Waldemar Sopata: Instruktor komunista uczył mnie: "Trza mieć szczęście Boże, by dopracować emerytury"

– Gdy zaczynałem pracę, jeden instruktor – komunista uczył mnie: „Trza mieć szczęście Boże, żeby dopracować do emerytury”. Tego szczęścia Bożego życzę wszystkim górnikom i ich rodzinom. Ile zjazdów, tyle wyjazdów. Szczęść Boże Braci Górniczej - mówi w rozmowie z "TS" Waldemar Sopata, przewodniczący Solidarności w Tauron Wydobycie ZG Sobieski. 
 Waldemar Sopata: Instruktor komunista uczył mnie: "Trza mieć szczęście Boże, by dopracować emerytury"
/ Waldemar Sopata, fot. Marcin Żegliński - Tygodnik Solidarność

Gdy powstawała Solidarność w latach 80., chodziłem jeszcze do szkoły. Pamiętam, jak wprowadzono stan wojenny, wtedy w internacie powiedziałem do kolegi, z którym mieszkałem w pokoju: „Jak będę już pracował na kopalni, to zapiszę się do Solidarności”. Na możliwość zapisania się do związku trzeba było poczekać 8 lat, do roku 1989


- opowiada Waldemar Sopata w rozmowie z Andrzejem Berezowskim. Zapytany o pierwsze wybory władz związkowych w kopalni, odpowiada:
 

Zostałem wówczas wybrany na delegata z oddziału pozaprzodkowego, w którym pracowałem. Zakładowe Zebranie Delegatów wybrało mnie też na członka komisji skrutacyjnej, co było dla mnie, jako młodego członka związku, wielkim wyróżnieniem. Pamiętam, że zjazd był burzliwy. Część dawnych członków „S” była już emerytami. Padało dużo gorzkich słów. Niektórzy delegaci obwiniali się wzajemnie: kto walczył, kto się przestraszył. Obrady trwały kilkanaście godzin. Ówczesny dyrektor kopalni musiał usprawiedliwiać dniówki, bo niektórzy delegaci mieli rozpocząć pracę na czwartą zmianę od godziny wpół do pierwszej w nocy, a zebranie wciąż się toczyło i jeszcze nie wybrano władz związkowych. Od tamtej pory delegatem na Zakładowe Zebranie Delegatów jestem do dzisiaj. W mojej ocenie jest to wynikiem tego, że zawsze czynnie brałem udział w pracach „S”. Mam taką zasadę: Albo coś robię na sto procent, albo w ogóle


- przekonuje. W rozmowie z "TS" przybliża, jak poznał trud pracy górnika na różnych stanowiskach: w przodku, w ścianie, na przebudowie, w przewozie. 
 

Nikt mnie nie zaskoczy znajomością specyfiki pracy w obszarze frontów wydobywczych. Znam po prostu trud pracy pod ziemią


- twierdzi. Najtrudniejszym momentem w jego pracy związkowej było stanie się "profesjonalnym związkowcem pracującym na etacie".
 

Od razu zostałem rzucony na głębokie wody, bo dotknęło nas – jak to się dziś pięknie mówi – widmo restrukturyzacji, a w istocie likwidacji naszej kopalni. Musieliśmy podołać temu wyzwaniu. I wtedy udało się doprowadzić do pierwszego, pionierskiego połączenia górnictwa z energetyką, czyli naszej kopalni z elektrownią. Oba zakłady znajdują się w Jaworznie. Patrząc z perspektywy 20 lat, uważam, że takie połączenia kapitałowe miały sens i szkoda, że polskie górnictwo i energetyka nie poszły w tym kierunku


- powiedział. Wspomina, jak z Bogdanem Bisiem, z którym zaczynał pracę związkową, musiał "zakasać rękawy" i spędzić wiele dni i godzin, aby poznać wszelkie dokumenty i porozumienia, takie jak układ zbiorowy pracy, regulamin pracy, regulamin funduszu świadczeń socjalnych, żeby nie podpisać czegoś, co przyniosłoby negatywne skutki dla załogi.
 

Chcę podkreślić, że w tak trudnym czasie, w czasie restrukturyzacji nikt nie został wyrzucony na bruk


- podkreśla Sopata. Dodaje jednak, że bywały bardzo trudne momenty, np. gdy próbowano pozbyć się go z pracy z powodu działalności związkowej.
 

Pracodawca sięgnął po najbardziej nikczemną broń, bo próbował do walki wykorzystać moją chorobę. Gdy byłem na zwolnieniu, pojawiły się sugestie, że nie wpuszczą mnie z powrotem do zakładu pracy, że powinienem iść na rentę lub szukać innej pracy. Tej presji nie uległem. Potem wydarzyło się coś, czego bym się nigdy nie spodziewał. Złożono przeciwko mnie sprawę w sądzie pracy. Pracodawca twierdził, że niesłusznie pobierałem wynagrodzenia, ponieważ mój stan zdrowia nie pozwalał świadczyć pracy. Nakazał wynajętej kancelarii, aby moją sprawę niezależnie od wyników prowadzić przez wszystkie instancje, łącznie z Sądem Najwyższym. Sprawa jednak rozpoczęła się i skończyła w Sądzie Okręgowym w Katowicach, który uznał, że pracodawca próbował sąd wprowadzić w błąd, nie informując, że jestem zwolniony ze świadczenia pracy w myśl ustawy o związkach zawodowych


- opowiada.
 

Gdy zaczynałem pracę, jeden instruktor – komunista uczył mnie: „Trza mieć szczęście Boże, żeby dopracować do emerytury”. Tego szczęścia Bożego życzę wszystkim górnikom i ich rodzinom. Ile zjazdów, tyle wyjazdów. Szczęść Boże Braci Górniczej


- podsumował Waldemar Sopata. 



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Samuel Pereira: Donald Tusk na powitanie skapitulował przed Friedrichem Merzem tylko u nas
Samuel Pereira: Donald Tusk na powitanie skapitulował przed Friedrichem Merzem

Wizyta kanclerza Niemiec w Polsce, pierwsza od objęcia przez niego urzędu, miała być szansą na odświeżenie relacji i symboliczne domknięcie starych spraw. Zamiast tego przyniosła jednoznaczne potwierdzenie – zarówno ze strony Berlina, jak i Warszawy – że temat reparacji wojennych dla Polski został definitywnie zamknięty.

Pakistan: Wzrosła liczba ofiar śmiertelnych po ataku ze strony Indii Wiadomości
Pakistan: Wzrosła liczba ofiar śmiertelnych po ataku ze strony Indii

Jak przekazało pakistańskie wojsko liczba ofiar śmiertelnych po ataku ze strony Indii wzrosła do 31 osób. Wzrosła także liczba rannych - z 46 do 57 osób.

Jest list pracowników Wojskowego Biura Historycznego w obronie prof. Sławomira Cenckiewicza z ostatniej chwili
Jest list pracowników Wojskowego Biura Historycznego w obronie prof. Sławomira Cenckiewicza

Profesor Sławomir Cenckiewicz ma usłyszeć zarzuty w związku z przedstawieniem opinii publicznej sprawy tzw. "Linii Tuska" czyli planów "obrony" RP na linii Wisły, co oznacza oddanie w przypadku rosyjskiej inwazji wschodnich terenów Polski. Dokumenty zostały wcześniej odtajnione przez MON Błaszczaka, a kierowane przez prof. Sławomira Cenckiewicza WBH pełniło jedynie funkcję wykonawczą wobec decyzji MON.

Atak siekierą na Uniwersytecie Warszawskim. Jest ofiara śmiertelna Wiadomości
Atak siekierą na Uniwersytecie Warszawskim. Jest ofiara śmiertelna

Na terenie kampusu Uniwersytetu Warszawskiego doszło do zabójstwa. Jak przekazał prokurator Piotr Skiba ofiarą jest portierka, która została zaatakowana siekierą. Policja zatrzymała podejrzanego.

Tłumy na spotkaniu z Karolem Nawrockim: Nie możemy mieć prezydenta, który jest zastępcą lokaja Wiadomości
Tłumy na spotkaniu z Karolem Nawrockim: Nie możemy mieć prezydenta, który jest zastępcą lokaja

Obywatelski kandydat na prezydenta Karol Nawrocki odwiedził w środę Płock. Podczas spotkania z wyborcami poruszył m.in. tematy bezpieczeństwa oraz nielegalnej imigracji.

W Holandii spadł deszcz szklanych cząstek z płonących paneli słonecznych. Będziemy zbierać tygodniami Wiadomości
W Holandii spadł "deszcz" szklanych cząstek z płonących paneli słonecznych. "Będziemy zbierać tygodniami"

W niedzielę w Dongen w Holandii wybuchł pożar, w wyniku którego stanęły w płomieniach tysiące paneli słonecznych. Odłamki szkła spadały na wioski i pola oddalone o wiele kilometrów.

Nie żyje znany muzyk DJ Hazel Wiadomości
Nie żyje znany muzyk DJ Hazel

Jak poinformował portal TVP3 Bydgoszcz, nie żyje DJ Hazel. Znany polski muzyk miał 44 lata. Policja znalazła jego ciało w samochodzie nad jeziorem w Skępem.

SDP protestuje przeciwko postawieniu szefa KRRiT Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu Wiadomości
SDP protestuje przeciwko postawieniu szefa KRRiT Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu

Przedstawiamy w całości stanowisko Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich ws. postawienia szefa KRRiT Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu. Śródtytuły i podkreślenia od redakcji.

Fragmenty sondy mogą spaść na na Polskę. Jest komunikat POLSA pilne
Fragmenty sondy mogą spaść na na Polskę. Jest komunikat POLSA

Fragmenty radzieckiej sondy COSMOS 482 spadną po 53 latach na ziemię. Niektóre z nich mogą spaść na Polskę. POLSA wydała komunikat w tej sprawie.

Vance: Rosja żąda zbyt wiele w sprawie zakończenia wojny z Ukrainą z ostatniej chwili
Vance: Rosja żąda zbyt wiele w sprawie zakończenia wojny z Ukrainą

Rosja żąda zbyt wiele, ale nie powiedziałbym, że nie jest zainteresowana zakończeniem wojny z Ukrainą - oświadczył w środę wiceprezydent USA J.D. Vance podczas spotkania Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa w Waszyngtonie.

REKLAMA

Waldemar Sopata: Instruktor komunista uczył mnie: "Trza mieć szczęście Boże, by dopracować emerytury"

– Gdy zaczynałem pracę, jeden instruktor – komunista uczył mnie: „Trza mieć szczęście Boże, żeby dopracować do emerytury”. Tego szczęścia Bożego życzę wszystkim górnikom i ich rodzinom. Ile zjazdów, tyle wyjazdów. Szczęść Boże Braci Górniczej - mówi w rozmowie z "TS" Waldemar Sopata, przewodniczący Solidarności w Tauron Wydobycie ZG Sobieski. 
 Waldemar Sopata: Instruktor komunista uczył mnie: "Trza mieć szczęście Boże, by dopracować emerytury"
/ Waldemar Sopata, fot. Marcin Żegliński - Tygodnik Solidarność

Gdy powstawała Solidarność w latach 80., chodziłem jeszcze do szkoły. Pamiętam, jak wprowadzono stan wojenny, wtedy w internacie powiedziałem do kolegi, z którym mieszkałem w pokoju: „Jak będę już pracował na kopalni, to zapiszę się do Solidarności”. Na możliwość zapisania się do związku trzeba było poczekać 8 lat, do roku 1989


- opowiada Waldemar Sopata w rozmowie z Andrzejem Berezowskim. Zapytany o pierwsze wybory władz związkowych w kopalni, odpowiada:
 

Zostałem wówczas wybrany na delegata z oddziału pozaprzodkowego, w którym pracowałem. Zakładowe Zebranie Delegatów wybrało mnie też na członka komisji skrutacyjnej, co było dla mnie, jako młodego członka związku, wielkim wyróżnieniem. Pamiętam, że zjazd był burzliwy. Część dawnych członków „S” była już emerytami. Padało dużo gorzkich słów. Niektórzy delegaci obwiniali się wzajemnie: kto walczył, kto się przestraszył. Obrady trwały kilkanaście godzin. Ówczesny dyrektor kopalni musiał usprawiedliwiać dniówki, bo niektórzy delegaci mieli rozpocząć pracę na czwartą zmianę od godziny wpół do pierwszej w nocy, a zebranie wciąż się toczyło i jeszcze nie wybrano władz związkowych. Od tamtej pory delegatem na Zakładowe Zebranie Delegatów jestem do dzisiaj. W mojej ocenie jest to wynikiem tego, że zawsze czynnie brałem udział w pracach „S”. Mam taką zasadę: Albo coś robię na sto procent, albo w ogóle


- przekonuje. W rozmowie z "TS" przybliża, jak poznał trud pracy górnika na różnych stanowiskach: w przodku, w ścianie, na przebudowie, w przewozie. 
 

Nikt mnie nie zaskoczy znajomością specyfiki pracy w obszarze frontów wydobywczych. Znam po prostu trud pracy pod ziemią


- twierdzi. Najtrudniejszym momentem w jego pracy związkowej było stanie się "profesjonalnym związkowcem pracującym na etacie".
 

Od razu zostałem rzucony na głębokie wody, bo dotknęło nas – jak to się dziś pięknie mówi – widmo restrukturyzacji, a w istocie likwidacji naszej kopalni. Musieliśmy podołać temu wyzwaniu. I wtedy udało się doprowadzić do pierwszego, pionierskiego połączenia górnictwa z energetyką, czyli naszej kopalni z elektrownią. Oba zakłady znajdują się w Jaworznie. Patrząc z perspektywy 20 lat, uważam, że takie połączenia kapitałowe miały sens i szkoda, że polskie górnictwo i energetyka nie poszły w tym kierunku


- powiedział. Wspomina, jak z Bogdanem Bisiem, z którym zaczynał pracę związkową, musiał "zakasać rękawy" i spędzić wiele dni i godzin, aby poznać wszelkie dokumenty i porozumienia, takie jak układ zbiorowy pracy, regulamin pracy, regulamin funduszu świadczeń socjalnych, żeby nie podpisać czegoś, co przyniosłoby negatywne skutki dla załogi.
 

Chcę podkreślić, że w tak trudnym czasie, w czasie restrukturyzacji nikt nie został wyrzucony na bruk


- podkreśla Sopata. Dodaje jednak, że bywały bardzo trudne momenty, np. gdy próbowano pozbyć się go z pracy z powodu działalności związkowej.
 

Pracodawca sięgnął po najbardziej nikczemną broń, bo próbował do walki wykorzystać moją chorobę. Gdy byłem na zwolnieniu, pojawiły się sugestie, że nie wpuszczą mnie z powrotem do zakładu pracy, że powinienem iść na rentę lub szukać innej pracy. Tej presji nie uległem. Potem wydarzyło się coś, czego bym się nigdy nie spodziewał. Złożono przeciwko mnie sprawę w sądzie pracy. Pracodawca twierdził, że niesłusznie pobierałem wynagrodzenia, ponieważ mój stan zdrowia nie pozwalał świadczyć pracy. Nakazał wynajętej kancelarii, aby moją sprawę niezależnie od wyników prowadzić przez wszystkie instancje, łącznie z Sądem Najwyższym. Sprawa jednak rozpoczęła się i skończyła w Sądzie Okręgowym w Katowicach, który uznał, że pracodawca próbował sąd wprowadzić w błąd, nie informując, że jestem zwolniony ze świadczenia pracy w myśl ustawy o związkach zawodowych


- opowiada.
 

Gdy zaczynałem pracę, jeden instruktor – komunista uczył mnie: „Trza mieć szczęście Boże, żeby dopracować do emerytury”. Tego szczęścia Bożego życzę wszystkim górnikom i ich rodzinom. Ile zjazdów, tyle wyjazdów. Szczęść Boże Braci Górniczej


- podsumował Waldemar Sopata. 



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe