Mieli jechać na Mazury, pojechali pomagać powodzianom
Kantorowice, wieś w gminie Lewin Brzeski, która dotkliwie ucierpiała podczas powodzi. Z całej wsi ocalało zaledwie kilka domów. Tutaj spotykamy grupę studentów, która sama się zorganizowała i pomaga mieszkańcom w usuwaniu skutków powodzi.
- Stwierdziliśmy, że Mazury nam nie uciekną, a tutaj nasza pomoc się bardziej przyda, tylu chłopa - nikomu nie umniejszać, bo dziewczyny też są dwie w ekipie.
Częściowo znamy się ze starych harcerskich przygód, no i skrzyknęliśmy się i przyjechaliśmy pomagać, bo ciężko byłoby nam spokojnie wypoczywać wiedząc, co tutaj się dzieje
Na pytanie skąd przyjechali odpowiadają jednogłośnie:
- Zewsząd. Największa grupa jest z Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, część z nas jest z Opola, część z Mławy, Lubina, Rudy Śląskiej, z Żar, Kielc, Łodzi
- wymienia Maciek.
Czytaj również: „S” Warszawskich Wodociągów: Panie prezydencie, musimy wychodzić na ulicę?
Marcin Bąk: Przyroda przypomina...
Na pierwszej linii
Usuwają szlam z domów, garaży i piwnic. Pomagają na tej pierwszej linii - wtedy, gdy sprzęt nie ma jeszcze szansy dojechać do zalanych domostw i mieszkań.
- Jeździmy w sumie od tygodnia. Kilka dni mieliśmy pracę w Głuchołazach, potem tam weszło wojsko z pomocą więc powoli się z stamtąd wycofaliśmy bo takie pierwsze porządki tam były zrobione, teraz potrzebny tam był już ciężki sprzęt. A my raczej wykonujemy takie prace, gdzie ciężki sprzęt jeszcze nie wjedzie. Typowa brudna robota. Odszlamianie garaży, jakaś wycinka drzew
- mówi Maciej Rapa.
- Nasze zadania to też robienie tych szlaków komunikacyjnych w ogródkach, tak żeby ten ciężki sprzęt mógł dojechać do domu. Wyrzucanie szlamu z mieszkań, paneli, które były zalane, opróżnianie piwnic, pokoi z mokrych mebli, które trzeba wyrzucić
- mówi Agnieszka.
Wsparcie harcerzy
Tę nieformalną grupę społeczników wspierają harcerze. To oni udostępnili im miejsca do spania w harcówce. Śpią na materacach, a jak zwalnia się miejsce to ściągają kolejnych znajomych do pomocy.
- Myjemy się u babci kolegi, harcerze jakąś tam lodówkę nam skombinowali
Bardzo nam pomagają harcerze. Tak nam to wszystko zorganizowali, żebyśmy mogli jechać do pracy, wrócić i nie musimy się niczym więcej przejmować, mamy załatwioną wodę, jedzenie, a takie rzeczy naprawdę nam ułatwiają życie
- mówi Mateusz.
Mało snu
Pytamy, co tutaj robią pod świetlicą, gdzie jest zorganizowany hub pomocowy we wsi
- Większa część naszej ekipy właśnie teraz działa. A Maciek jest takim organizatorem, który działa i koordynuje pracę
Jak wygląda ich dzień? Wstają wcześnie, przygotowują sobie kanapki, pakują sprzęt, rozdzielają się na mniejsze zespoły i rozdzielają miejsca i zadania.
Na bieżąco rozwiązują problemy związane z dojazdem, bo wciąż nie wszędzie można dojechać bezpośrednio.
- Oczywiście jest współpraca ze służbami, ale przede wszystkim to praca u podstaw - sami pytamy komu potrzebna jest pomoc. I pracujemy. Czasami do godzin wieczornych Ostatnio do 21.00 muł wyrzucaliśmy z garażu, żeby ten garaż do końca już odgruzować. Wczoraj już wracaliśmy z roboty, ale dostałem telefon o 21.30, że jest około 9 ton, TIR z pomocą do rozładowania Także wczoraj poszliśmy spać około drugiej
- opowiadają.
Gdy pokazują zdjęcia z domów, w których pomagali, czuć, że są wzruszeni.
- Warunki były chwilami wymagające. No ale ja nigdy nie zapomnę tej rodziny w Głuchołazach, która nawet nam naleśniki smażyła na takiej małej patelni na kartuszu. To było bardzo wzruszające
- mówi Agnieszka, która postanowiła swój dwutygodniowy urlop w pracy spędzić zamiast na odpoczynku, na ciężkiej fizycznej pracy.
Ich pomoc nie ogranicza się do ciężkiej roboty. Ich działania wspierają finansowo znajomi, którzy nie mogą z nimi pracować.
- Zebraliśmy od znajomych fundusze przez co mogliśmy zakupić troszkę sprzętu do pomocy, pilarkę, generator prądu, motopompę, szlifierkę kątową, jakieś wiadra, łopaty, szufle i wodery, ludzie po prostu mnie znają i wiedzą, że wydam na to, na co jest potrzebne
- mówi Maciej.
- Byliśmy u takiego pana, który miał około 90 lat, a który mieszka na strychu, bo powódź mu zalała cały dom, no i też tam cały dom trzeba było odszlamić, bo tam nie miał nikogo do pomocy. Schorowana żona była u córki, a on sam coś tam próbował robić, to trzeba było mu pomóc.
No, ale ekipa jest mocna - super ludzie.
"Ludzie chcą normalności"
Patrząc na ogrom zniszczenia, tragedię, która dotknęła mieszkańców nie jest łatwo utrzymać dobrego nastroju. Maciek i jego przyjaciele starają się jednak być pogodni.
- Uśmiechamy się bo ludzie chcą tutaj normalności. I myślę, że tym naszym uśmiechem możemy im trochę tę normalność przekazać
- mówi Maciek.
Na pytanie, jak długo zamierzają zostać na terenie dotkniętym powodzią odpowiadają:
- Do kiedy będzie potrzebna pomoc. Póki co mamy jeszcze trochę czasu przed rozpoczęciem roku akademickiego, a urlopowicze zostaną dopóki mają urlop
Powodzie w Polsce
Pomimo wcześniejszych uspokajających komunikatów administracji rządowej południową Polskę dotknęły katastrofalne powodzie. Mieszkańcy licznych miejscowości zostali pozbawieni dobytku i dachu nad głową. Zagrożone są kolejne.
Służby i wolontariusze pracują nad zabezpieczeniem i usuwaniem skutków powodzi. Według relacji lokalnych mieszkańców panuje chaos organizacyjny i informacyjny.