Usuwanie krzyży to nie walka o świeckość

Szacunek do symboli religijnych i państwowych powinien wynikać z kilku powodów. Po pierwsze z wartości, które ze sobą niosą – i tak w przypadku krzyża, będą to wartości transcendentne (wiara, nadzieja, miłość), a w przypadku państwowej flagi wartości patriotyczne.
Po drugie, z centralnego znaczenia tych symboli dla tożsamości danego człowieka bądź całego narodu, a więc pojmowanie wiary bądź służby państwu jako sensu i celu życia.
Po trzecie, szacunek dla symboli religijnych i państwowych, jest wyrazem tolerancji, zarówno w przypadku odmiennych wyznań i kultur, jak i rodzimych, z którymi się nie zgadzamy.
Na tych podstawach zbudowane zostały zabezpieczenia, zarówno prawne jak i zwyczajowe, które chronią wolność wyznania i symbole państwowe przed nieuzasadnionymi atakami ze strony kulturowych barbarzyńców.
Prawo do wolności religii
I tak zgodnie z Konstytucją RP każdy obywatel ma zagwarantowaną wolność sumienia i religii. – Wolność religii obejmuje wolność wyznawania (...) oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczęszczanie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie – zapisano w artykule 53 ustawy zasadniczej.
Ponadto, wolność religijna daje prawo do posiadania świątyń i miejsc kultu “w zależności od potrzeb ludzi wierzących”, a także “prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się znajdują”.
Łatwo z tego wywnioskować, że krzyż w urzędzie, może służyć pracującym tam wiernym np. do krótkiej modlitwy – nawet po cichu w swoim sercu.
Dalej ustawa zasadnicza mówi o tym, że religia może być przedmiotem nauczania w szkole, a rodzice mają prawo do zapewnienia swoim dzieciom wychowania i nauczania religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami.
Ograniczenie wolności uzewnętrzniania religii może być wprowadzone tylko wtedy, kiedy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób.
W obecnej sytuacji, żadne z tych zagrożeń w naszym kraju nie występuje. Mimo to, coraz częściej słyszymy o ograniczaniu i wyprowadzaniu religii ze szkół, usuwaniu krzyży z urzędów czy niewtrącaniu się duchownych do procesu tworzenia prawa.
Zdejmowanie krzyży
W ubiegłym roku, przed Świętami Bożego Narodzenia, nowy wojewoda lubelski Krzysztof Komorski usunął krzyż z reprezentacyjnej sali kolumnowej urzędu wojewódzkiego i zarządził wprowadzenie tam flag unijnych. Jako powód tej decyzji podał, że w sali kolumnowej odbywają się publiczne spotkania i bywają w niej zagraniczne delegacje. Powód absurdalny, bo nikt nie słyszał o przypadku, kiedy zagraniczny gość wybiegł z krzykiem z polskiego urzędu, bo zobaczył na ścianie krucyfiks. A nawet, gdyby do tego doszło, świadczyłoby to raczej o jego nietolerancji albo opętaniu.
Po kilku dniach wojewoda jednak przeprosił i zadeklarował, że jest osobą wierzącą, a krzyż został jedynie przeniesiony do innego pomieszczenia, tak by sala była “dostępna dla wszystkich i wolna od symboli religijnych”.
Takim ludziom należy przypomnieć, że dla osób wierzących w Chrystusa, krzyż jest najważniejszym symbolem, a Jego obecność w instytucjach państwowych w żaden sposób nie narusza “rozdziału Kościoła od państwa”. Tak jak nie narusza go widok krzyża na ulicach, przy których stoją kościoły, czy na łańcuszkach wiszących na szyjach pracowników. Krzyż jest symbolem męki i zmartwychwstania Jezusa i w żaden sposób nie narusza uczuć innych ludzi. W budynkach, gdzie przebywają i pracują osoby wierzące, nie ma powodu do zdejmowania krzyży.
Krzyż postanowił usunąć ze swojego gabinetu także minister sprawiedliwości Adam Bodnar, a na jego miejsce powiesić plakat z napisem “konstytucja”, czym pochwalił się w mediach społecznościowych publikując zdjęcie nowego wnętrza.
Ponadto, z warszawskiej siedziby OHP miała zniknąć tablica poświęcona świętemu Janowi Pawłowi II – Patronowi Ochotniczych Hufców Pracy, o czym poinformował 26 stycznia poseł Artur Szałabawka.
To jednak jeszcze nie koniec. Na warszawskiej ochocie, w gmachu Ministerstwa Klimatu i Środowiska zdemontowano tablice poświęcone Żołnierzom Wyklętym wraz z towarzyszącym im znakiem Polski Walczącej. Przewodniczący klubu Polska 2050 Mirosław Suchoń tłumaczył w radiu RMF FM, że stało się tak z powodu planowanego w tym miejscu remontu. Na tę sytuację zareagował związany ze środowiskiem narodowców Robert Bąkiewicz, który zjawił się przed budynkiem Ministerstwa i namalował sprayem na jego ścianach dwa symbole Polski Walczącej.
Być może to niewinna, rozdmuchana i nic nie znacząca sprawa. Tak samo jak przypadek pana Bodnara, który przecież ma prawo wieszać w swoim gabinecie co zechce. Pozostałe sytuacje, nie są jednak incydentami i wpisują się w znany temu środowisku brak szacunku i powagi dla symboli religijnych czy narodowych.
Pamiętamy przecież jak w programie Kuby Wojewódzkiego na antenie TVNu wkładano polskie flagi w atrapy psich odchodów, czy jak prezydent Komorowski celebrował w 2013 roku Dzień Flagi odsłaniając czekoladowego orła ku uciesze tłumu przebranego w różowe okulary.
Pamiętamy Jana Hartmana i Roberta Biedronia na “marszach ateistów”, gdzie wraz z tłumem przebranym w kościelne szaty czcili swojego “patrona niewierzących” i wnosili takie okrzyki jak “misja kościoła, zrobi z ciebie matoła”. Pamiętamy w końcu antykościelne manify i “strajk kobiet”, kiedy zakłócano Msze Święte i niszczono elewacje kościołów.
Nie o świeckość tu chodzi
Teraz, przedstawiciele nowej władzy – tej uśmiechniętej i tolerancyjnej – chcą ograniczać lekcje religii, likwidować Fundusz Kościelny czy zdejmować krzyże pod pretekstem dbania o “świeckość państwa”. Nie przeszkadzają im jednak inne symbole, szczególnie te tęczowe, które wprowadzają do szkół przez tzw. tęczowe piątki.
Warto też przypomnieć, jak w 2020 roku na proteście w Toruniu, wtedy poseł, a dziś wiceminister kultury Joanna Scheuring-Wielgus obiecywała, że tęczowa flaga LGBT zawiśnie kiedyś na czubku Sejmu obok flagi narodowej. W mniemaniu tego środowiska, będzie to triumf świeckości, tolerancji, szacunku; zupełnie neutralny gest, który nikogo nie może obrażać – ani katolików, ani patriotów.
Krzyż w odróżnieniu od tęczowej flagi jest symbolem religijnym, a nie polityczną manifestacją. Jest symbolem Boga, a nie chwilowych przekonań człowieka. Brak rozróżnienia pomiędzy religią a ideologią czy politycznymi przekonaniami, prowadzi do spłycenia wiary i dewaluacji tego, co jest jej istotą – boskiego pochodzenia.
Być może fanatyczna a zarazem fałszywa interpretacja misji “rozdziału Kościoła od państwa” doprowadzi niektórych do szaleństwa i doczekamy się głośnych wezwań do usunięcia krzyży z europejskich flag czy – śladem rewolucji francuskiej – wprowadzenia nowego kalendarza, w którym czas nie będzie liczony od daty narodzin Jezusa Chrystusa, a dni nie będą miały przypisanych imion świętych.
Ateiści nakażą usunięcie sprzed przejazdów kolejowych krzyży świętego Andrzeja, przemilczą w podręcznikach datę chrztu Polski, a w najważniejsze święta ludzie pomaszerują nie do Kościoła, tylko do pracy. Era chrześcijańska zostanie zastąpiona erą prawdziwie świecką. Gdy wszystko to zostanie zrobione, rewolucjoniści nie odczują jednak satysfakcji, bo ich celem nie jest “świecka neutralność”, lecz walka z Bogiem. Walka z góry przegrana.