"Najważniejsza jest bliskość". Jak związkowcy spędzają Święta Bożego Narodzenia?

Boże Narodzenie tradycyjnie ludzie Solidarności spędzają z rodziną. Nie zapominają też o lokalnych tradycjach. O tym, jak spędzają święta, opowiedzieli nam: Piotr Duda, Tadeusz Majchrowicz, Ewa Zydorek i Józef Mozolewski.
/ fot. Robert Wąsik, Tygodnik Solidarność
Piotr Duda, przewodniczący KK NSZZ Solidarność (Śląsk):
 

Święta zawsze spędzam w domu. Można powiedzieć, że tradycyjnie nigdy i nigdzie się nie ruszam. 
Moja wigilia jest zawsze rodzinna. Na stole musi być zupa grzybowa, kapusta z grochem i oczywiście karp. Przede wszystkim smażony. No i nie może zabraknąć kompotu z suszonych śliwek.
Później odwiedzają nas dzieci. I tak od lat, zwyczajnie. Wspaniale.



Tadeusz Majchrowicz, zastępca przewodniczącego KK NSZZ Solidarność (Podkarpacie):
 

Najważniejsze, że święta Bożego Narodzenia spędzę z rodziną. Charakter mojej pracy sprawia, że z bliskimi widzę się zdecydowanie za rzadko. Podczas świąt możemy wreszcie spędzić czas razem. Najczęściej wigilia rozpoczyna się u nas wcześnie, przychodzą synowie z żonami i troje wnucząt (potem idą też do rodzin żon) oraz mój brat. 

Wigilia jest tradycyjna. Rozpoczyna się modlitwą. Potem dzielimy się opłatkiem, żona oczywiście dba o to, by na stole pojawiło się 12 potraw.  Czekamy na północ, na pasterkę. A potem rozpoczyna się świętowanie. 

Nigdy nie wyjeżdżamy na Boże Narodzenie, obchodzimy święta tradycyjnie.

Od dziecka pamiętam też kolędników chodzących po wsi. To dzieci przebierające się i śpiewające kolędy albo odgrywające jasełka. Trzeba ich za to przedstawienie obdarować drobnymi. A pamiętam z czasu, gdy moi synowie byli mali, że pieniądze w ten sposób uzyskane miały niezwykłą wartość.

Dla naszego regionu to szczególny rok. W przyszłym roku będziemy organizatorem Pielgrzymki Ludzi Pracy i teraz w naszym regionie peregrynuje obraz Matki Bożej Robotników Solidarności. Podczas świąt powędruje do tych, którzy nie będą mogli spędzić ich w rodzinnych domach. Najpierw trafi do kaplicy w Wojewódzkim Szpitalu Podkarpackim im. Jana Pawła II w Krośnie tak, żeby chorzy mogli pomodlić się przy tym obrazie. W Nowy Rok z kolei obraz znajdzie się w kaplicy pw. Jezusa Miłosiernego w hospicjum prowadzonym przez Caritas w Krośnie. To dla mnie bardzo ważne, by z potrzebującymi szczególnej opieki osobami spędzić w tym szczególnym czasie kilka chwil.


Ewa Zydorek, sekretarz KK NSZZ Solidarność (Wielkopolska):
 

Święta zawsze spędzaliśmy rodzinnie, niegdyś w skromnym gronie z mamą i siostrą, teraz w ok. 20 osób. Ja z synem i jego dziewczyną oraz siostra z dużą rodziną jesteśmy w Wigilię zawsze razem. Staramy się, żeby było rodzinnie, życzliwie. Najważniejsze jest poczucie, że jesteśmy blisko. Zaczynamy od trzech rodzajów zup: rybnej, grzybowej i barszczu czerwonego. Do barszczu moja mama zwykle robiła takie naleśniki z kapustą i grzybami, które nazywała kulebiakami. 

Nie ma ziemniaków, jest za to purée z grochu i kapusta z grzybami na ciepło, kompot z suszu. I oczywiście, obowiązkowo, śledzie w oleju i occie. Teściowa robiła też makaron z makiem, rodzynkami i orzechami na słodko (tzw. makiełki). Na deser obowiązkowo makowiec. 

W Wielkopolsce, w przeciwieństwie do reszty kraju, prezenty roznosi gwiazdor. A o północy, wiadomo, pasterka. Potem dorośli kontynuują kolację. 

Z dzieciństwa najlepiej pamiętam święta w 1968 roku. Byłyśmy z mamą i siostrą w kiepskiej kondycji finansowej, ale akurat przed tymi świętami mama dostała lepiej płatną pracę. W związku z tym jako prezent dostałam wymarzone buty z łyżwami, modny wówczas szalik w kratkę i golf z anilany. Do dziś pamiętam radość z tego prezentu.


Józef Mozolewski, przewodniczący ZR Podlaskiego NSZZ Solidarność (Podlasie):
 

Na Podlasiu tradycyjnie w Wigilię cała rodzina zbiera się u rodziców. Mam córkę i syna, którzy już założyli rodziny, i pięcioro wnucząt. Często jest to więc duże biesiadowanie wielopokoleniowe, bo moi teściowie mają 88 lat, a najmłodszy wnuczek – roczek. 

Oczywiście, po kolacji przygotowujemy się do pasterki i o północy wszyscy dorośli idą do kościoła. Następnego dnia zaczynamy świątecznym śniadaniem i świętujemy dalej. Jeśli będzie śnieg, może wybierzemy się z wnukami na sanki. 
Z utęsknieniem czeka się też na kolędników. U nas, w Mońkach, kolędnikami są amatorzy, ale w sąsiednim Knyszynie chodzą prawdziwi profesjonaliści, którzy śpiewają dawne kolędy i przekazują stare tradycje. 

Dawniej święta były uboższe. Nie zapomnę, jak w latach siedemdziesiątych kobiety w rodzinie dwoiły się i troiły, żeby na stole znalazło się 12 potraw. Smak ówczesnych dań towarzyszy mi do dziś. Tego nie da się zapomnieć.

Pamiętam też Wigilię 1981 roku, tuż po wprowadzeniu stanu wojennego. Nie wiedzieliśmy, jak będzie z pasterką, bo przecież była godzina policyjna. Mówiło się, że mszy może nie być. Wtedy postanowiliśmy z kolegami, że nieważne, czy zamkną, czy nie, ale idziemy. Okazało się, na szczęście, że pasterka się odbyła. 



Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (51-52/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

 

POLECANE
Lewandowski nie pojawił się na boisku. Hiszpańskie media ujawniają powód Wiadomości
Lewandowski nie pojawił się na boisku. Hiszpańskie media ujawniają powód

Sobotni mecz FC Barcelony z Osasuną zakończył się zwycięstwem gospodarzy 2:0, ale dla polskich kibiców nie był to wieczór idealny. Robert Lewandowski całe spotkanie obejrzał z ławki rezerwowych, a po meczu pojawiły się niepokojące doniesienia dotyczące jego zdrowia.

Zignorowały zakaz i wpadły pod choinkę. Niebezpieczne zdarzenie w Gdańsku Wiadomości
Zignorowały zakaz i wpadły pod choinkę. Niebezpieczne zdarzenie w Gdańsku

Chwila nieuwagi i chęć zrobienia efektownego zdjęcia mogły skończyć się bardzo poważnie. Przy świątecznej choince na Długim Targu w Gdańsku doszło do zdarzenia, które postawiło na nogi służby miejskie i stało się ostrzeżeniem dla innych odwiedzających centrum miasta.

Prevc znów najlepszy. Polacy poza czołówką w Klingenthal z ostatniej chwili
Prevc znów najlepszy. Polacy poza czołówką w Klingenthal

Piotr Żyła zajął 20. miejsce, Paweł Wąsek był 21., a Dawid Kubacki - 28. w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w niemieckim Klingenthal. Wygrał Słoweniec Domen Prevc. Na podium stanęli też Japończycy Ren Nikaido i Ryoyu Kobayashi.

Pałac Buckingham. Nowe doniesienia ws. księżnej Kate Wiadomości
Pałac Buckingham. Nowe doniesienia ws. księżnej Kate

13 grudnia księżna Kate odwiedziła wyjątkowe miejsce pamięci – Ever After Garden. Ogród ten powstał, aby upamiętnić osoby, które zmarły na raka, a jednocześnie zbiera środki na rzecz organizacji The Royal Marsden Cancer Charity.

GIS wydał ostrzeżenie. Chodzi o popularny produkt dla dzieci Wiadomości
GIS wydał ostrzeżenie. Chodzi o popularny produkt dla dzieci

Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie dotyczące dwóch partii mleka modyfikowanego dla niemowląt ze względu na wykrycie obecności mikroorganizmu na jednej z linii produkcyjnych w zakładzie. Zaznaczył, że nie należy spożywać produktów z dwóch wskazanych w komunikacie partii.

Niebezpieczna interwencja w Radomiu. 26-latka z nożem Wiadomości
Niebezpieczna interwencja w Radomiu. 26-latka z nożem

W sobotę wieczorem w Radomiu doszło do niebezpiecznej interwencji, podczas której policjanci próbowali obezwładnić kobietę chodzącą po mieście z nożem. Zgłoszenie wpłynęło około godz. 21.00. Po przyjeździe na miejsce funkcjonariusze zlokalizowali 26-letnią kobietę w okolicy ul. Słowackiego.

Nagły zwrot Ukrainy ws. NATO. Trwają rozmowy w Berlinie z ostatniej chwili
Nagły zwrot Ukrainy ws. NATO. Trwają rozmowy w Berlinie

Wołodymyr Zełenski poinformował, że Ukraina jest gotowa odstąpić od aspiracji członkostwa w NATO, jeśli otrzyma realne i prawnie wiążące gwarancje bezpieczeństwa od Zachodu. To element kompromisu mającego doprowadzić do zakończenia wojny z Rosją.

Świąteczne ceny w górach szokują Wiadomości
Świąteczne ceny w górach szokują

Z porównania przygotowanego przez Telewizję wPolsce24 wynika, że ceny ceny noclegów w polskich kurortach górskich poszły gwałtownie w górę. Procentowo koszt pobytu w okresie świąteczno-noworocznym w Zakopanem i Szczyrku zdrożał bardziej niż w Livigno.

Ryzykowny spacer po Morskim Oku. Wśród turystów były dzieci Wiadomości
Ryzykowny spacer po Morskim Oku. Wśród turystów były dzieci

W sieci znów zawrzało po opublikowaniu nagrania z Tatr. Na profilu „tatry_official” na Instagramie pokazano turystów spacerujących po zamarzniętym Morskim Oku. Największe poruszenie wywołał fakt, że na lodzie znajdowały się także małe dzieci.

Zrobiliśmy to co do nas należało. O Solidarności w Muzeum Pamięć i Tożsamość w Toruniu z ostatniej chwili
"Zrobiliśmy to co do nas należało". O Solidarności w Muzeum Pamięć i Tożsamość w Toruniu

„Od protestu do wolności – Toruń w historii Solidarności” – wernisaż wystawy o bohaterach opozycji antykomunistycznej na Pomorzu i Kujawach odbył się w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia w Muzeum Pamięć i Tożsamość im. św. Jana Pawła II w Toruniu. Fundację Promocji Solidarności podczas wydarzenia reprezentował dr Adam Chmielecki.

REKLAMA

"Najważniejsza jest bliskość". Jak związkowcy spędzają Święta Bożego Narodzenia?

Boże Narodzenie tradycyjnie ludzie Solidarności spędzają z rodziną. Nie zapominają też o lokalnych tradycjach. O tym, jak spędzają święta, opowiedzieli nam: Piotr Duda, Tadeusz Majchrowicz, Ewa Zydorek i Józef Mozolewski.
/ fot. Robert Wąsik, Tygodnik Solidarność
Piotr Duda, przewodniczący KK NSZZ Solidarność (Śląsk):
 

Święta zawsze spędzam w domu. Można powiedzieć, że tradycyjnie nigdy i nigdzie się nie ruszam. 
Moja wigilia jest zawsze rodzinna. Na stole musi być zupa grzybowa, kapusta z grochem i oczywiście karp. Przede wszystkim smażony. No i nie może zabraknąć kompotu z suszonych śliwek.
Później odwiedzają nas dzieci. I tak od lat, zwyczajnie. Wspaniale.



Tadeusz Majchrowicz, zastępca przewodniczącego KK NSZZ Solidarność (Podkarpacie):
 

Najważniejsze, że święta Bożego Narodzenia spędzę z rodziną. Charakter mojej pracy sprawia, że z bliskimi widzę się zdecydowanie za rzadko. Podczas świąt możemy wreszcie spędzić czas razem. Najczęściej wigilia rozpoczyna się u nas wcześnie, przychodzą synowie z żonami i troje wnucząt (potem idą też do rodzin żon) oraz mój brat. 

Wigilia jest tradycyjna. Rozpoczyna się modlitwą. Potem dzielimy się opłatkiem, żona oczywiście dba o to, by na stole pojawiło się 12 potraw.  Czekamy na północ, na pasterkę. A potem rozpoczyna się świętowanie. 

Nigdy nie wyjeżdżamy na Boże Narodzenie, obchodzimy święta tradycyjnie.

Od dziecka pamiętam też kolędników chodzących po wsi. To dzieci przebierające się i śpiewające kolędy albo odgrywające jasełka. Trzeba ich za to przedstawienie obdarować drobnymi. A pamiętam z czasu, gdy moi synowie byli mali, że pieniądze w ten sposób uzyskane miały niezwykłą wartość.

Dla naszego regionu to szczególny rok. W przyszłym roku będziemy organizatorem Pielgrzymki Ludzi Pracy i teraz w naszym regionie peregrynuje obraz Matki Bożej Robotników Solidarności. Podczas świąt powędruje do tych, którzy nie będą mogli spędzić ich w rodzinnych domach. Najpierw trafi do kaplicy w Wojewódzkim Szpitalu Podkarpackim im. Jana Pawła II w Krośnie tak, żeby chorzy mogli pomodlić się przy tym obrazie. W Nowy Rok z kolei obraz znajdzie się w kaplicy pw. Jezusa Miłosiernego w hospicjum prowadzonym przez Caritas w Krośnie. To dla mnie bardzo ważne, by z potrzebującymi szczególnej opieki osobami spędzić w tym szczególnym czasie kilka chwil.


Ewa Zydorek, sekretarz KK NSZZ Solidarność (Wielkopolska):
 

Święta zawsze spędzaliśmy rodzinnie, niegdyś w skromnym gronie z mamą i siostrą, teraz w ok. 20 osób. Ja z synem i jego dziewczyną oraz siostra z dużą rodziną jesteśmy w Wigilię zawsze razem. Staramy się, żeby było rodzinnie, życzliwie. Najważniejsze jest poczucie, że jesteśmy blisko. Zaczynamy od trzech rodzajów zup: rybnej, grzybowej i barszczu czerwonego. Do barszczu moja mama zwykle robiła takie naleśniki z kapustą i grzybami, które nazywała kulebiakami. 

Nie ma ziemniaków, jest za to purée z grochu i kapusta z grzybami na ciepło, kompot z suszu. I oczywiście, obowiązkowo, śledzie w oleju i occie. Teściowa robiła też makaron z makiem, rodzynkami i orzechami na słodko (tzw. makiełki). Na deser obowiązkowo makowiec. 

W Wielkopolsce, w przeciwieństwie do reszty kraju, prezenty roznosi gwiazdor. A o północy, wiadomo, pasterka. Potem dorośli kontynuują kolację. 

Z dzieciństwa najlepiej pamiętam święta w 1968 roku. Byłyśmy z mamą i siostrą w kiepskiej kondycji finansowej, ale akurat przed tymi świętami mama dostała lepiej płatną pracę. W związku z tym jako prezent dostałam wymarzone buty z łyżwami, modny wówczas szalik w kratkę i golf z anilany. Do dziś pamiętam radość z tego prezentu.


Józef Mozolewski, przewodniczący ZR Podlaskiego NSZZ Solidarność (Podlasie):
 

Na Podlasiu tradycyjnie w Wigilię cała rodzina zbiera się u rodziców. Mam córkę i syna, którzy już założyli rodziny, i pięcioro wnucząt. Często jest to więc duże biesiadowanie wielopokoleniowe, bo moi teściowie mają 88 lat, a najmłodszy wnuczek – roczek. 

Oczywiście, po kolacji przygotowujemy się do pasterki i o północy wszyscy dorośli idą do kościoła. Następnego dnia zaczynamy świątecznym śniadaniem i świętujemy dalej. Jeśli będzie śnieg, może wybierzemy się z wnukami na sanki. 
Z utęsknieniem czeka się też na kolędników. U nas, w Mońkach, kolędnikami są amatorzy, ale w sąsiednim Knyszynie chodzą prawdziwi profesjonaliści, którzy śpiewają dawne kolędy i przekazują stare tradycje. 

Dawniej święta były uboższe. Nie zapomnę, jak w latach siedemdziesiątych kobiety w rodzinie dwoiły się i troiły, żeby na stole znalazło się 12 potraw. Smak ówczesnych dań towarzyszy mi do dziś. Tego nie da się zapomnieć.

Pamiętam też Wigilię 1981 roku, tuż po wprowadzeniu stanu wojennego. Nie wiedzieliśmy, jak będzie z pasterką, bo przecież była godzina policyjna. Mówiło się, że mszy może nie być. Wtedy postanowiliśmy z kolegami, że nieważne, czy zamkną, czy nie, ale idziemy. Okazało się, na szczęście, że pasterka się odbyła. 



Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (51-52/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.


 

Polecane