[Tylko u nas] T. Płużański: W 1939 r. bronili polskiego Wybrzeża. W 1952 r. zamordowali ich komuniści

Bohaterskich obrońców polskiego Wybrzeża: komandorów Stanisława Mieszkowskiego, Zbigniewa Przybyszewskiego i Jerzego Staniewicza zamordowali w 1952 r. komuniści. Ich szczątki w bezimiennych dołach śmierci na „Łączce” odnalazła w 2014 r. ekipa IPN. Cztery lata później spoczął obok nich dowódca – Józef Unrug.
 [Tylko u nas] T. Płużański: W 1939 r. bronili polskiego Wybrzeża. W 1952 r. zamordowali ich komuniści
/ Stanisław Mieszkowski, Zbigniew Przybyszewski, Jerzy Staniewicz, Wikipedia Domena Publiczna
Józef Unrug – dowódca polskiej floty - miał korzenie niemieckie. Mimo to przynajmniej dwa razy, w kluczowych momentach, wybrał Polskę. Raz, gdy powstała II Rzeczpospolita, porzucił karierę w niemieckiej marynarce wojennej, by budować polską flotę - za własne pieniądze kupił w Hamburgu pierwszy polski okręt - ORP „Pomorzanin”.

„Zapomniał” niemieckiego

Drugi raz był konsekwencją wcześniejszego wyboru: aż do 2 października 1939 r., odcięty od reszty kraju, dowodził obroną polskiego Wybrzeża. Potem wielokrotnie odmawiał przejścia na wysokie stanowisko do Kriegsmarine, czy poprawy warunków obozowych, chcąc dzielić niewolę ze swoimi żołnierzami. Swojej niemieckiej rodzinie i kolegom, którzy próbowali namówić go do wstąpienia do armii III Rzeszy, mówił, że 1 września zapomniał, jak się mówi po niemiecku.

Obok komandorów

2 października 2018 r. wiceadmirał Józef Unrug, dowódca polskiej floty, wraz z małżonką zostali pochowani w Kwaterze Pamięci Cmentarza Marynarki Wojennej w Gdyni-Oksywiu. Po 45 latach od śmierci we Francji mógł spocząć obok swych żołnierzy. Dopiero wówczas bowiem wypełniła się ostatnia wola wiceadmirała, aby być pochowanym obok trzech komandorów: Stanisława Mieszkowskiego, Zbigniewa Przybyszewskiego i Jerzego Staniewicza. Wszyscy trzej po klęsce wrześniowej dostali się - tak jak ich dowódca - do niewoli niemieckiej. Jednak inaczej niż Unrug w 1945 r. powrócili do Polski i służby w Marynarce Wojennej.

Aż przyszedł 1950 r. Witold Mieszkowski wspomina: "20 października, jak zwykle rankiem, ojciec wyszedł z psem na spacer. Z tego spaceru po paru godzinach wrócił do domu samotnie zdyszany pies. Ojca już nigdy więcej miałem nie zobaczyć. Ani żywego, ani nawet martwego".

Aresztowany przez Informację Wojskową Stanisław Mieszkowski był torturowany w śledztwie, a 21 lipca 1952 r., razem z dwoma pozostałymi komandorami: Zbigniewem Przybyszewskim i Jerzym Staniewiczem, skazany na karę śmierci pod fikcyjnym zarzutem spisku w wojsku i szpiegostwa na rzecz imperialistów. Morderca Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Komuniści nie poinformowali rodzin, co stało się z komandorami. Różne sygnały pozwalały sądzić, że zostali zamordowani i zrzuceni do bezimiennych dołów na "Łączce".

Czekali 65 lat

Szczątki komandorów w bezimiennych dołach na „Łączce” odnalazła ekipa IPN prof. Krzysztofa Szwagrzyka. W grudniu 2017 r. w Kwaterze Pamięci Cmentarza Marynarki Wojennej w Gdyni-Oksywiu odbył się uroczysty, państwowy pogrzeb.

"Obrońcy polskiego Wybrzeża, zamordowani w zdradziecki sposób, 65 lat czekali na ten moment; dzisiaj wreszcie możemy ich pożegnać z honorami należnymi bohaterom Rzeczypospolitej" – mówił Andrzej Duda na pogrzebie komandorów Mieszkowskiego, Przybyszewskiego i Staniewicza. Prezydent RP podkreślił, że zginęli jako żołnierze niezłomni, którzy nigdy nie przestali realizować swojej służby dla Polski.

Niecały rok później, 2 października 2018 r. do swoich żołnierzy dołączył dowódca - Józef Unrug, wiceadmirał polskiej floty.

I „tylko” jeden warunek powrotu do ukochanej Ojczyzny wiceadmirała Unruga nie został spełniony: nie udało się napiętnować, a tym bardziej osądzić żyjących sprawców zbrodni na komandorach.

Pod Pałacem Cudów

W III RP Witold Mieszkowski bezskutecznie domagał się osądzenia żyjących morderców ojca. Np. oskarżyciela, słynnego kata Polaków - Stanisława Zarako-Zarakowskiego (zmarł w 1998 r. pochowany na Powązkach Wojskowych w Warszawie), czy sędziego Piotra Parzenieckiego (zmarł w 1997 r., pochowany na Cmentarzu Północnym w Warszawie).

Ale kata Mokotowa – tego, który strzelał w tył głowy – też udałoby się w III RP osądzić. Wiadomo, że żył w latach 90-tych XX wieku. Na Rakowieckiej czekał na skazańców w piwnicy, na końcu wąskiego ciemnego korytarza pod Pałacem Cudów, który swą nazwę zawdzięczał wyrafinowanym torturom dokonywanym na polskich bohaterach przez "oficerów" śledczych komunistycznej bezpieki.

Kat Mokotowa to Aleksander Drej. Wyrok na komandorze Staniewiczu wykonał 12 grudnia 1952 r., a na komandorach Mieszkowskim i Przybyszewskim - tym samym sowieckim strzałem w tył głowy - cztery dni później.

Zbrodnia doskonała?

Aleksander Drej swoją profesję ukrywał pod terminami "do dyspozycji szefa" i "oficer do zleceń". Ten starszy sierżant UB jak zwykle był pijany. Jego nałóg nie przeszkadzał mu wykłócać się o nagrodę za każdą egzekucję. W końcu doczekał się - zarządzeniem nr 19 MBP za ofiarną pracę w zwalczaniu "bandytów" - dostał premię w wysokości 30 tys. zł. (niemal dwuletnia średnia pensja).

Stanisławowi Mieszkowskiemu - tak jak pozostałym komandorom i innym polskim niepodległościowcom - strzelił w tył głowy metodą katyńską. Mieszkowski osunął się na schody. Jego zwłoki komunistyczni mordercy wywieźli następnie w nieznanym kierunku, aby zatrzeć wszystkie ślady. Był człowiek, nie ma człowieka.

To miała być zbrodnia doskonała. Szczęśliwie nie udało się.

Tadeusz Płużański

PS.

Siedem miesięcy przed egzekucją polskich komandorów, trzy kilometry dalej, zgodnie z decyzją mordercy Bieruta zaczął powstawać pałac Stalina. Dziś nazywany – dla niepoznaki - Pałacem Kultury i Nauki – powinien zostać rozebrany.

 

POLECANE
Od północy kontrole na granicach. Szef MSWiA zapowiada z ostatniej chwili
Od północy kontrole na granicach. Szef MSWiA zapowiada

Szef MSWiA Tomasz Siemoniak poinformował w niedzielę, że z meldunków otrzymanych m.in. od wojewodów i służb wynika, że jesteśmy w pełni gotowi do wprowadzenia od północy tymczasowych kontroli na granicach z Niemcami oraz Litwą.

Niemcy: odparliśmy atak polskiego drona z ostatniej chwili
Niemcy: "odparliśmy atak polskiego drona"

Niemiecka policja federalna przekazała, że powstrzymała drona nadlatującego z Polski. Policja rozważa postępowanie karne i administracyjne wobec operatora drona.

Płoną hale magazynowe w Kędzierzynie-Koźlu. Nowe informacje z ostatniej chwili
Płoną hale magazynowe w Kędzierzynie-Koźlu. Nowe informacje

W Kędzierzynie-Koźlu pali się hurtownia ze sprzętem elektrycznym. Na miejscu pracuje już ponad stu strażaków. Dwóch ratowników jest poszkodowanych. Ogłoszono alert RCB z apelem, by w promieniu kilometra od pożaru zamykać okna.

Prowokator wyprowadzony podczas konferencji Jarosława Kaczyńskiego na granicy z Niemcami z ostatniej chwili
Prowokator wyprowadzony podczas konferencji Jarosława Kaczyńskiego na granicy z Niemcami

Podczas konferencji szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego w Rosówku na granicy polsko-niemieckiej doszło do incydentu – policja wyprowadziła jednego z prowokatorów.

Prezes PZPN: Wiem, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski z ostatniej chwili
Prezes PZPN: Wiem, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski

Prezes PZPN Cezary Kulesza wybrał już selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski – informują media. Jak przekazało Radio Zet, trwa ustalanie warunków i wkrótce ma zostać wydany komunikat w sprawie następcy Michała Probierza. Dokładna data nie jest znana.

Komunikat dla mieszkańców Poznania z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Poznania

Od 7 lipca kolejne zwężenia i objazdy na S11 pod Poznaniem – sprawdź, gdzie zwolnić i jak ominąć remont.

Kłęby dymu nad miastem. Płonie hala w Kędzierzynie-Koźlu Wiadomości
Kłęby dymu nad miastem. Płonie hala w Kędzierzynie-Koźlu

W niedzielę, 6 lipca, w Kędzierzynie-Koźlu wybuchły dwa pożary. Strażacy najpierw gasili las, potem halę z rowerami i hulajnogami.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak poinformował Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, Europa Wschodnia, Południowa oraz zachodnie krańce będą pod wpływem wyżów, a pozostała część kontynentu - pod wpływem niżów znad Skandynawii oraz północnych Włoch z pofalowanym frontem atmosferycznym.

Tak miał wyglądać przepis, który miał zdejmować odpowiedzialność z przestępców w rządzie Tuska? z ostatniej chwili
Tak miał wyglądać przepis, który miał zdejmować odpowiedzialność z przestępców w rządzie Tuska?

Grupa „bodnarowców” ma już gotową ustawę bezkarnościową! Miałaby ona zapewnić bezkarność środowisku związanym z obecną władzą w związku z ich bezprawnymi działaniami po 15 października 2023 roku – przekazał dziennikarz Michał Karnowski na antenie Telewizji wPolsce24.

Tragedia nad jeziorem Długie. Nie żyje 12-letnia dziewczynka Wiadomości
Tragedia nad jeziorem Długie. Nie żyje 12-letnia dziewczynka

Do dramatycznego zdarzenia doszło w sobotni wieczór, 5 lipca, nad jeziorem Długie w Rzepinie. Służby otrzymały zgłoszenie o zaginięciu 12-letniej dziewczynki po godzinie 18. Na miejsce natychmiast skierowano duże siły ratownicze – w tym strażaków, ratowników medycznych i policję.

REKLAMA

[Tylko u nas] T. Płużański: W 1939 r. bronili polskiego Wybrzeża. W 1952 r. zamordowali ich komuniści

Bohaterskich obrońców polskiego Wybrzeża: komandorów Stanisława Mieszkowskiego, Zbigniewa Przybyszewskiego i Jerzego Staniewicza zamordowali w 1952 r. komuniści. Ich szczątki w bezimiennych dołach śmierci na „Łączce” odnalazła w 2014 r. ekipa IPN. Cztery lata później spoczął obok nich dowódca – Józef Unrug.
 [Tylko u nas] T. Płużański: W 1939 r. bronili polskiego Wybrzeża. W 1952 r. zamordowali ich komuniści
/ Stanisław Mieszkowski, Zbigniew Przybyszewski, Jerzy Staniewicz, Wikipedia Domena Publiczna
Józef Unrug – dowódca polskiej floty - miał korzenie niemieckie. Mimo to przynajmniej dwa razy, w kluczowych momentach, wybrał Polskę. Raz, gdy powstała II Rzeczpospolita, porzucił karierę w niemieckiej marynarce wojennej, by budować polską flotę - za własne pieniądze kupił w Hamburgu pierwszy polski okręt - ORP „Pomorzanin”.

„Zapomniał” niemieckiego

Drugi raz był konsekwencją wcześniejszego wyboru: aż do 2 października 1939 r., odcięty od reszty kraju, dowodził obroną polskiego Wybrzeża. Potem wielokrotnie odmawiał przejścia na wysokie stanowisko do Kriegsmarine, czy poprawy warunków obozowych, chcąc dzielić niewolę ze swoimi żołnierzami. Swojej niemieckiej rodzinie i kolegom, którzy próbowali namówić go do wstąpienia do armii III Rzeszy, mówił, że 1 września zapomniał, jak się mówi po niemiecku.

Obok komandorów

2 października 2018 r. wiceadmirał Józef Unrug, dowódca polskiej floty, wraz z małżonką zostali pochowani w Kwaterze Pamięci Cmentarza Marynarki Wojennej w Gdyni-Oksywiu. Po 45 latach od śmierci we Francji mógł spocząć obok swych żołnierzy. Dopiero wówczas bowiem wypełniła się ostatnia wola wiceadmirała, aby być pochowanym obok trzech komandorów: Stanisława Mieszkowskiego, Zbigniewa Przybyszewskiego i Jerzego Staniewicza. Wszyscy trzej po klęsce wrześniowej dostali się - tak jak ich dowódca - do niewoli niemieckiej. Jednak inaczej niż Unrug w 1945 r. powrócili do Polski i służby w Marynarce Wojennej.

Aż przyszedł 1950 r. Witold Mieszkowski wspomina: "20 października, jak zwykle rankiem, ojciec wyszedł z psem na spacer. Z tego spaceru po paru godzinach wrócił do domu samotnie zdyszany pies. Ojca już nigdy więcej miałem nie zobaczyć. Ani żywego, ani nawet martwego".

Aresztowany przez Informację Wojskową Stanisław Mieszkowski był torturowany w śledztwie, a 21 lipca 1952 r., razem z dwoma pozostałymi komandorami: Zbigniewem Przybyszewskim i Jerzym Staniewiczem, skazany na karę śmierci pod fikcyjnym zarzutem spisku w wojsku i szpiegostwa na rzecz imperialistów. Morderca Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Komuniści nie poinformowali rodzin, co stało się z komandorami. Różne sygnały pozwalały sądzić, że zostali zamordowani i zrzuceni do bezimiennych dołów na "Łączce".

Czekali 65 lat

Szczątki komandorów w bezimiennych dołach na „Łączce” odnalazła ekipa IPN prof. Krzysztofa Szwagrzyka. W grudniu 2017 r. w Kwaterze Pamięci Cmentarza Marynarki Wojennej w Gdyni-Oksywiu odbył się uroczysty, państwowy pogrzeb.

"Obrońcy polskiego Wybrzeża, zamordowani w zdradziecki sposób, 65 lat czekali na ten moment; dzisiaj wreszcie możemy ich pożegnać z honorami należnymi bohaterom Rzeczypospolitej" – mówił Andrzej Duda na pogrzebie komandorów Mieszkowskiego, Przybyszewskiego i Staniewicza. Prezydent RP podkreślił, że zginęli jako żołnierze niezłomni, którzy nigdy nie przestali realizować swojej służby dla Polski.

Niecały rok później, 2 października 2018 r. do swoich żołnierzy dołączył dowódca - Józef Unrug, wiceadmirał polskiej floty.

I „tylko” jeden warunek powrotu do ukochanej Ojczyzny wiceadmirała Unruga nie został spełniony: nie udało się napiętnować, a tym bardziej osądzić żyjących sprawców zbrodni na komandorach.

Pod Pałacem Cudów

W III RP Witold Mieszkowski bezskutecznie domagał się osądzenia żyjących morderców ojca. Np. oskarżyciela, słynnego kata Polaków - Stanisława Zarako-Zarakowskiego (zmarł w 1998 r. pochowany na Powązkach Wojskowych w Warszawie), czy sędziego Piotra Parzenieckiego (zmarł w 1997 r., pochowany na Cmentarzu Północnym w Warszawie).

Ale kata Mokotowa – tego, który strzelał w tył głowy – też udałoby się w III RP osądzić. Wiadomo, że żył w latach 90-tych XX wieku. Na Rakowieckiej czekał na skazańców w piwnicy, na końcu wąskiego ciemnego korytarza pod Pałacem Cudów, który swą nazwę zawdzięczał wyrafinowanym torturom dokonywanym na polskich bohaterach przez "oficerów" śledczych komunistycznej bezpieki.

Kat Mokotowa to Aleksander Drej. Wyrok na komandorze Staniewiczu wykonał 12 grudnia 1952 r., a na komandorach Mieszkowskim i Przybyszewskim - tym samym sowieckim strzałem w tył głowy - cztery dni później.

Zbrodnia doskonała?

Aleksander Drej swoją profesję ukrywał pod terminami "do dyspozycji szefa" i "oficer do zleceń". Ten starszy sierżant UB jak zwykle był pijany. Jego nałóg nie przeszkadzał mu wykłócać się o nagrodę za każdą egzekucję. W końcu doczekał się - zarządzeniem nr 19 MBP za ofiarną pracę w zwalczaniu "bandytów" - dostał premię w wysokości 30 tys. zł. (niemal dwuletnia średnia pensja).

Stanisławowi Mieszkowskiemu - tak jak pozostałym komandorom i innym polskim niepodległościowcom - strzelił w tył głowy metodą katyńską. Mieszkowski osunął się na schody. Jego zwłoki komunistyczni mordercy wywieźli następnie w nieznanym kierunku, aby zatrzeć wszystkie ślady. Był człowiek, nie ma człowieka.

To miała być zbrodnia doskonała. Szczęśliwie nie udało się.

Tadeusz Płużański

PS.

Siedem miesięcy przed egzekucją polskich komandorów, trzy kilometry dalej, zgodnie z decyzją mordercy Bieruta zaczął powstawać pałac Stalina. Dziś nazywany – dla niepoznaki - Pałacem Kultury i Nauki – powinien zostać rozebrany.


 

Polecane
Emerytury
Stażowe