Asymetria w niemieckiej polityce imigracyjnej wobec krajów Europy Wschodniej i krajów muzułmańskich.

Wobec kontrowersyjnej niemieckiej polityki imigracyjnej, wykazującej znaczne różnice zależnie od przynależności państwowej imigrantów i uchodźców, pojawił się zarzut o faworyzowanie pewnych grup narodowych kosztem innych. Ściśle rzecz biorąc – o uprzywilejowany status ludności z krajów muzułmańskich. Obecne i dotychczasowe podejście Niemców w kwestii imigrantów z Polski i uciekinierów z ogarniętej wojną Ukrainy potwierdzają te przypuszczenia.
 Asymetria w niemieckiej polityce imigracyjnej wobec krajów Europy Wschodniej i krajów muzułmańskich.
/ morguefile.com


Dostęp do rynku pracy

 
Już wobec głosów z Niemiec o braku solidarności Polski w sprawie kontyngentów tzw. uchodźców, minister Waszczykowski słusznie podniósł kwestię okresu przejściowego w dostępności Polaków do niemieckiego rynku pracy. Okres trwał 7 lat i spowodował, że głównymi krajami docelowymi dla emigrujących Polaków stały się Irlandia i Wielka Brytania. Niemcy chroniły więc swój rynek pracy, co było jednoznaczne z niepełnoprawnym członkostwem Polski w strukturach unijnych. Dla Polaka chcącego podjąć pracę w RFN oznaczało to ciężką procedurę w często nieprzyjaznym (doświadczenia własne) niemieckim urzędzie imigracyjnym, gdzie warunkiem udzielenia wizy pracowniczej była podpisana umowa o pracę oraz udowodnienie przez pracodawcę, że na dane miejsce pracy nie ma odpowiedniego Niemca. Kuriozum jak na standardy unijne.
 
Takich obostrzeń nie ma w przypadku obecnych uchodźców i imigrantów z krajów muzułmańskich, bo i ich prawny status jest inny. Są oni traktowani jako uchodźcy i po otrzymaniu azylu w Niemczech mają nieograniczony dostęp do rynku pracy. Warto przyjrzeć się kwotom procentowym udzielonego azylu, bowiem wśród owych uchodźców byli również obywatele krajów nie ogarniętych wojną. I tak Niemiecki Urząd Statystyczny podał, że w 2016 roku (do września) azylu udzielono 98% przybyłych Syryjczyków (w tym samym okresie statystycznym zarejestrowano 250.000 Syryjczyków), co nie dziwi, ale też i 73% przybyłych Irakijczyków (z 88.000), 52% Irańczyków (z 23.000) i 47% Afgańczyków (z 115.000) i 89% „niezidentyfikowanych”, co już dziwić powinno. Jakim prawem, jeśli wojen tam nie ma? Nie wspominając o fałszowanych syryjskich paszportach (w obozach dla uchodźców toalety były regularnie zapychane wywalanymi nie-syryjskimi paszportami, to pewnie ci „niezidentyfikowani”), zaniżanym wieku (trudności w deportacji nieletnich) i innych przekrętach, o jakich państwo niemieckie doskonale wie i je toleruje. Bo, pardon, co to za uciekinier, który wyjeżdża na wakacje do kraju swego prześladowania? Nie tylko i fałszywy, ale i bezczelny.
 
Tutaj dochodzimy do kolejnego problemu, jakim jest brak deportacji osób, którym odmówiono azylu. Przy tym nie twierdzę, że wyrzucenie z Niemiec tych ludzi jest dobrem, ale chodzi o kwestie prawne (prawo jest nagminnie łamane) i interesujący nas aspekt porównawczy. Ci ludzie zyskują status tzw. osoby tolerowanej (geduldete Person), która według prawa powinna być odsunięta. Deportacja jest jednak fikcją; świadczy o tym już przepis zezwalający owym ludziom (z wyjątkami) na podjęcie pracy na podobnych zasadach, jak Polacy jeszcze parę lat temu. Alternatywą jest życie na koszt niemieckiego podatnika do teoretycznego momentu deportacji, którego, jak wiadomo, i tak nie będzie. Osoby tolerowane przebywają więc latami w Niemczech, żyjąc z pomocy socjalnej, aż uzyskują prawo nabycia stałego pobytu (tzw. unbefristetes Aufenthaltsrecht) przez zasiedzenie. A w związku i z tym nieograniczonego czasowo zezwolenia na pracę. Niegdyś nieosiągalne marzenie Polaków, Ukraińców bądź Rosjan, którego można było się dobić po 8 latach regularnego (bez luk) płacenia podatków, czyli corocznych odwiedzin u niemieckich hydr z urzędu imigracyjnego. Ale dajmy przemówić liczbom: we wrześniu tego roku ujawniono, że w NRF żyje 550.000 obcokrajowców, z nie przyznanym prawem azylu, czyli de jura przeznaczonych do deportacji. Z tego ponad 400.000 dłużej niż 6 lat, a 165.000 starało się o azyl jeszcze w latach 90ych! 46,6 % z nich posiada stałe prawo pobytu. Największa grupa narodowa wśród nich to Turcy.
 
Świadczenia socjalne
 
Parę dni temu Andrea Nahles (SPD), szefowa  Ministerstwa Pracy i Polityki Socjalnej, zapowiedziała skrócenie świadczeń socjalnych dla obcokrajowców. Temat powracający jak bumerang, jednak obecnie cięciami ma zostać objęta jedynie ludność z krajów unijnych. Projekt o tyle kuriozalny, bo strasznie wybiórczy. Największe grupy narodowe, jakie przyjmują świadczenia socjalne w Niemczech, czyli Turcy (293.000) i Syryjczycy (242.000) nie zostaną cięciami objęte, chociaż tam potencjał oszczędzania jest największy. Ukierunkowanie skróceń socjalnych uderzy więc najbardziej w Polaków, którzy są najliczniejszą mniejszością europejską w Niemczech i proporcjonalnie najczęściej też pobierają świadczenia socjalne (92.000).
 
Cięcia mają dotyczyć nowoprzybyłych imigrantów – do tej pory obywatel nie niemiecki nabywał prawo do pomocy socjalnej po 6 miesiącach pobytu w Niemczech; Andrea Nahles chce wydłużyć ten okres do lat 5. Emigracja wewnątrzeuropejska, nie tylko z Polski, ale i np. z objętej kryzysem Grecji, zostanie tym samym w Niemczech przystopowana. Nie o budżet niemiecki więc chodzi a o kontrolowany przepływ ludności.
 
Ukraińscy uchodźcy
 
Smutno na tle tego wszystkiego przedstawia się kwestia Ukraińców z Donbasu i innych rejonów ogarniętych wojną, którzy szukali schronienia w Niemczech. Jest to najjaskrawszy przykład nierównego traktowania ludzi z Europy Wschodniej przez władze Niemiec. Mimo relatywnie niskiej liczby starających się o azyl Ukraińców (łącznie 6700 od czasu zaostrzenia sytuacji) i wojny na wschodzie kraju, azyl udzielono jedynie 5,3% (sic!). W styczniu tego roku pojawiły się w niemieckiej prasie szerokie doniesienia o planowanej przez rząd kanclerz Merkel deportacji Ukraińców. Nie odesłano wprawdzie nikogo, ale wstrzymało to zapewne dalsze próby przedarcia się Ukraińców do RFN, którzy i tak częściej uciekali do Rosji, na Białoruś lub do zachodniej części kraju. Jakby nie patrzeć, jest to duży kontrast w porównaniu do „Willkomenskultur”, jaką okazali liberalni Niemcy i Angela Merkel muzułmanom. Odmawianie Ukraińcom schronienia motywowano również faktem, że ucieczka przed mobilizacją nie jest warunkiem przyznania azylu. Tego argumentu nie słychać było, przynajmniej z kręgów oficjalnych, w odniesieniu do Syryjczyków.
 
Obecnie rząd niemiecki, według oficjalnych kanałów sprawozdawczych, nie ma specjalnie pomysłu, co z nimi począć. Trudno doszukać się rządowych sprawozdań, jaki jest ich status prawny. Der Spiegel przedstawił sytuację trzech młodych ukraińskich uchodźców przebywających w Bremie, studentów z Doniecka. Nie mają oni ani uprawnień do pomocy socjalnej, ani jakiejkolwiek innej. Ich los leży w gestii miejscowych urzędów imigracyjnych, dla których mają oni oficjalnie status – uwaga – zagranicznych studentów! Finansują się oni dorywczymi pracami, jako au-pair, praktykami oraz z darowizn. Po prawie roku pobytu mówią po niemiecku, kontynuują przerwane wojną studia. Dzięki Bogu, ich ukraińskie dyplomy zostały uznane. Nawiasem mówiąc, tylko dzięki staraniom dawnych profesorów z Doniecka, którzy w zachodnioukraińskiej Winnicy założyli coś w rodzaju „latającego uniwersytetu”. Ciekawa historia na osobny temat. I jak z tym zestawić z polityką Niemiec wobec ludności muzułmańskiej, a i ze stosunkiem tejże ludności np. wobec nauki języka niemieckiego, żeby nie kłuło w oczy? Nijak.
 
Facit
 
W podsumowaniu konieczna jest jedna krótka dygresja. Jest tajemnicą poliszynela, a kto szuka, szybko znajdzie, że Polacy są najlepiej zintegrowaną mniejszością w Niemczech. Przeciętnie są lepiej wykształceni niż Niemcy. Pokolenie następne jest w większości zasymilowane. Myślę, że podobnie jest w przypadku emigracji z dawnego Związku Radzieckiego z lat 90ych. Dlaczego więc rząd niemiecki, zamiast przyjąć tych Ukraińców z Donbasu z wyciągniętymi rękami, kwęka coś o deportacjach? Przecież wiadomo, że do 2030 będzie milionowa luka na niemieckim rynku pracowniczym – jak stwierdził minister Heiko Maas odsłaniając tym samym prawdziwe motywy niemieckiej polityki wobec uchodźców, czyli niż demograficzny biologicznych Niemców. A przybyli Syryjczycy, Afgańczycy i Irańczycy to częściowo analfabeci. Trudno mówić o ich szybkiej integracji na rynku pracy. Czemu więc Niemcy ich faworyzują?

W Polsce w większości panuje teza, że liberalno-socjalne europejskie elity dążą do „wymiany społeczeństwa” i zerwania z tradycją państw narodowych. Jest to tylko po części prawda. Zmiany na rynku pracy państw rozwiniętych wiodą do tworzenia się wąskiej grupy wysoko wyspecjalizowanych miejsc pracy. Krótko mówiąc, w przyszłości będzie malało zapotrzebowanie na osoby wykształcone, rosło na proste zawody. Działalność państwa niemieckiego jest ukierunkowana na chronienie elit – za paręnaście lat taki Afgańczyk może być konkurentem na rynku pracy dla niemieckiego spawacza lub piekarza, a co taki może obchodzić niemiecki rząd, Polacy w następnej generacji – na stanowiskach przeznaczonych dla absolwentów uczelni wyższych.
 
 
http://www.bamf.de/DE/Infothek/FragenAntworten/ZugangArbeitFluechtlinge/zugang-arbeit-fluechtlinge-node.html
https://de.statista.com/statistik/daten/studie/451967/umfrage/anerkennungsquote-der-asylbewerber-aus-den-hauptherkunftslaendern/
http://www.focus.de/politik/deutschland/fluechtlingspolitik-ueber-eine-halbe-million-abgelehnte-asylbewerber-leben-in-deutschland_id_5971731.html
http://www.spiegel.de/panorama/gesellschaft/ukrainer-in-deutschland-vom-krieg-ins-exil-verbannt-a-1065478.html
http://www.spiegel.de/panorama/gesellschaft/ukrainer-in-deutschland-vom-krieg-ins-exil-verbannt-a-1065478.html

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Mówił o religii i męskim organie, teraz się tłumaczy, że chodziło o... mózg [WIDEO] z ostatniej chwili
Mówił o religii i "męskim organie", teraz się tłumaczy, że chodziło o... mózg [WIDEO]

– Religia jest jak pewien męski organ (...) Jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nim przed nami nosem, to już mamy pewien problem – mówił poseł KO Marcin Józefaciuk

Majówka tuż, tuż. Jest prognoza pogody z ostatniej chwili
Majówka tuż, tuż. Jest prognoza pogody

Majówka zapowiada się ciepło i słonecznie. W poniedziałek temperatura maksymalna w Polsce wyniesie od 23 st. C do 24 st. C - poinformowała synoptyczka Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ilona Śmigrocka.

Minister rolnictwa Ukrainy wyszedł z aresztu po wpłaceniu kaucji. Podano kwotę z ostatniej chwili
Minister rolnictwa Ukrainy wyszedł z aresztu po wpłaceniu kaucji. Podano kwotę

Sąd zwolnił z aresztu ministra rolnictwa Ukrainy Mykołę Solskiego po wpłaceniu przez niego kaucji w wysokości 75,7 mln hrywien (1,9 mln dolarów) – poinformowała w piątek służba prasowa resortu rolnictwa. Solski nadal wykonuje obowiązki ministra – dodano w komunikacie.

Burza w Polsacie. Wydano oświadczenie z ostatniej chwili
Burza w Polsacie. Wydano oświadczenie

W mediach wrze wokół osoby Dagmary Kaźmierskiej, która w ostatnim czasie wystąpiła w popularnym programie Polsatu "Taniec z gwiazdami". Wydano oświadczenie w tej sprawie.

Kate Middleton poważnie chora. Książę William wydał nowy komunikat z ostatniej chwili
Kate Middleton poważnie chora. Książę William wydał nowy komunikat

Księżna Kate, żona brytyjskiego następcy tronu księcia Williama, poinformowała niedawno, że jej styczniowy pobyt w szpitalu i przebyta operacja jamy brzusznej były związane z wykrytym u niej rakiem. Książę Walii wydał nowy komunikat.

Prof. Miodek: Udowadnianie, że śląszczyzna jest odrębnym językiem, to nonsens z ostatniej chwili
Prof. Miodek: Udowadnianie, że śląszczyzna jest odrębnym językiem, to nonsens

– Proszę ode mnie nie wymagać udowodnienia, że może śląszczyzna jest odrębnym językiem, nie żądać jej kodyfikacji, bo to jest nonsens. Naiwność połączona z fanatyzmem. (…) Kapitałem dialektu śląskiego jest jego mozaikowość. Na ten dialekt śląski składa się kilkadziesiąt gwar. Próba kodyfikacji będzie zawsze z krzywdą dla którejś z tych gwar. Nie dajmy się zwariować – twierdzi językoznawca prof. Jan Miodek.

Prezydent Duda: Rozszerzenie Nuclear Sharing byłoby adekwatną odpowiedzią na działania prowadzone od lat przez Rosję z ostatniej chwili
Prezydent Duda: Rozszerzenie Nuclear Sharing byłoby adekwatną odpowiedzią na działania prowadzone od lat przez Rosję

– Rosja od lat łamie porozumienia ws. rozprzestrzeniania broni nuklearnej, relokuje tę broń na Białoruś, stwarza zagrożenie, w związku z tym program Nuclear Sharing powinien być rozszerzony na wschodnią flankę NATO – uważa prezydent Andrzej Duda. – Byłaby to adekwatna odpowiedź na działania Rosji – ocenił.

Te słowa Hołowni PiS nagrodził brawami. A Koalicja 13 grudnia nie [WIDEO] z ostatniej chwili
Te słowa Hołowni PiS nagrodził brawami. A Koalicja 13 grudnia nie [WIDEO]

Podczas przemówienia marszałka Sejmu Szymona Hołowni doszło do niecodziennej sytuacji.

Piotr Duda: Turów to nie tylko kopalnia i elektrownia, to byt wielu ludzi z ostatniej chwili
Piotr Duda: Turów to nie tylko kopalnia i elektrownia, to byt wielu ludzi

– Kompleks Turów to nie tylko kopalnie i elektrownie, ale byt wielu ludzi. Bogatynia, Lubań i wiele innych miejscowości, wokół których gromadzą się społeczeństwa i tutaj pracują, i tutaj funkcjonują – mówił na antenie Telewizji Republika.

Polski sąd kazał zamknąć Turów, a niemiecki pogonił ekologów ws. niemieckiego gazociągu z ostatniej chwili
Polski sąd kazał zamknąć Turów, a niemiecki pogonił ekologów ws. niemieckiego gazociągu

Federalny Sąd Administracyjny w Lipsku odrzucił skargi organizacji ekologicznych przeciwko zatwierdzeniu gazociągu z portu Sassnitz–Mukran na wyspie Rugia do Lubmina.

REKLAMA

Asymetria w niemieckiej polityce imigracyjnej wobec krajów Europy Wschodniej i krajów muzułmańskich.

Wobec kontrowersyjnej niemieckiej polityki imigracyjnej, wykazującej znaczne różnice zależnie od przynależności państwowej imigrantów i uchodźców, pojawił się zarzut o faworyzowanie pewnych grup narodowych kosztem innych. Ściśle rzecz biorąc – o uprzywilejowany status ludności z krajów muzułmańskich. Obecne i dotychczasowe podejście Niemców w kwestii imigrantów z Polski i uciekinierów z ogarniętej wojną Ukrainy potwierdzają te przypuszczenia.
 Asymetria w niemieckiej polityce imigracyjnej wobec krajów Europy Wschodniej i krajów muzułmańskich.
/ morguefile.com


Dostęp do rynku pracy

 
Już wobec głosów z Niemiec o braku solidarności Polski w sprawie kontyngentów tzw. uchodźców, minister Waszczykowski słusznie podniósł kwestię okresu przejściowego w dostępności Polaków do niemieckiego rynku pracy. Okres trwał 7 lat i spowodował, że głównymi krajami docelowymi dla emigrujących Polaków stały się Irlandia i Wielka Brytania. Niemcy chroniły więc swój rynek pracy, co było jednoznaczne z niepełnoprawnym członkostwem Polski w strukturach unijnych. Dla Polaka chcącego podjąć pracę w RFN oznaczało to ciężką procedurę w często nieprzyjaznym (doświadczenia własne) niemieckim urzędzie imigracyjnym, gdzie warunkiem udzielenia wizy pracowniczej była podpisana umowa o pracę oraz udowodnienie przez pracodawcę, że na dane miejsce pracy nie ma odpowiedniego Niemca. Kuriozum jak na standardy unijne.
 
Takich obostrzeń nie ma w przypadku obecnych uchodźców i imigrantów z krajów muzułmańskich, bo i ich prawny status jest inny. Są oni traktowani jako uchodźcy i po otrzymaniu azylu w Niemczech mają nieograniczony dostęp do rynku pracy. Warto przyjrzeć się kwotom procentowym udzielonego azylu, bowiem wśród owych uchodźców byli również obywatele krajów nie ogarniętych wojną. I tak Niemiecki Urząd Statystyczny podał, że w 2016 roku (do września) azylu udzielono 98% przybyłych Syryjczyków (w tym samym okresie statystycznym zarejestrowano 250.000 Syryjczyków), co nie dziwi, ale też i 73% przybyłych Irakijczyków (z 88.000), 52% Irańczyków (z 23.000) i 47% Afgańczyków (z 115.000) i 89% „niezidentyfikowanych”, co już dziwić powinno. Jakim prawem, jeśli wojen tam nie ma? Nie wspominając o fałszowanych syryjskich paszportach (w obozach dla uchodźców toalety były regularnie zapychane wywalanymi nie-syryjskimi paszportami, to pewnie ci „niezidentyfikowani”), zaniżanym wieku (trudności w deportacji nieletnich) i innych przekrętach, o jakich państwo niemieckie doskonale wie i je toleruje. Bo, pardon, co to za uciekinier, który wyjeżdża na wakacje do kraju swego prześladowania? Nie tylko i fałszywy, ale i bezczelny.
 
Tutaj dochodzimy do kolejnego problemu, jakim jest brak deportacji osób, którym odmówiono azylu. Przy tym nie twierdzę, że wyrzucenie z Niemiec tych ludzi jest dobrem, ale chodzi o kwestie prawne (prawo jest nagminnie łamane) i interesujący nas aspekt porównawczy. Ci ludzie zyskują status tzw. osoby tolerowanej (geduldete Person), która według prawa powinna być odsunięta. Deportacja jest jednak fikcją; świadczy o tym już przepis zezwalający owym ludziom (z wyjątkami) na podjęcie pracy na podobnych zasadach, jak Polacy jeszcze parę lat temu. Alternatywą jest życie na koszt niemieckiego podatnika do teoretycznego momentu deportacji, którego, jak wiadomo, i tak nie będzie. Osoby tolerowane przebywają więc latami w Niemczech, żyjąc z pomocy socjalnej, aż uzyskują prawo nabycia stałego pobytu (tzw. unbefristetes Aufenthaltsrecht) przez zasiedzenie. A w związku i z tym nieograniczonego czasowo zezwolenia na pracę. Niegdyś nieosiągalne marzenie Polaków, Ukraińców bądź Rosjan, którego można było się dobić po 8 latach regularnego (bez luk) płacenia podatków, czyli corocznych odwiedzin u niemieckich hydr z urzędu imigracyjnego. Ale dajmy przemówić liczbom: we wrześniu tego roku ujawniono, że w NRF żyje 550.000 obcokrajowców, z nie przyznanym prawem azylu, czyli de jura przeznaczonych do deportacji. Z tego ponad 400.000 dłużej niż 6 lat, a 165.000 starało się o azyl jeszcze w latach 90ych! 46,6 % z nich posiada stałe prawo pobytu. Największa grupa narodowa wśród nich to Turcy.
 
Świadczenia socjalne
 
Parę dni temu Andrea Nahles (SPD), szefowa  Ministerstwa Pracy i Polityki Socjalnej, zapowiedziała skrócenie świadczeń socjalnych dla obcokrajowców. Temat powracający jak bumerang, jednak obecnie cięciami ma zostać objęta jedynie ludność z krajów unijnych. Projekt o tyle kuriozalny, bo strasznie wybiórczy. Największe grupy narodowe, jakie przyjmują świadczenia socjalne w Niemczech, czyli Turcy (293.000) i Syryjczycy (242.000) nie zostaną cięciami objęte, chociaż tam potencjał oszczędzania jest największy. Ukierunkowanie skróceń socjalnych uderzy więc najbardziej w Polaków, którzy są najliczniejszą mniejszością europejską w Niemczech i proporcjonalnie najczęściej też pobierają świadczenia socjalne (92.000).
 
Cięcia mają dotyczyć nowoprzybyłych imigrantów – do tej pory obywatel nie niemiecki nabywał prawo do pomocy socjalnej po 6 miesiącach pobytu w Niemczech; Andrea Nahles chce wydłużyć ten okres do lat 5. Emigracja wewnątrzeuropejska, nie tylko z Polski, ale i np. z objętej kryzysem Grecji, zostanie tym samym w Niemczech przystopowana. Nie o budżet niemiecki więc chodzi a o kontrolowany przepływ ludności.
 
Ukraińscy uchodźcy
 
Smutno na tle tego wszystkiego przedstawia się kwestia Ukraińców z Donbasu i innych rejonów ogarniętych wojną, którzy szukali schronienia w Niemczech. Jest to najjaskrawszy przykład nierównego traktowania ludzi z Europy Wschodniej przez władze Niemiec. Mimo relatywnie niskiej liczby starających się o azyl Ukraińców (łącznie 6700 od czasu zaostrzenia sytuacji) i wojny na wschodzie kraju, azyl udzielono jedynie 5,3% (sic!). W styczniu tego roku pojawiły się w niemieckiej prasie szerokie doniesienia o planowanej przez rząd kanclerz Merkel deportacji Ukraińców. Nie odesłano wprawdzie nikogo, ale wstrzymało to zapewne dalsze próby przedarcia się Ukraińców do RFN, którzy i tak częściej uciekali do Rosji, na Białoruś lub do zachodniej części kraju. Jakby nie patrzeć, jest to duży kontrast w porównaniu do „Willkomenskultur”, jaką okazali liberalni Niemcy i Angela Merkel muzułmanom. Odmawianie Ukraińcom schronienia motywowano również faktem, że ucieczka przed mobilizacją nie jest warunkiem przyznania azylu. Tego argumentu nie słychać było, przynajmniej z kręgów oficjalnych, w odniesieniu do Syryjczyków.
 
Obecnie rząd niemiecki, według oficjalnych kanałów sprawozdawczych, nie ma specjalnie pomysłu, co z nimi począć. Trudno doszukać się rządowych sprawozdań, jaki jest ich status prawny. Der Spiegel przedstawił sytuację trzech młodych ukraińskich uchodźców przebywających w Bremie, studentów z Doniecka. Nie mają oni ani uprawnień do pomocy socjalnej, ani jakiejkolwiek innej. Ich los leży w gestii miejscowych urzędów imigracyjnych, dla których mają oni oficjalnie status – uwaga – zagranicznych studentów! Finansują się oni dorywczymi pracami, jako au-pair, praktykami oraz z darowizn. Po prawie roku pobytu mówią po niemiecku, kontynuują przerwane wojną studia. Dzięki Bogu, ich ukraińskie dyplomy zostały uznane. Nawiasem mówiąc, tylko dzięki staraniom dawnych profesorów z Doniecka, którzy w zachodnioukraińskiej Winnicy założyli coś w rodzaju „latającego uniwersytetu”. Ciekawa historia na osobny temat. I jak z tym zestawić z polityką Niemiec wobec ludności muzułmańskiej, a i ze stosunkiem tejże ludności np. wobec nauki języka niemieckiego, żeby nie kłuło w oczy? Nijak.
 
Facit
 
W podsumowaniu konieczna jest jedna krótka dygresja. Jest tajemnicą poliszynela, a kto szuka, szybko znajdzie, że Polacy są najlepiej zintegrowaną mniejszością w Niemczech. Przeciętnie są lepiej wykształceni niż Niemcy. Pokolenie następne jest w większości zasymilowane. Myślę, że podobnie jest w przypadku emigracji z dawnego Związku Radzieckiego z lat 90ych. Dlaczego więc rząd niemiecki, zamiast przyjąć tych Ukraińców z Donbasu z wyciągniętymi rękami, kwęka coś o deportacjach? Przecież wiadomo, że do 2030 będzie milionowa luka na niemieckim rynku pracowniczym – jak stwierdził minister Heiko Maas odsłaniając tym samym prawdziwe motywy niemieckiej polityki wobec uchodźców, czyli niż demograficzny biologicznych Niemców. A przybyli Syryjczycy, Afgańczycy i Irańczycy to częściowo analfabeci. Trudno mówić o ich szybkiej integracji na rynku pracy. Czemu więc Niemcy ich faworyzują?

W Polsce w większości panuje teza, że liberalno-socjalne europejskie elity dążą do „wymiany społeczeństwa” i zerwania z tradycją państw narodowych. Jest to tylko po części prawda. Zmiany na rynku pracy państw rozwiniętych wiodą do tworzenia się wąskiej grupy wysoko wyspecjalizowanych miejsc pracy. Krótko mówiąc, w przyszłości będzie malało zapotrzebowanie na osoby wykształcone, rosło na proste zawody. Działalność państwa niemieckiego jest ukierunkowana na chronienie elit – za paręnaście lat taki Afgańczyk może być konkurentem na rynku pracy dla niemieckiego spawacza lub piekarza, a co taki może obchodzić niemiecki rząd, Polacy w następnej generacji – na stanowiskach przeznaczonych dla absolwentów uczelni wyższych.
 
 
http://www.bamf.de/DE/Infothek/FragenAntworten/ZugangArbeitFluechtlinge/zugang-arbeit-fluechtlinge-node.html
https://de.statista.com/statistik/daten/studie/451967/umfrage/anerkennungsquote-der-asylbewerber-aus-den-hauptherkunftslaendern/
http://www.focus.de/politik/deutschland/fluechtlingspolitik-ueber-eine-halbe-million-abgelehnte-asylbewerber-leben-in-deutschland_id_5971731.html
http://www.spiegel.de/panorama/gesellschaft/ukrainer-in-deutschland-vom-krieg-ins-exil-verbannt-a-1065478.html
http://www.spiegel.de/panorama/gesellschaft/ukrainer-in-deutschland-vom-krieg-ins-exil-verbannt-a-1065478.html


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe