Mark Pieth: Niemiecki rząd wydaje miliardy na "zielone" fundacje, ale nie chce wiedzieć skąd pochodzi niemieckie złoto

Inwestowanie w złoto jest kuszące, choć w dalszym ciągu obarczone dużą dozą niepewności - mówi prof. Mark Pieth, szwajcarski prawnik i kryminolog, wykładowca Uniwersytetu w Bazylei, w rozmowie z Wojciechem Osińskim.
Mark Pieth Mark Pieth: Niemiecki rząd wydaje miliardy na
Mark Pieth / Zbiory Marka Pietha

- Panie profesorze, pandemia i szok energetyczny, wywołany wojną na Ukrainie, skłoniły wielu Niemców do inwestowania w złoto. Pan pozostaje sceptyczny. Dlaczego?
- Ponieważ pochodzę ze Szwajcarii i coś na ten temat wiem. Helweckie ziemie co prawda nie obfitują w złoto, ale jeśli chodzi o związany z nim biznes, to mogę śmiało przyznać, że moja ojczyzna gra w pierwszej lidze. W Szwajcarii znajdują się największe rafinerie na świecie, które przetapiają złoto w sztaby. W najdalej wysuniętym na południe kantonie Tessyn jest kilka takich fabryk. Następnie 'błyszczące cegiełki' wędrują znów do innych krajów - oczywiście po cichu i dyskretnie.

 

Krwawy biznes

- W swojej książce "Goldwäsche" ("Płukanie złota") obnaża pan patologie "krwawego" biznesu ze złotem, ubolewając nad tym, że Szwajcarzy i Niemcy ochoczo go wspierają. Jakie patologie ma pan na myśli?
- Pracując nad swoją książką wybrałem sie do Peru, a dokładniej do najwyżej położonego miasta na świecie La Rinconada. Cel podróży - peruwiańskie Andy na wysokości 5100 m n.p.m. - zapowiadał wprawdzie zachwycające widoki, lecz w rzeczywistości warunki w tym mieście pozostawiają do życzenia, gdyż nie odbiegają zbytnio od realiów panujących w brazylijskich slumsach. Źródłem utrzymania mieszkańców jest zaś pobliska kopalnia złota, dlatego La Rinconada zwana jest powszechnie 'złotym czubkiem świata'. Jednakże właśnie ze względu na jego szczególną lokalizację nie ma tam jakiegokolwiek systemu sanitarnego czy wodnokanalizacyjnego. Toteż warunki dla blisko 60 tys. pracowników kopalni są opłakane. Mieszkają w zabrudzonych barakach, wszędzie leżą śmieci, już nie mówiąc o jakości powietrza w położonym na tak wysokim poziomie mieście. Kopaliny często są wydobywane gołymi rękami, na dodatek górnicy wdychają toksyczne gazy i zanieczyszczają tym samym rtęcią środowisko.

Na biznesie z metalem szlachetnym wiele ludzi się wzbogaca, ale ci, którzy go w La Rinconadzie dla nich wydobywają, pracują za najniższe stawki, pogrążając się w ubóstwie i nierzadko przedwcześnie umierając.

- Pisze pan także o panującym tam bezprawiu...
- Jako że La Rinconada jest trudno dostępna, przypomina w istocie miasto bezprawia z westernu, w którym zbrodnie są na porządku dziennym. 'Złote miasto' w południowym Peru jest więc także miejscem regularnych porachunków mafijnych i prób przejęcia przez lokalne szajki złotego urobku albo dostępu do złotonośnych działek. Kolejne rządy w Limie próbowały w ostatnich latach poprawić warunki pracy dla peruwiańskich górników, ale czarny rynek złota ma się dobrze. 

- Wróćmy do głównej tezy pana książki. Martwi się Pan, że również europejskie firmy uczestniczą w handlu ze złotem pochodzącym z tych regionów.
- Według moich obliczeń ok. 40 mln osób na całym świecie utrzymuje się z nielegalnego wydobycia minerałów jak złoto, kobalt czy diamenty. Natomiast zachodnie przedsiębiorstwa, obracające metalami szlachetnymi, często nie są w stanie prześledzić całego łańcucha logistycznego. Choć śmiem twierdzić, że szybko mogłyby ustalić proweniencję kruszcu, tylko nie chcą się wszystkiego dowiedzieć.

W dzisiejszych niepewnych czasach złoto, najstarsza waluta ludzkości, powtórnie powraca do dawnego znaczenia. Pandemia i wojna na Ukrainie wpędziły inwestorów w złudne poczucie bezpieczeństwa, które obiecują im metale szlachetne. 

 

Niemiecka miłość do złota

- Pan twierdzi, że ostatnio szczególnie Niemcy zakochali się w złocie.
- Tak, w kontekście inwestowania w złoto Niemcy lądują na drugim miejscu - zaraz za Chinami. Gorzej, że tylko niewielu niemieckich nabywców zastanawia się nad tym, skąd owe przetworzone w piękne sztaby i monety kruszce dokładnie pochodzą, już nie mówiąc o szkodach i krzywdach, które wyrządzają środowisku i ludziom.

Można odnieść wrażenie, że niemiecki rząd, który chce wieść prym w unijnej polityce klimatycznej, wydając setki miliardów euro na nie wiadomo czemu i komu służące 'zielone' fundacje i fundusze, w kwestii wydobywania złota pozostaje kompletnie obojętny.

Według ustaleń kilku niezależnych od siebie instytutów, które przyjrzały się nieco bliżej proweniencji kruszców rozprowadzanych w Europie, tylko jeden na 2 tys. klientów zadaje sobie pytanie, skąd one pochodzą. Główną dla nich kwestią jest możliwie jak najniższa cena za jak najwięcej złota. Tymczasem trzy czwarte z ok. 4500 ton złota, które trafiają co roku na globalny rynek, pochodzą z kopalni w Peru, Chinach, Rosji czy Australii, o wątpliwej reputacji.

- Takich "wątpliwych" miejsc jest na świecie sporo. Pisał pan także o opłakanych warunkach w indonezyjskim Grasbergu, gdzie znajduje się największa kopalnia złota na świecie.
- Górnicy grasberskiej kopalni wydobywają corocznie ponad 75 ton złota. Już na początku lat 70. XX w. rozpaliły się w tym regionie konflikty między różnymi grupami konkurującymi bądź walczącymi o wpływy i kontrolę nad dostępem do kruszcu. Jednocześnie doszło tam do kilku katastrof ekologicznych, wynikających z pokrętnych metod wydobywania złota. Zainfekowane szkodliwymi substancjami lasy i rzeki zmusiły setki tysięcy mieszkańców do opuszczenia tej pięknej okolicy. Chyba żaden inny przemysł nie eksploatuje środowiska tak brutalnie. Co więcej, wydobywanie złota jest coraz trudniejsze, wymaga zgubnych dla ludzi i środowiska metod oraz narzędzi, choćby większego używania rtęci i bardzo toksycznego cyjanku.

 

Wpływy koncernów

- Jak są podzielone wpływy globalnych koncernów handlujących pożądanym kruszcem?
- 80 proc. przemysłu związanego z produkcją złota kontrolują koncerny jak amerykański Newmont Mining czy kanadyjski Barrick Gold, które wytwarzają metal w bardzo wydajny sposób i na ogromną skalę. Pozostałe 20 proc. to głównie drobne przedsiębiorstwa górnicze oraz prywatni poszukiwacze złota. Przy czym większość z tychże 'nawiedzonych' detalistów, najczęściej nieubezpieczonych i działających na własną rękę, posługuje się prymitywnymi metodami, zatruwając w niekontrolowany sposób siebie i środowisko. Tego rodzaju złoto, przechodzące przez ręce wielu wątpliwych osób, trafia również do szwajcarskich fabryk i prywatnych nabywców. 

- Czy naprawdę nie ma w naszej części zachodniego świata żadnych mechanizmów kontrolnych, regulacji czy certyfikatów, które jasno określają pochodzenie metalu?
- Jak najbardziej są. W Unii Europejskiej, Organizacji Narodów Zjednoczonych czy Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju nie brakuje certyfikatów i ustaleń stwarzających pozory, że wszystko jest w porządku. Osobiście mam wątpliwości, że są w pełni wiarygodne.

Z tymi 'oficjalnymi' regulacjami jest trochę jak z naszym szwajcarskim serem - są miękkie, nieprzejrzyste i zawierają niezliczoną ilość dziur.

Dlatego sprawiedliwy,  czysty handel złotem, który oczywiście powinien zostać utrzymany - bo nic nie wskazuje na rychły zmierzch tak powszechnie zastosowanego metalu - zależy ostatecznie od sumienności oraz indywidualnych decyzji europejskich spółek. Przykładowo szwajcarski przetwórca złota Metalor Technologies, chcąc zachować czyste ręce, zrezygnował ze współpracy z wszystkimi drobnymi firmami górniczymi i skoncentrował się wyłącznie na wielkoprzeymysłowych źródłach zakupu. Nieprzejrzystość łańcucha logistycznego uniemożliwiła wytwórcom przestrzeganie zalecanych przepisów i zmusiła do zmiany strategii. Tym bardziej, że biura centrali w Neuchâtel zaczęły rozbrzmiewać pogłoskami, jakoby dostarczane Szwajcarom złoto zostało wydobyte rękami dzieci w Etiopii. 

- Wśród drobnych producentów złota są jednak też ci uczciwi. Czy strategia pomijania wszystkich mniejszych firm górniczych jest rozsądnym rozwiązaniem?
- To prawda, nie powinniśmy wrzucać wszystkich mniejszych producentów do jednego worka. Zwłaszcza w krajach rozwijających się gałęzie przemysłu związanego ze złotem są często dla milionów ludzi głównym źródłem utrzymania. Jeśli europejskie koncerny bezrefleksyjnie skreśliłyby wszystkich 'niepewnych' dostawców złota, to ci ostatni bez większych trudności znaleźliby nowych nabywców, tyle że ewentualnie w Dubaju lub Stambule. Nie jestem pewien, czy to rozsądniejsza alternatywa. Wobec tego nie chciałbym, aby handel złotem z małymi i średnimi przedsiębiorstwami odszedł w przeszłość. Ale na razie nie odejdzie, ponieważ obecnie większość europejskich firm i tak nie zwraca uwagi na pochodzenie dostarczanego kruszcu. Nadal brakuje odpowiednich filtrów, pozwalających oddzielić ziarno od plew. Tak jak mówiłem - ostatecznie to imwestor w Europie podejmuje decyzję, czy weźmie udział w 'niejasnych' interesach i czy jest gotów zapłacić więcej za 'czyste' pochodzenie metalu. Cena za czyste sumienie jest wyższa.

Rozmawiał: Wojciech Osiński [korespondent Polskiego Radia w Berlinie]

 

Mark Pieth: Szwajcarski prawnik, kryminolog i ekspert ds. korupcji. W latach 2011-2013 przewodniczący niezależnej komisji badającej nieprawidłowości w Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA). W 2016 r. członek gremium eksperckiego, które badało skandal związany z Panama Papers. Wykładowca Uniersytetu w Bazylei. 
 


 

POLECANE
Parafianie stanęli w obronie proboszcza. Przyjechało pięć radiowozów z ostatniej chwili
Parafianie stanęli w obronie proboszcza. Przyjechało pięć radiowozów

Jak donosi lokalny gorzowski serwis gorzowianin.com, na cmentarzu komunalnym przy ul. Żwirowej w Gorzowie doszło do awantury pomiędzy policją, która zatrzymała księdza do kontroli, a żałobnikami, którzy po pogrzebie zmierzali na stypę. 

Powrót do tej polityki będzie dla Polski katastrofą tylko u nas
Powrót do tej polityki będzie dla Polski katastrofą

Co łączy spotkanie liderów czterech zachodnich państw w 2024 roku z rozmowami w Mińsku ws. Ukrainy w 2015 roku? To pokaz politycznej abdykacji Ameryki w Europie. Która zawsze prowadzi do nieszczęść dla naszej części kontynentu zwłaszcza. Ekskluzywne spotkanie Bidena z liderami Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii właśnie w Berlinie, bez udziału np. Polski, Włoch czy Ukrainy, to zapowiedź polityki, jaką prowadzić będzie w Europie Kamala Harris. Oczywiście jeśli wygra wybory prezydenckie.

Hennig-Kloska o spadku sprzedaży detalicznej. To dobrze dla klimatu z ostatniej chwili
Hennig-Kloska o spadku sprzedaży detalicznej. "To dobrze dla klimatu"

Katastrofalne dane ze sklepów o wynikach sprzedaży detalicznej we wrześniu zaskoczyły dzisiaj ekspertów w całej Polsce. Optymistycznie w sprawie wypowiedziała się jednak minister klimatu Paulina Hennig-Kloska, która stwierdziła, że spada sprzedaż produktów "takich, bez których czasami możemy się obyć", a poza tym, to "dobrze dla klimatu". 

Zbigniew Kuźmiuk: Trwają przygotowania do likwidacji „800 plus” z ostatniej chwili
Zbigniew Kuźmiuk: Trwają przygotowania do likwidacji „800 plus”

Rząd Tuska przesłał do Sejmu coroczne sprawozdanie z wykonywania ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci za rok 2023, w którym znalazły się między innymi tezy, że program 800 plus „miał ograniczony wpływ na dzietność”, oraz że „program prawdopodobnie przyczynił się do niewielkiego wzrostu urodzeń w pierwszych latach po wprowadzeniu świadczenia”. 

Karambol na S7. Adwokat oskarżonego kierowcy zabiera głos z ostatniej chwili
Karambol na S7. Adwokat oskarżonego kierowcy zabiera głos

W rozmowie z Onetem obrońca kierowcy oskarżonego o spowodowanie katastrofy lądowej na S7 mecenas Marek Wasilewski zabrał głos ws. okoliczności wypadku i stanu swojego klienta.

RPO do premiera: To założenie jest pozbawione podstaw z ostatniej chwili
RPO do premiera: To założenie jest pozbawione podstaw

Pozbawione podstaw jest przyjmowanie założenia, iż osoby powołane na stanowiska sędziowskie od 2018 r. nie są sędziami, a wydawane przez nich orzeczenia są orzeczeniami nieistniejącymi - napisał Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek w stanowisku przesłanym do premiera Donalda Tuska.

Pan bredzi!. Reporter Telewizji Republika doprowadził Agnieszkę Holland do wściekłości z ostatniej chwili
"Pan bredzi!". Reporter Telewizji Republika doprowadził Agnieszkę Holland do wściekłości

We wtorek przed Kancelarią Premiera odbyła się manifestacja przeciwko polityce migracyjnej rządu. Obecna na niej była kontrowersyjna reżyser, Agnieszka Holland, twórca filmu "Zielona Granica", który szkalował polską Straż Graniczną i jej działania w obronie granic państwowych.

Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu. Jest komentarz Rosji z ostatniej chwili
Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu. Jest komentarz Rosji

Rzecznik rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa skomentowała podczas wtorkowej konferencji prasowej decyzję Polski o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Poznaniu.

Rodzice ks. Olszewskiego pod Prokuraturą Krajową. To nagranie łamie serce z ostatniej chwili
Rodzice ks. Olszewskiego pod Prokuraturą Krajową. To nagranie łamie serce

We wtorek pod Prokuraturą Krajową zjawili się rodzice przetrzymywanego od miesięcy w areszcie ks. Michała Olszewskiego.

Sikorski: Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu z ostatniej chwili
Sikorski: Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu

Szef MSZ Radosław Sikorski poinformował, że za ostatnimi próbami dywersji w Polsce i krajach sojuszniczych stoi Rosja, dlatego zdecydował o wycofaniu zgody na funkcjonowanie konsulatu Rosji w Poznaniu. Jego personel zostanie uznany za osoby niepożądane w Polsce.

REKLAMA

Mark Pieth: Niemiecki rząd wydaje miliardy na "zielone" fundacje, ale nie chce wiedzieć skąd pochodzi niemieckie złoto

Inwestowanie w złoto jest kuszące, choć w dalszym ciągu obarczone dużą dozą niepewności - mówi prof. Mark Pieth, szwajcarski prawnik i kryminolog, wykładowca Uniwersytetu w Bazylei, w rozmowie z Wojciechem Osińskim.
Mark Pieth Mark Pieth: Niemiecki rząd wydaje miliardy na
Mark Pieth / Zbiory Marka Pietha

- Panie profesorze, pandemia i szok energetyczny, wywołany wojną na Ukrainie, skłoniły wielu Niemców do inwestowania w złoto. Pan pozostaje sceptyczny. Dlaczego?
- Ponieważ pochodzę ze Szwajcarii i coś na ten temat wiem. Helweckie ziemie co prawda nie obfitują w złoto, ale jeśli chodzi o związany z nim biznes, to mogę śmiało przyznać, że moja ojczyzna gra w pierwszej lidze. W Szwajcarii znajdują się największe rafinerie na świecie, które przetapiają złoto w sztaby. W najdalej wysuniętym na południe kantonie Tessyn jest kilka takich fabryk. Następnie 'błyszczące cegiełki' wędrują znów do innych krajów - oczywiście po cichu i dyskretnie.

 

Krwawy biznes

- W swojej książce "Goldwäsche" ("Płukanie złota") obnaża pan patologie "krwawego" biznesu ze złotem, ubolewając nad tym, że Szwajcarzy i Niemcy ochoczo go wspierają. Jakie patologie ma pan na myśli?
- Pracując nad swoją książką wybrałem sie do Peru, a dokładniej do najwyżej położonego miasta na świecie La Rinconada. Cel podróży - peruwiańskie Andy na wysokości 5100 m n.p.m. - zapowiadał wprawdzie zachwycające widoki, lecz w rzeczywistości warunki w tym mieście pozostawiają do życzenia, gdyż nie odbiegają zbytnio od realiów panujących w brazylijskich slumsach. Źródłem utrzymania mieszkańców jest zaś pobliska kopalnia złota, dlatego La Rinconada zwana jest powszechnie 'złotym czubkiem świata'. Jednakże właśnie ze względu na jego szczególną lokalizację nie ma tam jakiegokolwiek systemu sanitarnego czy wodnokanalizacyjnego. Toteż warunki dla blisko 60 tys. pracowników kopalni są opłakane. Mieszkają w zabrudzonych barakach, wszędzie leżą śmieci, już nie mówiąc o jakości powietrza w położonym na tak wysokim poziomie mieście. Kopaliny często są wydobywane gołymi rękami, na dodatek górnicy wdychają toksyczne gazy i zanieczyszczają tym samym rtęcią środowisko.

Na biznesie z metalem szlachetnym wiele ludzi się wzbogaca, ale ci, którzy go w La Rinconadzie dla nich wydobywają, pracują za najniższe stawki, pogrążając się w ubóstwie i nierzadko przedwcześnie umierając.

- Pisze pan także o panującym tam bezprawiu...
- Jako że La Rinconada jest trudno dostępna, przypomina w istocie miasto bezprawia z westernu, w którym zbrodnie są na porządku dziennym. 'Złote miasto' w południowym Peru jest więc także miejscem regularnych porachunków mafijnych i prób przejęcia przez lokalne szajki złotego urobku albo dostępu do złotonośnych działek. Kolejne rządy w Limie próbowały w ostatnich latach poprawić warunki pracy dla peruwiańskich górników, ale czarny rynek złota ma się dobrze. 

- Wróćmy do głównej tezy pana książki. Martwi się Pan, że również europejskie firmy uczestniczą w handlu ze złotem pochodzącym z tych regionów.
- Według moich obliczeń ok. 40 mln osób na całym świecie utrzymuje się z nielegalnego wydobycia minerałów jak złoto, kobalt czy diamenty. Natomiast zachodnie przedsiębiorstwa, obracające metalami szlachetnymi, często nie są w stanie prześledzić całego łańcucha logistycznego. Choć śmiem twierdzić, że szybko mogłyby ustalić proweniencję kruszcu, tylko nie chcą się wszystkiego dowiedzieć.

W dzisiejszych niepewnych czasach złoto, najstarsza waluta ludzkości, powtórnie powraca do dawnego znaczenia. Pandemia i wojna na Ukrainie wpędziły inwestorów w złudne poczucie bezpieczeństwa, które obiecują im metale szlachetne. 

 

Niemiecka miłość do złota

- Pan twierdzi, że ostatnio szczególnie Niemcy zakochali się w złocie.
- Tak, w kontekście inwestowania w złoto Niemcy lądują na drugim miejscu - zaraz za Chinami. Gorzej, że tylko niewielu niemieckich nabywców zastanawia się nad tym, skąd owe przetworzone w piękne sztaby i monety kruszce dokładnie pochodzą, już nie mówiąc o szkodach i krzywdach, które wyrządzają środowisku i ludziom.

Można odnieść wrażenie, że niemiecki rząd, który chce wieść prym w unijnej polityce klimatycznej, wydając setki miliardów euro na nie wiadomo czemu i komu służące 'zielone' fundacje i fundusze, w kwestii wydobywania złota pozostaje kompletnie obojętny.

Według ustaleń kilku niezależnych od siebie instytutów, które przyjrzały się nieco bliżej proweniencji kruszców rozprowadzanych w Europie, tylko jeden na 2 tys. klientów zadaje sobie pytanie, skąd one pochodzą. Główną dla nich kwestią jest możliwie jak najniższa cena za jak najwięcej złota. Tymczasem trzy czwarte z ok. 4500 ton złota, które trafiają co roku na globalny rynek, pochodzą z kopalni w Peru, Chinach, Rosji czy Australii, o wątpliwej reputacji.

- Takich "wątpliwych" miejsc jest na świecie sporo. Pisał pan także o opłakanych warunkach w indonezyjskim Grasbergu, gdzie znajduje się największa kopalnia złota na świecie.
- Górnicy grasberskiej kopalni wydobywają corocznie ponad 75 ton złota. Już na początku lat 70. XX w. rozpaliły się w tym regionie konflikty między różnymi grupami konkurującymi bądź walczącymi o wpływy i kontrolę nad dostępem do kruszcu. Jednocześnie doszło tam do kilku katastrof ekologicznych, wynikających z pokrętnych metod wydobywania złota. Zainfekowane szkodliwymi substancjami lasy i rzeki zmusiły setki tysięcy mieszkańców do opuszczenia tej pięknej okolicy. Chyba żaden inny przemysł nie eksploatuje środowiska tak brutalnie. Co więcej, wydobywanie złota jest coraz trudniejsze, wymaga zgubnych dla ludzi i środowiska metod oraz narzędzi, choćby większego używania rtęci i bardzo toksycznego cyjanku.

 

Wpływy koncernów

- Jak są podzielone wpływy globalnych koncernów handlujących pożądanym kruszcem?
- 80 proc. przemysłu związanego z produkcją złota kontrolują koncerny jak amerykański Newmont Mining czy kanadyjski Barrick Gold, które wytwarzają metal w bardzo wydajny sposób i na ogromną skalę. Pozostałe 20 proc. to głównie drobne przedsiębiorstwa górnicze oraz prywatni poszukiwacze złota. Przy czym większość z tychże 'nawiedzonych' detalistów, najczęściej nieubezpieczonych i działających na własną rękę, posługuje się prymitywnymi metodami, zatruwając w niekontrolowany sposób siebie i środowisko. Tego rodzaju złoto, przechodzące przez ręce wielu wątpliwych osób, trafia również do szwajcarskich fabryk i prywatnych nabywców. 

- Czy naprawdę nie ma w naszej części zachodniego świata żadnych mechanizmów kontrolnych, regulacji czy certyfikatów, które jasno określają pochodzenie metalu?
- Jak najbardziej są. W Unii Europejskiej, Organizacji Narodów Zjednoczonych czy Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju nie brakuje certyfikatów i ustaleń stwarzających pozory, że wszystko jest w porządku. Osobiście mam wątpliwości, że są w pełni wiarygodne.

Z tymi 'oficjalnymi' regulacjami jest trochę jak z naszym szwajcarskim serem - są miękkie, nieprzejrzyste i zawierają niezliczoną ilość dziur.

Dlatego sprawiedliwy,  czysty handel złotem, który oczywiście powinien zostać utrzymany - bo nic nie wskazuje na rychły zmierzch tak powszechnie zastosowanego metalu - zależy ostatecznie od sumienności oraz indywidualnych decyzji europejskich spółek. Przykładowo szwajcarski przetwórca złota Metalor Technologies, chcąc zachować czyste ręce, zrezygnował ze współpracy z wszystkimi drobnymi firmami górniczymi i skoncentrował się wyłącznie na wielkoprzeymysłowych źródłach zakupu. Nieprzejrzystość łańcucha logistycznego uniemożliwiła wytwórcom przestrzeganie zalecanych przepisów i zmusiła do zmiany strategii. Tym bardziej, że biura centrali w Neuchâtel zaczęły rozbrzmiewać pogłoskami, jakoby dostarczane Szwajcarom złoto zostało wydobyte rękami dzieci w Etiopii. 

- Wśród drobnych producentów złota są jednak też ci uczciwi. Czy strategia pomijania wszystkich mniejszych firm górniczych jest rozsądnym rozwiązaniem?
- To prawda, nie powinniśmy wrzucać wszystkich mniejszych producentów do jednego worka. Zwłaszcza w krajach rozwijających się gałęzie przemysłu związanego ze złotem są często dla milionów ludzi głównym źródłem utrzymania. Jeśli europejskie koncerny bezrefleksyjnie skreśliłyby wszystkich 'niepewnych' dostawców złota, to ci ostatni bez większych trudności znaleźliby nowych nabywców, tyle że ewentualnie w Dubaju lub Stambule. Nie jestem pewien, czy to rozsądniejsza alternatywa. Wobec tego nie chciałbym, aby handel złotem z małymi i średnimi przedsiębiorstwami odszedł w przeszłość. Ale na razie nie odejdzie, ponieważ obecnie większość europejskich firm i tak nie zwraca uwagi na pochodzenie dostarczanego kruszcu. Nadal brakuje odpowiednich filtrów, pozwalających oddzielić ziarno od plew. Tak jak mówiłem - ostatecznie to imwestor w Europie podejmuje decyzję, czy weźmie udział w 'niejasnych' interesach i czy jest gotów zapłacić więcej za 'czyste' pochodzenie metalu. Cena za czyste sumienie jest wyższa.

Rozmawiał: Wojciech Osiński [korespondent Polskiego Radia w Berlinie]

 

Mark Pieth: Szwajcarski prawnik, kryminolog i ekspert ds. korupcji. W latach 2011-2013 przewodniczący niezależnej komisji badającej nieprawidłowości w Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA). W 2016 r. członek gremium eksperckiego, które badało skandal związany z Panama Papers. Wykładowca Uniersytetu w Bazylei. 
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe