[tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Vivat „Bellona”!

Chciałoby się powiedzieć „Sto lat!”, ale pismo powstało 100 lat temu, a więc tę granicę wieku główne polskie profesjonalne pismo wojskowe już osiągnęło. Nie chcemy jego śmierci. Wprost przeciwnie. Lepiej więc życzyć 200 lat ciągłości. Bo „Bellona” – mimo że setka jej palnęła – ukazywała się bez przerwy w Polsce od 1918 do 1939 r. Najpierw jako miesięcznik, a potem jako kwartalnik. Po przegranej kampanii wrześniowej periodyk wynurzył się na Zachodzie rok potem. I wychodził przez następne 27 lat bez przerwy. Najpierw jako wydawnictwo miesięczne Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, a więc firmowane przez powszechnie uznany legalny rząd RP. Po 1947 r. „Bellona” stała się znów kwartalnikiem, a wydawał ją Instytut i Muzeum im. gen. Stanisława Sikorskiego w Londynie.
/ pixabay.com
Ale jak pogrzebać głębiej, to „Bellona” chciała narodzić się jeszcze w okresie Królestwa Polskiego. Pomysłodawcą był płk Ignacy Prądzyński. Miał zamiar korpusowi oficerskiemu i cywilnym sympatykom przedstawiać najnowsze zachodnie idee dotyczące wojskowości. Pomysł był świetny, a więc naturalnie nie spodobał się bezpośredniemu przełożonemu WP w Królestwie Polskim, carskiemu bratu i namiestnikowi, Wielkiemu Księciu Konstantemu. I nic z tego nie wyszło.

Pomysł powrócił dopiero w 1911 r. na fali zainteresowania ideami militaryzmu i praktyką krzewienia sprawności wojskowych w ramach ochotniczych organizacji paramilitarnych. Niestety niedoszła „Bellona Polska” spaliła na panewce. Dopiero pod koniec 1917 r. z inicjatywy mjr. Wacława Tokarza udało się utworzyć pismo o tej nazwie pod auspicjami Komisji Wojskowej Tymczasowej Rady Stanu. Inicjatywę pobłogosławił szef sztabu armii polskiej w kraju generał Tadeusz Rozwadowski, a mjr (a potem płk) Tokarz został pierwszym naczelnym „Bellony”.

Pierwszy numer wyszedł w lutym 1918 r. Kolejna cezura to 1926 r., gdy pismo przejęła opcja piłsudczykowska. Jaką ta lewicowa dyktatura nie była, a była relatywnie łagodna, podkreślała ona zawsze suwerenność RP. Na ten temat nie było żadnych negocjacji w szeregach sanacji. Czyli na tej płaszczyźnie pozostała kontynuacja aż do 1939 r. Potem resztę cezur dopisała tragiczna historia, a następnie surowa rzeczywistość emigracyjna. Starzy wymarli, fundusze się skończyły, trzeba było pismo zwinąć.

Tymczasem w komunie w ramach operacji otumaniania po 1945 r. ukazywała się atrapa „Bellony”. Pomyślane to było jako rzekoma konkurencja dla „emigracyjnej”. Inicjatywa ta udawała też kontynuację pisma przedwojennego i wojennego, którą naturalnie nie była. Był Stalin i Kreml. Przed nimi w tzw. ludowym Wojsku Polskim pozostawali permanentnie na kolanach.

Czerwoni „Bellonę” zaprzestali wydawać w 1950 r. Jednocześnie Moskwa dozwoliła na wydawanie dwumiesięcznika „Myśl Wojskowa”. Było to sowieckie pismo w języku do złudzenia przypominającym dialekt nadwiślański. W rzeczywistości służyło ono do zaszczepiania sowieckiej mentalności marksistowsko-leninowskiej w wojskowości tubylczej. Pismo przechodziło rozmaite transformacje. Przepoczwarzało się od gomułkowszczyzny i moczaryzmu przez jaruzelizm gierkowski aż do WRONO-watości stanu wojennego i późniejsze szarady okręgłostołowe, które ocaliły sowieckiego ducha, przepoczwarzając go w post-sowietyzm i post-komunizm. Tak zresztą jak PRL w post-PRL.

Dopiero w 2007 r. ktoś w Wojsku Polskim się zawstydził i przywrócił „Bellonę”. Tutaj można też tę cezurę interpretować inaczej. Ktoś zdecydował zwinąć post-sowiecką „Myśl Wojskową” i schować pod szyldem „Bellony” przeniesionej z muzeum emigranckiego w Londynie. Tak czy owak wyszło to Polsce na dobre. Jak wstydzą się, jak porzucili komunistyczną spuściznę – to brawa się należą. A że chcieli zostać u władzy, to nie należy się dziwić. Trzeba było się ich pozbyć w 1989 r. od razu, a nie narzekać. „Bellona” wróciła w 2007 r. – a więc pierwszy PiS. Potem pod PO były wiadome roszady, ale nr 50 | 14 grudnia 2018 31 „Bellona” została. I rozkwitła ponownie od 2015 r. – znów dzięki PiS.

Przyznaję się bez bicia: jestem w radzie doradczo-naukowej kwartalnika „Bellona”. A więc zależy mi, aby na następne sto lat przynajmniej pismo było takie, że mucha nie siada. Co to znaczy? Przede wszystkim chciałbym, aby dla ekipy tworzącej pismo i dla niego piszącej niepodległość była tak bezsprzecznie sine qua non, jak dla endeków i sanatorów przed wojną i na emigracji. Bo jak Polska nie ma suwerenności, to po co wysilać się i prowadzić pismo profesjonalne dla Wojska Polskiego? Zlikwidować i jedno, i drugie. Przecież można wydawać pismo dla zawodowych wojskowych, którzy służyć mogą każdemu panu. Mogą być kompetentni, ale nie muszą być Polakami. Mogą być post -PRL-owcami czy post-Polakami. Albo „Europejczykami”, cokolwiek to ma znaczyć. Może trafniej – brukselo-brelińskimi tworami. Wtedy na pewno w Unii Europejskiej będzie im łatwiej. Ale nie w kraju.

Jednak jeśli Polska jest wolna i niepodległa, jeśli RP podjęła wysiłek, aby repolonizować zsowietyzowanych PRL-owców, w tym komuchowatych trepów, i na powrót zrobić z nich wolnych i bitnych Polaków, to znaczy, że są jeszcze w kraju elity, którym zależy na suwerenności Ojczyzny. Tak trzymać. I wyciągać konsekwencje.

Dotyczy to też więc i „Bellony”. Powróciła nad Wisłę, aby służyć Polsce. Oznacza to, że pismo musi automatycznie nawiązywać do kontynuacji tradycji naszej. Polskość to ciągłość niezmienna w różnych formach odzwierciedlających rozmaite okresy historyczne. Niepodległość kraju – najpierw jej wywojowanie, a potem utrzymanie – to warunek dla środowiska „Bellony” numer jeden. Numer dwa to – tak jak całe Wojsko Polskie – „Bellona” musi służyć temu celowi bezwzględnie. Numer trzy, będzie to tylko możliwe, jeśli zespół pismo tworzący i jej współpracownicy na poziomie ideowym będą wzmacniać myśl narodową i państwową jednocześnie, nawet jeśli ma być to państwo minimum (poza wojskiem, które zawsze powinno być państwem w państwie maksimum, aby móc nas obronić).

Numer cztery – niezbędne jest, aby kultywowanie tradycji, kształtowanie teraźniejszości oraz przygotowywanie się dla przyszłości służyło wzmacnianiu rozumu i ducha (ratio et fides). Oznacza to, że na poziomie taktycznym, operacyjnym i strategicznym nie może być żadnych mrzonek. Oznacza, że należy oceniać wszystko realistycznie w imię wielkich romantycznych ideałów, jakie przyświecać muszą tym wszystkim, którzy są takimi wariatami, że chcą swoje życie i zdrowie – jak przodkowie nasi – za Rzeczpospolitą narażać. Doceniając w pełni wielkość i szczytność naszą, trzeba też potrafić trzeźwo spojrzeć w lustro i mieć śmiałość pochwalić, co dobre, a potępić, co podłe bądź złe, czy wreszcie głupie. Bez takich zdolności można się pożegnać z suwerennością.

Nie będzie to proces bezbolesny. Będzie się iskrzyć. Będą łzy, krzyki, mordobicie, a może nawet i pojedynki (według Boziewicza). Ale bez tego nie ma mowy, aby RP rosła w siłę i potrafiła się zorganizować i obronić. „Bellona” musi do tego dołożyć się intelektualnie. 

Tak niech jej dopomoże Bóg.

Marek Jan Chodakiewicz
Miami, FL, 5 grudnia 2018 r. www.iwp.edu

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (50/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

 

POLECANE
Protest w sprawie wyboru Czarzastego na Marszałka Sejmu. Mocny list działaczy NZS z ostatniej chwili
Protest w sprawie wyboru Czarzastego na Marszałka Sejmu. Mocny list działaczy NZS

Działacze podziemnego Niezależnego Zrzeszenia Studentów oraz innych środowisk niepodległościowych opublikowali ostry list otwarty, w którym sprzeciwiają się wyborowi Włodzimierza Czarzastego na stanowisko Marszałka Sejmu. Autorzy protestu podkreślają, że funkcji drugiej osoby w państwie nie powinien pełnić człowiek o przeszłości związanej z PZPR.

Sondaż zaufania: Karol Nawrocki wciąż deklasuje rywali gorące
Sondaż zaufania: Karol Nawrocki wciąż deklasuje rywali

Jesienne badanie CBOS pokazuje, że tylko jeden polityk utrzymuje przewagę, której rywale nie są w stanie przebić. Aż 54 proc. respondentów deklaruje zaufanie do obecnego prezydenta.

Plan pokojowy ws. Ukrainy. Putin zabiera głos z ostatniej chwili
Plan pokojowy ws. Ukrainy. Putin zabiera głos

Rosyjski przywódca Władimir Putin oświadczył w czwartek, że zarys projektu planu pokojowego, omawiany przez USA i Ukrainę, mógłby stać się podstawą przyszłego porozumienia kończącego konflikt w Ukrainie.

Lawina porwała narciarzy. Wielka akcja ratunkowa na popularnym lodowcu w  Austrii pilne
Lawina porwała narciarzy. Wielka akcja ratunkowa na popularnym lodowcu w Austrii

Ponad 250 ratowników, w tym Polacy, Niemcy i Czesi, brało udział w dramatycznym przeszukiwaniu lawiniska na lodowcu Stubai, gdzie ze śniegu wydobyto osiem osób.

To sabotaż. Tusk uderza w prezydenta z ostatniej chwili
"To sabotaż". Tusk uderza w prezydenta

To kolejna odsłona konfliktu o nominacje dla młodych oficerów ABW. Donald Tusk nie chce pogodzić się z decyzją prezydenta Karola Nawrockiego i znów uderza w głowę państwa.

Wojewoda mazowiecki unieważni paszport Zbigniewa Ziobry z ostatniej chwili
Wojewoda mazowiecki unieważni paszport Zbigniewa Ziobry

Prokuratura potwierdziła, że wojewoda mazowiecki rozpoczął procedurę unieważnienia paszportu Zbigniewa Ziobry. To kolejny krok po wcześniejszym cofnięciu jego dokumentu dyplomatycznego przez szefa polskiej dyplomacji.

Chiny spacyfikowały europejski bunt ws. chipów tylko u nas
Chiny spacyfikowały europejski bunt ws. chipów

Napięcia między Europą a Chinami w sprawie dostaw chipów osiągnęły nowy poziom po kryzysie wokół holenderskiej Nexperii. Pekin czasowo wstrzymał eksport kluczowych komponentów, wymuszając na Niemczech i UE nowe ustępstwa. Sprawa ujawnia, jak silna jest chińska kontrola nad łańcuchami dostaw oraz jak duże ryzyka ponosi europejski przemysł — od motoryzacji po sektor obronny.

Komunikat Ministerstwa Cyfryzacji. Chodzi o mObywatela z ostatniej chwili
Komunikat Ministerstwa Cyfryzacji. Chodzi o mObywatela

To jedna z największych zmian, jaka od lat dotknęła studentów w Polsce. Od nowego roku akademickiego każdy z nich musi przygotować się na nowy standard, który całkowicie odmienia sposób potwierdzania statusu studenta.

Mocny list prezesa TK do szefa TSUE. Padają ostre słowa o Polsce i Unii Wiadomości
Mocny list prezesa TK do szefa TSUE. Padają ostre słowa o Polsce i Unii

Wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego Bartłomiej Sochański skierował do prezesa TSUE Koena Lenaertsa list otwarty, w którym odnosi się do działań Komisji Europejskiej wobec Polski oraz zarzutów dotyczących Trybunału. Publikujemy pełną treść dokumentu.

Tylko dzięki presji. Umowa na pociski do F-35 podpisana z ostatniej chwili
"Tylko dzięki presji". Umowa na pociski do F-35 podpisana

Polska zbliża się do kolejnego przełomu w lotnictwie bojowym. Szef MON podpisał umowę na pociski, które znacząco zwiększą możliwości polskich F-35. Nie chodzi tylko o broń – to sygnał, że Warszawa wchodzi do grona najbardziej zaawansowanych państw pod względem obrony powietrznej. Kontrakt nie byłby możliwy, gdyby nie presja szefa MON z czasów PiS Mariusza Błaszczaka.

REKLAMA

[tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Vivat „Bellona”!

Chciałoby się powiedzieć „Sto lat!”, ale pismo powstało 100 lat temu, a więc tę granicę wieku główne polskie profesjonalne pismo wojskowe już osiągnęło. Nie chcemy jego śmierci. Wprost przeciwnie. Lepiej więc życzyć 200 lat ciągłości. Bo „Bellona” – mimo że setka jej palnęła – ukazywała się bez przerwy w Polsce od 1918 do 1939 r. Najpierw jako miesięcznik, a potem jako kwartalnik. Po przegranej kampanii wrześniowej periodyk wynurzył się na Zachodzie rok potem. I wychodził przez następne 27 lat bez przerwy. Najpierw jako wydawnictwo miesięczne Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, a więc firmowane przez powszechnie uznany legalny rząd RP. Po 1947 r. „Bellona” stała się znów kwartalnikiem, a wydawał ją Instytut i Muzeum im. gen. Stanisława Sikorskiego w Londynie.
/ pixabay.com
Ale jak pogrzebać głębiej, to „Bellona” chciała narodzić się jeszcze w okresie Królestwa Polskiego. Pomysłodawcą był płk Ignacy Prądzyński. Miał zamiar korpusowi oficerskiemu i cywilnym sympatykom przedstawiać najnowsze zachodnie idee dotyczące wojskowości. Pomysł był świetny, a więc naturalnie nie spodobał się bezpośredniemu przełożonemu WP w Królestwie Polskim, carskiemu bratu i namiestnikowi, Wielkiemu Księciu Konstantemu. I nic z tego nie wyszło.

Pomysł powrócił dopiero w 1911 r. na fali zainteresowania ideami militaryzmu i praktyką krzewienia sprawności wojskowych w ramach ochotniczych organizacji paramilitarnych. Niestety niedoszła „Bellona Polska” spaliła na panewce. Dopiero pod koniec 1917 r. z inicjatywy mjr. Wacława Tokarza udało się utworzyć pismo o tej nazwie pod auspicjami Komisji Wojskowej Tymczasowej Rady Stanu. Inicjatywę pobłogosławił szef sztabu armii polskiej w kraju generał Tadeusz Rozwadowski, a mjr (a potem płk) Tokarz został pierwszym naczelnym „Bellony”.

Pierwszy numer wyszedł w lutym 1918 r. Kolejna cezura to 1926 r., gdy pismo przejęła opcja piłsudczykowska. Jaką ta lewicowa dyktatura nie była, a była relatywnie łagodna, podkreślała ona zawsze suwerenność RP. Na ten temat nie było żadnych negocjacji w szeregach sanacji. Czyli na tej płaszczyźnie pozostała kontynuacja aż do 1939 r. Potem resztę cezur dopisała tragiczna historia, a następnie surowa rzeczywistość emigracyjna. Starzy wymarli, fundusze się skończyły, trzeba było pismo zwinąć.

Tymczasem w komunie w ramach operacji otumaniania po 1945 r. ukazywała się atrapa „Bellony”. Pomyślane to było jako rzekoma konkurencja dla „emigracyjnej”. Inicjatywa ta udawała też kontynuację pisma przedwojennego i wojennego, którą naturalnie nie była. Był Stalin i Kreml. Przed nimi w tzw. ludowym Wojsku Polskim pozostawali permanentnie na kolanach.

Czerwoni „Bellonę” zaprzestali wydawać w 1950 r. Jednocześnie Moskwa dozwoliła na wydawanie dwumiesięcznika „Myśl Wojskowa”. Było to sowieckie pismo w języku do złudzenia przypominającym dialekt nadwiślański. W rzeczywistości służyło ono do zaszczepiania sowieckiej mentalności marksistowsko-leninowskiej w wojskowości tubylczej. Pismo przechodziło rozmaite transformacje. Przepoczwarzało się od gomułkowszczyzny i moczaryzmu przez jaruzelizm gierkowski aż do WRONO-watości stanu wojennego i późniejsze szarady okręgłostołowe, które ocaliły sowieckiego ducha, przepoczwarzając go w post-sowietyzm i post-komunizm. Tak zresztą jak PRL w post-PRL.

Dopiero w 2007 r. ktoś w Wojsku Polskim się zawstydził i przywrócił „Bellonę”. Tutaj można też tę cezurę interpretować inaczej. Ktoś zdecydował zwinąć post-sowiecką „Myśl Wojskową” i schować pod szyldem „Bellony” przeniesionej z muzeum emigranckiego w Londynie. Tak czy owak wyszło to Polsce na dobre. Jak wstydzą się, jak porzucili komunistyczną spuściznę – to brawa się należą. A że chcieli zostać u władzy, to nie należy się dziwić. Trzeba było się ich pozbyć w 1989 r. od razu, a nie narzekać. „Bellona” wróciła w 2007 r. – a więc pierwszy PiS. Potem pod PO były wiadome roszady, ale nr 50 | 14 grudnia 2018 31 „Bellona” została. I rozkwitła ponownie od 2015 r. – znów dzięki PiS.

Przyznaję się bez bicia: jestem w radzie doradczo-naukowej kwartalnika „Bellona”. A więc zależy mi, aby na następne sto lat przynajmniej pismo było takie, że mucha nie siada. Co to znaczy? Przede wszystkim chciałbym, aby dla ekipy tworzącej pismo i dla niego piszącej niepodległość była tak bezsprzecznie sine qua non, jak dla endeków i sanatorów przed wojną i na emigracji. Bo jak Polska nie ma suwerenności, to po co wysilać się i prowadzić pismo profesjonalne dla Wojska Polskiego? Zlikwidować i jedno, i drugie. Przecież można wydawać pismo dla zawodowych wojskowych, którzy służyć mogą każdemu panu. Mogą być kompetentni, ale nie muszą być Polakami. Mogą być post -PRL-owcami czy post-Polakami. Albo „Europejczykami”, cokolwiek to ma znaczyć. Może trafniej – brukselo-brelińskimi tworami. Wtedy na pewno w Unii Europejskiej będzie im łatwiej. Ale nie w kraju.

Jednak jeśli Polska jest wolna i niepodległa, jeśli RP podjęła wysiłek, aby repolonizować zsowietyzowanych PRL-owców, w tym komuchowatych trepów, i na powrót zrobić z nich wolnych i bitnych Polaków, to znaczy, że są jeszcze w kraju elity, którym zależy na suwerenności Ojczyzny. Tak trzymać. I wyciągać konsekwencje.

Dotyczy to też więc i „Bellony”. Powróciła nad Wisłę, aby służyć Polsce. Oznacza to, że pismo musi automatycznie nawiązywać do kontynuacji tradycji naszej. Polskość to ciągłość niezmienna w różnych formach odzwierciedlających rozmaite okresy historyczne. Niepodległość kraju – najpierw jej wywojowanie, a potem utrzymanie – to warunek dla środowiska „Bellony” numer jeden. Numer dwa to – tak jak całe Wojsko Polskie – „Bellona” musi służyć temu celowi bezwzględnie. Numer trzy, będzie to tylko możliwe, jeśli zespół pismo tworzący i jej współpracownicy na poziomie ideowym będą wzmacniać myśl narodową i państwową jednocześnie, nawet jeśli ma być to państwo minimum (poza wojskiem, które zawsze powinno być państwem w państwie maksimum, aby móc nas obronić).

Numer cztery – niezbędne jest, aby kultywowanie tradycji, kształtowanie teraźniejszości oraz przygotowywanie się dla przyszłości służyło wzmacnianiu rozumu i ducha (ratio et fides). Oznacza to, że na poziomie taktycznym, operacyjnym i strategicznym nie może być żadnych mrzonek. Oznacza, że należy oceniać wszystko realistycznie w imię wielkich romantycznych ideałów, jakie przyświecać muszą tym wszystkim, którzy są takimi wariatami, że chcą swoje życie i zdrowie – jak przodkowie nasi – za Rzeczpospolitą narażać. Doceniając w pełni wielkość i szczytność naszą, trzeba też potrafić trzeźwo spojrzeć w lustro i mieć śmiałość pochwalić, co dobre, a potępić, co podłe bądź złe, czy wreszcie głupie. Bez takich zdolności można się pożegnać z suwerennością.

Nie będzie to proces bezbolesny. Będzie się iskrzyć. Będą łzy, krzyki, mordobicie, a może nawet i pojedynki (według Boziewicza). Ale bez tego nie ma mowy, aby RP rosła w siłę i potrafiła się zorganizować i obronić. „Bellona” musi do tego dołożyć się intelektualnie. 

Tak niech jej dopomoże Bóg.

Marek Jan Chodakiewicz
Miami, FL, 5 grudnia 2018 r. www.iwp.edu

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (50/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.


 

Polecane