[NASZ REPORTAŻ] „Móc chronić granicę to prawdziwy zaszczyt”

„Chcesz pokoju? Szykuj się do wojny” – mówi stare powiedzenie pamiętające jeszcze czasy Imperium Rzymskiego. Polska znajduje się w takiej sytuacji geopolitycznej, że musi być gotowa na wojnę jak jeszcze nigdy w XXI w. Czy jest? Pojechaliśmy to sprawdzić do Białej Podlaskiej, gdzie dzięki uprzejmości 18. Dywizji Zmechanizowanej mogliśmy zobaczyć codzienną służbę żołnierzy oddelegowanych do ochrony wschodniej granicy. Reportaż Konrada Wernickiego.
Żołnierze ruszający na patrol [NASZ REPORTAŻ] „Móc chronić granicę to prawdziwy zaszczyt”
Żołnierze ruszający na patrol / fot. Konrad Wernicki

18. Dywizja Zmechanizowana zwana Żelazną Dywizją odziedziczyła swoją nazwę i tradycję po 18. Dywizji Piechoty biorącej udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Tak się wsławiła podczas Bitwy Warszawskiej, że nazwaną ją Żelazną.
Do Siedlec, gdzie dywizja ma swoje dowództwo, jechałem z nadzieją, że zobaczę dosłownie tony ciężkiego, mocnego żeliwa w postaci SpW – czyli sprzętu wojskowego w tejże nomenklaturze. Wiedziałem jednak, że ten nie będzie na mnie „czekać” w siedleckiej bazie, a trzeba się będzie do niego pofatygować nieco dalej, bo do Białej Podlaskiej, gdzie zorganizowane jest całe zgrupowanie wojskowe żołnierzy pełniących służbę. W samych Siedlcach moim oczom ukazał się duży plac budowy w miejscu siedziby 18. DZ. Tutaj widać, że wojsko polskie inwestuje nie tylko w nowy sprzęt, ale też w infrastrukturę. Budowane są nowe koszary, hale, garaże. Całość przypomina małe miasteczko, które skojarzyło mi się z kampusem akademickim.

 

Baza Podlasie, misja granica

Na miejscu spotykamy się z mjr. Kamilem Dołęzką, który pełni funkcję rzecznika prasowego 18. DZ. To on opowiada nam o rozbudowie i planach rozwoju. 18. Dywizja Zmechanizowana niedawno, bo 5 września, obchodziła swoje 5. urodziny. Tempo formowania jednostki robi wrażenie, a jest bardzo ważne, bo powstaje ona w miejscu, gdzie do 2011 r. stacjonował 1. Batalion Rozpoznawczy, który został rozwiązany. Sprawę likwidacji jednostek wojskowych na wschód od Wisły pomińmy milczeniem.

Z panem majorem zabieramy się w drogę do Białej Podlaskiej, by zobaczyć codzienną służbę żołnierzy, którzy mają za zadanie chronić naszą wschodnią granicę.

Żelazna Dywizja jest formowana na wzór jednostek amerykańskich. Nie chodzi tu tylko o sprzęt, ale też o to, jak dywizja będzie zorganizowana pod względem liczby batalionów, pułków i brygad. MON chce tu się wzorować na najlepszych doświadczeniach naszego najważniejszego sojusznika.

Po krótkiej trasie docieramy na miejsce obozowiska, które zostało postawione na terenie byłego lotniska wojskowego. Tutaj prace budowlane też trwają w najlepsze. Budowany jest kompleks szkoleniowo-koszarowy, w którym ma stacjonować ok 2,5 tysiąca żołnierzy. Tymczasem mieszkają oni w miasteczku kontenerowym, przy którym parkujemy. Tutaj życie toczy się już swoim rytmem. Widzimy przemieszczających się żołnierzy, zarówno tych w pełnym rynsztunku, którzy pełnią służbę, zmierzają na szkolenie lub z niego wracają, a także tych, którzy dziś mają wolne. Z jednym z nich udaje nam się porozmawiać.

Na ten moment to miejsce jest naszym domem, z którego wspieramy Straż Graniczną w ochronie granicy. W dzień służby z samego rana musimy przygotować całe wyposażenie potrzebne na patrolu. Na odprawie otrzymujemy informacje na temat obecnej sytuacji, tego, co się dzieje, na co zwracać uwagę, i przemieszczamy się w rejon pełnienia służby

– mówi mi żołnierz, który w hełmie na głowie, okularach taktycznych i kominiarce pozostaje anonimowy.

Rozglądając się dookoła, widzę żołnierzy poza służbą, którzy ćwiczą czy rozmawiają towarzysko w mniejszych grupach. Zagaduję go, jak tu wygląda życie na co dzień, bo przecież nie stoi się na baczność całą dobę.

Jeżeli jest to dzień poza służbą, to czas wolny spędzamy według własnego uznania. Każdy ma jakieś hobby, aktywności sportowe. Mamy tu zapewnione posiłki na stołówce, jest siłownia, a nasza służba obliguje nas do tego, by dbać o tężyznę, więc każdy z tego korzysta. By dobrze pełnić służbę, odpoczynek psychiczny też jest ważny

– mówi mundurowy

Wiadomo, są rzeczy, które trzeba robić, jak dbanie o sprzęt, żeby wszystko było gotowe na kolejny dzień służby

– wskazuje. No tak, w końcu w wojsku zawsze trzeba być w gotowości.

 

Safari z drapieżnikami

Pora zobaczyć SpW w akcji. Dogadujemy z majorem Dołezką, że zaraz pojedziemy w okolice pasa startowego lotniska, by zobaczyć czołgi. Wsiadamy do samochodów, podjeżdżamy w wyznaczone miejsce i… gdzie te czołgi? Widzę tylko długą polanę wzdłuż pasa asfaltu oraz linię drzew.

Spóźniliśmy się? Już pojechały?

– pytam zdziwiony.

Nie, są tam, za drzewami

– odpowiada mi major.


Kiepski byłby ze mnie obserwator, ale jak Boga kocham, naprawdę nie było ich widać. Tak sobie kiedyś myślałem, że w XXI w. to całe kamuflowanie, okrywanie czołgów siatkami maskującymi, gałęziami to trochę pic na wodę, bo przecież jest rozpoznanie satelitarne, z dronów, wszystko w termowizji, ale gdybym teraz na wojnie był wrogim żołnierzem na zwiadzie, to byłbym w czarnej…



No dobrze, ale zobaczmy już, co kryją te chaszcze. Może tak się czuł Ulrich von Jungingen, w pełnym słońcu czekając na to, aż Polacy ruszą z kopyta na polach Grunwaldu, wcześniej kryjąc się w cieniu drzew? Te w końcu się poruszyły zaraz po tym, jak usłyszeliśmy warkot silników, i naszym oczom pokazały się Leopardy i Rosomaki. Wyjechały na polanę, ustawiły się w szyku bojowym i ruszyły wzdłuż pasa startowego. Szybko wsiedliśmy w nasze auta i zaczęliśmy je gonić, patrząc, jak pędzą przed siebie. Ciężkie maszyny wojskowe w pełnym pędzie robiły niesamowite wrażenie, a gdy się zatrzymały, mieliśmy okazję rozmawiać z kapitanem kompanii. Ten wyjaśnił nam, jakie dziś czynności podejmowali jego ludzie, zanim schowali się między drzewami.

Dziś mieliśmy zajęcia ze szkolenia ogniowego, czyli przygotowanie sprzętu wojskowego do strzelania. Żołnierze wykonywali justowanie, które polega na tym, by wszystkie przyrządy celownicze czołgu patrzyły dokładnie w ten sam punkt, gdzie patrzy armata. Doskonalimy umiejętności poszczególnych załóg, by każda z nich była gotowa do walki

– tłumaczy kapitan.

Sprzęt czołgistów jest cały czas tak utrzymywany, by w każdym momencie był gotowy do wykonywania swoich zadań, także tych bojowych. Nie jest tak, jak ktoś mógłby pomyśleć, że te czołgi stoją nieruszane pod plandeką w jakimś garażu i się ich nie dotyka, by nie ponosić kosztów eksploatacji. Nie, ten sprzęt musi być zawsze gotowy.

To Leopard 2A4, sprzęt, który jest na naszym wyposażeniu już od przeszło 20 lat. Maszyna dobrze sprawdzona na polskich poligonach, cały czas sprawna, a szkolenie jest po to, by doskonalić umiejętności załogi, w skład której wchodzą: dowódca, działonowy, kierowca i ładowniczy. Podstawowy kurs trwa 3 miesiące, ale wiadomo: im dłużej załoga współpracuje ze sobą, ma więcej kontaktu ze sprzętem, tym jest sprawniejsza

– wyjaśnia mi kapitan.



W tym miejscu wypada jedną rzecz podkreślić i wyjaśnić. Pod granicą nie ma jeszcze nowo zakupionych Abramsów, czołgów K2 czy innego świeżego Spw. Ten jest już w Polsce, co widać po licznych konferencjach MON-u, ale tutaj, na ten moment, potrzebny jest sprzęt sprawdzony, dobrze znany, do którego obsługi mamy przeszkolonych żołnierzy. Na miejscu widzę rzeczone Leopardy, Rosomaki, śmigłowce W3-PL Głuszec i Mi-17. Wszystkie te maszyny biorą czynny udział w aktualnej ochronie granic Polski, także jako czynnik odstraszający.

Niektórzy mogli bagatelizować pojawienie się Grupy Wagnera na Białorusi, ale w takich momentach trzeba dokonać projekcji swojej siły i pokazać, że w razie „W” mamy odpowiednie zdolności do odparcia ataku i kontrataku. Obecność wojska na wschodniej flance to nie fanaberia ani wyborcza zagrywka polityków, a realna potrzeba, która jest aktualnie wypełniana. Dobrze to rozumieją mieszkańcy Podlasia, którzy bardzo doceniają tak liczną obecność żołnierzy w ich regionie.

 

Służba ojczyźnie i narodowi

Na koniec wracamy do obozowiska, a ja wracam do słów żołnierza, z którym rozmawiałem wcześniej. Pytałem go, dlaczego wybrał wojsko, co nim kierowało, i to będzie najlepsze podsumowanie naszej wyprawy:

Zawsze gdzieś o tym myślałem, o służbie w wojsku, w latach swojej młodości. Wiedziałem, że ten czas nastąpi. W końcu spróbowałem, byłem na służbie przygotowawczej, żeby zobaczyć, jak to jest. Dalej już wszystko poszło samo. Naturalną decyzją było to, że chcę kontynuować służbę. Nie żałuję tej decyzji, bo jest to bardzo ciekawe zajęcie, daje dużo doświadczenia w wielu dziedzinach, a teraz, służąc na granicy, czujemy, że robimy ważne rzeczy. Ten czas jest trudny, więc być tutaj i móc chronić granicę to jest prawdziwy zaszczyt, a dużą zapłatą i rekompensatą jest wdzięczność lokalnych mieszkańców. Ona jest bardzo duża i to nas buduje.

Pięknie, prawda? A my niezmiennie stoimy Murem Za Polskim Mundurem i zachęcamy do solidarności z polskimi służbami mundurowymi, które dbają o naszą niepodległość.

 

 


 

POLECANE
Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa. Mieszkańcy zapłacą więcej z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa. Mieszkańcy zapłacą więcej

Od 1 września 2025 roku mieszkańców Krakowa czekają zmiany w opłatach za odbiór odpadów komunalnych. Rada Miasta zdecydowała o podwyżce – nowa stawka wyniesie 35 zł miesięcznie za osobę w gospodarstwie domowym segregującym śmieci.

Andrzej Duda: Jeśli będzie propozycja, nie wahałbym się zostać premierem z ostatniej chwili
Andrzej Duda: Jeśli będzie propozycja, nie wahałbym się zostać premierem

Jeżeli będzie potrzeba służenia Rzeczypospolitej poprzez podjęcie po raz kolejny konkretnych zadań w postaci pełnienia jakiejś funkcji, to na pewno je podejmę – mówi w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego" prezydent Andrzej Duda. I wskazuje na funkcję "premiera łączącego nowe porozumienie koalicyjne".

Zwycięstwa Trumpa i tragedia na Bliskim Wschodzie… z ostatniej chwili
Zwycięstwa Trumpa i tragedia na Bliskim Wschodzie…

Problem w tym, że ewentualnego szyickiego zamachowca, który zginie podczas akcji czeka wielka nagroda w niebie, czyli seksualna uczta z 72 dziewicami (Tirmidhi, 1663). A według świętych pism współżycie z jedną dziewicą może trwać aż 70,000 lat (!). Jak widać istotnie żyjemy w dwóch światach, dla nas chrześcijan największą nagrodą w życiu pozagrobowym jest bliskość z Bogiem, osiągnięcie doskonałej mądrości i oświecenia, a nie jakieś obiecane seksualne fantazje…

Paweł Łatuszka zaatakowany na UW. Zatrzymano sprawcę z ostatniej chwili
Paweł Łatuszka zaatakowany na UW. Zatrzymano sprawcę

W środę podczas jubileuszu Studium Europy Wschodniej na Uniwersytecie Warszawskim został zaatakowany Paweł Łatuszka.

Lempart nie ma bezpośrednich dowodów, ale sąd oddalił powództwo Ordo Iuris gorące
Lempart nie ma bezpośrednich dowodów, ale sąd oddalił powództwo Ordo Iuris

Wyrokiem z 1 lipca Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo Ordo Iuris przeciwko Marcie Lempart. Natomiast sąd nie uwzględnił wniosku aktywistki o obciążenie Instytutu grzywną za skierowanie pozwu, uznając, że roszczenie to jest całkowicie bezpodstawne.

Była gwiazda TVN zdradziła, że głosowała na Nawrockiego. To fighter z ostatniej chwili
Była gwiazda TVN zdradziła, że głosowała na Nawrockiego. "To fighter"

Były gwiazdor stacji TVN Filip Chajzer zaskoczył w środę swoich fanów i wyznał, że jest sympatykiem Karola Nawrockiego. "Tyle hejtu i szamba przyjąć na klatę przez 24/h trzeba umieć. To jest fighter" – podkreślił.

Polityka „Herzlich Willkommen” – sierota po Merkel i Tusku tylko u nas
Polityka „Herzlich Willkommen” – sierota po Merkel i Tusku

Polityka otwartych drzwi, czyli ideologiczny parawan, pod którym Europa zafundowała sobie kryzys migracyjny, pozostaje do dziś sierotą. Wszyscy wiemy, gdzie się narodziła – w Berlinie, w przemówieniach Angeli Merkel, która w 2015 roku rozpostarła ramiona, wypowiadając słynne Herzlich Willkommen.

Kłopoty członków Ruchu Obrony Granic. Jest reakcja prokuratury z ostatniej chwili
Kłopoty członków Ruchu Obrony Granic. Jest reakcja prokuratury

Prokuratura wszczęła postępowania wobec członków patroli obywatelskich za znieważenie i podszywanie się pod Straż Graniczną – poinformował minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar.

Nielegalnych imigrantów umieszczono w domu dziecka w Biłgoraju z ostatniej chwili
Nielegalnych imigrantów umieszczono w domu dziecka w Biłgoraju

Dwóch nieletnich imigrantów, którzy nielegalnie przekroczyli granicę, trafiło do domu dziecka w Biłgoraju. Obaj zostali umieszczeni decyzją sądu.

Nie żyje Klaudia z Torunia zaatakowana przez Wenezuelczyka. Są wyniki sekcji zwłok z ostatniej chwili
Nie żyje Klaudia z Torunia zaatakowana przez Wenezuelczyka. Są wyniki sekcji zwłok

Udar mózgu według wstępnych wyników sekcji zwłok był przyczyną śmierci 24-letniej Klaudii K., która została napadnięta w nocy z 11 na 12 czerwca w Toruniu przez 19-letniego obcokrajowca. Informację przekazał w środę rzecznik toruńskiej Prokuratury Okręgowej Andrzej Kukawski.

REKLAMA

[NASZ REPORTAŻ] „Móc chronić granicę to prawdziwy zaszczyt”

„Chcesz pokoju? Szykuj się do wojny” – mówi stare powiedzenie pamiętające jeszcze czasy Imperium Rzymskiego. Polska znajduje się w takiej sytuacji geopolitycznej, że musi być gotowa na wojnę jak jeszcze nigdy w XXI w. Czy jest? Pojechaliśmy to sprawdzić do Białej Podlaskiej, gdzie dzięki uprzejmości 18. Dywizji Zmechanizowanej mogliśmy zobaczyć codzienną służbę żołnierzy oddelegowanych do ochrony wschodniej granicy. Reportaż Konrada Wernickiego.
Żołnierze ruszający na patrol [NASZ REPORTAŻ] „Móc chronić granicę to prawdziwy zaszczyt”
Żołnierze ruszający na patrol / fot. Konrad Wernicki

18. Dywizja Zmechanizowana zwana Żelazną Dywizją odziedziczyła swoją nazwę i tradycję po 18. Dywizji Piechoty biorącej udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Tak się wsławiła podczas Bitwy Warszawskiej, że nazwaną ją Żelazną.
Do Siedlec, gdzie dywizja ma swoje dowództwo, jechałem z nadzieją, że zobaczę dosłownie tony ciężkiego, mocnego żeliwa w postaci SpW – czyli sprzętu wojskowego w tejże nomenklaturze. Wiedziałem jednak, że ten nie będzie na mnie „czekać” w siedleckiej bazie, a trzeba się będzie do niego pofatygować nieco dalej, bo do Białej Podlaskiej, gdzie zorganizowane jest całe zgrupowanie wojskowe żołnierzy pełniących służbę. W samych Siedlcach moim oczom ukazał się duży plac budowy w miejscu siedziby 18. DZ. Tutaj widać, że wojsko polskie inwestuje nie tylko w nowy sprzęt, ale też w infrastrukturę. Budowane są nowe koszary, hale, garaże. Całość przypomina małe miasteczko, które skojarzyło mi się z kampusem akademickim.

 

Baza Podlasie, misja granica

Na miejscu spotykamy się z mjr. Kamilem Dołęzką, który pełni funkcję rzecznika prasowego 18. DZ. To on opowiada nam o rozbudowie i planach rozwoju. 18. Dywizja Zmechanizowana niedawno, bo 5 września, obchodziła swoje 5. urodziny. Tempo formowania jednostki robi wrażenie, a jest bardzo ważne, bo powstaje ona w miejscu, gdzie do 2011 r. stacjonował 1. Batalion Rozpoznawczy, który został rozwiązany. Sprawę likwidacji jednostek wojskowych na wschód od Wisły pomińmy milczeniem.

Z panem majorem zabieramy się w drogę do Białej Podlaskiej, by zobaczyć codzienną służbę żołnierzy, którzy mają za zadanie chronić naszą wschodnią granicę.

Żelazna Dywizja jest formowana na wzór jednostek amerykańskich. Nie chodzi tu tylko o sprzęt, ale też o to, jak dywizja będzie zorganizowana pod względem liczby batalionów, pułków i brygad. MON chce tu się wzorować na najlepszych doświadczeniach naszego najważniejszego sojusznika.

Po krótkiej trasie docieramy na miejsce obozowiska, które zostało postawione na terenie byłego lotniska wojskowego. Tutaj prace budowlane też trwają w najlepsze. Budowany jest kompleks szkoleniowo-koszarowy, w którym ma stacjonować ok 2,5 tysiąca żołnierzy. Tymczasem mieszkają oni w miasteczku kontenerowym, przy którym parkujemy. Tutaj życie toczy się już swoim rytmem. Widzimy przemieszczających się żołnierzy, zarówno tych w pełnym rynsztunku, którzy pełnią służbę, zmierzają na szkolenie lub z niego wracają, a także tych, którzy dziś mają wolne. Z jednym z nich udaje nam się porozmawiać.

Na ten moment to miejsce jest naszym domem, z którego wspieramy Straż Graniczną w ochronie granicy. W dzień służby z samego rana musimy przygotować całe wyposażenie potrzebne na patrolu. Na odprawie otrzymujemy informacje na temat obecnej sytuacji, tego, co się dzieje, na co zwracać uwagę, i przemieszczamy się w rejon pełnienia służby

– mówi mi żołnierz, który w hełmie na głowie, okularach taktycznych i kominiarce pozostaje anonimowy.

Rozglądając się dookoła, widzę żołnierzy poza służbą, którzy ćwiczą czy rozmawiają towarzysko w mniejszych grupach. Zagaduję go, jak tu wygląda życie na co dzień, bo przecież nie stoi się na baczność całą dobę.

Jeżeli jest to dzień poza służbą, to czas wolny spędzamy według własnego uznania. Każdy ma jakieś hobby, aktywności sportowe. Mamy tu zapewnione posiłki na stołówce, jest siłownia, a nasza służba obliguje nas do tego, by dbać o tężyznę, więc każdy z tego korzysta. By dobrze pełnić służbę, odpoczynek psychiczny też jest ważny

– mówi mundurowy

Wiadomo, są rzeczy, które trzeba robić, jak dbanie o sprzęt, żeby wszystko było gotowe na kolejny dzień służby

– wskazuje. No tak, w końcu w wojsku zawsze trzeba być w gotowości.

 

Safari z drapieżnikami

Pora zobaczyć SpW w akcji. Dogadujemy z majorem Dołezką, że zaraz pojedziemy w okolice pasa startowego lotniska, by zobaczyć czołgi. Wsiadamy do samochodów, podjeżdżamy w wyznaczone miejsce i… gdzie te czołgi? Widzę tylko długą polanę wzdłuż pasa asfaltu oraz linię drzew.

Spóźniliśmy się? Już pojechały?

– pytam zdziwiony.

Nie, są tam, za drzewami

– odpowiada mi major.


Kiepski byłby ze mnie obserwator, ale jak Boga kocham, naprawdę nie było ich widać. Tak sobie kiedyś myślałem, że w XXI w. to całe kamuflowanie, okrywanie czołgów siatkami maskującymi, gałęziami to trochę pic na wodę, bo przecież jest rozpoznanie satelitarne, z dronów, wszystko w termowizji, ale gdybym teraz na wojnie był wrogim żołnierzem na zwiadzie, to byłbym w czarnej…



No dobrze, ale zobaczmy już, co kryją te chaszcze. Może tak się czuł Ulrich von Jungingen, w pełnym słońcu czekając na to, aż Polacy ruszą z kopyta na polach Grunwaldu, wcześniej kryjąc się w cieniu drzew? Te w końcu się poruszyły zaraz po tym, jak usłyszeliśmy warkot silników, i naszym oczom pokazały się Leopardy i Rosomaki. Wyjechały na polanę, ustawiły się w szyku bojowym i ruszyły wzdłuż pasa startowego. Szybko wsiedliśmy w nasze auta i zaczęliśmy je gonić, patrząc, jak pędzą przed siebie. Ciężkie maszyny wojskowe w pełnym pędzie robiły niesamowite wrażenie, a gdy się zatrzymały, mieliśmy okazję rozmawiać z kapitanem kompanii. Ten wyjaśnił nam, jakie dziś czynności podejmowali jego ludzie, zanim schowali się między drzewami.

Dziś mieliśmy zajęcia ze szkolenia ogniowego, czyli przygotowanie sprzętu wojskowego do strzelania. Żołnierze wykonywali justowanie, które polega na tym, by wszystkie przyrządy celownicze czołgu patrzyły dokładnie w ten sam punkt, gdzie patrzy armata. Doskonalimy umiejętności poszczególnych załóg, by każda z nich była gotowa do walki

– tłumaczy kapitan.

Sprzęt czołgistów jest cały czas tak utrzymywany, by w każdym momencie był gotowy do wykonywania swoich zadań, także tych bojowych. Nie jest tak, jak ktoś mógłby pomyśleć, że te czołgi stoją nieruszane pod plandeką w jakimś garażu i się ich nie dotyka, by nie ponosić kosztów eksploatacji. Nie, ten sprzęt musi być zawsze gotowy.

To Leopard 2A4, sprzęt, który jest na naszym wyposażeniu już od przeszło 20 lat. Maszyna dobrze sprawdzona na polskich poligonach, cały czas sprawna, a szkolenie jest po to, by doskonalić umiejętności załogi, w skład której wchodzą: dowódca, działonowy, kierowca i ładowniczy. Podstawowy kurs trwa 3 miesiące, ale wiadomo: im dłużej załoga współpracuje ze sobą, ma więcej kontaktu ze sprzętem, tym jest sprawniejsza

– wyjaśnia mi kapitan.



W tym miejscu wypada jedną rzecz podkreślić i wyjaśnić. Pod granicą nie ma jeszcze nowo zakupionych Abramsów, czołgów K2 czy innego świeżego Spw. Ten jest już w Polsce, co widać po licznych konferencjach MON-u, ale tutaj, na ten moment, potrzebny jest sprzęt sprawdzony, dobrze znany, do którego obsługi mamy przeszkolonych żołnierzy. Na miejscu widzę rzeczone Leopardy, Rosomaki, śmigłowce W3-PL Głuszec i Mi-17. Wszystkie te maszyny biorą czynny udział w aktualnej ochronie granic Polski, także jako czynnik odstraszający.

Niektórzy mogli bagatelizować pojawienie się Grupy Wagnera na Białorusi, ale w takich momentach trzeba dokonać projekcji swojej siły i pokazać, że w razie „W” mamy odpowiednie zdolności do odparcia ataku i kontrataku. Obecność wojska na wschodniej flance to nie fanaberia ani wyborcza zagrywka polityków, a realna potrzeba, która jest aktualnie wypełniana. Dobrze to rozumieją mieszkańcy Podlasia, którzy bardzo doceniają tak liczną obecność żołnierzy w ich regionie.

 

Służba ojczyźnie i narodowi

Na koniec wracamy do obozowiska, a ja wracam do słów żołnierza, z którym rozmawiałem wcześniej. Pytałem go, dlaczego wybrał wojsko, co nim kierowało, i to będzie najlepsze podsumowanie naszej wyprawy:

Zawsze gdzieś o tym myślałem, o służbie w wojsku, w latach swojej młodości. Wiedziałem, że ten czas nastąpi. W końcu spróbowałem, byłem na służbie przygotowawczej, żeby zobaczyć, jak to jest. Dalej już wszystko poszło samo. Naturalną decyzją było to, że chcę kontynuować służbę. Nie żałuję tej decyzji, bo jest to bardzo ciekawe zajęcie, daje dużo doświadczenia w wielu dziedzinach, a teraz, służąc na granicy, czujemy, że robimy ważne rzeczy. Ten czas jest trudny, więc być tutaj i móc chronić granicę to jest prawdziwy zaszczyt, a dużą zapłatą i rekompensatą jest wdzięczność lokalnych mieszkańców. Ona jest bardzo duża i to nas buduje.

Pięknie, prawda? A my niezmiennie stoimy Murem Za Polskim Mundurem i zachęcamy do solidarności z polskimi służbami mundurowymi, które dbają o naszą niepodległość.

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe