Niemcy: Wzrost ilości przestępstw z użyciem noża i maczety
10 sierpnia na stacji metra Jannowitzbrücke 39-latek został dźgnięty w podbrzusze. Sprawca zbiegł. Ofiara przebywa w szpitalu, jej stan jest stabilny. Dzień wcześniej w dzielnicy Neukölln doszło do awantury na ulicy dwóch mężczyzn, jeden z nich ugodził drugiego w szyję nożem. Jego życiu zagraża niebezpieczeństwo. Sprawca sam zgłosił się na posterunek policji i czeka na zarzuty. 7 sierpnia policja opublikowała zdjęcia poszukiwanego nożownika, który dwa lata temu w oddziale banku w dzielnicy Prenzlauer-Berg kilkakrotnie miał dźgnąć nożem 42-letniego mężczyznę. Ofiara doznała ran kłutych m.in. ramienia i szyi. Policja prosi o pomoc w zidentyfikowaniu nieznanego wcześniej podejrzanego. Człowiek widoczny na zdjęciu to młody, wysoki mężczyzna określany w policyjnym slangu jako „typ południowy”, ale tej adnotacji tym razem zaniechano. 6 sierpnia tuż przed północą na przystanku autobusowym w dzielnicy Spandau nożem został zaatakowany 45-latek. Sprawca zbiegł.
Czytaj również: Po awanturze w Polsat News. Agnieszka Gozdyra dla Tysol.pl: To było nieuczciwe
Pałac Buckingham. Niepokojące doniesienia ws. Kate Middleton
Policyjne statystyki
Obrażeń uniknął 35-letni pracownik baru przy Oranienburger Strasse, któremu zamaskowany napastnik groził maczetą i pistoletem. Skończyło się na rabunku. Napastnik również zbiegł. To zaledwie wycinek statystyk policyjnych prowadzonych w rubryczce „ataki z użyciem noża”. W informacjach na stronie policji nie ma tej najistotniejszej – pochodzenia sprawców. Przeglądając tabelki z ubiegłego roku dowiemy się jednak, że „odsetek przestępstw polegających na niebezpiecznym i ciężkim uszkodzeniu ciała zarejestrowanych jako "ataki z użyciem noża " w roku sprawozdawczym 2023 wyniósł 5,8 proc. (8 951 przypadków; 2022: 5,6 proc., 8 160 przypadków), podczas gdy odsetek przestępstw rozbójniczych wyniósł 10,9 proc. (4 893 przypadki; 2022: 11,0 proc., 4 195 przypadków).” O tym, że problem spędza sen z powiek policji świadczy fakt, że w czerwcu 2018 roku ministrowie spraw wewnętrznych krajów związkowych wezwali do ogólnokrajowego oddzielnego ujmowania ataków z użyciem noża. Procedurę tę zaczęto wdrażać w styczniu 2020 r., co nie zmienia sytuacji, że w statystykach nie ujmuje się narodowości nożowników. W tabelkach ze wszystkimi czynami karalnymi z obrażeniem ciała, jakie zarejestrowano w 2023 r. ujęto 223.829 sprawców niemieckich (wzrost o 4 proc. w stosunku do 2022 r.) i 118,004 „nieniemieckich” (wzrost o 18,1 proc.) w tym 31,830 zaliczono w tej grupie do „imigrantów” rozumianych jako: osoby ubiegające się o azyl, osoby uprawnione do ochrony i azylu, uchodźcy, imigranci z pobytem tolerowanym lub przebywający (w Niemczech) nielegalnie. I w tej ostatniej grupie wzrost tego typu przestępstw w stosunku do roku 2022 wynosi aż 20,1 proc. Do tej grupy zaliczylibyśmy dziś zresztą obywatela Afganistanu, który kilka miesięcy temu ranił policjanta w Mannheim. Policjant zmarł na skutek odniesionych obrażeń w szpitalu, a sprawa ataku ze szczególnym uwzględnieniem biografii sprawcy odbiła się szerokim echem w niemieckim społeczeństwie, które żadną miarą nie może się pogodzić z faktem, że państwo bankrutuje na odcinku ochrony bezpieczeństwa własnych obywateli. Napastnik z Mannheim teoretycznie nie miał prawa przebywać w Niemczech, jego wnioski regularnie odrzucano. W praktyce jednak sprawa wyglądała tak, że jako ojciec dwójki dzieci, których matką jest rodowita Niemka, był tolerowany na statusie „ojca rodziny”. Miesiąc temu napastnik został przeniesiony ze szpitala, gdzie go hospitalizowano do jednego z zakładów karnych. Prokuratura poproszona o udzielenie informacji o miejscu pobytu sprawcy odmówiła ze względu na jego bezpieczeństwo. Czy zostanie skazany w Niemczech a potem po odsiadce deportowany do Afganistanu? Sprawa jest otwarta i na tyle wybuchowa, że przed wyborami do landtagów na wschodzie Niemiec (już za dwa tygodnie) raczej trudno będzie o uzyskanie jednoznacznych informacji.
Zaostrzenie prawa
Póki co minister Nancy Faeser postuluje ograniczenie użycia noży w miejscach publicznych. W tym celu prawo dotyczące broni ma zostać zaostrzone. „Noże powinny być dozwolone do noszenia w miejscach publicznych tylko z ostrzem o długości do sześciu centymetrów zamiast dotychczasowych dwunastu centymetrów. Wyjątkiem mają być noże domowe, które zostały właśnie zakupione i transportowane w zapieczętowanym opakowaniu” – podają niemieckie media. Nancy Faeser zapowiedziała złożenie poprawek do obowiązującej w Niemczech ustawy o posiadaniu broni i wezwała władze lokalne do „wprowadzenia większej liczby stref zakazu posiadania broni i noży”. "Noże są używane do popełniania brutalnych aktów przemocy, które mogą powodować najgorsze obrażenia lub być śmiertelne. Potrzebujemy surowszych przepisów dotyczących broni i ściślejszej kontroli" - wyjaśniła Nancy Faeser. Przestępcy dźgający ludzi w filiach niemieckich banków, na stacjach metra i przystankach autobusowych z pewnością wezmą sobie nowe regulacje do serca.
Imigarcyjne tabu
Tocząca się w Niemczech od lat dyskusja, czy pewne przestępstwa są częstsze w przypadku "pewnych grup narodowościowych" jest uważana za uderzającą w podstawy państwa prawa i przedstawiana jako postulat charakterystyczny dla polityków i sympatyków AfD. A kwestionowanie statystyk, a szczególnie danych dotyczących „sprawców niemieckich”, wśród których są ujmowani również sprawcy z niemieckim paszportem, ale mający pochodzenie cudzoziemskie (niem. Migrationshintergrund), uznaje się za przejaw rasizmu. W każdym razie sprawa wygląda tak, że Federalny Urząd Kryminalny nie może rejestrować pochodzenia migracyjnego podejrzanych, ponieważ nie ma podstawy prawnej do zapytania o nie. Zgodnie z ustawą o wykroczeniach administracyjnych, władze mogą żądać danych obywateli, takich jak imię i nazwisko, data i miejsce urodzenia, miejsce zamieszkania i obywatelstwo. Nie mogą jednak pytać o historię migracyjną. Dopóki zaś statystyki nie zostaną bardziej uszczegółowione, co w przypadku państwa, gdzie co czwarty obywatel ma właśnie „historię migracyjną” byłoby to nawet uzasadnione, wokół danych policyjnych będą rosły spekulacje i żadne eksperckie wywody o braku związku między pochodzeniem a np. szczególnym upodobaniem do noża czy maczety jako narzędzia zbrodni nie przebiją się przez akademicki sufit do społeczeństwa, które coraz częściej jest konfrontowane z doniesieniami o imigrantach czy „Niemcach o obcobrzmiących imionach”, którzy jednak po noże i maczety z jakiś powodów sięgają.
Nie można zatem dyskutować o pochodzeniu sprawców napadów z nożami… ale można zastanowić się nad odsyłaniem przestępców do krajów pochodzenia. Przez Niemcy przetacza się debata czy zagraniczni sprawcy przestępstw popełnionych na terenie Republiki Federalnej powinni podlegać deportacji – także wówczas gdy kraje ich pochodzenia to krwawe reżimy, z którymi Berlin nie utrzymuje oficjalnych kontaktów, jak Syria i Afganistan. Na odsyłanie przestępców do Damaszku naciskają politycy CDU i CSU a także liberalni koalicjanci z FDP. Sekretarz generalny partii liberalnej Bijan Djir-Sarai (polityk pochodzenia irańskiego) wskazuje, że szybkie deportacje sprawców najgorszych przestępstw zwiększą poczucie bezpieczeństwa. Politycy powołują się przy okazji na wyrok Sądu Administracyjnego w Nadrenii-Północnej Westfalii – wedle niemieckich sędziów obecnie w Syrii nie ma już bezpośredniego zagrożenia życia a zatem szczególne prawa przybyszów z tego kraju tracą swoje uzasadnienie. Wyrok jak wyrok, ale dyskusja nabiera rozpędu, niewątpliwie w związku z nadchodzącymi wyborami na wschodzie. Problem jest tylko taki, że państwo niemieckie nie utrzymuje oficjalnych kontaktów z reżimem Assada. Jeden z lokalnych polityków CDU już z Saksonii już wezwał do wznowienia relacji dyplomatycznych z Syrią i przy okazji oskarżył „zieloną” minister spraw zagranicznych, że zamiast dbać o interesy obywateli uprawia „moralistyczną” politykę.międzynarodową. A sekretarz generalny CSU Martin Huber oświadczył na antenie publicznego radia, ze skoro państwo niemieckie wspiera działające na terenie Syrii organizacje charytatywne to powinno znaleźć sposób na skłonienie Damaszku do przyjęcia deportowanych przestępców.
"Złamanie zasad demokracji"
Komentując te głosy publicysta tygodnika „Der Spiegel” Marc Röhlig przestrzega, że jakakolwiek współpraca z reżimami w Syrii czy Afganistanie w kwestii deportacji będzie złamaniem wszelkich zasad demokracji. Zdaje się, że policyjne statystyki, nawet nie do końca opisane jeśli chodzi o pochodzenie sprawców, mogę podważyć ten typ argumentacji.