Beata Szydło dla "TS": To rozporządzenie UE uderza bezpośrednio tylko w jedno państwo – Polskę

Procedowany obecnie w Parlamencie Europejskim projekt rozporządzenia metanowego oznacza dla Polski klęskę – przyspieszoną likwidację naszego górnictwa węgla kamiennego. O szansach na zmiany w tym projekcie, o roli polskich europosłów w toczonej batalii w Parlamencie Europejskim z posłanką do PE, byłą premier Beatą Szydło rozmawia Teresa Wójcik.
Europoseł PiS, była premier Beata Szydło Beata Szydło dla
Europoseł PiS, była premier Beata Szydło / Marcin Żegliński, "Tygodnik Solidarność"

– Jakimi wnioskami zakończyło się spotkanie posłów do Parlamentu Europejskiego ze związkowcami sektora górnictwa węglowego 25 marca w Katowicach w sprawie „dyrektywy metanowej” (rozporządzenia metanowego)?
– Budujące jest to, że w tak ważnej dla Polski sprawie spotkali się europosłowie różnych opcji politycznych, przedstawiciele strony społecznej oraz prezesi spółek górniczych. Tylko współdziałając ponad politycznymi podziałami, możemy zmienić to katastrofalne w skutkach rozporządzenie metanowe. Pierwszym efektem spotkania są podpisy pod deklaracją zaangażowania w tej sprawie. Podpisali ją wszyscy obecni członkowie naszego ugrupowania Europejskich Konserwatystów i Reformatorów – Jadwiga Wiśniewska, Grzegorz Tobiszowski, oraz europosłanki, które są kontrsprawozdawcami tego rozporządzenia – Izabela Kloc w Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) oraz Anna Zalewska w Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI). To bardzo istotne, że taką deklarację złożyli Jerzy Buzek oraz reprezentant Jana Olbrychta z Europejskiej Partii Ludowej, a także Marek Balt i Łukasz Kohut z Grupy Socjalistów. Drugim efektem spotkania są przygotowane propozycje zmian zapisów rozporządzenia. Mamy więc konkretne rozwiązania i mocne, merytoryczne argumenty. 

 

Rozporządzenie uderza w jedno państwo - Polskę

– Dlaczego zapisy tej dyrektywy metanowej są takie groźne nie tylko dla polskiego górnictwa węglowego, ale także godzą w bezpieczeństwo energetyczne Polski? 
– Zapisy rozporządzenia uderzają bezpośrednio tylko w jedno państwo – Polskę. Czesi mają już tylko jedną kopalnię, która miała być zamknięta w zeszłym roku, jednak przedłużono jej działalność w związku z kryzysem energetycznym. W innych krajach UE wydobycie w ogóle nie jest prowadzone. Proponowane przez Komisję Europejską i Grupę Zielonych przepisy ustalają limit emisji metanu – 5 ton na tysiąc ton wydobytego węgla. Polskie kopalnie emitują do 8 ton, a w przypadku węgla koksowego – 14 ton. Obecnie nasze kopalnie wyłapują i wykorzystują do produkcji energii elektrycznej i ciepła 37 proc. metanu i deklarują, że w 2027 roku ten poziom wzrośnie. Technologicznie nie jest natomiast możliwe wyłapanie całego metanu i proponowany limit 5 ton jest niemożliwy do spełnienia. Przekroczenia mają być karane wysokimi grzywnami. Absurd tego rozporządzenia polega na tym, że nie dotyczy węgla importowanego. Nie ma żadnych narzędzi czy mechanizmów, by kontrolować poziom emisji metanu u producentów węgla poza UE. Obłożone wysokimi karami polskie kopalnie nie wytrzymają konkurencji, co – wbrew wynegocjowanej umowie społecznej – doprowadzi do ich zamknięcia nie w 2049 roku, jak ustalono, a w ciągu 2-3 lat po wprowadzeniu dyrektywy. W pierwszej kolejności upadłaby Polska Grupa Górnicza. To między innymi oznacza likwidację wielu miejsc pracy. Pretekstem wprowadzenia zmian jest troska o klimat. Metan jest gazem cieplarnianym. Tyle że polskie kopalnie odpowiedzialne są za niewielki procent światowych emisji metanu z produkcji węgla. To oznacza, że likwidacja naszego górnictwa w żaden sposób nie wpłynie na emisje globalne. Klimatu nie uratujemy, a doprowadzimy do dramatu 130 tysięcy polskich rodzin. Co więcej – to, że zamkniemy kopalnie, nie zlikwiduje popytu na węgiel. Unia w sumie zużywa 170 mln ton tocznie, Polska produkuje około 50 milionów ton, czyli większość kraje UE importują. Warto tu zauważyć, że największymi importerami tego surowca są Niemcy i Holandia – kraje, których politycy najgłośniej domagają się zaostrzenia przepisów metanowych. Węgiel dalej w Unii jest potrzebny, nie tylko w energetyce, ale też do produkcji nawozów, w przemyśle chemicznym, kosmetycznym, farmaceutycznym.

Można sobie zadać pytanie, komu i dlaczego zależy więc na zamknięciu polskich kopalń? Nie przekonuje mnie argument, że zamknięcie polskich kopalń wpłynie znacznie na poprawę klimatu, bo o ile w Polsce wyłapuje się tyle metanu, ile to technologicznie możliwe, o tyle w takich krajach jak Indie, Chiny czy Kolumbia – skąd importowany jest węgiel – nie ma żadnych norm środowiskowych i emisje metanu są znacznie większe. Tym samym, zamykając kopalnie na terenie UE, doprowadzimy nie do zmniejszenia, a zwiększenia globalnych emisji. Pogłębi to również uzależnienie Unii w obszarze węgla od krajów trzecich. Nie możemy mówić o bezpieczeństwie energetycznym, będąc w 100 proc. zależnym od importu. Plany Komisji Europejskiej dotyczące przejścia na odnawialne źródła energii uwzględniają również zależność od importu surowców mineralnych, takich jak nikiel, miedź, krzem, lit czy metale ziem rzadkich. Unia Europejska potrzebuje surowców, ale ich nie produkuje, jednocześnie pod pretekstem transformacji energetycznej niszczy własny sektor wydobywczy. 

 

Dotrzeć do opinii publicznej

– Czy jest możliwe podjęcie skutecznych działań na rzecz zablokowania najbardziej szkodliwych dla Polski zapisów dyrektywy metanowej? Na czym te działania powinny polegać, zważywszy, że te zapisy dotyczyć będą niemal wyłącznie Polski? Czy możemy liczyć na wsparcie polskiego weta, tak jak Niemcy mieli poparcie Polski w sprawie przyspieszonego wycofania samochodów spalinowych?
– Naszym najpilniejszym zadaniem jest zbudowanie w Parlamencie Europejskim arytmetycznej większości, by nie dopuścić do przegłosowania niekorzystnych dla Polski zapisów. Europosłowie naszej frakcji – Europejskich Konserwatystów i Reformatorów – także z innych krajów, rozumieją powagę sytuacji i zagrożenia, jakie niesie metanowe rozporządzenie. Teraz chodzi o to, by polscy politycy innych opcji przekazali swoim koleżankom i kolegom ze swoich frakcji argumenty przeciw przepisom metanowym, które proponuje Grupa Zielonych. Musimy mieć świadomość tego, że ostateczny kształt rozporządzenia będzie negocjowany trójstronnie przez Komisję Europejską, Radę UE i Parlament Europejski. Niestety – procedura wprowadzania rozporządzenia nie wymaga jednomyślności, nie ma weta. Dlatego ważne jest, abyśmy uzyskali zapisy jak najkorzystniejsze dla naszego kraju w tekście Parlamentu, co będzie miało wpływ na naszą pozycję negocjacyjną w finalnym etapie wprowadzania rozporządzenia. Ważne jest też, żeby dotrzeć do polityków i opinii publicznej w innych krajach, pokazać Europejczykom, jak tragiczne będą skutki zamknięcia polskich kopalń nie tylko dla naszego kraju, ale całej Wspólnoty. Istotnym czynnikiem działającym na naszą korzyść będzie wzbudzenie poczucia solidarności wśród mieszkańców Unii. Dziś sprawa dotyczy górników, jutro mogą ucierpieć duńscy hodowcy trzody chlewnej, francuscy rolnicy czy hiszpańscy rybacy. 

Podsumowując, nasze argumenty są konkretne, rzeczowe i merytorycznie uzasadnione. Po pierwsze, rozporządzenie musi wyłączać kopalnie węgla koksowego, który jest na liście surowców krytycznych, czyli niezbędnych do funkcjonowania gospodarki UE. Po drugie – limit metanu powinien zostać podniesiony do 8 ton na 1000 ton wydobytego węgla. Trzecią sprawą jest ustalenie skutecznego mechanizmu weryfikacji i kontroli emisji metanu. 

 

Pseudoekologiczna przykrywka

– Planowane jest kolejne spotkanie europosłów i związkowców w sprawie zablokowania dyrektywy metanowej. Jak pilne jest to spotkanie, kiedy powinno się odbyć?
– Od spotkań ważniejsze są skoordynowane działania polskiego rządu, europosłów, polskich parlamentarzystów, związków zawodowych i wszystkich, którym zależy na dobru Polski, ale i całej Unii Europejskiej. Sprawozdawcą rozporządzenia w Parlamencie Europejskim jest niemiecka europoseł Jutta Paulus z frakcji Zielonych, która budzi kontrowersje ze względu na doniesienia portalu Politico, z których wynika, że poprawki do projektu unijnego rozporządzenia metanowego miała w jej imieniu pisać aktywistka ekologicznej organizacji lobbystycznej. Sprawa opisywana była też w „Tygodniku Solidarność”. Grupa EKR złożyła wniosek o odwołanie jej z funkcji sprawozdawcy. Niestety do tego nie doszło. Sytuacja, w której unijne prawo, od którego zależy los setek tysięcy osób, jest pisane przez zagranicznych lobbystów, jest niedopuszczalna. Pod przykrywką pseudoekologii rozgrywane są interesy polityczne i biznesowe. Zjednoczeni i solidarni jesteśmy w stanie dać temu opór. 


 

POLECANE
Publicysta Forum Żydów Polskich: Mamy prawo oburzać się na Grzegorza Brauna, ale nie mamy prawa zamykać mu ust tylko u nas
Publicysta Forum Żydów Polskich: Mamy prawo oburzać się na Grzegorza Brauna, ale nie mamy prawa zamykać mu ust

Kluczowe pytanie: czy, gdyby Grzegorz Braun za swoje słowa został oskarżony z urzędu i skazany, byłoby to dowodem siły państwa, czy wręcz odwrotnie - dowodem jego słabości?

Ostrzeżenie dla większości województw. Jest komunikat IMGW z ostatniej chwili
Ostrzeżenie dla większości województw. Jest komunikat IMGW

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenie I stopnia przed przymrozkami na większym obszarze kraju. Na Pomorzu, Kujawach oraz Warmii i Mazurach temperatura może spaść do minus 7 st. C przy gruncie, a na Mazowszu, w Wielkopolsce oraz w Łódzkiem do minus 3 st. C.

Była wychowawczyni o Rafale Trzaskowskim: więcej niż rozczarowanie. Jest nagranie gorące
Była wychowawczyni o Rafale Trzaskowskim: "więcej niż rozczarowanie". Jest nagranie

Telewizja wPolsce24 wyemitowała wypowiedź byłej wychowawczyni i nauczycielki języka Polskiego Rafała Trzaskowskiego Joanny Ewy Gendek na temat kandydata Koalicji Obywatelskiej w nadchodzących wyborach prezydenckich. Jej opinia jest druzgocąca.

Niemcy mają problem. Tapinoma Magnum jest w kolejnym landzie z ostatniej chwili
Niemcy mają problem. Tapinoma Magnum jest w kolejnym landzie

Agresywne superkolonie Tapinoma magnum rozprzestrzeniają się w Nadrenii Północnej‑Westfalii zagrażając infrastrukturze i mieszkańcom – informuje ruhr24.de.

Kto wysadził Nord Stream? Tajemnicze słowa Trumpa z ostatniej chwili
Kto wysadził Nord Stream? Tajemnicze słowa Trumpa

– Wielu ludzi wie, kto wysadził gazociągi Nord Stream – powiedział w poniedziałek prezydent Donald Trump, twierdząc, że on jako pierwszy "wysadził" bałtyckie sieci przesyłowe, nakładając na nie sankcje.

Kłopoty sztabu Trzaskowskiego? Jest zawiadomienie z ostatniej chwili
Kłopoty sztabu Trzaskowskiego? Jest zawiadomienie

Czy sztab Trzaskowskiego złamał prawo? Lubelski radny wskazuje na agitację przy ratuszu i składa zawiadomienie.

Niepokojące informacje z granicy Polski z Niemcami. Komunikat niemieckich służb z ostatniej chwili
Niepokojące informacje z granicy Polski z Niemcami. Komunikat niemieckich służb

W sobotę oraz w niedzielę doszło w Niemczech do serii zatrzymań afgańskich migrantów. Służby przekazały, ze zostali odesłani do Polski.

Wyciekł arkusz maturalny. CKE zabrała głos z ostatniej chwili
Wyciekł arkusz maturalny. CKE zabrała głos

Zdjęcia arkusza maturalnego z polskiego wyciekły do mediów społecznościowych. CKE podejrzewa, że zdjęcia wykonał zdający.

Premier Rumunii rezygnuje po ogłoszeniu wyników wyborów z ostatniej chwili
Premier Rumunii rezygnuje po ogłoszeniu wyników wyborów

Premier Rumunii Marcel Ciolacu zapowiedział rezygnację po wynikach wyborów prezydenckich – informują rumuńskie media.

Gazeta Wyborcza zaatakowała Karola Nawrockiego. Mec. Lewandowski: To manipulacja z ostatniej chwili
Gazeta Wyborcza zaatakowała Karola Nawrockiego. Mec. Lewandowski: To manipulacja

Znany prawnik Bartosz Lewandowski odniósł się do publikacji "Gazety Wyborczej" dotyczącej kandydata na prezydenta, Karola Nawrockiego. "Panie Redaktorze, przeczytałem ten tekst w całości i to co Pan napisał to manipulacja" - stwierdził mec. dr Lewandowski.

REKLAMA

Beata Szydło dla "TS": To rozporządzenie UE uderza bezpośrednio tylko w jedno państwo – Polskę

Procedowany obecnie w Parlamencie Europejskim projekt rozporządzenia metanowego oznacza dla Polski klęskę – przyspieszoną likwidację naszego górnictwa węgla kamiennego. O szansach na zmiany w tym projekcie, o roli polskich europosłów w toczonej batalii w Parlamencie Europejskim z posłanką do PE, byłą premier Beatą Szydło rozmawia Teresa Wójcik.
Europoseł PiS, była premier Beata Szydło Beata Szydło dla
Europoseł PiS, była premier Beata Szydło / Marcin Żegliński, "Tygodnik Solidarność"

– Jakimi wnioskami zakończyło się spotkanie posłów do Parlamentu Europejskiego ze związkowcami sektora górnictwa węglowego 25 marca w Katowicach w sprawie „dyrektywy metanowej” (rozporządzenia metanowego)?
– Budujące jest to, że w tak ważnej dla Polski sprawie spotkali się europosłowie różnych opcji politycznych, przedstawiciele strony społecznej oraz prezesi spółek górniczych. Tylko współdziałając ponad politycznymi podziałami, możemy zmienić to katastrofalne w skutkach rozporządzenie metanowe. Pierwszym efektem spotkania są podpisy pod deklaracją zaangażowania w tej sprawie. Podpisali ją wszyscy obecni członkowie naszego ugrupowania Europejskich Konserwatystów i Reformatorów – Jadwiga Wiśniewska, Grzegorz Tobiszowski, oraz europosłanki, które są kontrsprawozdawcami tego rozporządzenia – Izabela Kloc w Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) oraz Anna Zalewska w Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI). To bardzo istotne, że taką deklarację złożyli Jerzy Buzek oraz reprezentant Jana Olbrychta z Europejskiej Partii Ludowej, a także Marek Balt i Łukasz Kohut z Grupy Socjalistów. Drugim efektem spotkania są przygotowane propozycje zmian zapisów rozporządzenia. Mamy więc konkretne rozwiązania i mocne, merytoryczne argumenty. 

 

Rozporządzenie uderza w jedno państwo - Polskę

– Dlaczego zapisy tej dyrektywy metanowej są takie groźne nie tylko dla polskiego górnictwa węglowego, ale także godzą w bezpieczeństwo energetyczne Polski? 
– Zapisy rozporządzenia uderzają bezpośrednio tylko w jedno państwo – Polskę. Czesi mają już tylko jedną kopalnię, która miała być zamknięta w zeszłym roku, jednak przedłużono jej działalność w związku z kryzysem energetycznym. W innych krajach UE wydobycie w ogóle nie jest prowadzone. Proponowane przez Komisję Europejską i Grupę Zielonych przepisy ustalają limit emisji metanu – 5 ton na tysiąc ton wydobytego węgla. Polskie kopalnie emitują do 8 ton, a w przypadku węgla koksowego – 14 ton. Obecnie nasze kopalnie wyłapują i wykorzystują do produkcji energii elektrycznej i ciepła 37 proc. metanu i deklarują, że w 2027 roku ten poziom wzrośnie. Technologicznie nie jest natomiast możliwe wyłapanie całego metanu i proponowany limit 5 ton jest niemożliwy do spełnienia. Przekroczenia mają być karane wysokimi grzywnami. Absurd tego rozporządzenia polega na tym, że nie dotyczy węgla importowanego. Nie ma żadnych narzędzi czy mechanizmów, by kontrolować poziom emisji metanu u producentów węgla poza UE. Obłożone wysokimi karami polskie kopalnie nie wytrzymają konkurencji, co – wbrew wynegocjowanej umowie społecznej – doprowadzi do ich zamknięcia nie w 2049 roku, jak ustalono, a w ciągu 2-3 lat po wprowadzeniu dyrektywy. W pierwszej kolejności upadłaby Polska Grupa Górnicza. To między innymi oznacza likwidację wielu miejsc pracy. Pretekstem wprowadzenia zmian jest troska o klimat. Metan jest gazem cieplarnianym. Tyle że polskie kopalnie odpowiedzialne są za niewielki procent światowych emisji metanu z produkcji węgla. To oznacza, że likwidacja naszego górnictwa w żaden sposób nie wpłynie na emisje globalne. Klimatu nie uratujemy, a doprowadzimy do dramatu 130 tysięcy polskich rodzin. Co więcej – to, że zamkniemy kopalnie, nie zlikwiduje popytu na węgiel. Unia w sumie zużywa 170 mln ton tocznie, Polska produkuje około 50 milionów ton, czyli większość kraje UE importują. Warto tu zauważyć, że największymi importerami tego surowca są Niemcy i Holandia – kraje, których politycy najgłośniej domagają się zaostrzenia przepisów metanowych. Węgiel dalej w Unii jest potrzebny, nie tylko w energetyce, ale też do produkcji nawozów, w przemyśle chemicznym, kosmetycznym, farmaceutycznym.

Można sobie zadać pytanie, komu i dlaczego zależy więc na zamknięciu polskich kopalń? Nie przekonuje mnie argument, że zamknięcie polskich kopalń wpłynie znacznie na poprawę klimatu, bo o ile w Polsce wyłapuje się tyle metanu, ile to technologicznie możliwe, o tyle w takich krajach jak Indie, Chiny czy Kolumbia – skąd importowany jest węgiel – nie ma żadnych norm środowiskowych i emisje metanu są znacznie większe. Tym samym, zamykając kopalnie na terenie UE, doprowadzimy nie do zmniejszenia, a zwiększenia globalnych emisji. Pogłębi to również uzależnienie Unii w obszarze węgla od krajów trzecich. Nie możemy mówić o bezpieczeństwie energetycznym, będąc w 100 proc. zależnym od importu. Plany Komisji Europejskiej dotyczące przejścia na odnawialne źródła energii uwzględniają również zależność od importu surowców mineralnych, takich jak nikiel, miedź, krzem, lit czy metale ziem rzadkich. Unia Europejska potrzebuje surowców, ale ich nie produkuje, jednocześnie pod pretekstem transformacji energetycznej niszczy własny sektor wydobywczy. 

 

Dotrzeć do opinii publicznej

– Czy jest możliwe podjęcie skutecznych działań na rzecz zablokowania najbardziej szkodliwych dla Polski zapisów dyrektywy metanowej? Na czym te działania powinny polegać, zważywszy, że te zapisy dotyczyć będą niemal wyłącznie Polski? Czy możemy liczyć na wsparcie polskiego weta, tak jak Niemcy mieli poparcie Polski w sprawie przyspieszonego wycofania samochodów spalinowych?
– Naszym najpilniejszym zadaniem jest zbudowanie w Parlamencie Europejskim arytmetycznej większości, by nie dopuścić do przegłosowania niekorzystnych dla Polski zapisów. Europosłowie naszej frakcji – Europejskich Konserwatystów i Reformatorów – także z innych krajów, rozumieją powagę sytuacji i zagrożenia, jakie niesie metanowe rozporządzenie. Teraz chodzi o to, by polscy politycy innych opcji przekazali swoim koleżankom i kolegom ze swoich frakcji argumenty przeciw przepisom metanowym, które proponuje Grupa Zielonych. Musimy mieć świadomość tego, że ostateczny kształt rozporządzenia będzie negocjowany trójstronnie przez Komisję Europejską, Radę UE i Parlament Europejski. Niestety – procedura wprowadzania rozporządzenia nie wymaga jednomyślności, nie ma weta. Dlatego ważne jest, abyśmy uzyskali zapisy jak najkorzystniejsze dla naszego kraju w tekście Parlamentu, co będzie miało wpływ na naszą pozycję negocjacyjną w finalnym etapie wprowadzania rozporządzenia. Ważne jest też, żeby dotrzeć do polityków i opinii publicznej w innych krajach, pokazać Europejczykom, jak tragiczne będą skutki zamknięcia polskich kopalń nie tylko dla naszego kraju, ale całej Wspólnoty. Istotnym czynnikiem działającym na naszą korzyść będzie wzbudzenie poczucia solidarności wśród mieszkańców Unii. Dziś sprawa dotyczy górników, jutro mogą ucierpieć duńscy hodowcy trzody chlewnej, francuscy rolnicy czy hiszpańscy rybacy. 

Podsumowując, nasze argumenty są konkretne, rzeczowe i merytorycznie uzasadnione. Po pierwsze, rozporządzenie musi wyłączać kopalnie węgla koksowego, który jest na liście surowców krytycznych, czyli niezbędnych do funkcjonowania gospodarki UE. Po drugie – limit metanu powinien zostać podniesiony do 8 ton na 1000 ton wydobytego węgla. Trzecią sprawą jest ustalenie skutecznego mechanizmu weryfikacji i kontroli emisji metanu. 

 

Pseudoekologiczna przykrywka

– Planowane jest kolejne spotkanie europosłów i związkowców w sprawie zablokowania dyrektywy metanowej. Jak pilne jest to spotkanie, kiedy powinno się odbyć?
– Od spotkań ważniejsze są skoordynowane działania polskiego rządu, europosłów, polskich parlamentarzystów, związków zawodowych i wszystkich, którym zależy na dobru Polski, ale i całej Unii Europejskiej. Sprawozdawcą rozporządzenia w Parlamencie Europejskim jest niemiecka europoseł Jutta Paulus z frakcji Zielonych, która budzi kontrowersje ze względu na doniesienia portalu Politico, z których wynika, że poprawki do projektu unijnego rozporządzenia metanowego miała w jej imieniu pisać aktywistka ekologicznej organizacji lobbystycznej. Sprawa opisywana była też w „Tygodniku Solidarność”. Grupa EKR złożyła wniosek o odwołanie jej z funkcji sprawozdawcy. Niestety do tego nie doszło. Sytuacja, w której unijne prawo, od którego zależy los setek tysięcy osób, jest pisane przez zagranicznych lobbystów, jest niedopuszczalna. Pod przykrywką pseudoekologii rozgrywane są interesy polityczne i biznesowe. Zjednoczeni i solidarni jesteśmy w stanie dać temu opór. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe