Ryszard Czarnecki: Jak z Tuskiem kłóciłem się o rzut karny…

Żyję sportem od dzieciaka. Od czasów, kiedy pochłaniałem książki o wielkich polskich sportowcach, których niemała część zginęła w walce z Niemcami lub z ręki Niemców podczas II wojny światowej.
 Ryszard Czarnecki: Jak z Tuskiem kłóciłem się o rzut karny…
/ pixabay.com
Kocham sport, choć nienawidzę jego komercjalizacji. Więcej radości i pasji do gry dostrzegam w meczach dzieciaków czy nastolatków niż czołowych drużyn grających milionerów. Jeszcze 15 lat temu kluczowe role w zawodowych klubach piłkarskich grali prezesi – nieraz silne osobowości, czasem wariaci, zmieniający kilku trenerów w sezonie. Dziś w futbolu, ale także w innych sportach drużynowych decydującą rolę dogrywają menadżerowie. To oni dyktują warunki. To oni w praktyce często decydują, gdzie maja grać „ich” zawodnicy. I karuzela finansowa się kręci.
Żyję sportem od dzieciaka. Od czasów, kiedy pochłaniałem książki o wielkich polskich sportowcach, których niemała część zginęła w walce z Niemcami lub z ręki Niemców podczas II wojny światowej.
Jak chyba niemal każdy polski dzieciak grałem w kapsle imitujące polskich kolarzy. Moje pierwsze lata podstawówki to czasy Ryszarda Szurkowskiego, Stanisława Szozdy, Mieczysława Nowickiego, Zygmunta Hanusika, bo Czesława Lang, który potem cierpliwie pokazywał mi, jak nie spaść z roweru na fortach Bema to już był czas mojego „ogólniaka”.
Nie byłem piłkarzem na tyle dobrym, żeby trenować w klubie (choć byłem na sprawdzianach), ale na tyle dobrym, żeby grać w reprezentacji Uniwersytetu Wrocławskiego (trzecie miejsce w mistrzostwach polskich uniwersytetów). Potem po latach, gdy po raz drugi zostałem posłem grałem w reprezentacji Sejmu RP, jeszcze zanim pojawił się tam Roman Kosecki i Cezary Kucharski, a więc „prawdziwi” futboliści. Byłem nawet, pewnie przypadkiem, najskuteczniejszym strzelcem tej drużyny. Utkwił mi w pamięci mecz z parlamentem węgierskim w Przemyślu – grałem na prawym „napadzie”, ale na moje nieszczęście naprzeciwko mnie występował, owszem, poseł, ale wcześniej przeszło 50-krotny reprezentant Węgier. Starcia z nim kończyły się dla mnie lotem w powietrzu. I co z tego, że sędzia odgwizdywał później faule…
Utkwił mi też  w pamięci mecz ze Słowacją, tuż przy granicy, ale po stronie naszych sąsiadów, gdzie przed meczem poczęstowano nas sutym obiadem, dokładając kolejne dania, oczywiście po to, żebyśmy potem na boisku „zdychali”. W drużynie słowackiego parlamentu grał ówczesny premier Mikuláš Dzurinda, kory nawet strzelił bramkę z karnego. Mi się udało zdobyć dwie, ale były to jedyne bramki dla Polski i w sumie przegraliśmy dwa do trzech. Strzeliłem wtedy gola z rzutu karnego, tak jak po drugiej stronie boiska premier z Bratysławy, który zresztą wyróżniał się żelazną kondycją, bo codziennie biegał kilka kilometrów, a nawet uczestniczył w maratonach. Najważniejsze jednak było to, co wydarzyło się przed wykonaniem owego rzutu karnego. Nie ustaliliśmy przed meczem, kto będzie strzelał w „jedenastkę”, no i do piłki ruszyłem ja i - tak, tak - Donald Tusk. Doszliśmy do niej  jednocześnie. Był rok 2000, a może 2001. Tusk był jednak chyba innym człowiekiem niż teraz. Popatrzyliśmy wtedy na siebie i ...  jednak ja wziąłem piłkę. Strzeliłem. Był gol, ale i tak przegraliśmy. To był czas, kiedy graliśmy na jednym boisku i w jednym zespole. Wieki temu...

 *tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (24.07.2019)
 
 

 

POLECANE
Czy uda się wepchnąć dżinna z powrotem do butelki? tylko u nas
Czy uda się wepchnąć dżinna z powrotem do butelki?

Bardzo dobrze, że prowadzący z nim rozmowę w Radiu Wnet Łukasz Jankowski przerwał wywiad po jego słowach o "fejkowych komorach gazowych". Ale dlaczego człowiek o takich poglądach w ogóle się tam znalazł? Dlaczego został mu udostępniony mikrofon? Czy redakcja nie mogła przewidzieć, co będzie mówił?

Reprezentacja Polski ma nowego trenera Wiadomości
Reprezentacja Polski ma nowego trenera

Po ponad miesiącu od rezygnacji Michała Probierza, Polski Związek Piłki Nożnej zdecydował, kto przejmie stery w reprezentacji Polski. Jak ustalił Polsat News, nowym selekcjonerem zostanie Jan Urban.

Pożar w Siemianowicach Śląskich. Komunikat RCB dla mieszkańców Wiadomości
Pożar w Siemianowicach Śląskich. Komunikat RCB dla mieszkańców

RCB wydało w poniedziałek wieczorem alert dotyczący pożaru hali produkcyjnej przy ul. Chemicznej w Siemianowicach Śląskich. Mieszkańcy proszeni są o niezbliżanie się do miejsca pożaru oraz o zamknięcie okien, aby uniknąć narażenia na szkodliwy dym.

Nowy komunikat GIS. Na ten produkt trzeba uważać Wiadomości
Nowy komunikat GIS. Na ten produkt trzeba uważać

Główny Inspektorat Sanitarny (GIS) poinformował w poniedziałek o wycofaniu ze sprzedaży łyżki cedzakowej, która może zagrażać zdrowiu. Produkt był dostępny w sklepach sieci TEDi w całej Polsce.

Największe zderzenie czarnych dziur w historii badań. Naukowcy nie kryją zdumienia Wiadomości
Największe zderzenie czarnych dziur w historii badań. Naukowcy nie kryją zdumienia

Naukowcy odkryli największe w historii zderzenie dwóch czarnych dziur, każdej o masie ponad 100 razy większej od masy Słońca – ogłosiło w poniedziałek międzynarodowe konsorcjum LIGO-Virgo-KAGRA. W wyniku kolizji powstała jeszcze masywniejsza czarna dziura, oddalona od Ziemi o ok. 10 mld lat świetlnych.

Zachowuję optymizm. Poseł PiS trafił do szpitala Wiadomości
"Zachowuję optymizm". Poseł PiS trafił do szpitala

Poseł Jacek Osuch (Prawo i Sprawiedliwość) opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie ze szpitala. W krótkim wpisie poinformował, że trafił na leczenie, jednocześnie dziękując lekarzom za opiekę i zwracając się z apelem do obserwatorów.

Trump stawia Putinowi ultimatum. „Jesteśmy bardzo niezadowoleni” Wiadomości
Trump stawia Putinowi ultimatum. „Jesteśmy bardzo niezadowoleni”

Prezydent USA Donald Trump zapowiedział w poniedziałek na spotkaniu z sekretarzem generalnym NATO Markiem Rutte, że Stany Zjednoczone będą wysyłać Ukrainie uzbrojenie, za które zapłacą Europejczycy.

Komunikat dla mieszkańców woj. kujawsko-pomorskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. kujawsko-pomorskiego

Nowe rondo powstanie w miejscowości Mokre koło Grudziądza (Kujawsko-pomorskie) na skrzyżowaniu drogi krajowej nr 55 z drogami powiatowymi 1351C i 1357C. Wartość inwestycji sięgnie ponad 11,8 mln zł - poinformował w poniedziałek Oddział GDDKiA w Bydgoszczy.

Pożar hali w Siemianowicach Śląskich z ostatniej chwili
Pożar hali w Siemianowicach Śląskich

W poniedziałek 14 lipca po godz. 14 w Siemianowicach Śląskich przy ul. Chemicznej wybuchł pożar hali produkcyjno-magazynowej. Na miejscu jest kilkanaście zastępów straży pożarnej.

Zielona rewolucja uderza w Holandię. Brakuje prądu i infrastruktury Wiadomości
Zielona rewolucja uderza w Holandię. Brakuje prądu i infrastruktury

Choć Holandia uchodzi za lidera zielonej transformacji, dziś boryka się z poważnym kryzysem energetycznym. Sieć elektroenergetyczna nie nadąża za rosnącym zapotrzebowaniem, a tysiące firm i instytucji czeka na możliwość podłączenia do prądu.

REKLAMA

Ryszard Czarnecki: Jak z Tuskiem kłóciłem się o rzut karny…

Żyję sportem od dzieciaka. Od czasów, kiedy pochłaniałem książki o wielkich polskich sportowcach, których niemała część zginęła w walce z Niemcami lub z ręki Niemców podczas II wojny światowej.
 Ryszard Czarnecki: Jak z Tuskiem kłóciłem się o rzut karny…
/ pixabay.com
Kocham sport, choć nienawidzę jego komercjalizacji. Więcej radości i pasji do gry dostrzegam w meczach dzieciaków czy nastolatków niż czołowych drużyn grających milionerów. Jeszcze 15 lat temu kluczowe role w zawodowych klubach piłkarskich grali prezesi – nieraz silne osobowości, czasem wariaci, zmieniający kilku trenerów w sezonie. Dziś w futbolu, ale także w innych sportach drużynowych decydującą rolę dogrywają menadżerowie. To oni dyktują warunki. To oni w praktyce często decydują, gdzie maja grać „ich” zawodnicy. I karuzela finansowa się kręci.
Żyję sportem od dzieciaka. Od czasów, kiedy pochłaniałem książki o wielkich polskich sportowcach, których niemała część zginęła w walce z Niemcami lub z ręki Niemców podczas II wojny światowej.
Jak chyba niemal każdy polski dzieciak grałem w kapsle imitujące polskich kolarzy. Moje pierwsze lata podstawówki to czasy Ryszarda Szurkowskiego, Stanisława Szozdy, Mieczysława Nowickiego, Zygmunta Hanusika, bo Czesława Lang, który potem cierpliwie pokazywał mi, jak nie spaść z roweru na fortach Bema to już był czas mojego „ogólniaka”.
Nie byłem piłkarzem na tyle dobrym, żeby trenować w klubie (choć byłem na sprawdzianach), ale na tyle dobrym, żeby grać w reprezentacji Uniwersytetu Wrocławskiego (trzecie miejsce w mistrzostwach polskich uniwersytetów). Potem po latach, gdy po raz drugi zostałem posłem grałem w reprezentacji Sejmu RP, jeszcze zanim pojawił się tam Roman Kosecki i Cezary Kucharski, a więc „prawdziwi” futboliści. Byłem nawet, pewnie przypadkiem, najskuteczniejszym strzelcem tej drużyny. Utkwił mi w pamięci mecz z parlamentem węgierskim w Przemyślu – grałem na prawym „napadzie”, ale na moje nieszczęście naprzeciwko mnie występował, owszem, poseł, ale wcześniej przeszło 50-krotny reprezentant Węgier. Starcia z nim kończyły się dla mnie lotem w powietrzu. I co z tego, że sędzia odgwizdywał później faule…
Utkwił mi też  w pamięci mecz ze Słowacją, tuż przy granicy, ale po stronie naszych sąsiadów, gdzie przed meczem poczęstowano nas sutym obiadem, dokładając kolejne dania, oczywiście po to, żebyśmy potem na boisku „zdychali”. W drużynie słowackiego parlamentu grał ówczesny premier Mikuláš Dzurinda, kory nawet strzelił bramkę z karnego. Mi się udało zdobyć dwie, ale były to jedyne bramki dla Polski i w sumie przegraliśmy dwa do trzech. Strzeliłem wtedy gola z rzutu karnego, tak jak po drugiej stronie boiska premier z Bratysławy, który zresztą wyróżniał się żelazną kondycją, bo codziennie biegał kilka kilometrów, a nawet uczestniczył w maratonach. Najważniejsze jednak było to, co wydarzyło się przed wykonaniem owego rzutu karnego. Nie ustaliliśmy przed meczem, kto będzie strzelał w „jedenastkę”, no i do piłki ruszyłem ja i - tak, tak - Donald Tusk. Doszliśmy do niej  jednocześnie. Był rok 2000, a może 2001. Tusk był jednak chyba innym człowiekiem niż teraz. Popatrzyliśmy wtedy na siebie i ...  jednak ja wziąłem piłkę. Strzeliłem. Był gol, ale i tak przegraliśmy. To był czas, kiedy graliśmy na jednym boisku i w jednym zespole. Wieki temu...

 *tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (24.07.2019)
 
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe