Konfederacja to nie antysystem

Konfederacja lubi przedstawiać się jako siła, która zniszczy panujący w Polsce system. W rzeczywistości, gdyby doszła do władzy, nie tylko by go nie obaliła – ale jeszcze bardziej utrwaliła.
Sławomir Mentzen Konfederacja to nie antysystem
Sławomir Mentzen / Sławomir Mentzen / fot. screen YT - Sławomir Mentzen

Co musisz wiedzieć:

  • Zdaniem autora Konfederacja, mimo retoryki buntu, opiera się na tych samych liberalno-rynkowych wartościach, które tworzą fundament obecnego systemu.
  • Jej program gospodarczy wzmacnia wpływy najbogatszych i tym samym utrwala dominację ideologiczną liberalizmu obyczajowego.
  • Tekst konkluduje, że w praktyce Konfederacja stała się częścią systemu partyjnego, którym rządzą sondaże i marketing, a nie realna kontestacja istniejącego porządku.

 

Wywracanie stolika

Antysystemowa retoryka towarzyszy środowiskom konfederackim i protokonfederackim od samego początku. Przyciągała określone grupy wyborców: młodych buntowników szukających ujścia dla gniewu przed ograniczaniem ich swobody oraz starszych, sfrustrowanych ludzi, którzy w obecnym porządku nie widzą już niczego, co warto zachować. Dla niszowej partii hasło „rozwalimy to wszystko” jest wygodne – można je powtarzać bez ryzyka, że ktoś kiedyś rozliczy je z realizacji. Problem w tym, że Konfederacja przestała być partią niszową. Od dawna cementuje pozycję „trzeciej siły” w polskiej polityce i realnego języczka u wagi w przyszłych układach rządowych. A to oznacza, że kończy się czas politycznej beztroski i jej słowa trzeba zacząć traktować poważnie.

 

„Antysystem”, czyli obrona systemu wartości

System to nie tylko stolik, przy którym od lat siedzą Donald Tusk i Jarosław Kaczyński – panowie, których Konfederacja chciałaby „wysłać na emeryturę”, by zrobić miejsce „młodym, rozumiejącym dzisiejszy świat”. System to przede wszystkim zestaw wartości, które nadają kierunek całemu życiu społecznemu. I te wartości nigdy nie są neutralne – zawsze bardziej służą jednym niż drugim. Wspólnotowość, sprawiedliwość społeczna czy solidarność dzialają na rzecz słabszych, bo zmuszają silniejszych do współodpowiedzialności i dzielenia się zasobami. Indywidualizm, liberalnie rozumiana wolność i materializm – przeciwnie, wzmacniają pozycję tych, którzy już mają środki, by z tych wartości korzystać.

Który zestaw dominuje dziś w Polsce? Wystarczy spojrzeć. Kult bogactwa, sukcesu, samorealizacji i swobód osobistych to przecież filary panującego systemu. I właśnie tego świata Konfederacja w istocie broni. Bo mimo sprzeciwu wobec aborcji, ideologii LGBT czy multikulturalizmu partia ta występuje z pozycji wartości liberalno-rynkowych, nie wspólnotowych. W tej rodzinie liberalizmu toczy się jedynie spór o to, kto stanowi większe zagrożenie dla osobistych swobód i bogacenia się: dla jednych są to „faszyści”, „nacjonaliści” i „fanatycy religijni”, dla drugich: „urzędnicy”, „lewacy” i „Bruksela”. Diagnozy inne, ale fundament ten sam: jednostka, sukces, rynek. I właśnie dlatego, gdyby Konfederacja zrealizowała swój program, system nie tylko by przetrwał – on by się umocnił, zwłaszcza w umysłach ludzi. Bo wbrew pozorom rewolucja kulturowa, której tak bardzo partia Sławomira Mentzena się sprzeciwia, również wyrasta z tych samych korzeni, a leczenie objawów przy równoczesnym wzmacnianiu przyczyn jest czynnością groteskową.

Co pod hasłami?

Hasło „niech każdy żyje, jak chce” to przecież czysta wolność negatywna; aborcja to afirmacja prawa jednostki do wyboru; multikulturalizm to nieunikniona odpowiedź kapitalizmu na potrzeby taniej siły roboczej zza granicy; a materialistyczny konsumpcjonizm to nic innego jak konfederackie hasło: „dom, grill, trawa, dwa samochody i wakacje”. Trudno więc mówić o „rozwalaniu systemu” poprzez wzmacnianie jego aksjologicznych fundamentow. Antysystemowy byłby raczej powrót do solidarności, wspólnotowości i idei dobra wspólnego, czyli pojęć, które na Konfederację działają jak płachta na byka.

 

Więcej władzy dla władców

Trudno nie dostrzec paradoksu: na jednym oddechu Konfederacja zapowiada obalenie „władców systemu”, a na drugim domaga się stworzenia im jeszcze dogodniejszych warunków do działania. Bo właśnie do tego sprowadza się większość jej postulatów. Skoro współczesnym światem (bardziej niż kiedykolwiek wcześniej) rządzi pieniądz, to każde wzmocnienie „bogatych” względem „biednych” oznacza również powiększenie ich wpływu na rzeczywistość społeczną, kulturową i ideologiczną. I to wcale nie w kierunku konserwatywnym.

Z wszystkich dostępnych badań wynika jednoznacznie: im wyższy status materialny, tym większa skłonność do poglądów obyczajowo postępowych. Nie jest to przypadek, lecz logika systemu. Dla świata wielkiego kapitału wartości takie jak religia, rodzina czy tradycja są niewygodne – ograniczają elastyczność pracownika, który zamiast żyć „dla firmy”, ma obowiązki wobec dzieci, wspólnoty, ojczyzny. Z punktu widzenia rynku „człowiek tradycyjny” to gorszy materiał na pracownika, bo trudniej go eksploatować.

Gaszenie pożaru benzyną

Zwiększenie wpływu najbogatszych (nawet nieformalnego) prowadzi więc wprost do umocnienia agendy postępowej. Kapitał globalny od dawna już połączył liberalizm ekonomiczny z liberalizmem obyczajowym. Wielkie korporacje, które sponsorują ruchy LGBT, feministyczne kampanie czy ideologię „różnorodności”, to dokładnie ci sami aktorzy, którym Konfederacja chce oddać jeszcze więcej władzy pod hasłem „wolności gospodarczej” i ograniczania (za czasów Korwina – likwidowania) praw pracowniczych.

 

Kontrrewolucja ludowa

Tymczasem przesunięcie części szeroko rozumianych zasobów (nie tylko finansowych) w ręce mniej zamożnych skutkowałoby podwyższeniem statusu społecznego ludzi, którzy w większości pozostają przywiązani do wartości konserwatywnych. To właśnie oni są dziś nosicielami tradycji, a zarazem najbardziej podporządkowani systemowi ekonomicznemu, który chce ich z nich wypłukać. Im większe uzależnienie warstw ludowych od właścicieli kapitału, tym większa dominacja tych, którzy promują światopogląd postępowy. W praktyce więc im bardziej Konfederacja realizuje swoją wolnorynkową agendę, tym bardziej wspiera ideowy triumf tych, z którymi rzekomo walczy.

Do tego dochodzi kwestia tłumienia aktywności osób, potencjalnie mogących zostać konserwatywnymi społecznikami: większość działań w sferze kultury, mediów czy edukacji wymaga czasu i pieniędzy. Nie da się tworzyć niezależnych mediów, wspierać parafii czy wychowywać dzieci w duchu tradycyjnym, jeśli człowiek pracuje od rana do nocy, by ledwie związać koniec z końcem. A to właśnie tej warstwie Konfederacja chce ograniczać dostęp do środków – w imię wolności przedsiębiorcy. W rezultacie jej program prowadzi nie do „kontrrewolucji”, lecz do dalszej dominacji sił, które już dziś kształtują świat w duchu postępu i globalizacji. Trudno o większe nieporozumienie.

 

Konfocentryzm

Dziś już banałem jest stwierdzenie, że polski system polityczny zamienił się w wojnę plemion. Uniwersalną moralność zastąpiła w nim moralność partyjna: dobre jest to, co służy naszej partii; złe – to, co pomaga przeciwnikowi. Prawda stała się funkcją interesu. Wydawać by się mogło, że Konfederacja (formacja, której lider Sławomir Mentzen otwarcie nazywał się monarchistą) będzie ten stan rzeczy kontestować. Tymczasem od dawna czuje się w nim jak ryba w wodzie. Już w 2020 roku prof. Jacek Bartyzel, ideowy patron środowisk monarchistycznych, wycofał poparcie dla Krzysztofa Bosaka w wyborach prezydenckich, pisząc gorzko:

„Konfederacja stoczyła się do poziomu zwykłego, demoliberalnego partyjniactwa”.

Od tamtej pory sytuacja tylko się pogłębiła.

"Cudowne przemiany" Mentzena

Sławomir Mentzen – choć w kwestiach aborcji rzeczywiście zachował dotychczasowe stanowisko – w wielu innych sprawach złożył broń przed sondażokracją. CPK, które wcześniej zwalczał, nagle przestało być problemem. Masowa migracja zarobkowa – dotąd dopuszczalna, bo „rynek tak chce” – nagle zaczęła być krytykowana. Nawet 800+ zyskało w jego ustach status konieczności, z którą trzeba się pogodzić. Wszystko to działo się nieprzypadkowo: zawsze w momentach kampanii wyborczych, zawsze wtedy, gdy słupki poparcia rosły lub spadały. Trudno więc mówić o ewolucji poglądów; raczej o precyzyjnym dostrajaniu przekazu do oczekiwań masowego odbiorcy.

 

Radykalna... obrona systemu

Konfederacja nie jest więc antysystemem, jest jego naturalnym dzieckiem. Wyrasta z tych samych wartości, a jej radykalizm dotyczy metod ich obrony, a nie ich samych. Jej retoryka buntu to tylko maska, pod którą kryje się najczystsza forma systemowej lojalności – lojalności wobec liberalnych wartości: swawoli, pieniądza, sondaży i marketingu politycznego. Być może dlatego największym zagrożeniem dla systemu nie jest wcale partia, która chce go „rozwalić”, lecz społeczeństwo, które przestanie w jego mit wierzyć.

[Niektóre śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]


 

POLECANE
Zimowa przerwa w Tatrach. „Elektryki” znikają z trasy do Morskiego Oka Wiadomości
Zimowa przerwa w Tatrach. „Elektryki” znikają z trasy do Morskiego Oka

Elektryczne busy na trasie do Morskiego Oka w połowie listopada przestaną kursować na okres zimowy. Przerwę Tatrzański Park Narodowy (TPN) wykorzysta na przegląd techniczny pojazdów. W tym czasie na popularnym szlaku nadal będą kursować tradycyjne zaprzęgi konne, ale wozy zastąpią sanie.

Gazeta Wyborcza pochowała żyjącego Powstańca. W sieci zawrzało gorące
Gazeta Wyborcza "pochowała" żyjącego Powstańca. W sieci zawrzało

W piątek Wojska Obrony Terytorialnej poinformowały o śmierci ppłk. Zbigniewa Rylskiego „Brzozy”, ostatniego z obrońców Pałacyku Michla. O wydarzeniu napisały również Gazeta.pl i Gazeta Wyborcza, jednak w publikacjach zamieszczono zdjęcie innego, wciąż żyjącego Powstańca – ppłk. Jakuba Nowakowskiego „Tomka”. Błąd szybko zauważyli internauci, którzy wezwali redakcję do sprostowania.

Julia W. skazana w UK: twierdziła, że jest zaginioną Madeleine McCann Wiadomości
Julia W. skazana w UK: twierdziła, że jest zaginioną Madeleine McCann

24-letnia Julia W. z Dolnego Śląska została skazana na sześć miesięcy więzienia przez brytyjski sąd za nękanie rodziców zaginionej Madeleine McCann. Kobieta przekonywała, że jest zaginioną dziewczynką, co wzbudziło duże zainteresowanie mediów społecznościowych już na początku 2023 roku.

Kompromitacja rzecznika rządu Donalda Tuska Adama Szłapki na platformie X gorące
Kompromitacja rzecznika rządu Donalda Tuska Adama Szłapki na platformie "X"

W relacjach między premierem Donaldem Tuskiem a prezydentem Karolem Nawrockim doszło do kolejnego sporu – tym razem o zasady współpracy ze służbami specjalnymi. Prezydent poinformował, że premier zakazał szefom służb kontaktów z głową państwa, co Biuro Bezpieczeństwa Narodowego uznało za „groźne dla bezpieczeństwa Polski”. W związku z brakiem kontaktu z szefami służb Karol Nawrocki wstrzymał nominacje oficerskie.

Rosja w gotowości nuklearnej. Putin reaguje na decyzje Trumpa Wiadomości
Rosja w gotowości nuklearnej. Putin reaguje na decyzje Trumpa

Prezydent Rosji Władimir Putin polecił rozpoczęcie przygotowań do potencjalnych prób broni jądrowej. Decyzja Kremla jest odpowiedzią na wcześniejsze zapowiedzi Stanów Zjednoczonych dotyczące wznowienia testów nuklearnych. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow potwierdził, że polecenia zostały już przyjęte do realizacji.

Nie żyje legenda polskiej fotografii z ostatniej chwili
Nie żyje legenda polskiej fotografii

Nie żyje Andrzej Świetlik, polski fotografik, który przez dekady utrwalał w obiektywie najważniejsze postaci kultury, muzyki i polityki. Artysta odszedł 8 listopada.

Gigantyczne korki w Krakowie. Zmiany w organizacji ruchu i objazdy z ostatniej chwili
Gigantyczne korki w Krakowie. Zmiany w organizacji ruchu i objazdy

Sobota, 8 listopada, przyniosła gigantyczne korki w północno-wschodniej części Krakowa. Szczególnie trudna była sytuacja na ulicy Bora-Komorowskiego, gdzie ruch niemal całkowicie się zatrzymał. Kierowcy utknęli w wielokilometrowych zatorach, a dostęp do Galerii Serenada i pobliskich sklepów był mocno utrudniony.

Tragiczna pomyłka w USA. Nie żyje kobieta z ostatniej chwili
Tragiczna pomyłka w USA. Nie żyje kobieta

Władze amerykańskiego stanu Indiana rozważają, czy postawić zarzuty właścicielowi domu, który śmiertelnie postrzelił próbującą wejść do środka 32-letnią kobietę, biorąc ją za włamywaczkę. Okazało się, że kobieta, będąca imigrantką z Gwatemali, pomyliła adres domu, w którym miała sprzątać.

Polska królikiem doświadczalnym nowego systemu - „rewolucyjnej dyktatury” tworzącej „nową demokrację” tylko u nas
Polska królikiem doświadczalnym nowego systemu - „rewolucyjnej dyktatury” tworzącej „nową demokrację”

Sprawa zarzutów wobec byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry to przejaw głębszego problemu, który trawi Polskę w zasadzie od przejęcia władzy przez „uśmiechniętą koalicję”, a mianowicie nienazwanej zmiany systemu politycznego. Odtąd już nie prawo reguluje życie polityczno-społeczne, ale wola tych, którzy znajdują się u władzy. Nic dziwnego, że zachodnie media konserwatywne mówią wprost o autorytaryzmie, który zapukał do polskich drzwi. Ja bym jednak nazwała to totalitaryzmem i wykażę, że taka ocena jest uzasadniona.

Niemcy w kłopocie. Alarm w służbie zdrowia i budownictwie Wiadomości
Niemcy w kłopocie. Alarm w służbie zdrowia i budownictwie

W Niemczech rośnie problem z brakiem wykwalifikowanych pracowników. Jak wynika z najnowszego raportu Instytutu Gospodarki Niemieckiej (IW), tylko w 2024 roku nieobsadzonych pozostało ponad 260 tysięcy stanowisk w dziesięciu kluczowych branżach.

REKLAMA

Konfederacja to nie antysystem

Konfederacja lubi przedstawiać się jako siła, która zniszczy panujący w Polsce system. W rzeczywistości, gdyby doszła do władzy, nie tylko by go nie obaliła – ale jeszcze bardziej utrwaliła.
Sławomir Mentzen Konfederacja to nie antysystem
Sławomir Mentzen / Sławomir Mentzen / fot. screen YT - Sławomir Mentzen

Co musisz wiedzieć:

  • Zdaniem autora Konfederacja, mimo retoryki buntu, opiera się na tych samych liberalno-rynkowych wartościach, które tworzą fundament obecnego systemu.
  • Jej program gospodarczy wzmacnia wpływy najbogatszych i tym samym utrwala dominację ideologiczną liberalizmu obyczajowego.
  • Tekst konkluduje, że w praktyce Konfederacja stała się częścią systemu partyjnego, którym rządzą sondaże i marketing, a nie realna kontestacja istniejącego porządku.

 

Wywracanie stolika

Antysystemowa retoryka towarzyszy środowiskom konfederackim i protokonfederackim od samego początku. Przyciągała określone grupy wyborców: młodych buntowników szukających ujścia dla gniewu przed ograniczaniem ich swobody oraz starszych, sfrustrowanych ludzi, którzy w obecnym porządku nie widzą już niczego, co warto zachować. Dla niszowej partii hasło „rozwalimy to wszystko” jest wygodne – można je powtarzać bez ryzyka, że ktoś kiedyś rozliczy je z realizacji. Problem w tym, że Konfederacja przestała być partią niszową. Od dawna cementuje pozycję „trzeciej siły” w polskiej polityce i realnego języczka u wagi w przyszłych układach rządowych. A to oznacza, że kończy się czas politycznej beztroski i jej słowa trzeba zacząć traktować poważnie.

 

„Antysystem”, czyli obrona systemu wartości

System to nie tylko stolik, przy którym od lat siedzą Donald Tusk i Jarosław Kaczyński – panowie, których Konfederacja chciałaby „wysłać na emeryturę”, by zrobić miejsce „młodym, rozumiejącym dzisiejszy świat”. System to przede wszystkim zestaw wartości, które nadają kierunek całemu życiu społecznemu. I te wartości nigdy nie są neutralne – zawsze bardziej służą jednym niż drugim. Wspólnotowość, sprawiedliwość społeczna czy solidarność dzialają na rzecz słabszych, bo zmuszają silniejszych do współodpowiedzialności i dzielenia się zasobami. Indywidualizm, liberalnie rozumiana wolność i materializm – przeciwnie, wzmacniają pozycję tych, którzy już mają środki, by z tych wartości korzystać.

Który zestaw dominuje dziś w Polsce? Wystarczy spojrzeć. Kult bogactwa, sukcesu, samorealizacji i swobód osobistych to przecież filary panującego systemu. I właśnie tego świata Konfederacja w istocie broni. Bo mimo sprzeciwu wobec aborcji, ideologii LGBT czy multikulturalizmu partia ta występuje z pozycji wartości liberalno-rynkowych, nie wspólnotowych. W tej rodzinie liberalizmu toczy się jedynie spór o to, kto stanowi większe zagrożenie dla osobistych swobód i bogacenia się: dla jednych są to „faszyści”, „nacjonaliści” i „fanatycy religijni”, dla drugich: „urzędnicy”, „lewacy” i „Bruksela”. Diagnozy inne, ale fundament ten sam: jednostka, sukces, rynek. I właśnie dlatego, gdyby Konfederacja zrealizowała swój program, system nie tylko by przetrwał – on by się umocnił, zwłaszcza w umysłach ludzi. Bo wbrew pozorom rewolucja kulturowa, której tak bardzo partia Sławomira Mentzena się sprzeciwia, również wyrasta z tych samych korzeni, a leczenie objawów przy równoczesnym wzmacnianiu przyczyn jest czynnością groteskową.

Co pod hasłami?

Hasło „niech każdy żyje, jak chce” to przecież czysta wolność negatywna; aborcja to afirmacja prawa jednostki do wyboru; multikulturalizm to nieunikniona odpowiedź kapitalizmu na potrzeby taniej siły roboczej zza granicy; a materialistyczny konsumpcjonizm to nic innego jak konfederackie hasło: „dom, grill, trawa, dwa samochody i wakacje”. Trudno więc mówić o „rozwalaniu systemu” poprzez wzmacnianie jego aksjologicznych fundamentow. Antysystemowy byłby raczej powrót do solidarności, wspólnotowości i idei dobra wspólnego, czyli pojęć, które na Konfederację działają jak płachta na byka.

 

Więcej władzy dla władców

Trudno nie dostrzec paradoksu: na jednym oddechu Konfederacja zapowiada obalenie „władców systemu”, a na drugim domaga się stworzenia im jeszcze dogodniejszych warunków do działania. Bo właśnie do tego sprowadza się większość jej postulatów. Skoro współczesnym światem (bardziej niż kiedykolwiek wcześniej) rządzi pieniądz, to każde wzmocnienie „bogatych” względem „biednych” oznacza również powiększenie ich wpływu na rzeczywistość społeczną, kulturową i ideologiczną. I to wcale nie w kierunku konserwatywnym.

Z wszystkich dostępnych badań wynika jednoznacznie: im wyższy status materialny, tym większa skłonność do poglądów obyczajowo postępowych. Nie jest to przypadek, lecz logika systemu. Dla świata wielkiego kapitału wartości takie jak religia, rodzina czy tradycja są niewygodne – ograniczają elastyczność pracownika, który zamiast żyć „dla firmy”, ma obowiązki wobec dzieci, wspólnoty, ojczyzny. Z punktu widzenia rynku „człowiek tradycyjny” to gorszy materiał na pracownika, bo trudniej go eksploatować.

Gaszenie pożaru benzyną

Zwiększenie wpływu najbogatszych (nawet nieformalnego) prowadzi więc wprost do umocnienia agendy postępowej. Kapitał globalny od dawna już połączył liberalizm ekonomiczny z liberalizmem obyczajowym. Wielkie korporacje, które sponsorują ruchy LGBT, feministyczne kampanie czy ideologię „różnorodności”, to dokładnie ci sami aktorzy, którym Konfederacja chce oddać jeszcze więcej władzy pod hasłem „wolności gospodarczej” i ograniczania (za czasów Korwina – likwidowania) praw pracowniczych.

 

Kontrrewolucja ludowa

Tymczasem przesunięcie części szeroko rozumianych zasobów (nie tylko finansowych) w ręce mniej zamożnych skutkowałoby podwyższeniem statusu społecznego ludzi, którzy w większości pozostają przywiązani do wartości konserwatywnych. To właśnie oni są dziś nosicielami tradycji, a zarazem najbardziej podporządkowani systemowi ekonomicznemu, który chce ich z nich wypłukać. Im większe uzależnienie warstw ludowych od właścicieli kapitału, tym większa dominacja tych, którzy promują światopogląd postępowy. W praktyce więc im bardziej Konfederacja realizuje swoją wolnorynkową agendę, tym bardziej wspiera ideowy triumf tych, z którymi rzekomo walczy.

Do tego dochodzi kwestia tłumienia aktywności osób, potencjalnie mogących zostać konserwatywnymi społecznikami: większość działań w sferze kultury, mediów czy edukacji wymaga czasu i pieniędzy. Nie da się tworzyć niezależnych mediów, wspierać parafii czy wychowywać dzieci w duchu tradycyjnym, jeśli człowiek pracuje od rana do nocy, by ledwie związać koniec z końcem. A to właśnie tej warstwie Konfederacja chce ograniczać dostęp do środków – w imię wolności przedsiębiorcy. W rezultacie jej program prowadzi nie do „kontrrewolucji”, lecz do dalszej dominacji sił, które już dziś kształtują świat w duchu postępu i globalizacji. Trudno o większe nieporozumienie.

 

Konfocentryzm

Dziś już banałem jest stwierdzenie, że polski system polityczny zamienił się w wojnę plemion. Uniwersalną moralność zastąpiła w nim moralność partyjna: dobre jest to, co służy naszej partii; złe – to, co pomaga przeciwnikowi. Prawda stała się funkcją interesu. Wydawać by się mogło, że Konfederacja (formacja, której lider Sławomir Mentzen otwarcie nazywał się monarchistą) będzie ten stan rzeczy kontestować. Tymczasem od dawna czuje się w nim jak ryba w wodzie. Już w 2020 roku prof. Jacek Bartyzel, ideowy patron środowisk monarchistycznych, wycofał poparcie dla Krzysztofa Bosaka w wyborach prezydenckich, pisząc gorzko:

„Konfederacja stoczyła się do poziomu zwykłego, demoliberalnego partyjniactwa”.

Od tamtej pory sytuacja tylko się pogłębiła.

"Cudowne przemiany" Mentzena

Sławomir Mentzen – choć w kwestiach aborcji rzeczywiście zachował dotychczasowe stanowisko – w wielu innych sprawach złożył broń przed sondażokracją. CPK, które wcześniej zwalczał, nagle przestało być problemem. Masowa migracja zarobkowa – dotąd dopuszczalna, bo „rynek tak chce” – nagle zaczęła być krytykowana. Nawet 800+ zyskało w jego ustach status konieczności, z którą trzeba się pogodzić. Wszystko to działo się nieprzypadkowo: zawsze w momentach kampanii wyborczych, zawsze wtedy, gdy słupki poparcia rosły lub spadały. Trudno więc mówić o ewolucji poglądów; raczej o precyzyjnym dostrajaniu przekazu do oczekiwań masowego odbiorcy.

 

Radykalna... obrona systemu

Konfederacja nie jest więc antysystemem, jest jego naturalnym dzieckiem. Wyrasta z tych samych wartości, a jej radykalizm dotyczy metod ich obrony, a nie ich samych. Jej retoryka buntu to tylko maska, pod którą kryje się najczystsza forma systemowej lojalności – lojalności wobec liberalnych wartości: swawoli, pieniądza, sondaży i marketingu politycznego. Być może dlatego największym zagrożeniem dla systemu nie jest wcale partia, która chce go „rozwalić”, lecz społeczeństwo, które przestanie w jego mit wierzyć.

[Niektóre śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe