię. Dawać kasę. Trzaskowski u Stanowskiego gorące
"Wszystkim Niemcom to mówię. Dawać kasę". Trzaskowski u Stanowskiego

Rafał Trzaskowski był gościem Kanału Zero w cyklu wywiadów Krzysztofa Stanowskiego z kandydatami na prezydenta.

Niepokojące informacje ze wschodniej granicy. Straż Graniczna wydała komunikat z ostatniej chwili
Niepokojące informacje ze wschodniej granicy. Straż Graniczna wydała komunikat

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej.

Brat papieża Leona XIV przerywa milczenie. Nieznane fakty o Robercie Prevost z ostatniej chwili
Brat papieża Leona XIV przerywa milczenie. Nieznane fakty o Robercie Prevost

– Nie wierzyłem w to, by mój brat mógł zostać wybrany, bo ciągle słyszałem, że Amerykanin nie może zostać papieżem – powiedział w wywiadzie dla telewizji ABC brat Leona XIV John Provost. Wyjawił jednak, że papieską przyszłość przepowiedziała mu sąsiadka z Chicago, gdy jeszcze chodził do pierwszej klasy.

Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Komunikat niemieckich służb gorące
Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Komunikat niemieckich służb

Niemieckie służby informują, że doszło do kolejnych zatrzymań nielegalnych imigrantów na granicy z Polską, którzy zostali następie w większości odesłani do Polski.

Komunikat dla mieszkańców Łodzi z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Łodzi

Mieszkańcy Łodzi mogą odetchnąć z ulgą – remont ul. Zamenhofa dobiega końca. Po wielu miesiącach utrudnień drogowcy prowadzą już ostatnie prace wykończeniowe. Otwarcie całej ulicy zbliża się wielkimi krokami.

Niemieccy deputowani: Polityka rządu sprzeczna z prawem europejskim z ostatniej chwili
Niemieccy deputowani: Polityka rządu sprzeczna z prawem europejskim

Niemiecki rząd pod kierownictwem świeżo upieczonego kanclerza Friedricha Merza przyjął ostry kurs wobec imigrantów. Z tych poczynań nie są zadowoleni nawet deputowani Bundestagu, którzy wchodzą w skład koalicji rządzącej. Politycy i media przyznają, że z poczynań Berlina nie mogą być zadowolone państwa sąsiednie, w tym Polska.  

Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka

W Polsce nadal chłodno, ale według meteorologów nasze samopoczucie związane z warunkami pogodowymi będzie całkiem dobre.

Ekspert: Podejrzany o zbrodnię na UW Mieszko R. może w ogóle nie stanąć przed sądem z ostatniej chwili
Ekspert: Podejrzany o zbrodnię na UW Mieszko R. może w ogóle nie stanąć przed sądem

Zbrodnia, do której doszło na Uniwersytecie Warszawskim, wstrząsnęła opinią publiczną. 22-letni student prawa, Mieszko R., usłyszał zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, usiłowania zabójstwa i znieważenia zwłok. Teraz okazuje się, że może nigdy nie stanąć przed sądem.

Komunikat dla wyborców. Ostatni dzień na załatwienie formalności z ostatniej chwili
Komunikat dla wyborców. Ostatni dzień na załatwienie formalności

Piątek jest ostatnim dniem, w którym wyborcy z niepełnosprawnością i ci, którzy najpóźniej w dniu wyborów prezydenckich ukończą 60 lat, mogą składać wnioski o sporządzenie aktu pełnomocnictwa do głosowania w dniu 18 maja. Głosować przez pełnomocnika można tylko w kraju.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Wojna o czas. Wszystko w naszych rękach

Zbliża się kolejna rocznica wybuchu II wojny światowej i ta data zawsze skłania do refleksji. Zagadnieniu temu poświęciłem jakiś czas temu swoją monografię („Wrzesień 1939. Nowej spojrzenie”) i upływ czasu utwierdza mnie w dokonanych tam ustaleniach. Kolejne rozważania w kończonej przeze mnie w pewnym sensie drugiej części („Kampania wrześniowa 1939. Nowe spojrzenie”), w jeszcze większym stopniu prowadzi do przekonania, jak wielką szansę dziejową straciliśmy ponad 80 lat temu. Zostawiając jednak na boku te kwestie, chciałbym się skupić na jednym elemencie, który wydaje mi się bardzo podobny do dzisiejszej sytuacji.
Orzeł bielik [Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Wojna o czas. Wszystko w naszych rękach
Orzeł bielik / Wikipedia CC BY-SA 4,0 Arturo de Frias Marques

Po zakończeniu II wojny światowej ta część przedwrześniowego obozu władzy, która bezpośrednio odpowiadała za klęskę wrześniową, stworzyła mitologię „wojny o czas”. Twierdzili oni – ujmując rzecz w skrócie – że wszystko co robili (a robili rzecz jasna perfekcyjnie), było podejmowane z myślą zyskania czasu. Czasu, który był niezbędny, aby nasi sojusznicy na zachodzie – Wielka Brytania i Francja – ogarnęli się na tyle, by ruszyć na Niemców i zadać im rozstrzygające ciosy. Ta pozornie dobrze wyglądająca wersja, solidnie umościła sobie miejsce w polskiej historiografii i polskiej świadomości. Na tyle solidnie, że przeciętny Polak, o ile w ogóle coś wie o kampanii wrześniowej, to wyrwany ze snu odpowie – „przegraliśmy, bo zachód nas zdradził”.

Skuteczność sanacyjnej propagandy jak widać jest ponadczasowa, bo inne wersje na ogół są omijane szerokimi łukami.

Jest tak dlatego, że oczywiście w 1939 roku należało toczyć wojnę o czas, ale zanim wojna wybuchła. A kiedy już wybuchła, to należało się zająć dowodzeniem własną armią oraz organizacją aparatu państwowego w wojennej rzeczywistości, a nie wędrowaniem po Polsce i udawaniem, że się ma jakieś wspaniałe plany i strategie. Ta mistyfikacja „wojny o czas” w jakimś sensie została wręcz skompromitowana czynami Rydza – Śmigłego i jego otoczenia, stąd dla niektórych samo pojęcie „walki o czas”, wydaje się być nic nie warte.

 

Dziś znów Polska potrzebuje czasu

Tymczasem dzisiaj stajemy wobec podobnego problemu. Tego co najbardziej teraz potrzeba Polsce, to czas. Stanęliśmy bowiem wobec wielkiej przebudowy świata, która odbywa się na naszych oczach. I stoimy w miejscu i w momencie, które mogą relatywnie szybko spowodować dla nas wręcz trudne do wyobrażenia szkody. Jesteśmy dzisiaj - w następstwie siedmiu lat realizacji zorientowanej na interesy polskiej polityki - w sytuacji, kiedy w ciągu najbliższych 2 – 3 lat możemy osiągnąć pozycję jakiej nie mieliśmy od 400 lat. Ale równie dobrze, możemy sobie zafundować to, co stało się z Polską po 1939 roku. I w moim najgłębszym przekonaniu – czemu dawałem wyraz niejeden raz w swoich tekstach – wszystko jest naprawdę w naszych rękach. Nie jakichś „obiektywnych procesów” czy „wielkich tego świata”. Wydarzenia ostatniego roku pokazały, że osiągnęliśmy samodzielną sprawczość w wymiarze europejskim i jesteśmy w stanie suwerennie decydować o polskich sprawach. Do tego zbudowaliśmy podstawy ekonomiczne do tego, aby owa suwerenność miała dużo bardziej solidne fundamenty, niż bywało to zwykle w historii.
Tego zatem nie można przecenić, ale można to łatwo stracić. Dlatego jak dawniej, musimy toczyć „walkę o czas”. Do czego nam ten czas jest potrzebny? Wskaże kilka obszarów, które – w mojej ocenie – mają znaczenie fundamentalne.

W pierwszym rzędzie ten czas jest potrzebny, aby skutecznie zmarginalizować siły wewnętrznej agentury. Największym polskim problemem jest na dzisiaj to, z czym mamy w naszej historii do czynienia od właśnie 400 lat. Jest to sprzedajność części wewnętrznych elit, które reprezentują na przestrzeni tych czterech stuleci ciągle tę samą postawę. Jest to postawa, która łączy głęboki kompleks z powodu rzekomego polskiego niedorozwoju (względem rozwiniętego zachodu/wschodu) z jednoczesnym przekonaniem, iż wobec polskiej niezdolności do kształtowania własnych spraw, powinniśmy decyzje takie oddać obcym czynnikom. Im silniejsza agentura, tym silniejsze (jak w zasadzie wahadła) tendencje do tego, aby z drugiej strony podnosić do absurdu wszystkie nasze zalety i osiągnięcia w stopniu takim, iż cały świat winien leżeć u naszych stóp. Oczywiście w sensie skutków, postawa pierwsza, zdradziecka, jest dużo większym problemem. Aby jednak owe zdradzieckie postawy przewalczyć, potrzebujemy czasu. Poparcia dla tych postaw nie zniwelujemy tępą kontrpropagandą. Najlepiej działa tu demaskacja owych zdradzieckich postaw poprzez konkretne wydarzenia. Hucpa na granicy białoruskiej, skomlenie o „karanie Polski” w Brukseli, wprowadzanie Rosji do NATO, berlińskie hołdy, „lotnisko mamy w Berlinie”, Niemcy „wykryli rtęć”, „upiorna wizja” siedzenia na Wiejskiej – oni sami się ciągle demaskują. Trzeba tylko spokojnie i mądrze pokazywać, jaki jest stopień uwikłania jurgieletników w służbę obcym interesom. Jednak na to potrzebny jest ciągle czas. Bo fakty te w różnym tempie docierają do świadomości znacznych części społeczeństwa polskiego.

Potrzebny jest nam również czas na to, aby wykorzystać dla polskich interesów obecne zawieruchy ekonomiczne, sprokurowane przez „zielonych” szaleńców po obu stronach Atlantyku. W co wpędzili Europę i Amerykę widać wyraźnie, choć skutki tego będziemy jeszcze odczuwać latami. Jednak możemy ich uniknąć w znacznie większym stopniu niż ci, którzy w tym szaleństwie chcieli – na szczęście dla nas – być prymusami. Opatrzność daje nam narzędzia, dzięki którym za 2 – 3 lata siła ekonomiczna Polski relatywnie wzrośnie w sposób nieznany od ponad 400 lat.

 

Nie miejmy złudzeń

Wreszcie potrzebujemy czasu, aby dokończyć pierwszą fazę rozbudowy naszego potencjału militarnego. Jeśli zrealizujemy to zadanie, Polska za 3 – 4 lata będzie dysponowała największą siła militarną na kontynencie europejskim (obok Turcji). To jest czynnik, który już dzisiaj wywołuje stan głębokiego podniecenia w całej Europie i z każdym miesiącem realizacji zaplanowanych zakupów oraz wystawianiem nowych jednostek wojskowych, będzie to zjawisko narastało.

Jednak aby za owe 3 – 4 lata zebrać pierwsze owoce tego wysiłku, musimy ten właśnie czas sobie wywalczyć. Nikt nam go nie da w prezencie, a każdego dnia presja na to, aby poprzez czynniki wewnętrzne zrujnować ten plan, będzie narastała. Nie miejmy złudzeń – wielu w Europie nie chce, aby opisany scenariusz się zmaterializował. Na szczęście jest też całkiem sporo tych, którzy widzą w materializacji tego scenariusza swoją nadzieję. Tylko zatem od nas zależy, jak ten czas wykorzystamy. Bowiem – jak wskazałem – łatwo sobie wyobrazić scenariusz, w którym nadmierne przekonanie o własnej „nie-alternatywności” może doprowadzić do „klęski wrześniowej” - bis. Dlatego musimy mądrze walczyć o czas.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe