K. Płażyński: Nic nie jest przesądzone. Jeśli nie pójdziemy do urn, dobre sondaże okażą się marzeniami

Kacper Płażyński: Niestety, możliwości opozycji w takim samorządzie jak samorząd gdański są mocno ograniczone. O ile w indywidualnych sprawach mieszkańców udaje się często coś wywalczyć, to gdy mówimy o pracy na poziomie systemowym nie ma na to szans. Każda z naszych inicjatyw podejmowanych w radzie jest torpedowana. Dla zasady, bo PiS. Jeśli zostanę posłem będę miał znacznie większe możliwości działania na rzecz miasta i regionu. I z całą pewnością będę codziennie wspierał moją drużynę w radzie miasta.
A kontrola nad instytucjami miejskimi?
Jest ona w dużej mierze fikcją. Wielokrotnie wybierałem się do różnych instytucji jako radny, a mimo to często mówiąc kolokwialnie „całowałem klamkę”.
Jakiś przykład?
Gdańska Infrastruktura Wodociągowo-Kanalizacyjna. Poszedłem tam zweryfikować pewne istotne fakty, chciałem spotkać się z osobą odpowiedzialną za zawieranie umów z podmiotami zewnętrznymi tej miejskiej instytucji. W odpowiedzi poproszono mnie bym złożył wniosek, który zostanie rozpatrzony w ciągu dwóch tygodni. To nie jest normalne traktowanie radnych, to ucinanie jakiejkolwiek możliwości kontroli, rozmowy, analizy tego co dzieje się w mieście. Jako poseł na Sejm niewątpliwie będę miał po pierwsze większe instrumenty, wynikające z ustawy o sprawowaniu funkcji posła i senatora, a dwa – jako osoba wywodząca się z obozu, który mam nadzieję dalej będzie Polskę prowadził, będę mógł dużo więcej zdziałać dla Pomorza i Gdańska.
Czym planujesz zająć się w Sejmie? Czy są jakieś sprawy ważne dla Gdańszczan, którymi chciałbyś się zająć?
Te sprawy pojawiają się w trakcie sprawowania każdego mandatu. Jedną z nich są spółdzielnie mieszkaniowe, niestety w dużej mierze obsadzone nomenklaturą komunistyczną. Kulawe prawo umożliwia im działanie poza wszelkim nadzorem i kontrolą członków spółdzielni. Z tą sprawą przychodzili do mnie mieszkańcy Gdańska, a ja jako radny nie mam na to właściwie żadnego realnego wpływu, bo jest to poza jurysdykcją samorządu. Wierzę, że uda mi się przygotować w Sejmie głęboką zmianę w prawie, a w zasadzie stworzyć nową ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych. Widzę taką potrzebę, bo mówimy o instytucjach które dysponują dziesiątkami miliardów złotych w skali całego kraju. Często dochodzi tam zaś do łamania prawa, mówiąc wprost - do przekrętów.
Ta sprawa jest niezwykle istotna, ale swoim zasięgiem obejmuje nie tylko Gdańsk i Pomorze, bo patologie w spółdzielniach występują w całej Polsce. A inne sprawy bardziej regionalne?
Mówiłem o nich sporo w kampanii samorządowej, podkreślając, jak ważna jest dobra współpraca pomiędzy samorządem, a rządem. Chodzi przede wszystkim o dwie inwestycje: rozbudowa, ponad dwukrotna, portu gdańskiego. W tej chwili powoli kończą się tam możliwości przyjmowania większego tonażu, port niedługo będzie niewydolny, a mamy możliwość ekspansji i rozwijania naszych rynków. Port przynosi już teraz 20 miliardów zysków każdego roku. Rozbudowa gwarantuje nam zaś w niedługiej perspektywie być może nawet pozycję lidera na Morzu Bałtyckim i jednego z liderów na basenie wspólnym Morza Bałtyckiego i Północnego.
Inna sprawa to przywrócenie żeglowności na dolnym odcinku Wisły. To projekt przewidziany na wiele lat, obecnie trwają nad nim prace koncepcyjne. Jest on związany ze stworzeniem 7-8 stopni wodnych, na każdym z nich będzie umiejscowiona elektrownia wodna. To projekty które mają znaczenie dla regionu, ale i dla całej Polski, bo wprowadziłyby nas na zupełnie inny stopień rozwoju jeśli chodzi o drogę transportu, szlaki handlowe. Reprezentuję w polityce pokolenie ludzi i tę formację polityczną, która stara się patrzeć nie na najbliższą kadencję, ale na 10-20 lat do przodu. A to jest inwestycja właśnie o takiej perspektywie czasowej.
Sondaże wskazują zdecydowane zwycięstwo PiS w tych wyborach, w niektórych prognozach poparcie dla obozu Zjednoczonej Prawicy sięga nawet 50%. Czy wszystko jest już przesądzone?
Nic nie jest przesądzone. Nogami też się głosuje, jeśli zostaniemy w domu, dzisiejsze bardzo dobre sondaże mogą okazać się marzeniami. Jeśli nie pójdziemy do urn, przegramy te wybory, a Polska zacznie się cofać. Nie będzie rozwoju, pieniędzy na programy społeczne, ekspansywnego podejścia do polityki międzynarodowej, handlowej. My skończyliśmy z doktryną pewnego wstydu na arenie międzynarodowej i braku wiary w swoje siły. Polacy zobaczyli, że drzemie w nich ogromny potencjał i trzeba to podtrzymywać. Pokazaliśmy przez ostatnie 4 lata, że realizujemy nasze obietnice, a przy tym zachowujemy bardzo dobrą kondycję finansów publicznych, bo mimo przeróżnych programów i inwestycji mamy najlepiej skrojony budżet z najmniejszym deficytem od 30 lat. Wszelkie czarne wizje totalnej opozycji się nie sprawdziły, a Polska jest jednym z liderów nie tylko europejskich, ale i światowych jeśli chodzi o rozwój gospodarczy.
„Kampania trwa, zabiegamy o głosy za Polską wolną, demokratyczną, praworządną” pisze Aleksandra Dulkiewicz na Twitterze, deklarując poparcie dla Stanisława Gawłowskiego, który jest jednym z oskarżonych w tzw. aferze melioracyjnej, m.in. o przestępstwa o charakterze korupcyjnym i pranie brudnych pieniędzy. Jak skomentujesz ten ruch?
Udzielić poparcia Gawłowskiemu, któremu poparcia odmówiła nawet Platforma Obywatelska… To polityk skompromitowany, na którym ciążą zarzuty prokuratorskie, który już miał czas przemyśleć swoje zachowanie podczas kilkumiesięcznego pobytu w areszcie śledczym, co przecież było decyzją polskiego sądu, a nie Prawa i Sprawiedliwości. Śledztwo trwa, jest zakrojone na bardzo szeroką skalę, zarzuty postawiono kilkudziesięciu osobom. Możemy mówić nie tylko o jednym panu Gawłowskim, ale o zorganizowanej grupie przestępczej, która stała za przekrętami w polskich melioracjach. Fotografowanie się z takim człowiekiem i udzielanie mu poparcia to karykatura demokracji, praworządności i wolności, o której mówi pani Dulkiewicz.
#REKLAMA_POZIOMA#