Dlaczego Donaldowi Tuskowi nie wychodzi?

Co musisz wiedzieć?
- W sierpniu 2022 roku, przed emisją programu „Jeden na jeden” w TVN24, Donald Tusk miał stwierdzić, że „Demotywuje mnie świadomość, że będę musiał kandydować”.
- W badaniu Ogólnopolskiej Grupy Badawczej rządy Donalda Tuska pozytywnie oceniło 33,18 proc. badanych, zaś negatywnie 46, 76 proc. badanych.
- Z kolei na pytanie „ani dobrze, ani źle” odpowiedziało – 20,06 proc. ankietowanych.
Klucze do zrozumienia chaosu, który ogarnął państwo po dojściu do władzy Donalda Tuska, są dwa: pierwszy związany jest z osobą samego premiera, drugi dotyka kontekstów międzynarodowych, które w sposób bezlitosny zderzają filozofię działania polskich liberałów po 1989 roku z rzeczywistością.
- Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy
- Niemieckie media ujawniają tajne porozumienie Niemiec i Francji po zwycięstwie Karola Nawrockiego
- Wojciech Olszański vel Jabłonowski i Marcin Osadowski zatrzymani dziś rano
- TVP w likwidacji przeprasza i słono płaci
- Dziennikarka ujawniła kulisy wieczoru wyborczego Rafała Trzaskowskiego
- "Miała kilka miesięcy". Komunikat warszawskiego zoo
- Opiekunka 'Pana Jerzego' zwolniona z pracy
- Jak zagłosuje PSL ws. wotum zaufania dla rządu Tuska? Jest komunikat Piotra Zgorzelskiego
- Był symbolem Warszawy. Zostanie zburzony
Upiorne brzemię
Najpierw sam Tusk, w sierpniu 2022 roku, chwilę przed emisją programu „Jeden na jeden” w TVN24, w luźnej rozmowie z dziennikarką przed wejściem na antenę powiedział nagle: „Demotywuje mnie świadomość, że będę musiał kandydować”. Dziennikarka pyta: „Że co?”. „Że będę musiał kandydować” – powtórzył Tusk i kontynuował: „To jest tak upiorna myśl, że ja będę tam z powrotem siedział... na tej Wiejskiej”. Nie wiedzieli, że trwała już emisja na żywo.
Człowiek o kilku tożsamościach największy problem ma z polskością, i nie chodzi o wypominaną mu ciągle i często w sposób przekłamany frazę: „Polskość to nienormalność”. W 2022 roku, kiedy jego partii zaczął zagrażać Szymon Hołownia, Tusk musiał wrócić, by dźwigać „brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać”, odwołując się do jego tekstu. Tusk nie szanuje Polski, sama myśl o niej wyraźnie go męczy, czemu niejednokrotnie dawał wyraz czy to w swoich publikacjach, czy rozmowach.
W 2019 roku w rozmowie z belgijskim dziennikiem „Le Soir” pytany o ówczesnego kandydata na prezydenta stwierdził: „Kandydatem powinien więc być ktoś, kto w sposób wiarygodny, autentyczny, z przekonaniem będzie budował poparcie ponad połowy Polaków. Ja mam swoje bardzo wyraziste poglądy. Ale one nie są poglądami większościowymi w Polsce”. Istotnie, jego podejście do stosunków polsko-niemieckich, polsko-amerykańskich, do kwestii socjalnych, polskiej racji stanu, a nawet polityki historycznej i patriotyzmu zdecydowanie nie są większościowe w Polsce.
Dlatego jego rządy wyglądają tak samo jak rządy liberałów po 1989 roku, tzn. puszczenie państwa samopas, traktowanie idei „państwa minimum” w sposób dość niestandardowy, którym bliżej do republik afrykańskich niż państw członkowskich UE.
Przez krótką i burzliwą historię III RP nasza ojczyzna miała jeszcze na tyle własnych zasobów, by po rządach liberałów posprzątać, zamortyzować bardzo trudne dla budżetu, gospodarki i społeczeństwa lata chaosu spowodowane ich rządami. Teraz już nie ma ani zasobów, ani pieniędzy, ani czasu. Co gorsza, brakuje nam przestrzeni międzynarodowej na ratowanie osłabionego państwa.
Donaldowi Tuskowi nie zależy na poparciu Polaków?
Niebezpieczne w Donaldzie Tusku jest to, że jemu nie zależy na poparciu Polaków. Jego los nie zależy od losu Polski i Polaków, tylko brukselsko-berlińskich salonów. Najemnik nie dba o komfort mieszkańców podbijanych terenów. Dlatego podejmuje decyzje dla Polski katastrofalne, nie oglądając się na słupki sondażowego poparcia. Skoro do tej pory nie poniósł konsekwencji swojej działalności w polityce, to wie, że już jej nie poniesie nigdy.
W badaniu z 27 maja br. Ogólnopolska Grupa Badawcza (OGB) zaprezentowała najświeższe wyniki sondażu, w którym Polacy oceniali działalność gabinetu Donalda Tuska. Pozytywne ocenia go 33,18 proc. Polaków, negatywne – 46,76 proc. „Ani dobrze, ani źle” odpowiedziało – 20,06 proc. Prawie połowa Polaków źle ocenia rządy Tuska, ale po premierze nie widać obaw, prób tłumaczenia się, szybkich kroków naprawczych. Tak zachowują się politycy zadaniowani do realizacji interesów nie swojego kraju. Tusk z żelazną konsekwencją demoluje praworządność i zadłuża Polskę w tempie rekordowym. Do tego trzeba dodać zaniechane lub oddane Niemcom inwestycje, jak Port w Świnoujściu, regulacja Odry, budowa elektrowni jądrowej, CPK, Trójmorze.
Otoczenie wokół Polski sprawia, że nie stać już nas na radosną dekonstrukcję państwa, ponieważ pewne okienko geopolityczne, które Polska kolejny raz dostała, tym razem po 1989 roku znowu się domyka.
– Trudno nie być pesymistą, patrząc na politykę zagraniczną Donalda Tuska. Ostatnie exposé ministra Sikorskiego doskonale to pokazuje. Na kilka dni przed szczytem Trójmorza, największą imprezą polityczną w Polsce w tym półroczu, gdzie było trzynaście głów państw, pan minister nie znalazł nawet sekundy, by odnotować ten fakt. Na galerii siedzieli wtedy wszyscy ambasadorowie, słuchali i pisali sprawozdania do swoich rządów. Za tych rządów mamy zanik obecności Polski jako czynnika integrującego region. Do tego fatalne na wszystkich poziomach relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Nie ma nas także w UE. Nie było żadnych przedsięwzięć organizowanych przez polską prezydencję. O pozycji Polski w aktualnym rozdaniu międzynarodowym świadczy ostatnia podróż premiera Tuska do Kijowa, która jest bardzo niejasna. Nie wiadomo, jaki był jej cel, bo trudno uwierzyć, że celem wyjazdu czterech przywódców do Kijowa było wykonanie stamtąd telefonu do Trumpa. Tusk jechał osobnym pociągiem, co też jest symboliczne – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.
"Korelacja katastrofy rządów Tuska i działań Niemców"
Prof. Piotr Grochmalski idzie jeszcze dalej. – Katastrofa rządów Donalda Tuska jest w mocnej korelacji z katastrofą tego, co Niemcy sprawili sobie i reszcie Europy w wymiarze gospodarczym i politycznym. Niemcy pociągnęły potężnie UE w dół, opierając się na starej, nieinnowacyjnej gospodarce, tanich surowcach z Rosji, bezpłatnym bezpieczeństwie ze Stanów Zjednoczonych. Donald Tusk poszedł za Niemcami w sposób durny, bezmyślny, naśladowniczy za ich błędnymi decyzjami w sferze gospodarczej. Niemcy są jedną z najbardziej zapóźnionych gospodarek, Tusk w sposób mechaniczny chce nas włączyć do tego trupa, mając pełną świadomość, że to nie jest ten kierunek, który będzie przynosił Polsce korzyści. Gospodarka amerykańska jest o lata świetlne od gospodarki niemieckiej, rząd PiS zrobił na tym kierunku wiele połączeń. Niestety Tusk wybrał Berlin. Niemcy idą ku gospodarczemu upadkowi i wypompowują ogromne pieniądze z gospodarek naszej części Europy, w tym w sposób wydatny z polskiej. Przy tym Niemcy traktują nas jak piąte koło u wozu, ich plan był taki, że tłamszą naszą gospodarkę, jednocześnie wypompowują z niej ogromne pieniądze. Przecież już raz Polska, Czechy, Słowacja i Węgry uratowały niemiecką gospodarkę. O tym się nie mówi. Covid pokazał, jak ważną rolę dla stabilizowania i ratowania niemieckiej gospodarki odgrywa gospodarka polska. Dlatego teraz Niemcy próbują przejąć naszą gospodarkę.
– O to toczy się gra. A Donald Tusk jest tutaj kluczową postacią. Polska zadłuża się teraz na potęgę, ponieważ te pieniądze przeciekają na ratowanie Niemiec. To może doprowadzić najpierw do gospodarczej śmierci Polski, następnie utraty suwerenności. Tusk jest tak uzależniony od opcji niemieckiej jak narkoman, wszystkie inne zniszczył i zrobi wszystko co, czego zażyczy sobie Berlin – dodaje prof. Grochmalski.