Ryszard Czarnecki: Strzyżenie owiec (i baranów) w europarlamencie…

Czy wystawa o globalnym czempionacie w strzyżeniu owiec buduje powagę Wysokiej Izby? Oto jest pytanie. Moim zdaniem wręcz przeciwnie. Być może jednak owce mają w tej sprawie inny punkt widzenia. Zabiorą glos? Ba, jedynym dokumentem – fakt, fabularyzowanym – na temat zdolności oratorskich owieczek było głośne „Milczenie owiec” w reżyserii Jonathana Demme i z udziałem Jodie Foster i Anthoniego Hopkinsa. Zatem nie można rozstrzygnąć czy owce w tej sprawie by beczały czy też demonstracyjnie, głośno i nienawistnie milczały? Ta owcza afera, której twórcami były niewątpliwie barany rodzi w ogóle bardzo wiele pytań.
Robiąc sobie śmichy-chichy z baranów w ludzkich skórach czy tam może odwrotnie przechodzę do spraw śmiertelnie poważnych czyli do agendy ostatniego posiedzenia Parlamentu Europejskiego w tymże Strasburgu. A tam takie kwiatki, jak na przykład debaty i głosowania nad następującymi dokumentami: „Prawa osób interseksualnych” czy „Wrogie nastawienie w odniesieniu do praw kobiety i równouprawnienia płci w UE” lub też – dla każdego coś miłego, frontem do klienta – „Prawa osób LGBTI”. Up, sorry, najmocniej przepraszam, toż to nie kwiatki żadne, jeno kwiaty przecudnej urody, lilije rzekłbym nawet. W kolorze tęczy zresztą.
Nad zmęczonym europarlamentem Strasburgiem zapada zmierzch. Może i lepiej.
*tekst ukazał się w “Gazecie Polskiej” (20.02.2019)