Zespół The Sun na papieskiej audiencji - historia nawrócenia rockmanów

Członkowie zespołu The Sun, grającego tzw. christian rock - rock chrześcijański, w minioną niedzielę spotkali się z Papieżem tuż przed Mszą Świętą z okazji Jubileuszu Rodzin, Dzieci, Dziadków i Osób Starszych. Frontman zespołu Francesco Lorenzi mówi o tym, jak wcześniejsze sukcesy zespołu nie zdołały zapełnić pustki w jego duszy, dopiero, kiedy „poraziło go Słowo Boże”, wszystko się zmieniło.
Leon XIV i The Sun Zespół The Sun na papieskiej audiencji - historia nawrócenia rockmanów
Leon XIV i The Sun / fot. Vatican Media

- Ogromne wzruszenie, niezwykły moment – Francesco Lorenzi nie kryje radości, gdy w rozmowie z Vatican News opowiada o spotkaniu z Leonem XIV w Bazylice Watykańskiej. Miało ono miejsce w niedzielę, tuż przed Mszą na placu św. Piotra. Papież, ściskając dłonie jego i pozostałych członków zespołu – Riccardo Rossiego, Matteo Reghelina, Gianluki Menegozzo i Andrei Cerato – powiedział: „Znam was, widziałem was kilka razy ostatnio w telewizji.”

Muzycy podziękowali za możliwość udziału w wydarzeniu i pokrótce opowiedzieli Papieżowi swoją historię: od „nawrócenia” z punk rocka na christian rock, o duchowej więzi z rodziną augustiańską – od ponad dziesięciu lat ich kierownikiem duchowym jest ojciec Gabriele Pedicino, współbrat Papieża i od około roku prowincjał augustianów we Włoszech – oraz o tym, jak głęboko poruszyło ich jego pierwsze przemówienie z 8 maja.

„Szukałem gdzie indziej”

- Szukałem gdzie indziej, ale Ty byłeś przy mnie – w tych słowach, które Francesco Lorenzi umieścił w nowym singlu zespołu The Sun, zatytułowanym „Coraggio” (Odwaga), kryje się cała droga duchowa św. Augustyna (Wyznania 10, 27, 38), którą także on sam przeszedł. Słuchając, jak opowiada o wydarzeniach ze swojego życia, łatwo dostrzec liczne podobieństwa do Wyznań biskupa Hippony – aż ma się wrażenie, jakby czytało się kolejne strony wielkiego Ojca Kościoła.

Francesco przeżywał podobne doświadczenia jak niespokojny młodzieniec z Tagasty (miejsca urodzenia św. Augustyna): lubił smakować życiowych przyjemności, ulegać namiętnościom, bawić się z przyjaciółmi, gonić za sukcesem – a jednak w głębi duszy czuł się niespełniony, rozdarty, nieszczęśliwy.

- Coraggio to utwór, który długo nosiłem w sercu – tłumaczy Francesco. – Widziałem wyraźny paralelizm między naszymi małymi, osobistymi historiami a historią wielkiego świętego ojca Augustyna. Tytuł nawiązuje do „fundamentalnego doświadczenia człowieka, który w pewnym momencie zmienia drogę, spotyka miłość Boga i pozwala się tej miłości odnaleźć”.

- Nikt nie potrafił tego wyrazić tak jak św. Augustyn – i to w sposób zrozumiały dla ludzi takich jak my - dodaje wokalista The Sun. - Piosenka zaczyna się od tego motywu, by ostatecznie dojść do tej wolności, która pojawia się wtedy, gdy naprawdę, przede wszystkim, szukamy Boga i Jego woli. A reszta zostaje nam dodana.

Roztrzaskane serce

Historia zespołu The Sun sięga 1997 roku – wtedy jednak funkcjonowali pod nazwą The Sun Eats Hours. Wydawali płyty w języku angielskim, grali muzykę punkową, szybko zdobyli popularność, dotarli nawet do Japonii, dzielili scenę z takimi gwiazdami jak The Cure czy Deep Purple.

Jednak podczas międzynarodowego tournée w 2007 roku Francesco Lorenzi zaczął dostrzegać własne serce. - Patrząc sobie w oczy w lustrze przed wyjściem na scenę, widziałem pustkę, której nie potrafiłem wypełnić. I w tej pustce zadawałem sobie pytanie: dlaczego nie jestem szczęśliwy, skoro mam życie, o jakim zawsze marzyłem, które – jak sądziłem – miało mnie uszczęśliwić? – wyznaje.

Pojawiało się coraz więcej pytań, ale odpowiedzi nie nadchodziły. Po zakończeniu trasy koncertowej Francesco został – jak sam mówi – „z roztrzaskanym sercem w rękach, pośród zdrad, utraconych przyjaźni, przesady i pogrzebanych marzeń”.

To właśnie wtedy rozpoczął się w nim – jak to określa – proces jeszcze głębszego poszukiwania w sobie. Pojawiły się wielkie pytania o sens życia, o prawdziwe znaczenie miłości, o istotę muzyki i tworzenia, o relację z drugim człowiekiem – i z Tym, który jest Inny.

Dziwna propozycja

W tym stanie wewnętrznego zamętu Francesco – pewnego dnia, 10 grudnia 2007 roku – otrzymał „dziwną” propozycję. Wpadł na chwilę do domu swoich rodziców i, gdy matka dowiedziała się, że jego wieczorne plany się posypały, zaproponowała mu coś innego: „Wiesz, dziś wieczorem w teatrze przy jednej z pobliskich parafii jest spotkanie, które – jak sądzę – mogłoby ci się spodobać”.

Francesco, zaskoczony tą sugestią, uśmiechnął się w duchu, rozważając wszystkie powody, by odmówić:

- Ja? Wokalista punkowego zespołu, z silnym nastawieniem antyklerykalnym? Nie znosiłem Kościoła, miałem złe doświadczenia z niektórymi księżmi, nie cierpiałem kościelnych pieśni, uważałem je za źle napisane, źle wykonane – a dla mnie muzyka to była rzecz święta, poważna.

Ale wtedy „jakiś głos wewnętrzny” powiedział mu: „Idź! Co masz do stracenia, słuchając?”.

- Nic nie powiedziałem mamie, ale poszedłem do tego teatru – opowiada Francesco – Usiadłem gdzieś w kącie, rozdarty, pełen uprzedzeń i przekonany, że zaraz zacznie mówić jakiś ksiądz, pewnie starszy. Byłem gotów wyjść po kilku sekundach.

A jednak – ku swojemu zaskoczeniu – zobaczył na małej scenie młodych chłopaków i dziewczyny, swoich rówieśników, którzy opowiadali historię Jezusa na podstawie Ewangelii św. Jana. - Robili to z miłością i pasją, z radością. I to mną wstrząsnęło – bo widziałem w nich autentyczność i wolność. Ja uważałem się za wolnego człowieka, ale zaczynałem rozumieć, że ta moja ‘wolność’ nie przynosiła żadnych owoców pokoju, dobra ani prawdziwego spełnienia.

Relacja Francesco jest pełna emocji. Wyznaje, że patrząc na tych młodych ludzi, którzy mieli w sobie jakąś niezwykłą autentyczność, zaczął zaglądać w głąb siebie, konfrontując się z ich spojrzeniami, w których widział „światło i wolność, których sam już nie miał”.

- Ci młodzi mówili o tym, czym żyli, a ich prostota i integralność rozdarły moje serce – wspomina. – Niektórzy z nich pewnie marzyli o takim życiu, jakie ja miałem… ale to oni byli szczęśliwsi ode mnie. Nie mogłem zignorować tej oczywistości.

Francesco zapragnął zrozumieć, co się wydarzyło w życiu tych ludzi – i co naprawdę jest zapisane „w tej przeklętej Ewangelii”, którą tyle razy w młodości przelotnie otwierał, ale nigdy nie przeczytał z pragnieniem spotkania Słowa Bożego.

Tej samej nocy, wróciwszy do domu, sięgnął po Ewangelię według św. Jana. „I to było spotkanie, które wywróciło wszystko do góry nogami”.

Siła Słowa

- Dla mnie to było jak rażenie piorunem – mówi Francesco. Jego słowa przypominają słowa św. Augustyna, który w „Wyznaniach” tak opisał swoje spotkanie z Bogiem: „Rażony w serce przez Ciebie poprzez Twoje Słowo”.

Francesco odkrył to podobieństwo dopiero po latach, dzięki pomocy ojca Pedicino. - Siła Słowa to wszystko – dodaje. – Bóg objawia się poprzez swoje Słowo jako istota żyjąca, obecna i wcielona, która jest tu z nami. I ja tego doświadczyłem, i wciąż tego doświadczam: w swoim Słowie On staje się obecny i spotyka nas – a to spotkanie nie może nie wstrząsnąć człowiekiem.

Nowe życie

Od tamtej chwili Francesco wyrusza nową drogą – trudną – którą musi pogodzić z tamtym życiem, które naciskało, by pozostać, podczas gdy, jak mówi: „wszyscy wokół nie rozumieli, co działo się wewnątrz mnie”. Zaczyna pisać piosenki w zupełnie inny sposób, pisać po włosku, odczuwając wielką wolność, która otwiera mu serce i niszczy wszystko, co wcześniej zostało zbudowane. - Nagle zostaliśmy bez kontraktu płytowego, bez nowego albumu, bez trasy koncertowej – a raczej: z zaplanowaną trasą, która była odwoływana, bo ja całkowicie zmieniałem kierunek – opowiada.

Francesco jednak się nie załamał. Wręcz przeciwnie – czuł, że jedyną naprawdę ważną rzeczą, którą trzeba zrobić, było pójść do braci – Matteo, Riccardo, Gianluki – i zacząć od nich. - Tak jak inni dali mi świadectwo Słowa, tak ja musiałem pójść do nich i powiedzieć, że istnieje inny sposób życia, że jest inna możliwość w naszym życiu – wyznaje.

I tak w 2010 roku ukazuje się pierwszy album The Sun po włosku – Il Sole, Gesù – Spiriti del Sole (Słońce, Jezus - Duchy Słońca).

- Umieraliśmy, by się odrodzić – w pewnym sensie – w nowy sposób – wspomina Francesco. – Odrodzić się może z wysoka, jak mówił Pan. I tak zaczęła się zupełnie inna historia, której jednak nie mogliśmy przewidzieć.

Doświadczenie augustiańskie

Całe doświadczenie zespołu The Sun ma charakter augustiański. Kiedy Francesco stanowczym, spokojnym, a zarazem pełnym entuzjazmu głosem stwierdza, że „potrzebujemy siebie nawzajem” – to oznacza wspólne poszukiwanie, którego św. Augustyn doświadczył, które głosił i do którego wielokrotnie zachęcał.

Wymienia też liczne projekty, które później z tego wypłynęły. Jak choćby „Dom kreatywności” w regionie Wenecji Euganejskiej – „rodzaj kwatery głównej”, gdzie można się spotykać, gdzie znajduje się sala prób, studio nagraniowe, a także mała kaplica – miejsce, „w którym modlimy się razem, w którym podejmujemy najważniejsze decyzje i gdzie także ojciec Gabri (czyli ojciec Gabriele Pedicino – przyp. red.), gdy przyjeżdża i jest z nami, spotyka się z nami i nas prowadzi”.

Przesłanie dla młodych

- Istnieje głęboki powód, dla którego każdy z nas się urodził – mówi Francesco do dzisiejszych młodych ludzi – ponieważ „w naszym wnętrzu zapisana jest niepowtarzalna i jedyna partytura, która tylko my możemy zagrać razem z Bogiem. Jeśli pozwolimy Bogu odkryć przed nami tę partyturę, naprawdę będziemy szczęśliwi – w najgłębszym sensie tego słowa – płodni, a nasza płodność dosięgnie ludzi, środowisk i sytuacji, w których żyjemy, nadając naszej egzystencji głęboki sens, który ma wymiar wieczności.

Według frontmana The Sun potrzeba więc na nowo spojrzeć sobie w oczy i odkryć w tym spojrzeniu iskrę wieczności, którą każdy nosi w sobie. - Istnieje powód, dla którego jesteśmy tu i teraz – mówi na zakończenie – a najpiękniejszą misją, jaką możemy podjąć, jest stać się sobą. Jest Miłość, która nas ogarnia – jak mówi św. Jan – która nas przerasta, i pozwolić, by ta Miłość nas spotkała, to jedyna gra, w którą naprawdę warto zagrać.

Najbliższe koncerty

The Sun przygotowują się teraz do koncertów na Drodze św. Jakuba podczas swojego pielgrzymowania do Ávili w Hiszpanii, a także do występu z okazji Jubileuszu Misjonarzy Cyfrowych oraz na Tor Vergata z okazji Jubileuszu Młodych. Następnie zagrają na Meetingu w Rimini, wezmą udział w Festiwalu Franciszkańskim, a 29 listopada zaprezentują swój nowy album w Alcaraz w Mediolanie. Celem tych wydarzeń jest „otwarcie serc i spojrzenia”, aby w sumieniu każdego człowieka mogło zagościć „nowe światło”.

Tiziana Campisi – Watykan


 

POLECANE
Zabójstwo bł. ks. Popiełuszki: za krótka ława oskarżonych tylko u nas
Zabójstwo bł. ks. Popiełuszki: za krótka ława oskarżonych

Mija 41 lat od śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki, patrona Solidarności. Choć w procesie toruńskim w 1985 r. zapadły wyroki wobec funkcjonariuszy SB, wątpliwości wokół rzeczywistych inspiratorów zbrodni nie milkną do dziś. Prokurator Andrzej Witkowski i świadkowie tamtych wydarzeń wskazują, że ława oskarżonych mogła być „za krótka”, a odpowiedzialność sięgać najwyższych władz PRL.

Chorwacja przywraca obowiązkową służbę wojskową z ostatniej chwili
Chorwacja przywraca obowiązkową służbę wojskową

Parlament Chorwacji przegłosował w piątek nowelizację ustawy o obronności, przywracając tym samym obowiązkową służbę wojskową – przekazały lokalne media. Obowiązek obejmie mężczyzn po ukończeniu 18. roku życia.

Były litewski dowódca w „Die Welt”: Merkel miała naciskać na Ukraińców, by nie bronili parlamentu na Krymie z ostatniej chwili
Były litewski dowódca w „Die Welt”: Merkel miała naciskać na Ukraińców, by nie bronili parlamentu na Krymie

Były głównodowodzący sił zbrojnych Litwy Jonas Vytautas Zukas ujawnił, że była niemiecka kanclerz Angela Merkel miała naciskać w 2014 roku na władze w Kijowie, by ukraińska armia nie broniła gmachu parlamentu na Krymie. O sprawie szerzej pisze w piątek „Die Welt”.

Komunikat dla mieszkańców woj. podlaskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. podlaskiego

Zarząd Województwa Podlaskiego podczas piątkowego posiedzenia zdecydował o zmianach w budżecie dotyczących m.in. zwiększenia wsparcia finansowego dla placówek ochrony zdrowia.

Tȟašúŋke Witkó: Friedrich Merz - polityczny tuman - rębajło tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Friedrich Merz - polityczny tuman - rębajło

Nic nie napawa duszy mej tak dziką rozkoszą, jak chłosta, którą niemieckie media niemalże codziennie urządzają kanclerzowi Friedrichowi Merzowi! Wiem, że moi Wspaniali Czytelnicy skrycie posądzają mnie o to, iż podczas komentowania sytuacji za naszą zachodnią granicą targają mą osobą najniższe instynkty, z małpią złośliwością na czele.

Wariat albo ruski agent. Tusk znów uderza w Kaczyńskiego z ostatniej chwili
"Wariat albo ruski agent". Tusk znów uderza w Kaczyńskiego

Premier Donald Tusk po raz kolejny uderzył w szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. "Sąsiadka mówi o takich przypadkach, że wariat albo ruski agent" – napisał w mediach społecznościowych.

Koniec Nowoczesnej. Konwencja zdecydowała o rozwiązaniu partii z ostatniej chwili
Koniec Nowoczesnej. Konwencja zdecydowała o rozwiązaniu partii

Konwencja Nowoczesnej podjęła w piątek decyzję o rozwiązaniu partii - poinformował dziennikarzy dotychczasowy przewodniczący ugrupowania, rzecznik rządu Adam Szłapka. Decyzja zapadła zdecydowaną większością głosów; większość członków Nowoczesnej zamierza też wstąpić do nowego ugrupowania, tworzonego wspólnie z PO i Inicjatywą Polską.

Szokujące wystąpienie Doroty Wysockiej-Schnepf w TVP. Poseł PiS składa zawiadomienie z ostatniej chwili
Szokujące wystąpienie Doroty Wysockiej-Schnepf w TVP. Poseł PiS składa zawiadomienie

"Są granice, które są nieprzekraczalne, nawet dla TVP Info w likwidacji. Kieruję zawiadomienie do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, bo w państwie prawnym powinniście mieć wyłączony sygnał za to, co wyprawiacie" – poinformował w piątek poseł PiS Mariusz Gosek.

Wojna USA z kartelami narkotykowymi. Pentagon wysyła lotniskowiec z ostatniej chwili
Wojna USA z kartelami narkotykowymi. Pentagon wysyła lotniskowiec

Rzecznik Pentagonu Sean Parnell poinformował w piątek o wysłaniu lotniskowcowej grupy uderzeniowej Geralda R. Forda do wsparcia walki przeciwko kartelom narkotykowym. Do decyzji dochodzi po zapowiedzi operacji przeciwko gangom na lądzie.

Rokita o aferze wokół córki Tuska: Jak dzwonisz do szefa mafii, to nie dziw się, że cię podsłuchują z ostatniej chwili
Rokita o "aferze" wokół córki Tuska: "Jak dzwonisz do szefa mafii, to nie dziw się, że cię podsłuchują"

– Jak dzwonisz do szefa mafii pruszkowskiej czy jakiejś innej, to nie dziw się, że cię podsłuchują wtedy, to naturalne zupełnie – powiedział były prominentny polityk PO Jan Maria Rokita, komentując w ten sposób "aferę" związaną z rzekomym inwigilowaniem córki premiera Donalda Tuska.

REKLAMA

Zespół The Sun na papieskiej audiencji - historia nawrócenia rockmanów

Członkowie zespołu The Sun, grającego tzw. christian rock - rock chrześcijański, w minioną niedzielę spotkali się z Papieżem tuż przed Mszą Świętą z okazji Jubileuszu Rodzin, Dzieci, Dziadków i Osób Starszych. Frontman zespołu Francesco Lorenzi mówi o tym, jak wcześniejsze sukcesy zespołu nie zdołały zapełnić pustki w jego duszy, dopiero, kiedy „poraziło go Słowo Boże”, wszystko się zmieniło.
Leon XIV i The Sun Zespół The Sun na papieskiej audiencji - historia nawrócenia rockmanów
Leon XIV i The Sun / fot. Vatican Media

- Ogromne wzruszenie, niezwykły moment – Francesco Lorenzi nie kryje radości, gdy w rozmowie z Vatican News opowiada o spotkaniu z Leonem XIV w Bazylice Watykańskiej. Miało ono miejsce w niedzielę, tuż przed Mszą na placu św. Piotra. Papież, ściskając dłonie jego i pozostałych członków zespołu – Riccardo Rossiego, Matteo Reghelina, Gianluki Menegozzo i Andrei Cerato – powiedział: „Znam was, widziałem was kilka razy ostatnio w telewizji.”

Muzycy podziękowali za możliwość udziału w wydarzeniu i pokrótce opowiedzieli Papieżowi swoją historię: od „nawrócenia” z punk rocka na christian rock, o duchowej więzi z rodziną augustiańską – od ponad dziesięciu lat ich kierownikiem duchowym jest ojciec Gabriele Pedicino, współbrat Papieża i od około roku prowincjał augustianów we Włoszech – oraz o tym, jak głęboko poruszyło ich jego pierwsze przemówienie z 8 maja.

„Szukałem gdzie indziej”

- Szukałem gdzie indziej, ale Ty byłeś przy mnie – w tych słowach, które Francesco Lorenzi umieścił w nowym singlu zespołu The Sun, zatytułowanym „Coraggio” (Odwaga), kryje się cała droga duchowa św. Augustyna (Wyznania 10, 27, 38), którą także on sam przeszedł. Słuchając, jak opowiada o wydarzeniach ze swojego życia, łatwo dostrzec liczne podobieństwa do Wyznań biskupa Hippony – aż ma się wrażenie, jakby czytało się kolejne strony wielkiego Ojca Kościoła.

Francesco przeżywał podobne doświadczenia jak niespokojny młodzieniec z Tagasty (miejsca urodzenia św. Augustyna): lubił smakować życiowych przyjemności, ulegać namiętnościom, bawić się z przyjaciółmi, gonić za sukcesem – a jednak w głębi duszy czuł się niespełniony, rozdarty, nieszczęśliwy.

- Coraggio to utwór, który długo nosiłem w sercu – tłumaczy Francesco. – Widziałem wyraźny paralelizm między naszymi małymi, osobistymi historiami a historią wielkiego świętego ojca Augustyna. Tytuł nawiązuje do „fundamentalnego doświadczenia człowieka, który w pewnym momencie zmienia drogę, spotyka miłość Boga i pozwala się tej miłości odnaleźć”.

- Nikt nie potrafił tego wyrazić tak jak św. Augustyn – i to w sposób zrozumiały dla ludzi takich jak my - dodaje wokalista The Sun. - Piosenka zaczyna się od tego motywu, by ostatecznie dojść do tej wolności, która pojawia się wtedy, gdy naprawdę, przede wszystkim, szukamy Boga i Jego woli. A reszta zostaje nam dodana.

Roztrzaskane serce

Historia zespołu The Sun sięga 1997 roku – wtedy jednak funkcjonowali pod nazwą The Sun Eats Hours. Wydawali płyty w języku angielskim, grali muzykę punkową, szybko zdobyli popularność, dotarli nawet do Japonii, dzielili scenę z takimi gwiazdami jak The Cure czy Deep Purple.

Jednak podczas międzynarodowego tournée w 2007 roku Francesco Lorenzi zaczął dostrzegać własne serce. - Patrząc sobie w oczy w lustrze przed wyjściem na scenę, widziałem pustkę, której nie potrafiłem wypełnić. I w tej pustce zadawałem sobie pytanie: dlaczego nie jestem szczęśliwy, skoro mam życie, o jakim zawsze marzyłem, które – jak sądziłem – miało mnie uszczęśliwić? – wyznaje.

Pojawiało się coraz więcej pytań, ale odpowiedzi nie nadchodziły. Po zakończeniu trasy koncertowej Francesco został – jak sam mówi – „z roztrzaskanym sercem w rękach, pośród zdrad, utraconych przyjaźni, przesady i pogrzebanych marzeń”.

To właśnie wtedy rozpoczął się w nim – jak to określa – proces jeszcze głębszego poszukiwania w sobie. Pojawiły się wielkie pytania o sens życia, o prawdziwe znaczenie miłości, o istotę muzyki i tworzenia, o relację z drugim człowiekiem – i z Tym, który jest Inny.

Dziwna propozycja

W tym stanie wewnętrznego zamętu Francesco – pewnego dnia, 10 grudnia 2007 roku – otrzymał „dziwną” propozycję. Wpadł na chwilę do domu swoich rodziców i, gdy matka dowiedziała się, że jego wieczorne plany się posypały, zaproponowała mu coś innego: „Wiesz, dziś wieczorem w teatrze przy jednej z pobliskich parafii jest spotkanie, które – jak sądzę – mogłoby ci się spodobać”.

Francesco, zaskoczony tą sugestią, uśmiechnął się w duchu, rozważając wszystkie powody, by odmówić:

- Ja? Wokalista punkowego zespołu, z silnym nastawieniem antyklerykalnym? Nie znosiłem Kościoła, miałem złe doświadczenia z niektórymi księżmi, nie cierpiałem kościelnych pieśni, uważałem je za źle napisane, źle wykonane – a dla mnie muzyka to była rzecz święta, poważna.

Ale wtedy „jakiś głos wewnętrzny” powiedział mu: „Idź! Co masz do stracenia, słuchając?”.

- Nic nie powiedziałem mamie, ale poszedłem do tego teatru – opowiada Francesco – Usiadłem gdzieś w kącie, rozdarty, pełen uprzedzeń i przekonany, że zaraz zacznie mówić jakiś ksiądz, pewnie starszy. Byłem gotów wyjść po kilku sekundach.

A jednak – ku swojemu zaskoczeniu – zobaczył na małej scenie młodych chłopaków i dziewczyny, swoich rówieśników, którzy opowiadali historię Jezusa na podstawie Ewangelii św. Jana. - Robili to z miłością i pasją, z radością. I to mną wstrząsnęło – bo widziałem w nich autentyczność i wolność. Ja uważałem się za wolnego człowieka, ale zaczynałem rozumieć, że ta moja ‘wolność’ nie przynosiła żadnych owoców pokoju, dobra ani prawdziwego spełnienia.

Relacja Francesco jest pełna emocji. Wyznaje, że patrząc na tych młodych ludzi, którzy mieli w sobie jakąś niezwykłą autentyczność, zaczął zaglądać w głąb siebie, konfrontując się z ich spojrzeniami, w których widział „światło i wolność, których sam już nie miał”.

- Ci młodzi mówili o tym, czym żyli, a ich prostota i integralność rozdarły moje serce – wspomina. – Niektórzy z nich pewnie marzyli o takim życiu, jakie ja miałem… ale to oni byli szczęśliwsi ode mnie. Nie mogłem zignorować tej oczywistości.

Francesco zapragnął zrozumieć, co się wydarzyło w życiu tych ludzi – i co naprawdę jest zapisane „w tej przeklętej Ewangelii”, którą tyle razy w młodości przelotnie otwierał, ale nigdy nie przeczytał z pragnieniem spotkania Słowa Bożego.

Tej samej nocy, wróciwszy do domu, sięgnął po Ewangelię według św. Jana. „I to było spotkanie, które wywróciło wszystko do góry nogami”.

Siła Słowa

- Dla mnie to było jak rażenie piorunem – mówi Francesco. Jego słowa przypominają słowa św. Augustyna, który w „Wyznaniach” tak opisał swoje spotkanie z Bogiem: „Rażony w serce przez Ciebie poprzez Twoje Słowo”.

Francesco odkrył to podobieństwo dopiero po latach, dzięki pomocy ojca Pedicino. - Siła Słowa to wszystko – dodaje. – Bóg objawia się poprzez swoje Słowo jako istota żyjąca, obecna i wcielona, która jest tu z nami. I ja tego doświadczyłem, i wciąż tego doświadczam: w swoim Słowie On staje się obecny i spotyka nas – a to spotkanie nie może nie wstrząsnąć człowiekiem.

Nowe życie

Od tamtej chwili Francesco wyrusza nową drogą – trudną – którą musi pogodzić z tamtym życiem, które naciskało, by pozostać, podczas gdy, jak mówi: „wszyscy wokół nie rozumieli, co działo się wewnątrz mnie”. Zaczyna pisać piosenki w zupełnie inny sposób, pisać po włosku, odczuwając wielką wolność, która otwiera mu serce i niszczy wszystko, co wcześniej zostało zbudowane. - Nagle zostaliśmy bez kontraktu płytowego, bez nowego albumu, bez trasy koncertowej – a raczej: z zaplanowaną trasą, która była odwoływana, bo ja całkowicie zmieniałem kierunek – opowiada.

Francesco jednak się nie załamał. Wręcz przeciwnie – czuł, że jedyną naprawdę ważną rzeczą, którą trzeba zrobić, było pójść do braci – Matteo, Riccardo, Gianluki – i zacząć od nich. - Tak jak inni dali mi świadectwo Słowa, tak ja musiałem pójść do nich i powiedzieć, że istnieje inny sposób życia, że jest inna możliwość w naszym życiu – wyznaje.

I tak w 2010 roku ukazuje się pierwszy album The Sun po włosku – Il Sole, Gesù – Spiriti del Sole (Słońce, Jezus - Duchy Słońca).

- Umieraliśmy, by się odrodzić – w pewnym sensie – w nowy sposób – wspomina Francesco. – Odrodzić się może z wysoka, jak mówił Pan. I tak zaczęła się zupełnie inna historia, której jednak nie mogliśmy przewidzieć.

Doświadczenie augustiańskie

Całe doświadczenie zespołu The Sun ma charakter augustiański. Kiedy Francesco stanowczym, spokojnym, a zarazem pełnym entuzjazmu głosem stwierdza, że „potrzebujemy siebie nawzajem” – to oznacza wspólne poszukiwanie, którego św. Augustyn doświadczył, które głosił i do którego wielokrotnie zachęcał.

Wymienia też liczne projekty, które później z tego wypłynęły. Jak choćby „Dom kreatywności” w regionie Wenecji Euganejskiej – „rodzaj kwatery głównej”, gdzie można się spotykać, gdzie znajduje się sala prób, studio nagraniowe, a także mała kaplica – miejsce, „w którym modlimy się razem, w którym podejmujemy najważniejsze decyzje i gdzie także ojciec Gabri (czyli ojciec Gabriele Pedicino – przyp. red.), gdy przyjeżdża i jest z nami, spotyka się z nami i nas prowadzi”.

Przesłanie dla młodych

- Istnieje głęboki powód, dla którego każdy z nas się urodził – mówi Francesco do dzisiejszych młodych ludzi – ponieważ „w naszym wnętrzu zapisana jest niepowtarzalna i jedyna partytura, która tylko my możemy zagrać razem z Bogiem. Jeśli pozwolimy Bogu odkryć przed nami tę partyturę, naprawdę będziemy szczęśliwi – w najgłębszym sensie tego słowa – płodni, a nasza płodność dosięgnie ludzi, środowisk i sytuacji, w których żyjemy, nadając naszej egzystencji głęboki sens, który ma wymiar wieczności.

Według frontmana The Sun potrzeba więc na nowo spojrzeć sobie w oczy i odkryć w tym spojrzeniu iskrę wieczności, którą każdy nosi w sobie. - Istnieje powód, dla którego jesteśmy tu i teraz – mówi na zakończenie – a najpiękniejszą misją, jaką możemy podjąć, jest stać się sobą. Jest Miłość, która nas ogarnia – jak mówi św. Jan – która nas przerasta, i pozwolić, by ta Miłość nas spotkała, to jedyna gra, w którą naprawdę warto zagrać.

Najbliższe koncerty

The Sun przygotowują się teraz do koncertów na Drodze św. Jakuba podczas swojego pielgrzymowania do Ávili w Hiszpanii, a także do występu z okazji Jubileuszu Misjonarzy Cyfrowych oraz na Tor Vergata z okazji Jubileuszu Młodych. Następnie zagrają na Meetingu w Rimini, wezmą udział w Festiwalu Franciszkańskim, a 29 listopada zaprezentują swój nowy album w Alcaraz w Mediolanie. Celem tych wydarzeń jest „otwarcie serc i spojrzenia”, aby w sumieniu każdego człowieka mogło zagościć „nowe światło”.

Tiziana Campisi – Watykan



 

Polecane
Emerytury
Stażowe