Pigułka „dzień po”. Kompromitacja programu minister Leszczyny

Aptekarze sprzeciwiają się pomysłowi nowego rządu, który walczył o szybkie przyjęcie rozwiązania, jakim jest wydawanie środków wczesnoporonnych nawet dla 15-latek bez zgody rodziców. Premier Tusk mówił niedawno, że „mówimy o możliwie swobodnym dostępie do środków antykoncepcyjnych, a precyzyjnie mówiąc do tzw. pigułki dzień po, czyli do produktów leczniczych dopuszczonych do obrotu”. Dodawał, że „za rządów poprzedników nasz kraj stał się jedynym krajem obok Węgier ograniczającym tę kwestię”.
Kompromitacja programu minister Leszczyny
Nie da się ukryć, że program minister Leszczyny okazał się kompromitacją. Jak donosi RMF FM, tylko 129 aptek w całym kraju poparło program, co stanowi 1 proc. wszystkich placówek w Polsce. Aptekarze obawiają się, że po wejściu przepisów w życie wielu rodziców, którym nie odpowiadają kontrowersyjne zmiany, mogłoby oskarżyć ich o łamanie prawa.
Taki stan rzeczy jasno pokazuje, co Polacy myślą o pomysłach rządu Tuska. Jeszcze na początku kwietnia do sprawy odniósł się prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Marek Tomków. Uważa on, że nad tak młodymi ludźmi powinien być nadzór dorosłych.
Dla Naczelnej Rady Aptekarskiej sprawa jest jednoznaczna. Jeżeli mamy udzielać świadczeń zdrowotnych dla osób w wieku 15–18 lat, zgoda opiekuna będzie konieczna
– pisał w mediach społecznościowych.
Nie brakuje również głosów podnoszących, jak niebezpieczne mogą być pigułki „dzień po”, choć niewielu zdaje sobie z tego sprawę.
Pigułka „dzień po”
Pigułka „dzień po” była dostępna w Polsce bez recepty do 2017 roku. Ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej, uchwalona pod koniec maja 2017 roku, wprowadziła obowiązek posiadania recepty na pigułkę „dzień po”. Ówczesny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł podkreślał, że pigułki te miały wiele skutków ubocznych, były lekami silnymi, a ich przyjmowanie bez kontroli lekarza, bez wcześniejszego sprawdzenia stanu zdrowia było niedobrym wyjściem.
Nie można tego typu preparatów wprowadzać na dostępność, jak leki przeciwbólowe. Wszystkie potencjalnie niebezpieczne preparaty muszą być dostępne na receptę i poprzedzone rozmową z lekarzem i jego radą
– mówił Radziwiłł.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Niepokojący incydent w Zamościu. Ranny 14-latek