Sprawa Ukrainy jest tylko pretekstem

Jednym z priorytetowych, otwarcie głoszonych celów polityki zarówno Niemiec, jak i Francji jest tzw. autonomia strategiczna Unii Europejskiej. Termin ten ma oznaczać niezależność polityczną, gospodarczą i militarną Unii od innych aktorów światowej polityki.
Friedrich Merz
Friedrich Merz / EPA/HANNIBAL HANSCHKE Dostawca: PAP/EPA

W dziedzinie obronności koncepcja ta sprowadza się do odwiecznego (w skali historii integracji) dążenia Niemiec i Francji do pozbycia się z Europy wojsk USA i zastąpienia ich „armią europejską”; z oczywistych powodów tym dwóm krajom zawsze kibicowała Rosja, co było główną przyczyną ich bliskich relacji z reżimem Putina. By uświadomić sobie, jak groźne dla bezpieczeństwa Starego Kontynentu są to pomysły, wystarczy pomyśleć, co działoby się po 24 lutego 2022 roku, gdyby pomoc dla Ukrainy (która przecież miała sens tylko dlatego, że była natychmiastowa) zależała nie od reakcji NATO (Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii oraz Polski i innych państw Europy Środkowo-Wschodniej), tylko „autonomicznej strategicznie” Unii z ośrodkami decyzyjnymi w Brukseli i Berlinie, kierowanej przez niemieckich i francuskich decydentów. Warto pamiętać o pięciu tysiącach hełmów wysłanych przez Niemcy jako pomoc dla Ukrainy w dniach, kiedy – dosłownie – rozstrzygały się losy Kijowa.

 

Irytująca Polska, irytujący Trump

Polska z jej tradycyjnie proamerykańskimi sympatiami i interesami często wzbudzała irytację u niechętnie do Stanów nastawionych polityków francuskich i niemieckich, którzy – jak Jacques Chirac czy Joschka Fischer – dawali wyraz swemu niezadowoleniu, określając nasz kraj mianem „konia trojańskiego USA” w Europie. W konsekwencji swego stosunku do Stanów Polska zawsze była jedną z ważniejszych przeszkód w realizacji niemiecko-francuskiej „autonomii strategicznej” Unii, a po brexicie stała się przyczyną prawdopodobnie najważniejszą.

Po objęciu władzy w Waszyngtonie przez Donalda Trumpa, jego antylewacka i antyliberalna kontrrewolucja kulturowa stała się śmiertelnym zagrożeniem dla ideologicznych podstaw władzy – politycznej i nad ludzkimi umysłami – zachodnioeuropejskich establishmentów; ich antyamerykanizm stał się więc jeszcze silniejszy, często agresywny. Jednocześnie niejasny stosunek prezydenta USA do wojny na Ukrainie – zwłaszcza (przynajmniej deklarowana) rażąca asymetria w jego stosunku do Putina i Zełenskiego na korzyść tego pierwszego – stwarza warunki sprzyjające przesuwaniu się sympatii społecznych na świecie (w tym i w Polsce) w kierunku od pro- do antyamerykanizmu na takiej samej zasadzie, na jakiej u wielu Polaków wdrukowywana im przez osiem lat nienawiść do posługującego się patriotyczną retoryką PiS-u wynaturzyła się w niechęć, wstyd lub pogardę do własnego kraju do tego stopnia, że wygenerowała karykaturę patriotyzmu odczuwanego nie w stosunku do kraju (ojczystego czy choćby przybranego), ale w stosunku do organizacji międzynarodowej („unijczycy polskiego pochodzenia”).

 

"Autonomia strategiczna"

Jest wiele oznak tego, że zarówno obecny, najbardziej po 1989 roku proniemiecki rząd w Polsce, jak i jego zachodnioeuropejscy protektorzy uznali właśnie, że owo przesuwanie się sympatii społecznych, a nawet samo tylko zamieszanie wokół zamiarów prezydenta Trumpa, otwiera okno możliwości dla odstąpienia od niepodważalnego od 35 lat dogmatu polskiej polityki zagranicznej i obronnej: przekonania, że najważniejszym sojusznikiem Polski i głównym gwarantem jej bezpieczeństwa są Stany Zjednoczone. Po raz pierwszy od 1989 roku rządzący Polską obóz polityczny podejmuje próbę przeorientowania opartej na USA polityki obronnej na opcję popierania idei „autonomii strategicznej” Unii Europejskiej, zastąpienia Stanów przez mityczną „Europę”, czyli w praktyce przez Niemcy, z wszelkimi zagrożeniami dla bezpieczeństwa Polski, jakie sygnalizowałem powyżej. Niezależnie od tego, jak potoczą się losy porozumienia amerykańsko-ukraińskiego (w chwili, gdy piszę te słowa, wydaje się, że satysfakcjonująco), te wysiłki będą kontynuowane, bo ani niemiecko-francuska „autonomia strategiczna” Unii, ani dalszy pochód lewicowo-liberalnej krucjaty nie są możliwe bez zdobycia bastionu „Polska”.

Oczywiście nie chodzi wyłącznie o Polskę i nie ona jest przyczyną tego przyspieszenia. Źródłem gorączkowej aktywności zwolenników scentralizowanego europejskiego superpaństwa (które musiałoby być autokracją, ale to już inny temat) jest owa kulturowa – nie deklarowana, tylko rzeczywista – kontrrewolucja Trumpa, która stanowi śmiertelne zagrożenie dla dominujących w europejskim mainstreamie wierzeń i dla jego politycznej hegemonii. Sprawa Ukrainy jest tylko pretekstem, ponieważ Unia Europejska (nawet uzupełniona o Wielką Brytanię) nie ma możliwości bycia żadnym zamiennikiem Stanów jako protektor militarny Kijowa. Postulowana „armia europejska”, radykalne zwiększenie europejskich zbrojeń i inne unijne kroki w kierunku wspólnej obrony mogłyby – nawet gdyby się powiodły – przynieść efekty dopiero za wiele lat. A przede wszystkim, mimo wzniosłych słów, Unii brakuje woli. Nie bez powodu przez trzy lata od napaści Rosji na Ukrainę w dziedzinie zwiększania siły obronnej państw Europy Zachodniej działo się niewiele lub zgoła nic.
Wygląda więc na to, że duch bojowy, jaki nagle wstąpił w Unię, jest tylko pretekstem i zasłoną dymną dla przykrycia próby odebrania państwom członkowskim suwerenności w tych dziedzinach, w których jeszcze ją posiadają (przede wszystkim właśnie w polityce zagranicznej i obronnej) i przekształcenia Unii w scentralizowane superpaństwo. Warto pamiętać, że propozycje zmian traktatowych, które miałyby tę utratę suwerenności sankcjonować są przygotowane i zostały już zaakceptowane przez Parlament Europejski blisko półtora roku temu. Czy byłoby dziwne, gdyby próbowano je sfinalizować w czasie polskiej pozorowanej prezydencji, podczas której najważniejsze spotkania i tak są przygotowywane i organizowane przez innych i w czasie kiedy tak łatwo jest przekierować uwagę i emocje społeczne na nietuzinkowe, często kontrowersyjne poczynania 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych?

[Dariusz Tadeusz Lipiński – polski polityk, fizyk, nauczyciel akademicki i samorządowiec, poseł na Sejm V i VI kadencji]


 

POLECANE
Strzelanina na uczelni w USA. Wiele ofiar z ostatniej chwili
Strzelanina na uczelni w USA. Wiele ofiar

Na Uniwersytecie Browna w Providence w stanie Rhode Island doszło w niedzielę wieczorem do strzelaniny. Zginęły co najmniej dwie osoby. Ośmioro ciężko rannych trafiło do szpitala. Jak poinformowała agencja AP, policja wciąż poszukuje sprawcy.

Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę Wiadomości
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę

Piłkarze Barcelony, bez Polaków na boisku, w meczu 16. kolejki ekstraklasy Hiszpanii po bramkach Brazylijczyka Raphinhi wygrali z Osasuną Pampeluna 2:0. Katalończycy umocnili się na prowadzeniu w tabeli i do siedmiu punktów powiększyli przewagę nad drugim Realem Madryt.

Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków? gorące
Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków?

Dwóch 30-letnich Polaków znalazło się na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI magazynu TIME – obok Elona Muska, Sama Altmana i Marka Zuckerberga. Mati Staniszewski wraz z Piotrem Dąbkowskim stworzyli globalną firmę wartą miliardy dolarów, która dziś wyznacza światowe standardy w sztucznej inteligencji. Na liście magazynu TIME znalazł się również wybitny polski informatyk JakubPachocki.

Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia z ostatniej chwili
Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia

Bruce Willis od kilku lat walczy z poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2022 roku zdiagnozowano u niego afazję, a rok później demencję czołowo-skroniową. Choroba postępuje, dlatego aktor przebywa obecnie w specjalistycznym ośrodku pod stałą opieką.

Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys Wiadomości
Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys

W sobotę 13 grudnia 2025 r. reżim Alaksandra Łukaszenki uwolnił 123 więźniów politycznych. Decyzja jest efektem negocjacji z administracją prezydenta USA Donalda Trumpa - w zamian Stany Zjednoczone zniosły sankcje na kluczowy dla Białorusi koncern nawozowy Bielaruskali.

Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego

W nowym rozkładzie jazdy, który zacznie obowiązywać 14 grudnia, będzie więcej regionalnych połączeń kolejowych, m.in. z Olsztyna do Działdowa i Elbląga - przekazał w sobotę Urząd Marszałkowski w Olsztynie. Na finansowanie transportu kolejowego samorząd województwa przeznacza ponad 100 mln zł rocznie.

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19 Wiadomości
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19

Amerykańska FDA planuje dodać ostrzeżenie w czarnej ramce (black box warning) do szczepionek przeciwko COVID-19. To najpoważniejsze ostrzeżenie agencji, stosowane przy ryzyku śmierci, poważnych reakcji czy niepełnosprawności.

„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska Wiadomości
„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska

W sobotę, 13 grudnia 2025 roku, mijają dokładnie dwa lata od zaprzysiężenia koalicyjnego rządu Donalda Tuska - złożonego z KO, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy. Z tej okazji Sławomir Mentzen, lider Konfederacji, opublikował na X ostrą krytykę premiera i jego ekipy. „Ten rząd jest dokładnie taki, jakiego można było się spodziewać po Tusku - leniwy i pozbawiony ambicji” - napisał.

Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia z ostatniej chwili
Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia

Mieszkająca we Włoszech białoruska działaczka opozycyjna Julia Juchno poinformowała w sobotę PAP, że dziennikarz przebywający w białoruskim więzieniu Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia i dlatego nie znalazł się na liście osób uwolnionych przez reżim Łukaszenki.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, północna Europa oraz Wyspy Brytyjskie pozostaną pod wpływem głębokiego niżu islandzkiego. Również północno-zachodnia Rosja będzie w obszarze niżu. Natomiast południowa, centralna części kontynentu oraz większość zachodniej Europy będą pod wpływem rozległego wyżu z centrami nad Alpami oraz Bałkanami. Polska pozostanie w obszarze przejściowym pomiędzy wyżej wspomnianym wyżem a niżem islandzkim. Będziemy w dość ciepłym powietrzu polarnym morskim.

REKLAMA

Sprawa Ukrainy jest tylko pretekstem

Jednym z priorytetowych, otwarcie głoszonych celów polityki zarówno Niemiec, jak i Francji jest tzw. autonomia strategiczna Unii Europejskiej. Termin ten ma oznaczać niezależność polityczną, gospodarczą i militarną Unii od innych aktorów światowej polityki.
Friedrich Merz
Friedrich Merz / EPA/HANNIBAL HANSCHKE Dostawca: PAP/EPA

W dziedzinie obronności koncepcja ta sprowadza się do odwiecznego (w skali historii integracji) dążenia Niemiec i Francji do pozbycia się z Europy wojsk USA i zastąpienia ich „armią europejską”; z oczywistych powodów tym dwóm krajom zawsze kibicowała Rosja, co było główną przyczyną ich bliskich relacji z reżimem Putina. By uświadomić sobie, jak groźne dla bezpieczeństwa Starego Kontynentu są to pomysły, wystarczy pomyśleć, co działoby się po 24 lutego 2022 roku, gdyby pomoc dla Ukrainy (która przecież miała sens tylko dlatego, że była natychmiastowa) zależała nie od reakcji NATO (Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii oraz Polski i innych państw Europy Środkowo-Wschodniej), tylko „autonomicznej strategicznie” Unii z ośrodkami decyzyjnymi w Brukseli i Berlinie, kierowanej przez niemieckich i francuskich decydentów. Warto pamiętać o pięciu tysiącach hełmów wysłanych przez Niemcy jako pomoc dla Ukrainy w dniach, kiedy – dosłownie – rozstrzygały się losy Kijowa.

 

Irytująca Polska, irytujący Trump

Polska z jej tradycyjnie proamerykańskimi sympatiami i interesami często wzbudzała irytację u niechętnie do Stanów nastawionych polityków francuskich i niemieckich, którzy – jak Jacques Chirac czy Joschka Fischer – dawali wyraz swemu niezadowoleniu, określając nasz kraj mianem „konia trojańskiego USA” w Europie. W konsekwencji swego stosunku do Stanów Polska zawsze była jedną z ważniejszych przeszkód w realizacji niemiecko-francuskiej „autonomii strategicznej” Unii, a po brexicie stała się przyczyną prawdopodobnie najważniejszą.

Po objęciu władzy w Waszyngtonie przez Donalda Trumpa, jego antylewacka i antyliberalna kontrrewolucja kulturowa stała się śmiertelnym zagrożeniem dla ideologicznych podstaw władzy – politycznej i nad ludzkimi umysłami – zachodnioeuropejskich establishmentów; ich antyamerykanizm stał się więc jeszcze silniejszy, często agresywny. Jednocześnie niejasny stosunek prezydenta USA do wojny na Ukrainie – zwłaszcza (przynajmniej deklarowana) rażąca asymetria w jego stosunku do Putina i Zełenskiego na korzyść tego pierwszego – stwarza warunki sprzyjające przesuwaniu się sympatii społecznych na świecie (w tym i w Polsce) w kierunku od pro- do antyamerykanizmu na takiej samej zasadzie, na jakiej u wielu Polaków wdrukowywana im przez osiem lat nienawiść do posługującego się patriotyczną retoryką PiS-u wynaturzyła się w niechęć, wstyd lub pogardę do własnego kraju do tego stopnia, że wygenerowała karykaturę patriotyzmu odczuwanego nie w stosunku do kraju (ojczystego czy choćby przybranego), ale w stosunku do organizacji międzynarodowej („unijczycy polskiego pochodzenia”).

 

"Autonomia strategiczna"

Jest wiele oznak tego, że zarówno obecny, najbardziej po 1989 roku proniemiecki rząd w Polsce, jak i jego zachodnioeuropejscy protektorzy uznali właśnie, że owo przesuwanie się sympatii społecznych, a nawet samo tylko zamieszanie wokół zamiarów prezydenta Trumpa, otwiera okno możliwości dla odstąpienia od niepodważalnego od 35 lat dogmatu polskiej polityki zagranicznej i obronnej: przekonania, że najważniejszym sojusznikiem Polski i głównym gwarantem jej bezpieczeństwa są Stany Zjednoczone. Po raz pierwszy od 1989 roku rządzący Polską obóz polityczny podejmuje próbę przeorientowania opartej na USA polityki obronnej na opcję popierania idei „autonomii strategicznej” Unii Europejskiej, zastąpienia Stanów przez mityczną „Europę”, czyli w praktyce przez Niemcy, z wszelkimi zagrożeniami dla bezpieczeństwa Polski, jakie sygnalizowałem powyżej. Niezależnie od tego, jak potoczą się losy porozumienia amerykańsko-ukraińskiego (w chwili, gdy piszę te słowa, wydaje się, że satysfakcjonująco), te wysiłki będą kontynuowane, bo ani niemiecko-francuska „autonomia strategiczna” Unii, ani dalszy pochód lewicowo-liberalnej krucjaty nie są możliwe bez zdobycia bastionu „Polska”.

Oczywiście nie chodzi wyłącznie o Polskę i nie ona jest przyczyną tego przyspieszenia. Źródłem gorączkowej aktywności zwolenników scentralizowanego europejskiego superpaństwa (które musiałoby być autokracją, ale to już inny temat) jest owa kulturowa – nie deklarowana, tylko rzeczywista – kontrrewolucja Trumpa, która stanowi śmiertelne zagrożenie dla dominujących w europejskim mainstreamie wierzeń i dla jego politycznej hegemonii. Sprawa Ukrainy jest tylko pretekstem, ponieważ Unia Europejska (nawet uzupełniona o Wielką Brytanię) nie ma możliwości bycia żadnym zamiennikiem Stanów jako protektor militarny Kijowa. Postulowana „armia europejska”, radykalne zwiększenie europejskich zbrojeń i inne unijne kroki w kierunku wspólnej obrony mogłyby – nawet gdyby się powiodły – przynieść efekty dopiero za wiele lat. A przede wszystkim, mimo wzniosłych słów, Unii brakuje woli. Nie bez powodu przez trzy lata od napaści Rosji na Ukrainę w dziedzinie zwiększania siły obronnej państw Europy Zachodniej działo się niewiele lub zgoła nic.
Wygląda więc na to, że duch bojowy, jaki nagle wstąpił w Unię, jest tylko pretekstem i zasłoną dymną dla przykrycia próby odebrania państwom członkowskim suwerenności w tych dziedzinach, w których jeszcze ją posiadają (przede wszystkim właśnie w polityce zagranicznej i obronnej) i przekształcenia Unii w scentralizowane superpaństwo. Warto pamiętać, że propozycje zmian traktatowych, które miałyby tę utratę suwerenności sankcjonować są przygotowane i zostały już zaakceptowane przez Parlament Europejski blisko półtora roku temu. Czy byłoby dziwne, gdyby próbowano je sfinalizować w czasie polskiej pozorowanej prezydencji, podczas której najważniejsze spotkania i tak są przygotowywane i organizowane przez innych i w czasie kiedy tak łatwo jest przekierować uwagę i emocje społeczne na nietuzinkowe, często kontrowersyjne poczynania 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych?

[Dariusz Tadeusz Lipiński – polski polityk, fizyk, nauczyciel akademicki i samorządowiec, poseł na Sejm V i VI kadencji]



 

Polecane