Greg Zabrisky: We Włoszech również zawinił "populizm"

Przypomnę, że przed przystąpieniem Włoch do strefy euro zawsze Włosi mieli bilans dodatni w wymianie handlowej z Niemcami, który już po roku czy dwóch latach od wprowadzenia euro się zmienił w ujemny, co zresztą wyszło na jaw dopiero w wyniku kryzysu finansowego w 2008 roku.
Osiem lat po zainicjowania procesu wprowadzenia wspólnej waluty euro doszło do pierwszego brzemiennego w skutki kryzysu w strefie euro, kiedy to nie tylko Grecja, ale również inne państwa strefy znalazły na skraju bankructwa. Oczywiście z wyjątkiem Niemiec, które od początku były i nadal pozostają głównym i jedynym beneficjentem wprowadzenia wspólnej europejskiej waluty. Pisano już o tym wielokrotnie, co jednak nie przeszkadza naszym lokalnym spontanicznym geniuszom co rusz wyskakiwać z propozycją przystąpienia Polski do strefy euro.
Równolegle pojawiają się propozycje zreformowania strefy euro i całej UE, w czym zwłaszcza bryluje prezydent Francji, pragnący przy okazji wspólnego europejskiego budżetu "rozpuścić" w nim i uśrednić kolosalny francuski deficyt budżetowy. Niezależnie od niechęci Niemiec, oczywistym się wydaje, że w ten sposób jednak strefy euro nie da się zreformować ze względu na pierwotną wadę produktu. Natomiast można ze strefy euro się wycofać, już od lat pojawiają się takie postulaty, co m.in. dla komisarza Guya Verhofstadta jest rzeczą niewyobrażalną i stąd ten jego bezprecedensowy i zmasowany atak na Włochów, w obronie których stanął sam Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani (a mógł szczuć jak np. Tusk and co.).
W "płomiennym" wystąpieniu Guy wyartykułował pod adresem Włoch paradoksalny zarzut: "przed przystąpieniem do strefy euro włoska gospodarka radziła sobie lepiej niż obecnie, ale było tak dlatego, że regularnie dewaluowaliście swoją walutę"
Utrzymanie własnego pieniądza i płynności jego kursu w stosunku do innych walut pozwalało Włochom spokojnie prosperować przez dziesięciolecia, gdyż w sytuacji wysokiej samowystarczalności włoskiej gospodarki (z wyjątkiem surowców energetycznych), niższe koszty produkcji w stosunku do Niemiec, stymulowały włoski eksport. Po przystąpieniu Włoch do stresy euro, ten podstawowy mechanizm ekonomiczny Włosi stracili, a na zgubne tego rezultaty nie trzeba było długo czekać.
W ten sposób piekielna pułapka euro stopniowo niszczy gospodarki południa, podczas gdy Niemcy toną w nadwyżkach handlowych. Dzięki Bogu, na razie Polska zachowała swoją walutę.