Zbigniew Kuźmiuk: Tusk przestrzega przed „wpatrzonymi w Putina", czyli przed sobą i politykami PO
Tusk przestrzegał w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego przed, jak to ujął, „wpatrzonymi w Putina”, a więc tak naprawdę przed samym sobą i wieloma czołowymi politykami Platformy, co w szczegółach pokazali autorzy wieloodcinkowego filmu „Reset” autorstwa prof. Cenckiewicza i red. Rachonia, a także red. Tulicki autor filmu „Nasz człowiek w Warszawie”.
Czytaj również: Do Sejmu trafił wniosek o uchylenie immunitetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka resetu autorskim posunięciem Tuska
Z twardych faktów zaprezentowanych w tych obydwu filmach wynika, że polityka resetu z Rosją prowadzona przez Tuska, nie była polityką wymuszoną przez Zachód (USA, Niemcy), jak się powszechnie sądzi, ale była jak najbardziej autorskim posunięciem Tuska i jego ekipy. Zaczęła się bowiem w czasie kiedy Stanami Zjednoczonymi rządził jeszcze George. W Bush (który przecież nie był zwolennikiem resetu z tym krajem), co więcej była tak głęboka w każdej dziedzinie, że nawet Rosja była zaskoczona niektórymi propozycjami płynącym z Polski. Tusk już w lutym 2008 roku, a więc zaledwie w 3 miesiące po objęciu funkcji premiera, wybrał się z wizytą do Moskwy i złożył tam daleko idące propozycje współpracy, chwaląc się tym w mediach.
Jednak koronnym dowodem, że tak właśnie było, był kryzys gazowy 2009 roku i procedowanie umowy gazowej z Rosją, aż do ingerencji w nią Komisji Europejskiej w lutym 2010 roku, która uznała, że wiązanie się z Rosją kontraktem aż na 27 lat, jest nie do przyjęcia z punktu widzenia prawa europejskiego. Tusk mówił w Sejmie, „chcemy dialogu z Rosja taką jaką ona jest”, a jego ministrowie gotowi byli na daleko idące ustępstwa wobec Rosji, których głębokością, nawet strona rosyjska była mocno zaskoczona. Tak było w przypadku podpisania umowy o współpracy pomiędzy rosyjska FSB i Służbą Kontrwywiadu Wojskowego, czy zgodą strony polskiej, aby wobec rosyjskiej zbrodni w Katyniu na polskich oficerach nie stosować terminu ludobójstwo, a tylko sformułowanie „zbrodnia wojenna” (większość PO-PSL w Sejmie, przyjęła nawet we wrześniu 2009 roku, uchwałę zawierającą właśnie takie znacznie „lżejsze” sformułowanie).
Czytaj także: TVP i Polskie Radio otrzymały 600 mln zł z rezerwy budżetowej
Raport NIK
Dokumentem pokazującym jak daleko gotowi w ustępstwach wobec Rosji byli w stanie iść politycy i urzędnicy rządu Tuska, jest raport pokontrolny NIK dotyczący relacji energetycznych z Rosją. Raport NIK za okres 2006-2011, przygotowany za prezesury Krzysztofa Kwiatkowskiego, wywodzącego się przecież z Platformy, przez kilka następnych lat, był materiałem niejawnym. Przypomnijmy, że raport ten udało się odtajnić dopiero w 2018 roku i wtedy okazało się jak szkodliwe były dla naszego kraju, decyzje rządu Tuska, podejmowane w szeroko rozumianych sprawach energetycznych w relacjach Polska- Rosja.
Miedzy innymi, ówczesny polski rząd podczas negocjacji w latach 2008-2010 zrobił rosyjskiemu Gazpromowi swoisty „prezent” w wysokości 1 mld zł, rezygnując z zaległych opłat za tranzyt gazociągiem Jamalskim rosyjskiego gazu do krajów Europy Zachodniej. Ponadto zgodził się na utratę zysków z tranzytu rosyjskiego gazu przez Polskę (dokładnie ograniczając je tylko do 21 mln zł rocznie), tym samym podarował Gazpromowi kolejne 1,5 mld zł, oddał także bez walki władzę w Europol Gazie - spółce zarządzającej gazociągiem Jamalskim, utrwalił zależność od Rosji wieloletnim kontraktem gazowym, ostatecznie do roku 2022, (a więc na 12 lat, a nie na 27 jak wcześniej proponowano). Wstrzymał także działania na rzecz dywersyfikacji dostaw gazu do Polski (opóźniono budowę gazoportu w Świnoujściu, rozpoczęła się dopiero w marcu 2011 roku, w związku z tym został oddany częściowo do użytku pod koniec 2015 roku, zamiast w 2013 roku), zrezygnowano także po raz kolejny z budowy Baltic Pipe. Co więcej, jak wynika z raportu NIK, ówczesne negocjacje gazowe z Rosją były prowadzone bez żadnej instrukcji zatwierdzonej przez Radę Ministrów, z pozycji zupełnie „kapitulanckiej”, w konsekwencji w czasie ich trwania, nawet nie podniesiono kwestii zmiany formuły cenowej zawartej w kontrakcie w rezultacie czego, Polska za rosyjski gaz płaciła jedną z najwyższych cen w Europie (po procesie wszczętym i wygranym przez rząd PiS, Gazprom po latach zwrócił PGNIG około 6 mld zł w związku z zawyżaniem cen gazu).
Tusk, bez żadnego skrępowania, przestrzega przed „wpatrzonymi w Putina”
Rzeczywiście skala ustępstw rządu Tuska wobec Rosji w sprawach gazowych była wręcz zatrważająca, ale na szali poprawy relacji położono także sprawy, których Rosjanie wręcz się nie spodziewali. Propozycja podpisania umowy o współpracy pomiędzy SKW a FSB w sytuacji kiedy Polska była w NATO już od 1999 roku, a Rosja nawet w owym czasie była traktowana jako jego przeciwnik, czy wycofanie się przez Polskę z nazywania tego co stało się w Katyniu ludobójstwem, a tylko zbrodnią wojenną, należały właśnie do takich posunięć. I teraz Tusk, bez żadnego skrępowania, przestrzega przed „wpatrzonymi w Putina”, a więc tak naprawdę przed samym sobą i innymi czołowymi politykami Platformy, którzy intensywnie we wszystkich dziedzinach realizowali politykę resetu z Rosją w latach 2008-2015, a sam Tusk z Putinem pilnowali, żeby jak to określił ówczesny premier, „nikt nie sypał piachu w tryby”.