O Międzymorzu, Trójmorzu, inwestycjach i roli nowo powołanej instytucji finansowej – Funduszu Trójmorza

O potrzebie utworzenia związku politycznego mówiono już w 1918 r. w polskich kręgach politycznych, głównie związanych z osobą Józefa Piłsudskiego. Do takiego związku, będącego jednocześnie antybolszewickim obronnym sojuszem wojskowym, miały należeć państwa graniczące od zachodu z Rosją, tj. Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Ukraina oraz Rumunia. Józef Piłsudski, kierujący się sentymentem do I Rzeczypospolitej, a także rozumiejący, z jakimi ograniczeniami mierzyły się małe kraje znajdujące się między Niemcami a Rosją, szukał sojuszników wśród państw powstających na gruzach Imperium Rosyjskiego, by skutecznie przeciwdziałać zbrojnej ekspansji bolszewickiej Rosji i imperializmu białych Rosjan. Po wojnie koncepcja ta była rozwijana w środowisku związanym z Kulturą Paryską i kojarzona z postaciami Juliusza Mieroszewskiego i Jerzego Giedroycia.

 

 

Rys historyczny. Koncepcje współpracy regionalnej w Europie Środkowo-Wschodniej w latach 1918–1921

O potrzebie utworzenia związku politycznego mówiono już w 1918 r. w polskich kręgach politycznych, głównie związanych z osobą Józefa Piłsudskiego. Do takiego związku, będącego jednocześnie antybolszewickim obronnym sojuszem wojskowym, miały należeć państwa graniczące od zachodu z Rosją, tj. Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Ukraina oraz Rumunia.

Józef Piłsudski, kierujący się sentymentem do I Rzeczypospolitej, a także rozumiejący, z jakimi ograniczeniami mierzyły się małe kraje znajdujące się między Niemcami a Rosją, szukał sojuszników wśród państw powstających na gruzach Imperium Rosyjskiego, by skutecznie przeciwdziałać zbrojnej ekspansji bolszewickiej Rosji i imperializmu białych Rosjan.

Polska pod wpływem piłsudczyków była gorącym orędownikiem takiego sojuszu. Starano się pozyskać możliwie szerokie wsparcie państw w walce przeciwko bolszewickiej Rosji. Polskie delegacje brały aktywny udział we wszystkich konferencjach organizowanych w krajach, dla których zagrożeniem było Imperium Rosyjskie. Pierwszym zwiastunem szerszej współpracy Polski z sąsiednimi krajami była podpisana umowa o sojuszu gospodarczym między rządami URL a RP, będącą dopełnieniem umowy o współpracy wojskowej z 16 kwietnia 1920 r.

Znamienne, że niemal w przeddzień bitwy warszawskiej, 6 sierpnia 1920 r. w Bulduri (Bilderlingshof – dzisiejsza Jurmała) pod Rygą zebrali się przedstawiciele Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, Polski oraz petlurowskiej Ukrainy. Rezultatem obrad był układ polityczny podpisany 31 sierpnia 1920 r., który warto przytoczyć:

Art. 1. Państwa uczestniczące w konferencji deklarują, że są gotowe zaakceptować wzajemne prawo do uznania de jure.

Art. 2. Państwa-Strony zobowiązują się regulować za pomocą środków pokojowych spory graniczne i inne kwestie terytorialne, które mogą powstać między nimi. Jeśli rozstrzygnięcia tych sporów nie mogą być osiągnięte w drodze wzajemnych ustępstw między zainteresowanymi państwami, państwa uczestniczące w konferencji zgadzają się na rozstrzygnięcie sporu przez osobę trzecią (arbitraż Ligi Narodów etc.).

Art. 3. Państwa-Strony w żadnym wypadku nie będą dopuszczały na swoich terytoriach jakiejkolwiek działalności, która może być skierowana przeciwko jednemu z Państw-Stron, w szczególności żaden z uczestników nie może nadać prawa przejścia przez jego terytorium zorganizowanej siły zbrojnej wrogiej w stosunku do innych Państw-Stron.

Art. 4. Państwa-Strony uczestniczące w konferencji nie wejdą do jakiegokolwiek innego porozumienia skierowanego przeciwko państwu reprezentowanemu na konferencji.

Art. 5. Państwa uczestniczące postanawiają pilnie opracować obronną konwencję wojskową.

Art. 6. Państwa uczestniczące w konferencji powinny gwarantować swoim obywatelom stanowiącym mniejszości narodowe pozostałych uczestników wszelkie prawa i wolności oraz zapewniać ochronę i swobodny rozwój ich języków i organizacji krajowych.

Art. 7. Przed zawarciem umów handlowych Państwa-Strony uzgodniły, aby nie nakładać ograniczenia lub specjalnego cła na towary, które pochodzą z jednego z tych państw, lub na tranzyt do innego państwa lub w obrębie wyznaczonego jednego z umawiających się państw (z zastrzeżeniami delegatów Polski i Ukrainy).

Art. 8. Jeżeli jedno z Państw-Stron postanowi wypowiedzieć niniejszą Umowę, takie wypowiedzenie staje się skuteczne po upływie roku od zawiadomienia na piśmie wszystkich rządów innych państw uczestników.

Art. 9. Umowa ta zostanie przedłożona do ratyfikacji najpóźniej do dnia 15 grudnia 1920 r.

Art. 10. Jeśli 15 grudnia 1920 w jednym z krajów, które uczestniczyły w konferencji, nie zostanie ratyfikowany ten traktat, to traktat wchodzi w życie w stosunku do innych państw uczestników. Jednak kraj, który nie ratyfikował traktatu, będzie mógł dołączyć do niego później za zgodą innych państw, które podpisały traktat.

Tę umowę, stanowiącą zaczyn myślenia o Międzymorzu, podpisali przedstawiciele Litwy, Finlandii, Polski, Estonii, Łotwy i Ukrainy. Państwami członkowskimi porozumienia miały być: kraje nadbałtyckie, Czechosłowacja, Polska, Ukraina, Białoruś, Finlandia, Węgry, Rumunia i Jugosławia. Warto podkreślić, że artykuł 7 de facto określał powołanie obszaru wolnego handlu w tej części Europy.

Zadaniem państw było wspieranie projektów infrastrukturalnych łączących gospodarki krajów wspomnianego regionu. Warto tu zwrócić uwagę na powrót do inicjatyw z czasów I Rzeczypospolitej, przerwanych rozbiorami i I wojną światową, a mianowicie budowy połączeń komunikacyjnych na linii północ–południe. I tak odżyły koncepcje udrażniania dróg wodnych łączących Bałtyk z Morzem Czarnym (kanały Wisła–Niemen, Prypeć–Dniepr, łączący Polskę, Litwę, Białoruś i Ukrainę, oraz Wisła–San–Prut–Dniestr, z wyjściem na Rumunię). 

Do tego planowano budowę linii kolejowych łączących port w Odessie z Bałtykiem oraz zagłębie Donbasu i Krzywego Rogu z Górnym Śląskiem. Niestety przegrana wyprawa kijowska z 1920 r. i pokój ryski pogrzebały nadzieje na stworzenie pasma niepodległych państw na wschód od Polski, między Morzem Czarnym i Bałtykiem.

Ruch prometejski. Niespełnione marzenia przegranych

Po dojściu do władzy obozu Józefa Piłsudskiego w 1926 r. odżyły idee zbudowania bloku państw położonych między Bałtykiem a Morzem Czarnym. Podjęto współpracę z emigracją ukraińską, białoruską, a nawet gruzińską, tatarską, azerską i innymi narodami, których tereny znalazły się w ZSRR. Politycy emigracyjni mieli nadzieję na rozpad ZSRR po szwie narodowym. 

W ramach ruchu prometejskiego prowadzono prace organizacyjne i teoretyczne nad hipotetycznym nowym porządkiem po rozpadzie ZSRR. Niestety stalinowskie represje niszczyły jakikolwiek ruch narodowowyzwoleńczy czy dysydencki. 

Kultura Paryska. Bezpodstawne marzycielstwo czy jednak przemyślana, realizująca się wizja?

Po II wojnie światowej przepływ towarów, usług i środków finansowych znów nasilił się na osi wschód–zachód. Żelazna kurtyna podzieliła Europę, pozostawiając narody Europy Środkowo-Wschodniej w pozornie beznadziejnej sytuacji. Potężne imperium radzieckie, rozciągające się od Łaby po Władywostok, wydawało się niezwyciężone. 

Należy tu jednak wspomnieć o ogromie pracy intelektualnej i organizacyjnej wykonanej przez duet polskich myślicieli – Giedroycia i Mieroszewskiego – którzy nakreślili wizję przyszłej Europy Środkowo-Wschodniej. Program współpracy narodów w imię odzyskania wolności i utworzenia państw dotąd nieistniejących, o granicach wymagających daleko idących kompromisów, miał być podstawą dla przyszłej pokojowej koegzystencji i relacji opartych na przyjaźni i współpracy. Było to po II wojnie światowej, morzu przelanej krwi, czymś trudnym do wyobrażenia. Komunistyczna propaganda słusznie stwierdziła, że ten program ma destrukcyjny wpływ na system socjalistyczny. Działalność Kultury Paryskiej przeszkadzała w uprawianiu polityki „dziel i rządź”. 

Dlatego grupy tzw. patriotów, inspirowane przez ministra spraw zagranicznych Mieczysława Moczara, upowszechniały ironiczne w ich mniemaniu określenie „giedroyczyzna”, które odnosiło się do zwolenników polityki współpracy z narodami Europy Środkowo-Wschodniej. 

Upadek imperium radzieckiego. Otwarte okno możliwości. 

Po 1989 r. kolejne polskie rządy starały się z trudem budować relacje bilateralne z krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Trzymały się wizji współpracy niezależnych państw regionu, zarysowanej przez Mieroszewskiego i Giedroycia. Mimo krytyki pochodzącej głównie (ale nie tylko) ze strony epigonów komunistycznej władzy ta polityka – przynajmniej w sensie werbalnym – nie zmieniła się przez 30 lat trwania III RP. Niestety zapewnienia o woli współpracy nie przekładały się na konkretne projekty gospodarcze. 

Działo się tak, ponieważ przepływ środków finansowych, a także towarów i usług ciągle odwzorowywał zależności ukształtowane w XIX w., w czasie dominacji Berlina, Petersburga (potem Moskwy) i Wiednia. Był skupiony we współpracujących ze sobą byłych metropoliach.

Z powodu braku porównywalnej, uzupełniającej się oferty sektora wytwórczego utrudniony był rozwój handlu, który to te kraje od początku lat 90. rozwijały na rynkach FR, Niemiec i Austrii. Niedostatek infrastruktury transportowej pogłębiał problemy związane ze zwiększaniem obrotów handlowych.

Pierwszą próbą nawiązania współpracy regionalnej było powołanie Grupy Wyszehradzkiej w 1991 r. przez trzy państwa: Polskę, Węgry i Czechosłowację. Po rozpadzie Czechosłowacji w 1993 r. krajami członkowskimi stały się Czechy i Słowacja.

W ramach inicjatywy państw Grupy Wyszehradzkiej powstał Międzynarodowy Fundusz Wyszehradzki (ang. International Visegrad Fund), utworzony na mocy umowy zawartej 9 czerwca 2000 r. i mający na celu finansowe wspieranie międzynarodowych inicjatyw. Siedziba tej instytucji znajduje się w Bratysławie.

Niewielka ilość środków (7,531 mln euro za rok 2012) ogranicza aktywność do finansowania projektów miękkich w obszarze kultury, nauki, wymiany młodzieży i turystyki.

Kolejną inicjatywą – już w ramach aktywności międzynarodowej UE – było powstanie projektu Partnerstwa Wschodniego, skierowanego do państw Europy Wschodniej, które znajdowały się poza strukturami UE, a aspirowały do członkostwa. Objętych programem zostało 6 państw: Azerbejdżan, Armenia, Białoruś, Mołdawia i Ukraina. Zainicjowały go działania dyplomacji polskiej przy aktywnym wsparciu Szwecji na szczycie UE w czerwcu 2008 r. Program zainaugurowano oficjalnie w Pradze w 2009 r., podczas czeskiej prezydencji. Tu można wskazać na pozytywny wpływ ciągłości polityki zagranicznej zmieniających się w tym czasie rządów w Polsce. 

Unia Europejska przeznacza na rozwój projektów w ramach Partnerstwa Wschodniego 1,4 mld euro rocznie. Obecnie współpraca obejmuje:

  • program zintegrowanego zarządzania granicami;
  • wsparcie dla rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw (SME Facility);
  • regionalne rynki energii, efektywność energetyczną i odnawialne źródła energii;
  • dywersyfikację źródeł energii (południowy korytarz energetyczny);
  • zapobieganie katastrofom naturalnym oraz katastrofom wywołanym czynnikiem ludzkim, a także gotowość do ich zwalczenia;
  • promocję dobrego zarządzania środowiskowego.

Co dalej?

Eksperci Instytutu im. Romana Rybarskiego zauważyli, że zarówno Fundusz Wyszehradzki, jak i Partnerstwo Wschodnie nie mają wystarczających środków finansowych, by szybko zintegrować gospodarki państw regionu. 

Ograniczenia pojawiające się na drodze do zintensyfikowania wymiany handlowej i wydłużenia łańcuchów wartości w regionie mogą wynikać z:

  • imitacyjnych gospodarek i struktury rynku ukształtowanej w ostatniej dekadzie, a ukierunkowanej na dostarczanie podzespołów zachodnim koncernom;
  • preferencji konsumentów, którzy zaspokajają swoje aspiracje i snobizm poprzez szukanie znanych marek zachodnich producentów lub tanich imitacji z Dalekiego Wschodu;
  • niskiej konkurencyjności na rynku usług logistycznych i przewozowych oraz słabości poszczególnych firm;
  • deficytów w infrastrukturze transportowej.

Producenci produktów końcowych koncentrują się na swoich lokalnych rynkach krajowych bądź ich eksport jest prowadzony przez rynek niemiecki. Producenci komponentów nastawieni są na obsługę producentów wyrobów końcowych na rynku głównie niemieckim. I tym samym konkurują ze sobą bez wchodzenia we współpracę. By tę sytuację zmienić, konsumenci powinni posiąść większą świadomość o jakości produktów wytwarzanych w krajach Trójmorza. Konieczne jest także zbudowanie własnych silnych marek, jednak na to potrzeba czasu. 

Kraje Trójmorza powinny zatem inwestować także w projekty miękkie. Upowszechnianie wzajemnej wiedzy o sobie i swoich możliwościach przyspieszy proces odtworzenia relacji kulturalnych, gospodarczych, a także ludzkich, pozrywanych jeszcze w XVIII w. 

Rozwój konkurencyjnego rynku usług logistycznych w taki sposób, aby w transporcie towarów między krajami Trójmorza obowiązywały ceny porównywalne do tych przy przewozach między poszczególnymi krajami regionu a Niemcami, wymaga dużych nakładów finansowych na infrastrukturę komunikacyjno-logistyczną. I tu barierą dla podaży usług logistycznych jest słabość infrastruktury transportowej. 

Inną słabością jest uzależnienie od wschodnich źródeł surowców energetycznych. Ze względu na deficyt infrastruktury nie wykorzystuje się renty geograficznej w sposób optymalny. W 2017 r. na konferencji zorganizowanej w Warszawie przez SEW UW przedstawiono koncepcję powołania dodatkowych instrumentów finansowych redukujących deficyty instytucjonalne i kapitałowe w krajach regionu, zwłaszcza tych, które co prawda aspirują do członkostwa w UE, ale jeszcze do niej nie należą.

Z uwagi na to, że w krajach regionu, charakteryzującego się brakami w różnorakiej infrastrukturze transportowej, można zauważyć specyfikę, która polega na częstych zmianach władz i nieciągłości poszczególnych polityk, uzależnionych od cyklu wyborczego, zdecydowano się na powołanie:

  1. Banku Międzymorza – bank taki byłby wyspecjalizowany w finansowaniu projektów infrastrukturalnych o czasie realizacji przekraczającym kadencję poszczególnych władz i z długim czasem zwrotu. Tu wskazano na potrzeby rozbudowy i integracji połączeń kolejowych, drogowych i wodnych, telekomunikacyjnych, linii elektroenergetycznych, przesyłu gazu i ropy. 
  2. Funduszu Międzymorza – angażowałby się w projekty o średnim czasie zwrotu, związane z wykorzystaniem infrastruktury finansowanej przez Bank Międzymorza. Tu na przykład można sobie wyobrazić inwestycje w wytwórców energii, dystrybutorów energii, współpracę przemysłów obronnych, operatorów logistycznych i przewoźników, inwestycje w subfundusze wyspecjalizowane w finansowaniu innowacyjnych projektów komercyjnych wybranych branż itp. 
  3. Funduszu Solidarności (przekształcenie istniejącego Funduszu Wyszehradzkiego) – finansowałby projekty miękkie w krajach Międzymorza, a także działania charytatywne na rzecz ofiar wojen, pożarów, powodzi i innych zdarzeń losowych.

Ta infrastruktura instytucji finansowych powinna opierać się na prawie poszczególnych państw członkowskich i mieć siedziby w tych krajach. Taka konstrukcja zarówno zwiększyłaby przejrzystość transakcji, jak i zbudowałaby kapitał zaufania do krajów regionu.

Spełniające się marzenia, chłodny biznes czy zagrożenie dla polskiego podatnika?

PiS po zwycięstwie wyborczym w 2015 r. zmodyfikował swoją politykę z lat 2005–2008, stawiając przede wszystkim na działania wspierające integrację krajów Europy Środkowo-Wschodniej będących już członkami UE. Tak pojawiła się inicjatywa Trójmorza, skierowana do: Polski, Bułgarii, Rumunii, Węgier, Słowenii, Chorwacji, Austrii, Litwy, Łotwy, Estonii, Czech i Słowacji. 

Z inicjatywy rządu premiera Mateusza Morawieckiego w 2018 r. powołano Fundusz Trójmorza i zarejestrowano go w Luksemburgu. Miał wspierać inwestycje w projekty komercyjne z możliwie dużym udziałem kapitałów prywatnych. 

Projekt Trójmorza powinien angażować przede wszystkim kapitały krajów naszego regionu, a także naszych sojuszników. W związku z tym spółka w Luksemburgu, założona w formule SICAV-RAIF, może sprawiać wrażenie, że Polska tworzy platformę dla właścicieli kapitałów, którzy cenią anonimowość i dyskrecję. Wywołuje to uzasadnione obawy, że pojawi się tam kapitał z krajów mających niekoniecznie dobre intencje. BGK – polska państwowa instytucja finansowa – transferuje ok. 500 mln euro do spółki w Luksemburgu, która nie podlega finansowemu nadzorowi ani w Polsce, ani w Luksemburgu. Wydaje się, że jeśli rząd zauważył jakieś niedoskonałości prawne w funkcjonowaniu takiego funduszu, powinien je poprawić. Wybrano jednak inne rozwiązanie. 

Zarząd oddano dwóm zagranicznym firmom. Wśród kadry menadżerskiej można dopatrzeć się związków z Rothschild & Co. Nie byłoby to naganne, gdyż marka Rothschild & Co. jest znana w świecie finansów, tyle że zajmuje się komercyjnymi instytucjami o krótkim i średnim horyzoncie zwrotu, z których zarządzający mają gwarancję dochodów. Takich kapitałów, a także firm zarządzających w naszym regionie nie brakuje. Pojawiają się za to deficyty kapitałów do finansowania projektów infrastrukturalnych o długim horyzoncie zwrotu. Oprócz 12 krajów członkowskich, które przez instytucje finansowe kontrolowane przez siebie mają przekazać kapitał do funduszu (do tej pory zrobiły to bank Exim z Estonii i polski BGK), mają też być prywatni inwestorzy. Pytanie jacy. 

Nie wiadomo. I to może niepokoić.

Oby to nie był wehikuł do przejmowania infrastruktury krajów Trójmorza przez na przykład chiński lub rosyjski kapitał powiązany z tymi państwami. Oprócz ryzyka, jakie w szerszej perspektywie taki kapitał niesie dla gospodarek krajów Trójmorza, może to też wywołać konsternację u naszych amerykańskich sojuszników i obniżyć poziom zaufania do nas jako kraju sojuszniczego. Polska posiada w Radzie Nadzorczej Funduszu prezes Daszyńską-Muzyczkę z BGK, obdarzoną zaufaniem premiera Mateusza Morawieckiego. Co jednak będzie, kiedy zmieni się rząd, a polskie instytucje kontroli finansowej nie będą mogły nadzorować funkcjonowania Funduszu Trójmorza? Z inicjatywy popieranej szeroko przez polskie społeczeństwo (z nadzieją na szybszy rozwój krajów Europy Środkowo-Wschodniej i uruchomienie współpracy regionalnej) tworzy się odrębny i pozbawiony przejrzystości projekt. Nie ma racjonalnych powodów, by to Luksemburg był siedzibą Funduszu, a nie Warszawa czy Wilno.

Ktoś złośliwy mógłby skonstatować, że tego typu przedsięwzięcie wspiera głównie osoby zarządzające środkami polskich podatników, aby miały komfort braku nadzoru.

Pierwszy zakup funduszu – firma Cargounit, leasingująca lokomotywy – jest mało zrozumiały. Fundusz miał inwestować w infrastrukturę, a nie w dostawców usług. Natomiast spółka z Wrocławia nie jest żadnym wyjątkowym zakupem strategicznym. 

Wyprowadzenie 500 mln euro z naszego systemu finansowego może stanowić duże ryzyko dla polskiego podatnika. Może on obawiać się, że management funduszu sprywatyzuje albo znacjonalizuje zyski. Jeszcze czas na korektę realizacji tego oczekiwanego i ważnego projektu z punku widzenia interesu Polski, a także krajów regionu należących do niego. 

Mariusz Patey 

Bibliografia

  1. https://m.niezalezna.pl/202715-zabrano-nam-ukrainskich-przyjaciol
  2. https://trimarium.pl/profesor-przemyslaw-zurawski-vel-grajewski-v-szczyt-trojmorza-w-tallinie/?fbclid=IwAR0CPq8zhJSctu9n-5qJ6XMpHNUAiI-ow1eYg-fc9h2rq0V7ezy57a2gsIw
  3. https://media.bgk.pl/113038-fundusz-trojmorza-rosnie-bgk-zwiekszyl-udzial-w-funduszu-trojmorza-o-250-mln-euro
  4. https://raporty.spotdata.pl/trojmorze
  5. https://pie.net.pl/wp-content/uploads/2020/08/PIE-Trojmorze_raport.pdf
  6. https://www.imf.org/en/News/Articles/2020/09/28/sp092020-infrastructure-in-cesee-benchmarking-macroeconomic-impact-and-policy-issues
  7. Juliusz Mieroszewski, Listy z Wyspy. ABC polityki „Kultury”.
  8. https://kulturaparyska.com/pl/topic-article/inwigilacja-instytutu-literackiego-w-czasach-gomulki

Mariusz Patey, Ekonomiczne koncepcje Międzymorza w myśli Ojców Założycieli II RP [w:] Rozbite imperium. Cykl debat i konferencji na stulecie odzyskania niepodległości. Projekt współfinansowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych,  Warszawa 2017, s. 56–66.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Akcja służb w Paryżu: Mężczyzna groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu z ostatniej chwili
Akcja służb w Paryżu: Mężczyzna groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu

Zatrzymano mężczyznę, który groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu w Paryżu –Według informacji podanych przez media, około godz. 11 widziano mężczyznę, który wszedł do irańskiego konsulatu około godz. 11 z czymś, co przypominało granat i kamizelkę z materiałami wybuchowymi. Niedługo potem policja przekazała, że jest na miejscu zdarzenia, a ruch na linii metra nr 6, położonej koło konsulatu, został zawieszony. Zatrzymano mężczyznę grożącego wysadzeniem się w konsulacie Jak podkreśla stacja BFM, policja zatrzymała mężczyznę, który groził, że wysadzi się w irańskim konsulacie. Dodano, że zatrzymany nie miał przy sobie materiałów wybuchowych. informuje telewizja BFM. Zatrzymany nie miał przy sobie materiałów wybuchowych.

Wyciek niebezpiecznej substancji. Dwie osoby w szpitalu z ostatniej chwili
Wyciek niebezpiecznej substancji. Dwie osoby w szpitalu

W zakładzie piekarniczym w Nowym Dworze Mazowieckim doszło do wycieku amoniaku. Dziesięć osób skarżyło się na złe samopoczucie, dwie z nich trafiły do szpitala. Na miejscu, w pierwszej fazie akcji, działało dziewięć zastępów Straży Pożarnej. Wyciek został szybko zatrzymany.

Współorganizator protestów na granicy z Ukrainą dla Tysol.pl: Nie zamierzamy się poddawać! z ostatniej chwili
Współorganizator protestów na granicy z Ukrainą dla Tysol.pl: Nie zamierzamy się poddawać!

– Tusk sprzedał polskie rolnictwo w imię dobrych relacji z Ursulą von der Layen, to działanie w interesie Komisji Europejskiej, przeciwko polskim rolnikom – twierdzi Jan Błajda, współorganizator protestów na przejściu granicznym w Hrebennej.

Książę William wrócił do obowiązków publicznych. Złożył ważną deklarację z ostatniej chwili
Książę William wrócił do obowiązków publicznych. Złożył ważną deklarację

Wiadomość o chorobie nowotworowej księżnej Kate odbiła się szerokim echem w mediach. Nie tylko członkowie rodziny królewskiej martwią się o nią, ale także poddani.

Atak nożownika w niemieckiej szkole. Pilna akcja służb z ostatniej chwili
Atak nożownika w niemieckiej szkole. Pilna akcja służb

Jak informuje serwis dziennika „Bild”, w jednej ze szkół w mieście Wuppertal na zachodzie Niemiec doszło do groźnego incydentu. Na miejscu zjawiły się służby, w tym policyjni antyterroryści.

Ławrow: „Teraz Polska, kraje bałtyckie, Czechy, Bułgaria – oni nadają ton” z ostatniej chwili
Ławrow: „Teraz Polska, kraje bałtyckie, Czechy, Bułgaria – oni nadają ton”

Sergiej Ławrow wymienił Polskę wśród państw, których żołnierze i funkcjonariusze służb mają być obecni na Ukrainie.

Problemy zdrowotne Zbigniewa Ziobry. Nowe informacje z ostatniej chwili
Problemy zdrowotne Zbigniewa Ziobry. Nowe informacje

W sprawie chorego na nowotwór byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry pojawiły się nowe informacje. Szczegóły zdradzili dziennikarze portalu Gazeta.pl.

Co się dzieje na granicy? Straż Graniczna wydała komunikat z ostatniej chwili
Co się dzieje na granicy? Straż Graniczna wydała komunikat

210 cudzoziemców próbowało w ostatnich dwóch dniach nielegalnie przedostać się przez białorusko-polską granicę – poinformowała w piątek na platformie X Straż Graniczna. Podała też, że zatrzymano kolejnych tzw. kurierów.

Natalia Janoszek trafiła do szpitala z ostatniej chwili
Natalia Janoszek trafiła do szpitala

Media obiegła niepokojąca informacja dotycząca aktorki i celebrytki Natalii Janoszek. Okazuje się, że trafiła do szpitala, gdzie musiała przejść operację.

Adidas zaprezentował stroje polskich olimpijczyków. „Straszna żenada” z ostatniej chwili
Adidas zaprezentował stroje polskich olimpijczyków. „Straszna żenada”

Niemiecki Adidas zaprezentował stroje dla polskiego komitetu olimpijskiego. Ubiór olimpijczyków nie przypadł jednak do gustu kibicom, którzy wyrazili swoje niezadowolenie w mediach społecznościowych.

REKLAMA

O Międzymorzu, Trójmorzu, inwestycjach i roli nowo powołanej instytucji finansowej – Funduszu Trójmorza

O potrzebie utworzenia związku politycznego mówiono już w 1918 r. w polskich kręgach politycznych, głównie związanych z osobą Józefa Piłsudskiego. Do takiego związku, będącego jednocześnie antybolszewickim obronnym sojuszem wojskowym, miały należeć państwa graniczące od zachodu z Rosją, tj. Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Ukraina oraz Rumunia. Józef Piłsudski, kierujący się sentymentem do I Rzeczypospolitej, a także rozumiejący, z jakimi ograniczeniami mierzyły się małe kraje znajdujące się między Niemcami a Rosją, szukał sojuszników wśród państw powstających na gruzach Imperium Rosyjskiego, by skutecznie przeciwdziałać zbrojnej ekspansji bolszewickiej Rosji i imperializmu białych Rosjan. Po wojnie koncepcja ta była rozwijana w środowisku związanym z Kulturą Paryską i kojarzona z postaciami Juliusza Mieroszewskiego i Jerzego Giedroycia.

 

 

Rys historyczny. Koncepcje współpracy regionalnej w Europie Środkowo-Wschodniej w latach 1918–1921

O potrzebie utworzenia związku politycznego mówiono już w 1918 r. w polskich kręgach politycznych, głównie związanych z osobą Józefa Piłsudskiego. Do takiego związku, będącego jednocześnie antybolszewickim obronnym sojuszem wojskowym, miały należeć państwa graniczące od zachodu z Rosją, tj. Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Ukraina oraz Rumunia.

Józef Piłsudski, kierujący się sentymentem do I Rzeczypospolitej, a także rozumiejący, z jakimi ograniczeniami mierzyły się małe kraje znajdujące się między Niemcami a Rosją, szukał sojuszników wśród państw powstających na gruzach Imperium Rosyjskiego, by skutecznie przeciwdziałać zbrojnej ekspansji bolszewickiej Rosji i imperializmu białych Rosjan.

Polska pod wpływem piłsudczyków była gorącym orędownikiem takiego sojuszu. Starano się pozyskać możliwie szerokie wsparcie państw w walce przeciwko bolszewickiej Rosji. Polskie delegacje brały aktywny udział we wszystkich konferencjach organizowanych w krajach, dla których zagrożeniem było Imperium Rosyjskie. Pierwszym zwiastunem szerszej współpracy Polski z sąsiednimi krajami była podpisana umowa o sojuszu gospodarczym między rządami URL a RP, będącą dopełnieniem umowy o współpracy wojskowej z 16 kwietnia 1920 r.

Znamienne, że niemal w przeddzień bitwy warszawskiej, 6 sierpnia 1920 r. w Bulduri (Bilderlingshof – dzisiejsza Jurmała) pod Rygą zebrali się przedstawiciele Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, Polski oraz petlurowskiej Ukrainy. Rezultatem obrad był układ polityczny podpisany 31 sierpnia 1920 r., który warto przytoczyć:

Art. 1. Państwa uczestniczące w konferencji deklarują, że są gotowe zaakceptować wzajemne prawo do uznania de jure.

Art. 2. Państwa-Strony zobowiązują się regulować za pomocą środków pokojowych spory graniczne i inne kwestie terytorialne, które mogą powstać między nimi. Jeśli rozstrzygnięcia tych sporów nie mogą być osiągnięte w drodze wzajemnych ustępstw między zainteresowanymi państwami, państwa uczestniczące w konferencji zgadzają się na rozstrzygnięcie sporu przez osobę trzecią (arbitraż Ligi Narodów etc.).

Art. 3. Państwa-Strony w żadnym wypadku nie będą dopuszczały na swoich terytoriach jakiejkolwiek działalności, która może być skierowana przeciwko jednemu z Państw-Stron, w szczególności żaden z uczestników nie może nadać prawa przejścia przez jego terytorium zorganizowanej siły zbrojnej wrogiej w stosunku do innych Państw-Stron.

Art. 4. Państwa-Strony uczestniczące w konferencji nie wejdą do jakiegokolwiek innego porozumienia skierowanego przeciwko państwu reprezentowanemu na konferencji.

Art. 5. Państwa uczestniczące postanawiają pilnie opracować obronną konwencję wojskową.

Art. 6. Państwa uczestniczące w konferencji powinny gwarantować swoim obywatelom stanowiącym mniejszości narodowe pozostałych uczestników wszelkie prawa i wolności oraz zapewniać ochronę i swobodny rozwój ich języków i organizacji krajowych.

Art. 7. Przed zawarciem umów handlowych Państwa-Strony uzgodniły, aby nie nakładać ograniczenia lub specjalnego cła na towary, które pochodzą z jednego z tych państw, lub na tranzyt do innego państwa lub w obrębie wyznaczonego jednego z umawiających się państw (z zastrzeżeniami delegatów Polski i Ukrainy).

Art. 8. Jeżeli jedno z Państw-Stron postanowi wypowiedzieć niniejszą Umowę, takie wypowiedzenie staje się skuteczne po upływie roku od zawiadomienia na piśmie wszystkich rządów innych państw uczestników.

Art. 9. Umowa ta zostanie przedłożona do ratyfikacji najpóźniej do dnia 15 grudnia 1920 r.

Art. 10. Jeśli 15 grudnia 1920 w jednym z krajów, które uczestniczyły w konferencji, nie zostanie ratyfikowany ten traktat, to traktat wchodzi w życie w stosunku do innych państw uczestników. Jednak kraj, który nie ratyfikował traktatu, będzie mógł dołączyć do niego później za zgodą innych państw, które podpisały traktat.

Tę umowę, stanowiącą zaczyn myślenia o Międzymorzu, podpisali przedstawiciele Litwy, Finlandii, Polski, Estonii, Łotwy i Ukrainy. Państwami członkowskimi porozumienia miały być: kraje nadbałtyckie, Czechosłowacja, Polska, Ukraina, Białoruś, Finlandia, Węgry, Rumunia i Jugosławia. Warto podkreślić, że artykuł 7 de facto określał powołanie obszaru wolnego handlu w tej części Europy.

Zadaniem państw było wspieranie projektów infrastrukturalnych łączących gospodarki krajów wspomnianego regionu. Warto tu zwrócić uwagę na powrót do inicjatyw z czasów I Rzeczypospolitej, przerwanych rozbiorami i I wojną światową, a mianowicie budowy połączeń komunikacyjnych na linii północ–południe. I tak odżyły koncepcje udrażniania dróg wodnych łączących Bałtyk z Morzem Czarnym (kanały Wisła–Niemen, Prypeć–Dniepr, łączący Polskę, Litwę, Białoruś i Ukrainę, oraz Wisła–San–Prut–Dniestr, z wyjściem na Rumunię). 

Do tego planowano budowę linii kolejowych łączących port w Odessie z Bałtykiem oraz zagłębie Donbasu i Krzywego Rogu z Górnym Śląskiem. Niestety przegrana wyprawa kijowska z 1920 r. i pokój ryski pogrzebały nadzieje na stworzenie pasma niepodległych państw na wschód od Polski, między Morzem Czarnym i Bałtykiem.

Ruch prometejski. Niespełnione marzenia przegranych

Po dojściu do władzy obozu Józefa Piłsudskiego w 1926 r. odżyły idee zbudowania bloku państw położonych między Bałtykiem a Morzem Czarnym. Podjęto współpracę z emigracją ukraińską, białoruską, a nawet gruzińską, tatarską, azerską i innymi narodami, których tereny znalazły się w ZSRR. Politycy emigracyjni mieli nadzieję na rozpad ZSRR po szwie narodowym. 

W ramach ruchu prometejskiego prowadzono prace organizacyjne i teoretyczne nad hipotetycznym nowym porządkiem po rozpadzie ZSRR. Niestety stalinowskie represje niszczyły jakikolwiek ruch narodowowyzwoleńczy czy dysydencki. 

Kultura Paryska. Bezpodstawne marzycielstwo czy jednak przemyślana, realizująca się wizja?

Po II wojnie światowej przepływ towarów, usług i środków finansowych znów nasilił się na osi wschód–zachód. Żelazna kurtyna podzieliła Europę, pozostawiając narody Europy Środkowo-Wschodniej w pozornie beznadziejnej sytuacji. Potężne imperium radzieckie, rozciągające się od Łaby po Władywostok, wydawało się niezwyciężone. 

Należy tu jednak wspomnieć o ogromie pracy intelektualnej i organizacyjnej wykonanej przez duet polskich myślicieli – Giedroycia i Mieroszewskiego – którzy nakreślili wizję przyszłej Europy Środkowo-Wschodniej. Program współpracy narodów w imię odzyskania wolności i utworzenia państw dotąd nieistniejących, o granicach wymagających daleko idących kompromisów, miał być podstawą dla przyszłej pokojowej koegzystencji i relacji opartych na przyjaźni i współpracy. Było to po II wojnie światowej, morzu przelanej krwi, czymś trudnym do wyobrażenia. Komunistyczna propaganda słusznie stwierdziła, że ten program ma destrukcyjny wpływ na system socjalistyczny. Działalność Kultury Paryskiej przeszkadzała w uprawianiu polityki „dziel i rządź”. 

Dlatego grupy tzw. patriotów, inspirowane przez ministra spraw zagranicznych Mieczysława Moczara, upowszechniały ironiczne w ich mniemaniu określenie „giedroyczyzna”, które odnosiło się do zwolenników polityki współpracy z narodami Europy Środkowo-Wschodniej. 

Upadek imperium radzieckiego. Otwarte okno możliwości. 

Po 1989 r. kolejne polskie rządy starały się z trudem budować relacje bilateralne z krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Trzymały się wizji współpracy niezależnych państw regionu, zarysowanej przez Mieroszewskiego i Giedroycia. Mimo krytyki pochodzącej głównie (ale nie tylko) ze strony epigonów komunistycznej władzy ta polityka – przynajmniej w sensie werbalnym – nie zmieniła się przez 30 lat trwania III RP. Niestety zapewnienia o woli współpracy nie przekładały się na konkretne projekty gospodarcze. 

Działo się tak, ponieważ przepływ środków finansowych, a także towarów i usług ciągle odwzorowywał zależności ukształtowane w XIX w., w czasie dominacji Berlina, Petersburga (potem Moskwy) i Wiednia. Był skupiony we współpracujących ze sobą byłych metropoliach.

Z powodu braku porównywalnej, uzupełniającej się oferty sektora wytwórczego utrudniony był rozwój handlu, który to te kraje od początku lat 90. rozwijały na rynkach FR, Niemiec i Austrii. Niedostatek infrastruktury transportowej pogłębiał problemy związane ze zwiększaniem obrotów handlowych.

Pierwszą próbą nawiązania współpracy regionalnej było powołanie Grupy Wyszehradzkiej w 1991 r. przez trzy państwa: Polskę, Węgry i Czechosłowację. Po rozpadzie Czechosłowacji w 1993 r. krajami członkowskimi stały się Czechy i Słowacja.

W ramach inicjatywy państw Grupy Wyszehradzkiej powstał Międzynarodowy Fundusz Wyszehradzki (ang. International Visegrad Fund), utworzony na mocy umowy zawartej 9 czerwca 2000 r. i mający na celu finansowe wspieranie międzynarodowych inicjatyw. Siedziba tej instytucji znajduje się w Bratysławie.

Niewielka ilość środków (7,531 mln euro za rok 2012) ogranicza aktywność do finansowania projektów miękkich w obszarze kultury, nauki, wymiany młodzieży i turystyki.

Kolejną inicjatywą – już w ramach aktywności międzynarodowej UE – było powstanie projektu Partnerstwa Wschodniego, skierowanego do państw Europy Wschodniej, które znajdowały się poza strukturami UE, a aspirowały do członkostwa. Objętych programem zostało 6 państw: Azerbejdżan, Armenia, Białoruś, Mołdawia i Ukraina. Zainicjowały go działania dyplomacji polskiej przy aktywnym wsparciu Szwecji na szczycie UE w czerwcu 2008 r. Program zainaugurowano oficjalnie w Pradze w 2009 r., podczas czeskiej prezydencji. Tu można wskazać na pozytywny wpływ ciągłości polityki zagranicznej zmieniających się w tym czasie rządów w Polsce. 

Unia Europejska przeznacza na rozwój projektów w ramach Partnerstwa Wschodniego 1,4 mld euro rocznie. Obecnie współpraca obejmuje:

  • program zintegrowanego zarządzania granicami;
  • wsparcie dla rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw (SME Facility);
  • regionalne rynki energii, efektywność energetyczną i odnawialne źródła energii;
  • dywersyfikację źródeł energii (południowy korytarz energetyczny);
  • zapobieganie katastrofom naturalnym oraz katastrofom wywołanym czynnikiem ludzkim, a także gotowość do ich zwalczenia;
  • promocję dobrego zarządzania środowiskowego.

Co dalej?

Eksperci Instytutu im. Romana Rybarskiego zauważyli, że zarówno Fundusz Wyszehradzki, jak i Partnerstwo Wschodnie nie mają wystarczających środków finansowych, by szybko zintegrować gospodarki państw regionu. 

Ograniczenia pojawiające się na drodze do zintensyfikowania wymiany handlowej i wydłużenia łańcuchów wartości w regionie mogą wynikać z:

  • imitacyjnych gospodarek i struktury rynku ukształtowanej w ostatniej dekadzie, a ukierunkowanej na dostarczanie podzespołów zachodnim koncernom;
  • preferencji konsumentów, którzy zaspokajają swoje aspiracje i snobizm poprzez szukanie znanych marek zachodnich producentów lub tanich imitacji z Dalekiego Wschodu;
  • niskiej konkurencyjności na rynku usług logistycznych i przewozowych oraz słabości poszczególnych firm;
  • deficytów w infrastrukturze transportowej.

Producenci produktów końcowych koncentrują się na swoich lokalnych rynkach krajowych bądź ich eksport jest prowadzony przez rynek niemiecki. Producenci komponentów nastawieni są na obsługę producentów wyrobów końcowych na rynku głównie niemieckim. I tym samym konkurują ze sobą bez wchodzenia we współpracę. By tę sytuację zmienić, konsumenci powinni posiąść większą świadomość o jakości produktów wytwarzanych w krajach Trójmorza. Konieczne jest także zbudowanie własnych silnych marek, jednak na to potrzeba czasu. 

Kraje Trójmorza powinny zatem inwestować także w projekty miękkie. Upowszechnianie wzajemnej wiedzy o sobie i swoich możliwościach przyspieszy proces odtworzenia relacji kulturalnych, gospodarczych, a także ludzkich, pozrywanych jeszcze w XVIII w. 

Rozwój konkurencyjnego rynku usług logistycznych w taki sposób, aby w transporcie towarów między krajami Trójmorza obowiązywały ceny porównywalne do tych przy przewozach między poszczególnymi krajami regionu a Niemcami, wymaga dużych nakładów finansowych na infrastrukturę komunikacyjno-logistyczną. I tu barierą dla podaży usług logistycznych jest słabość infrastruktury transportowej. 

Inną słabością jest uzależnienie od wschodnich źródeł surowców energetycznych. Ze względu na deficyt infrastruktury nie wykorzystuje się renty geograficznej w sposób optymalny. W 2017 r. na konferencji zorganizowanej w Warszawie przez SEW UW przedstawiono koncepcję powołania dodatkowych instrumentów finansowych redukujących deficyty instytucjonalne i kapitałowe w krajach regionu, zwłaszcza tych, które co prawda aspirują do członkostwa w UE, ale jeszcze do niej nie należą.

Z uwagi na to, że w krajach regionu, charakteryzującego się brakami w różnorakiej infrastrukturze transportowej, można zauważyć specyfikę, która polega na częstych zmianach władz i nieciągłości poszczególnych polityk, uzależnionych od cyklu wyborczego, zdecydowano się na powołanie:

  1. Banku Międzymorza – bank taki byłby wyspecjalizowany w finansowaniu projektów infrastrukturalnych o czasie realizacji przekraczającym kadencję poszczególnych władz i z długim czasem zwrotu. Tu wskazano na potrzeby rozbudowy i integracji połączeń kolejowych, drogowych i wodnych, telekomunikacyjnych, linii elektroenergetycznych, przesyłu gazu i ropy. 
  2. Funduszu Międzymorza – angażowałby się w projekty o średnim czasie zwrotu, związane z wykorzystaniem infrastruktury finansowanej przez Bank Międzymorza. Tu na przykład można sobie wyobrazić inwestycje w wytwórców energii, dystrybutorów energii, współpracę przemysłów obronnych, operatorów logistycznych i przewoźników, inwestycje w subfundusze wyspecjalizowane w finansowaniu innowacyjnych projektów komercyjnych wybranych branż itp. 
  3. Funduszu Solidarności (przekształcenie istniejącego Funduszu Wyszehradzkiego) – finansowałby projekty miękkie w krajach Międzymorza, a także działania charytatywne na rzecz ofiar wojen, pożarów, powodzi i innych zdarzeń losowych.

Ta infrastruktura instytucji finansowych powinna opierać się na prawie poszczególnych państw członkowskich i mieć siedziby w tych krajach. Taka konstrukcja zarówno zwiększyłaby przejrzystość transakcji, jak i zbudowałaby kapitał zaufania do krajów regionu.

Spełniające się marzenia, chłodny biznes czy zagrożenie dla polskiego podatnika?

PiS po zwycięstwie wyborczym w 2015 r. zmodyfikował swoją politykę z lat 2005–2008, stawiając przede wszystkim na działania wspierające integrację krajów Europy Środkowo-Wschodniej będących już członkami UE. Tak pojawiła się inicjatywa Trójmorza, skierowana do: Polski, Bułgarii, Rumunii, Węgier, Słowenii, Chorwacji, Austrii, Litwy, Łotwy, Estonii, Czech i Słowacji. 

Z inicjatywy rządu premiera Mateusza Morawieckiego w 2018 r. powołano Fundusz Trójmorza i zarejestrowano go w Luksemburgu. Miał wspierać inwestycje w projekty komercyjne z możliwie dużym udziałem kapitałów prywatnych. 

Projekt Trójmorza powinien angażować przede wszystkim kapitały krajów naszego regionu, a także naszych sojuszników. W związku z tym spółka w Luksemburgu, założona w formule SICAV-RAIF, może sprawiać wrażenie, że Polska tworzy platformę dla właścicieli kapitałów, którzy cenią anonimowość i dyskrecję. Wywołuje to uzasadnione obawy, że pojawi się tam kapitał z krajów mających niekoniecznie dobre intencje. BGK – polska państwowa instytucja finansowa – transferuje ok. 500 mln euro do spółki w Luksemburgu, która nie podlega finansowemu nadzorowi ani w Polsce, ani w Luksemburgu. Wydaje się, że jeśli rząd zauważył jakieś niedoskonałości prawne w funkcjonowaniu takiego funduszu, powinien je poprawić. Wybrano jednak inne rozwiązanie. 

Zarząd oddano dwóm zagranicznym firmom. Wśród kadry menadżerskiej można dopatrzeć się związków z Rothschild & Co. Nie byłoby to naganne, gdyż marka Rothschild & Co. jest znana w świecie finansów, tyle że zajmuje się komercyjnymi instytucjami o krótkim i średnim horyzoncie zwrotu, z których zarządzający mają gwarancję dochodów. Takich kapitałów, a także firm zarządzających w naszym regionie nie brakuje. Pojawiają się za to deficyty kapitałów do finansowania projektów infrastrukturalnych o długim horyzoncie zwrotu. Oprócz 12 krajów członkowskich, które przez instytucje finansowe kontrolowane przez siebie mają przekazać kapitał do funduszu (do tej pory zrobiły to bank Exim z Estonii i polski BGK), mają też być prywatni inwestorzy. Pytanie jacy. 

Nie wiadomo. I to może niepokoić.

Oby to nie był wehikuł do przejmowania infrastruktury krajów Trójmorza przez na przykład chiński lub rosyjski kapitał powiązany z tymi państwami. Oprócz ryzyka, jakie w szerszej perspektywie taki kapitał niesie dla gospodarek krajów Trójmorza, może to też wywołać konsternację u naszych amerykańskich sojuszników i obniżyć poziom zaufania do nas jako kraju sojuszniczego. Polska posiada w Radzie Nadzorczej Funduszu prezes Daszyńską-Muzyczkę z BGK, obdarzoną zaufaniem premiera Mateusza Morawieckiego. Co jednak będzie, kiedy zmieni się rząd, a polskie instytucje kontroli finansowej nie będą mogły nadzorować funkcjonowania Funduszu Trójmorza? Z inicjatywy popieranej szeroko przez polskie społeczeństwo (z nadzieją na szybszy rozwój krajów Europy Środkowo-Wschodniej i uruchomienie współpracy regionalnej) tworzy się odrębny i pozbawiony przejrzystości projekt. Nie ma racjonalnych powodów, by to Luksemburg był siedzibą Funduszu, a nie Warszawa czy Wilno.

Ktoś złośliwy mógłby skonstatować, że tego typu przedsięwzięcie wspiera głównie osoby zarządzające środkami polskich podatników, aby miały komfort braku nadzoru.

Pierwszy zakup funduszu – firma Cargounit, leasingująca lokomotywy – jest mało zrozumiały. Fundusz miał inwestować w infrastrukturę, a nie w dostawców usług. Natomiast spółka z Wrocławia nie jest żadnym wyjątkowym zakupem strategicznym. 

Wyprowadzenie 500 mln euro z naszego systemu finansowego może stanowić duże ryzyko dla polskiego podatnika. Może on obawiać się, że management funduszu sprywatyzuje albo znacjonalizuje zyski. Jeszcze czas na korektę realizacji tego oczekiwanego i ważnego projektu z punku widzenia interesu Polski, a także krajów regionu należących do niego. 

Mariusz Patey 

Bibliografia

  1. https://m.niezalezna.pl/202715-zabrano-nam-ukrainskich-przyjaciol
  2. https://trimarium.pl/profesor-przemyslaw-zurawski-vel-grajewski-v-szczyt-trojmorza-w-tallinie/?fbclid=IwAR0CPq8zhJSctu9n-5qJ6XMpHNUAiI-ow1eYg-fc9h2rq0V7ezy57a2gsIw
  3. https://media.bgk.pl/113038-fundusz-trojmorza-rosnie-bgk-zwiekszyl-udzial-w-funduszu-trojmorza-o-250-mln-euro
  4. https://raporty.spotdata.pl/trojmorze
  5. https://pie.net.pl/wp-content/uploads/2020/08/PIE-Trojmorze_raport.pdf
  6. https://www.imf.org/en/News/Articles/2020/09/28/sp092020-infrastructure-in-cesee-benchmarking-macroeconomic-impact-and-policy-issues
  7. Juliusz Mieroszewski, Listy z Wyspy. ABC polityki „Kultury”.
  8. https://kulturaparyska.com/pl/topic-article/inwigilacja-instytutu-literackiego-w-czasach-gomulki

Mariusz Patey, Ekonomiczne koncepcje Międzymorza w myśli Ojców Założycieli II RP [w:] Rozbite imperium. Cykl debat i konferencji na stulecie odzyskania niepodległości. Projekt współfinansowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych,  Warszawa 2017, s. 56–66.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe