Jan Hartman: Przepraszam Niemców za PiS! Niemcy to jedyny realny rzecznik polskiej racji stanu za granicą

To, co wyprawia dziś neoendecki reżim w Warszawie, trudno uznać nawet za powrót do propagandowych tradycji PRL, którym tak wielorako i wielostronnie Kaczyński i jego ludzie są zafascynowani i zainfekowani. To coś więcej niż recydywa języka Gomułki – to dzikie hucpiarstwo, wywracanie kopniakiem dyplomatycznego stolika i całkowita rujnacja stosunków Polski z najpotężniejszym sąsiadem
- pisze Hartman.
Niemcy utracili znaczne terytorium na rzecz Polski i na tym polegała ich rekompensata za wojnę. Nie była ona zapewne wystarczająca, jednak polskie roszczenia padły ofiarą polityki Rosji, która nie zamierzała dzielić się z Polską tym, co udało im się na Niemcach uzyskać. Nie ma dziś żadnych możliwości prawnych, aby dochodzić reparacji za wojnę zakończoną ponad 70 lat temu, no chyba że za cenę podważenia przynależności do RP Dolnego Śląska i Pomorza Zachodniego. Wiedzą o tym Macierewicz, Kaczyński, Mularczyk i każdy z pisowskich notabli mających choćby maturę. Chodzi wyłącznie o poniżanie i prowokowanie Niemców, granie na niemalże wygasłych już antyniemieckich fobiach w niższych warstwach społeczeństwa polskiego. Są to działania tyleż moralnie odrażające, co politycznie niebezpieczne i skrajnie nieodpowiedzialne
- pisze publicysta.
Niemcy są jedynym realnym rzecznikiem polskiego interesu narodowego i polskiej racji stanu za granicą. Są nim konsekwentnie od 1989 r., mimo wielu trudnych spraw i niełatwych momentów w dziejach wzajemnych stosunków w ciągu minionego prawie już trzydziestolecia. Dzięki lojalności Niemiec, poczuwających się do winy względem Polski z powodu zbrodniczej napaści i okupacji w latach 1939-1945, jesteśmy dziś w Unii Europejskiej, a podatnicy niemieccy, w ramach budżetu UE, którego są płatnikami netto, podarowali nam (tak, to jest dar, a nie inwestycja) kilkanaście miliardów euro. I zapewne zapłacą jeszcze kilka miliardów, jakkolwiek z pewnością mniej, niż moglibyśmy otrzymać, szanując demokrację i powstrzymując się od znieważania naszych przyjaciół
- czytamy.
Największą reparacją wojenną Niemiec w stosunku do państw i społeczeństw, które tak potwornie niegdyś skrzywdziły, jest właśnie to, że są dziś najsilniejszą ostoją praworządności, demokracji i pacyfizmu w Europie. Z tego dobrodziejstwa, jakim jest trwałe nawrócenie Niemiec na pokój i demokrację, korzystamy każdego dnia. Nie wolno budzić upiorów przeszłości. Rewanżyzm i poniżanie narodu niemieckiego może się dla nas bardzo źle skończyć. Jeśli chcemy wiecznego pokoju z Niemcami, które są i będą nieporównanie od nas silniejsze pod każdym względem, zachowujmy się przynajmniej spokojnie i przyzwoicie. Wymachiwanie drewnianą szabelką i plucie Niemcom na buty może się skończyć wystawieniem posterunków granicznych wzdłuż Odry, a w przyszłości… wolę nawet nie myśleć, jak.
- podsumowuje Jan Hartman.
źródło: hartman.blog.polityka.pl