Straż Graniczna dementuje informacje aktywistów nt. „szesnastolatka z Sudanu”

„Buty przymarzają do nóg. Śnieg, mróz i dramat uchodźców na polsko-białoruskiej granicy” – brzmi tytuł opublikowanego w sobotę na łamach „Gazety Wyborczej”. Jak stwierdziła w swoim tekście „GW” Fundacja Ocalenie odnalazła w okolicach Sokółki „samotnego szesnastolatka z Sudanu”, który był „splątany”, a jego buty były „przymarźnięte do nóg”.
„Gdy zabiera go wezwana przez nas karetka, termometr pokazuje -9 stopni. Mamy nadzieję, że nogi da się uratować. To mogła być kolejna ofiara polsko-białoruskiej granicy. Ile osób nie wytrzyma mroźnej nocy w podlaskim lesie?” – napisano.
Jak dodano, pięć godzin po tym jak mężczyznę zabrała karetka, szpital przekazał go Straży Granicznej. W rozmowie z gazetą Kalina Czworonóg z Fundacji Ocalenie martwi się, że funkcjonariusze „go wypchną”.
Jak było naprawdę?
W niedzielę rano Straż Graniczna odniosła się do tekstu „Gazety Wyborczej” i w mediach społecznościowych opublikowała zdjęcie mężczyzny. „Cudzoziemiec po 3 h został wypisany ze szpitala, lekarze stwierdzili nieznaczne wychłodzenie.Badania lekarskie potwierdziły, że cudzoziemiec jest pełnoletni” – podkreślono.
„Cudzoziemiec nie miał żadnych dokumentów. Funkcjonariuszom SG podawał kilka dat urodzenia. Trwa ustalanie jego tożsamości oraz potwierdzanie czy rzeczywiście jest obywatelem Sudanu” – dodano.
Cudzoziemiec nie miał żadnych dokumentów. Funkcjonariuszom SG podawał kilka dat urodzenia. Trwa ustalanie jego tożsamości oraz potwierdzanie czy rzeczywiście jest ob.Sudanu.
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) November 20, 2022
#WeryfikujInformacje #stopfakenews