Od 60-tki do 60-tki czyli koło historii wieku emerytalnego

Trzeba było 5 lat dyskusji, przerzucania argumentów, zbierania podpisów, ulicznych protestów, podpisywania porozumień, żeby poeksperymentować na Polakach. Żeby część musiała dłużej pracować, a niekiedy żebrać o pomoc w opiece społecznej. Bo byli i tacy, którzy po wydłużeniu wieku nie mogli „dobić” do emerytalnej przystani, a pracą zwyczajnie stracili. Teraz wracamy do emerytury w wieku 60 i 65 lat. Polacy się cieszą, ale i boją kolejnych zmian.
/ www.pexels.com
Jest rok 2012. Kulminacja dyskusji o skutkach podwyższenia wieku emerytalnego do 67 lat. Rząd PO-PSL pokazuje tylko argumenty „za”. Gdzieś z boku pojawia się nieśmiałe usprawiedliwienie, że to, niemalże dziejowa, konieczność.

Jeśli wieku nie podniesiemy, większość z nas na emeryturze umrze z głodu, a młode pokolenie będzie musiało pracować niemal wyłącznie na leniwych dziadków. Tak mówiono.

Kobiety – leniuchy

Za szczególnie leniwe uznano wówczas kobiety, bo nie dość, że dłużej żyją, są zdrowsze, bo jednak bardziej to zdrowie szanują, to jeszcze do tego chcą się wylegiwać na kanapach już od 60-go roku życia.

Dlatego ówczesny rząd nie miał skrupułów. Lekką ręką dołożył kobietom 12 lat pracy dłużej. Wszystkim, jak leci. Także tym, które kilka lat wcześniej straciły prawo do emerytury wcześniejszej, a nie otrzymały już tej pomostowej, choć ponad 15 lat przepracowały w szczególnie trudnych warunkach.

Ale i mężczyznom się dostało. Wprawdzie tylko 2 lata dłużej, ale za to do  wydłużonego wieku emerytalnego 67 lat mieli dojść znacznie szybciej, bo do 2020 r. Kobiety, w pełni, dopiero w roku 2040.

Szacunki z rękawa

Pojawiały się oczywiście także twarde argumenty, szacunki, liczby. Zwolennicy rządowego projektu przekonywali, jak to szerokim strumieniem będę płynęły do budżetu podatki od pracowników 60 i 65 plus, że alternatywą może być jedynie podwyższenie VAT o 8 pkt proc. oraz składki emerytalnej do 30 proc. Perspektywą dla przyszłych emerytów miały być świadczenia wyższe o 20 proc. dla mężczyzn i o 60 proc. dla kobiet – tylko dla tego, że będą pracować do 67-go roku życia. Na temat wysokości wynagrodzeń oraz tego czy w ogóle są one oskładkowane, panowało milczenie. Piewcy podwyższenia wieku emerytalnego zupełnie nie brali pod uwagę zwolnień osób starszych, traktowanych nazbyt często przez pracodawców jako niedostosowanych do informatyzacji rynku, powolnych i nierozwojowych.

Popularnością wśród zwolenników dłuższej pracy cieszyły się dane o wydłużeniu przez ostatnie 20 lat życia kobiet o 3,3 roku, a mężczyzn o 2,7. Ale już milczeniem zbywano argumenty, że życie w zdrowiu wcale się nie wydłuża, a chory pracownik na nic się zda pracodawcy i całemu systemowi.

Zapowiadano wprawdzie szumne plany mające wspierać osoby 50 plus, 60 plus. Tu i ówdzie pojawiło się pojęcie „zarządzania wiekiem”, ale ostatecznie nic z tego wszystkiego nie wyszło.

Nie było to jednak już ważne. Wiek emerytalny udało się podwyższyć. Prezydent Bronisław Komorowski ustawę podpisał. Dumnie ogłoszono wejście w życie od 1 stycznia 2013 r. reformy emerytalnej.

Karykatura reformy

Tyle, że żadna reforma to nie była. Samego podwyższenia wieku emerytalnego z pewnością nie można określić tym mianem. Nikt nie pomyślał o tym, jak zwiększyć dopływ składek do systemu, jak obciążenie rozkłada się w poszczególnych grupach zawodowych, czy słuszne jest zróżnicowanie ciężarów składkowych od przedsiębiorców i pracowników najemnych itd.

Po prostu, „pomajstrowano” przy wieku, bo inni też go podwyższyli. Inni, tzn. niektóre państwa unijne. Tyle, że i tu dane były wybiórcze. Zapomniano bowiem np. o takich państwach, jak np. Czechy czy Słowacja, gdzie wiek był  niższy. Zapomniano też, że chociażby w podawanych za przykład Niemczech,  można odejść na częściową emeryturę wcześniej i, co ważne, da się z niej  godnie żyć, w odróżnieniu od tej polskiej, nawet uzyskanej dopiero zgodnie z ustawowym wiekiem.

Związki w kontrze

Te wszystkie argumenty od początku nie przekonywały związków zawodowych. Podwyższenie wieku emerytalnego było jedną z przyczyn zawieszenia w czerwcu 2013 r. przez trzy reprezentatywne centrale związkowe prac w ówczesnej Komisji Trójstronnej.

Pod pałacem prezydenckim odbyła się wielka manifestacja Solidarności, by prezydent nie podpisywał ustawy o „pracy aż do śmierci”.
Związek zebrał też wymagane prawem podpisy pod wnioskiem o ogólnokrajowe referendum przeciwko tej ustawie. Został on jednak przez ówczesny Parlament odrzucony.

Obniżenie wieku emerytalnego było też jednym z haseł wielkiej, pokojowej manifestacji wszystkich centrali związkowych w Warszawie, we wrześniu 2013 r.

Pod Centrum Partnerstwa Społecznego Dialog protestowały pielęgniarki wskazując, że nie są w stanie opiekować się pacjentami same będąc niepełnosprawne czy niedołężne.
Nic to wszystko jednak nie dało.

Ręka w rękę z prezydentem

W końcu, w maju 2015 r. Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” podpisała „Umowę programową” z kandydatem PiS na prezydenta RP Andrzejem Dudą, a była w niej mowa m.in. właśnie o obniżeniu wieku emerytalnego oraz o emeryturze stażowej.

W sprawie wieku prezydent słowa dotrzymał i w w listopadzie 2015 r. przedstawił projekt ustawy obniżającej wiek emerytalny kobiet do 60 lat i mężczyzn do 65 lat, a więc de facto przywracającej rozwiązania sprzed 2013 r. Sejmu uchwalił ustawę rok później, a 19 grudnia 2016 r.  podpisał ją prezydent Andrzej Duda, z datą wejścia w życie od 1 października 2017 r.

W uroczystości podpisania ustawy, która odbyła się w Pałacu Prezydenckim w Warszawie uczestniczył również przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda. Podkreślał wówczas, że obniżony wiek to wybór Polaków, to przywrócenie im prawa do godnej emerytury, o co związek walczył od 2012 r. i nigdy nie przestał. Podziękował członkom  Solidarności za "trwanie przy interesach Polaków".

Niezachwiane zdanie Polaków

Opinie przeciwników przywrócenia wieku emerytalnego są dziś takie same, jak zwolenników jego podwyższenia z roku 2012. Bo i grono osób jest to samo. Tyle, że dziś to opozycja, a nie rząd. Ci sami są też eksperci i partnerzy społeczni.

A społeczeństwo? W 2012 r. ponad 80 proc. Polaków było przeciwnych podwyższeniu wieku emerytalnego. Dziś ten sam procent jednoznacznie opowiadał się za jego obniżeniem.

Jak szacował ZUS, prawo do przywróconego, niższego wieku emerytalnego zyskało od 1 października ok. 240 tys. Polaków. Z tego wnioski o przejście na świadczenie złożyło ponad 80 proc. uprawnionych.

Jak się okazuje, przynajmniej w tym wypadku, procenty nie kłamią.

Historia wieku emerytalnego zatoczyła koło. Jako przyszłym emerytom pozostaje nam mieć nadzieję, że już przestanie się ono kręcić.

Anna Grabowska

 

 

POLECANE
PGE wydała komunikat z ostatniej chwili
PGE wydała komunikat

PGE i Ørsted dostarczyły cztery transformatory mocy do lądowej stacji Baltica 2 w Osiekach Lęborskich. To ważny etap budowy przyłącza do KSE; uruchomienie farmy planowane jest na 2027 r. – informuje PGE.

Zełenski: Rosja przygotowuje się na kolejny rok wojny z ostatniej chwili
Zełenski: Rosja przygotowuje się na kolejny rok wojny

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ostrzega, że z Moskwy płyną sygnały o kolejnym "roku wojny".

Tak Tusk dał się ograć w sprawie umowy z Mercosur tylko u nas
Tak Tusk dał się ograć w sprawie umowy z Mercosur

Pamiętne expose Donalda Tuska z 12 grudnia 2023 r. miało być dla wyborców deklaracją nowej siły Polski w Unii Europejskiej. „Mnie nikt nie ogra w UE. Nowa koalicja gwarantuje, że wrócimy na miejsce należne Polsce” - mówił wtedy stary-nowy premier. Powrót do głównego stołu, gdzie zapadają decyzje okazał się kolejną niedotrzymaną obietnicą.

Dywersja na kolei. Wydano czerwone noty Interpolu z ostatniej chwili
Dywersja na kolei. Wydano czerwone noty Interpolu

Interpol wystawił czerwone noty za obywatelami Ukrainy podejrzewanymi o dokonanie aktu dywersji na zlecenie Federacji Rosyjskiej — poinformowała w środę policja.

Jakie to się nudne już zrobiło. Burza po emisji popularnego programu TVN z ostatniej chwili
"Jakie to się nudne już zrobiło". Burza po emisji popularnego programu TVN

Po jednym z ostatnich wydań "Dzień dobry TVN" w mediach społecznościowych zawrzało. Widzowie nie kryli oburzenia.

Sensacyjny sondaż. Braun zabrał głos z ostatniej chwili
Sensacyjny sondaż. Braun zabrał głos

W sensacyjnym sondażu pracowni OGB partia Grzegorza Brauna wyprzedziła Konfederację. – Oczywiście jest to miły prezent pod choinkę i z całą pewnością jest to sympatyczna okoliczność – powiedział Grzegorz Braun dodając jednak, że "to także jest pewna gra".

Kaczyński nie głosował ws. ustawy łańcuchowej. Media podały powód z ostatniej chwili
Kaczyński nie głosował ws. ustawy "łańcuchowej". Media podały powód

W środowym głosowaniu Sejm nie uzyskał wystarczającej liczby głosów, aby odrzucić weto prezydenta Karola Nawrockiego w sprawie tzw. ustawy łańcuchowej. W głosowaniu nie wziął udziału prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Katolicy z Karolem Nawrockim. Przemysław Czarnek: Jeśli ktoś staje po stronie prawdy, nigdy nie ma łatwo z ostatniej chwili
"Katolicy z Karolem Nawrockim". Przemysław Czarnek: Jeśli ktoś staje po stronie prawdy, nigdy nie ma łatwo

W siedzibie Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” w Warszawie odbyła się konferencja prasowa z udziałem przedstawicieli koalicji "Katolicy z Karolem Nawrockim". Głos zabrali prezes Pomorskiego Stowarzyszenia „Wspólna Europa” Andrzej Piotrowicz, Jan Rejczak, polityk, samorządowiec oraz były działacz opozycji antykomunistycznej oraz oraz poseł i były minister edukacji Przemysław Czarnek. Fundację Promocji Solidarności reprezentował Konrad Wernicki.

Szef NATO: Dzięki Trumpowi sojusz jest silniejszy niż kiedykolwiek z ostatniej chwili
Szef NATO: Dzięki Trumpowi sojusz jest silniejszy niż kiedykolwiek

– Dzięki prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi NATO jest silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej – stwierdził w środę w wywiadzie udzielonym stacji BBC sekretarz generalny NATO Mark Rutte. Dodał, że amerykański przywódca "jest dobrą wiadomością dla globalnej obrony, i dla NATO, i dla Ukrainy".

Tauron wydał komunikat dla klientów z ostatniej chwili
Tauron wydał komunikat dla klientów

Cena energii elektrycznej Taurona w najpopularniejszej taryfie dla gospodarstw domowych wyniesie w 2026 r. 497 zł netto za MWh – podała w środę spółka w informacji prasowej. W raporcie poinformowała natomiast o utworzeniu, w związku z zatwierdzonymi stawkami za energię, rezerwy na poziomie ok. 160 mln zł.

REKLAMA

Od 60-tki do 60-tki czyli koło historii wieku emerytalnego

Trzeba było 5 lat dyskusji, przerzucania argumentów, zbierania podpisów, ulicznych protestów, podpisywania porozumień, żeby poeksperymentować na Polakach. Żeby część musiała dłużej pracować, a niekiedy żebrać o pomoc w opiece społecznej. Bo byli i tacy, którzy po wydłużeniu wieku nie mogli „dobić” do emerytalnej przystani, a pracą zwyczajnie stracili. Teraz wracamy do emerytury w wieku 60 i 65 lat. Polacy się cieszą, ale i boją kolejnych zmian.
/ www.pexels.com
Jest rok 2012. Kulminacja dyskusji o skutkach podwyższenia wieku emerytalnego do 67 lat. Rząd PO-PSL pokazuje tylko argumenty „za”. Gdzieś z boku pojawia się nieśmiałe usprawiedliwienie, że to, niemalże dziejowa, konieczność.

Jeśli wieku nie podniesiemy, większość z nas na emeryturze umrze z głodu, a młode pokolenie będzie musiało pracować niemal wyłącznie na leniwych dziadków. Tak mówiono.

Kobiety – leniuchy

Za szczególnie leniwe uznano wówczas kobiety, bo nie dość, że dłużej żyją, są zdrowsze, bo jednak bardziej to zdrowie szanują, to jeszcze do tego chcą się wylegiwać na kanapach już od 60-go roku życia.

Dlatego ówczesny rząd nie miał skrupułów. Lekką ręką dołożył kobietom 12 lat pracy dłużej. Wszystkim, jak leci. Także tym, które kilka lat wcześniej straciły prawo do emerytury wcześniejszej, a nie otrzymały już tej pomostowej, choć ponad 15 lat przepracowały w szczególnie trudnych warunkach.

Ale i mężczyznom się dostało. Wprawdzie tylko 2 lata dłużej, ale za to do  wydłużonego wieku emerytalnego 67 lat mieli dojść znacznie szybciej, bo do 2020 r. Kobiety, w pełni, dopiero w roku 2040.

Szacunki z rękawa

Pojawiały się oczywiście także twarde argumenty, szacunki, liczby. Zwolennicy rządowego projektu przekonywali, jak to szerokim strumieniem będę płynęły do budżetu podatki od pracowników 60 i 65 plus, że alternatywą może być jedynie podwyższenie VAT o 8 pkt proc. oraz składki emerytalnej do 30 proc. Perspektywą dla przyszłych emerytów miały być świadczenia wyższe o 20 proc. dla mężczyzn i o 60 proc. dla kobiet – tylko dla tego, że będą pracować do 67-go roku życia. Na temat wysokości wynagrodzeń oraz tego czy w ogóle są one oskładkowane, panowało milczenie. Piewcy podwyższenia wieku emerytalnego zupełnie nie brali pod uwagę zwolnień osób starszych, traktowanych nazbyt często przez pracodawców jako niedostosowanych do informatyzacji rynku, powolnych i nierozwojowych.

Popularnością wśród zwolenników dłuższej pracy cieszyły się dane o wydłużeniu przez ostatnie 20 lat życia kobiet o 3,3 roku, a mężczyzn o 2,7. Ale już milczeniem zbywano argumenty, że życie w zdrowiu wcale się nie wydłuża, a chory pracownik na nic się zda pracodawcy i całemu systemowi.

Zapowiadano wprawdzie szumne plany mające wspierać osoby 50 plus, 60 plus. Tu i ówdzie pojawiło się pojęcie „zarządzania wiekiem”, ale ostatecznie nic z tego wszystkiego nie wyszło.

Nie było to jednak już ważne. Wiek emerytalny udało się podwyższyć. Prezydent Bronisław Komorowski ustawę podpisał. Dumnie ogłoszono wejście w życie od 1 stycznia 2013 r. reformy emerytalnej.

Karykatura reformy

Tyle, że żadna reforma to nie była. Samego podwyższenia wieku emerytalnego z pewnością nie można określić tym mianem. Nikt nie pomyślał o tym, jak zwiększyć dopływ składek do systemu, jak obciążenie rozkłada się w poszczególnych grupach zawodowych, czy słuszne jest zróżnicowanie ciężarów składkowych od przedsiębiorców i pracowników najemnych itd.

Po prostu, „pomajstrowano” przy wieku, bo inni też go podwyższyli. Inni, tzn. niektóre państwa unijne. Tyle, że i tu dane były wybiórcze. Zapomniano bowiem np. o takich państwach, jak np. Czechy czy Słowacja, gdzie wiek był  niższy. Zapomniano też, że chociażby w podawanych za przykład Niemczech,  można odejść na częściową emeryturę wcześniej i, co ważne, da się z niej  godnie żyć, w odróżnieniu od tej polskiej, nawet uzyskanej dopiero zgodnie z ustawowym wiekiem.

Związki w kontrze

Te wszystkie argumenty od początku nie przekonywały związków zawodowych. Podwyższenie wieku emerytalnego było jedną z przyczyn zawieszenia w czerwcu 2013 r. przez trzy reprezentatywne centrale związkowe prac w ówczesnej Komisji Trójstronnej.

Pod pałacem prezydenckim odbyła się wielka manifestacja Solidarności, by prezydent nie podpisywał ustawy o „pracy aż do śmierci”.
Związek zebrał też wymagane prawem podpisy pod wnioskiem o ogólnokrajowe referendum przeciwko tej ustawie. Został on jednak przez ówczesny Parlament odrzucony.

Obniżenie wieku emerytalnego było też jednym z haseł wielkiej, pokojowej manifestacji wszystkich centrali związkowych w Warszawie, we wrześniu 2013 r.

Pod Centrum Partnerstwa Społecznego Dialog protestowały pielęgniarki wskazując, że nie są w stanie opiekować się pacjentami same będąc niepełnosprawne czy niedołężne.
Nic to wszystko jednak nie dało.

Ręka w rękę z prezydentem

W końcu, w maju 2015 r. Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” podpisała „Umowę programową” z kandydatem PiS na prezydenta RP Andrzejem Dudą, a była w niej mowa m.in. właśnie o obniżeniu wieku emerytalnego oraz o emeryturze stażowej.

W sprawie wieku prezydent słowa dotrzymał i w w listopadzie 2015 r. przedstawił projekt ustawy obniżającej wiek emerytalny kobiet do 60 lat i mężczyzn do 65 lat, a więc de facto przywracającej rozwiązania sprzed 2013 r. Sejmu uchwalił ustawę rok później, a 19 grudnia 2016 r.  podpisał ją prezydent Andrzej Duda, z datą wejścia w życie od 1 października 2017 r.

W uroczystości podpisania ustawy, która odbyła się w Pałacu Prezydenckim w Warszawie uczestniczył również przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda. Podkreślał wówczas, że obniżony wiek to wybór Polaków, to przywrócenie im prawa do godnej emerytury, o co związek walczył od 2012 r. i nigdy nie przestał. Podziękował członkom  Solidarności za "trwanie przy interesach Polaków".

Niezachwiane zdanie Polaków

Opinie przeciwników przywrócenia wieku emerytalnego są dziś takie same, jak zwolenników jego podwyższenia z roku 2012. Bo i grono osób jest to samo. Tyle, że dziś to opozycja, a nie rząd. Ci sami są też eksperci i partnerzy społeczni.

A społeczeństwo? W 2012 r. ponad 80 proc. Polaków było przeciwnych podwyższeniu wieku emerytalnego. Dziś ten sam procent jednoznacznie opowiadał się za jego obniżeniem.

Jak szacował ZUS, prawo do przywróconego, niższego wieku emerytalnego zyskało od 1 października ok. 240 tys. Polaków. Z tego wnioski o przejście na świadczenie złożyło ponad 80 proc. uprawnionych.

Jak się okazuje, przynajmniej w tym wypadku, procenty nie kłamią.

Historia wieku emerytalnego zatoczyła koło. Jako przyszłym emerytom pozostaje nam mieć nadzieję, że już przestanie się ono kręcić.

Anna Grabowska

 


 

Polecane