[Tylko u nas] Michał Bruszewski: Trump i Johnson patrzą na Bliski Wschód
![[Tylko u nas] Michał Bruszewski: Trump i Johnson patrzą na Bliski Wschód](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/35135.jpg)
Donald Trump po zestrzeleniu przez Irańczyków drona U.S Army miał szykować a później odwołać atak odwetowy, konflikt wraca. Dzisiaj wykuwa się braterstwo broni między Londynem a Waszyngtonem w podgrzewanej „zimnej” wojnie z Iranem. Duumwirat amerykańsko-anglosaski z Trumpem i Johnsonem na czele pozwala na spekulacje, w której Londyn i Waszyngton nie będą wiecznie stały z karabinem u nogi. Irańska teokracja, nie tylko w tym wypadku, igra z losem. Z drugiej strony Trump otwarcie mówi o swoim podejściu do wojen na Bliskich Wschodzie, co rusz pobrzmiewa jego sceptycyzm do angażowania się przez Amerykanów w konfliktach tego regionu świata. Przykładem jest wojna w Afganistanie, do której Trump odniósł się na spotkaniu z pakistańskim premierem Imranem Khanem. „Gdybyśmy chcieli toczyć wojnę w Afganistanie i wygrać ją, mógłbym tę wojnę wygrać w tydzień. Ja po prostu nie chcę zabić 10 milionów ludzi” – powiedział Trump. Słowa wywołały polityczną burzę w Kabulu. Trump dodał także, że mógłby w 10 dni przeprowadzić zmasowaną ofensywę ale ze względu na ilość ofiar nie chce tego robić a rolę USA w konflikcie widzi co najwyżej w formie „policji” a nie strony. Dużo wcześniej ogłosił, że chce wycofywać wojska spod Hindukuszu a Waszyngton wznowił rozmowy pokojowe z talibami. Nad Potomakiem skończyło się tolerowanie polityki Islamabadu, którą amerykański prezydent nazwał „dwulicową” i „kłamliwą” wstrzymując jednocześnie transzę pomocy finansowej dla Pakistanu. Amerykańska polityka nie może, jednak koncentrować się na Bliskim Wschodzie. Dzisiaj Trump walczy o reelekcję a na listę spełnionych wyborczych obietnic może wpisać załatwienie środków finansowych na budowę muru na granicy z Meksykiem. Sąd Najwyższy ostatecznie zezwolił mu na użycie środków z Pentagonu do postawienia muru. Blokowały to niższe instancje.
Gorąco zrobiło się także na linii Paryż – Waszyngton, więc wielce prawdopodobne jest to, że także Londyn zdystansuje się od polityki Macrona. Francuski polityk ma na pieńku z Trumpem – Amerykanin nazwał jego ostatni podatek od korporacji „głupotą Macrona”. Kryzys w relacjach zaczął się gdy francuski prezydent zasugerował, że „budowa prawdziwej europejskiej armii [ma być] w celu ochrony przed USA, Chinami i Rosją”. Emannuelowi Macronowi do dziś nie udało się polepszyć relacji z Amerykanami. O duecie Trump – Johnson na pewno będzie głośno. Wszystko wskazuje na to, że brytyjsko-amerykańskie relacje dawno nie były tak intensywne jak będą za kadencji obu przywódców.
Michał Bruszewski