[Tylko u nas] Marek Budzisz: Dla kogo pracuje czas? Od tego zależy wynik rozmów Ukraina – Rosja

W dobie tabloidyzacji polityki, również w wymiarze międzynarodowym, szczyt tzw. formatu mińskiego nie dostarczył mediom odpowiedniej dozy emocji, aby móc na dłużej zająć miejsce w headlineach. Tym bardziej, a może właśnie z tego powodu, że nie było żadnych spektakularnych posunięć, kontrowersyjnych deklaracji, budzących zdziwienie opinii publicznej gestów. Wszystko przebiegło z grubsza w zgodzie z oczekiwaniami. Ukraiński prezydent Wołodymir Zełenski podkreślił i umocnił swój wizerunek bezpośredniego i prostolinijnego polityka, zarówno przyjeżdżając do pałacu prezydenckiego Renaultem (odmiennie niźli Putin, któremu ściągnięto z Moskwy samolotem transportowym limuzynę Aurus) jak i rozmawiając po konferencji prasowej późno w nocy z dziennikarzami na ulicy, a prezydent Putin ja zwykle się spóźnił, a jego sposób bycia trudno uznać za ujmujący.
 [Tylko u nas] Marek Budzisz: Dla kogo pracuje czas? Od tego zależy wynik rozmów Ukraina – Rosja
/ screen YouTube Euronews
Ale pozostawiając z boku te szczegóły i smaczki warto zwrócić uwagę na innego rodzaju nie rzucające się w oczy drobiazgi, które pomogą ocenić to co się stało w Paryżu.

Warto zwrócić uwagę na to, że tzw. Formułę Steinmeiera wpisano do uzgadnianego przez kilkanaście tygodni poprzedzających szczyt komunikatu końcowego. Towarzyszyła temu deklaracja o tym, że uczestnicy rozmów będą, dążąc do zaprowadzenia pokoju na wschodzie Ukrainy trzymać się tzw. porozumień mińskich. Rosjanie odczytują to literalnie – trzeba realizować wszystkie zapisy, w takiej kolejności jak zostały one uzgodnione w Mińsku. Putin na konferencji prasowej wręcz zagroził, że próba renegocjacji tych zapisów może doprowadzić „do utraty wszystkiego”. W przeddzień rozmów w Paryżu „przeciek” (wydaje się, że kontrolowany) na temat stanowiska negocjacyjnego Moskwy opublikował, powołując się na swe źródła informacji na Kremlu, dobrze poinformowany dziennik ekonomiczny Kommiersant. Dzisiaj inny rosyjski dziennik – Nowaja Gazieta, napisał, że tym źródłem informacji Kommiersanta był Wladislaw Surkov „nadzorujący” z ramienia Kremla tzw. republiki ludowe w Donbasie, ale nie tylko bo również inne nie uznawane przez świat twory państwowe takie jak Osetia Pd. czy Abchazja. Z ujawnionych na Ukrainie dokumentów wynika, że Surkov był tym rosyjskim politykiem, który bezpośrednio organizował rebelię na wschodzie Ukrainy. Warto odnotować, że uczestniczył on w oficjalnej delegacji Rosji na rozmowy w Paryżu, co trzeba uznać za znaczący gest czy raczej sygnał pod adresem Kijowa (podobnie jak udział byłego ambasadora Rosji na Białorusi Andrija Babicza w trakcie niedawnych rozmów w Soczi). Komiersant opisał na czym polegała będzie linia negocjacyjna Moskwy w Paryżu, co zresztą potwierdził przebieg rozmów. W skrócie rzecz ujmując na domaganiu się literalnego odczytania i realizacji porozumień z Mińska.

To stanowisko Rosji jest o tyle istotne, że porozumienia z Mińska przewidują następującą sekwencję wydarzeń – amnestia dla tzw. bojowników, specjalny status dla wschodu Ukrainy w ukraińskim ustawodawstwie na poziomie konstytucyjnym, przedterminowe wybory, przekazanie kontroli nad granicą rosyjsko – ukraińską. Kijów nie chce się na takie odczytanie zapisów sprzed lat dziś zgodzić, uważając, skądinąd słusznie, że pozostawanie obcych wojsk i zbrojnych formacji na terenach Donbasu stawia pod znakiem zapytania uczciwość wyborów a po drugie, jeżeli zwyciężą w nich ci, którzy dziś rządzą w Donbasie, to objęcie kontroli nad granicą będzie w gruncie rzeczy iluzoryczne, bo to ich formacjom Rosjanie przekażą granicę. Putin powiedział na konferencji prasowej słowa, które przytoczyłem wcześniej, ale trzeba też odnotować brak stanowiska Macrona w tej materii i deklaracje kanclerz Merkel, że „zapisy porozumienia z Mińska nie są wykute w kamieniu” co należałoby interpretować jako dopuszczenie możliwości dyskusji na ich temat. Inne kwestie, czy raczej szczegóły są równie istotne. Po pierwsze Moskwa uważa, że zgodnie z zapisami porozumień mińskich wybory powinny być „przedterminowe” a Kijów nie chce się z tym zgodzić i deklaruje, że w Donbasie mogą się one odbyć jesienią, czyli wtedy, kiedy będą miały miejsce wybory lokalne na całej Ukrainie. Ta różnica jest znamienna. Rosja chce podkreślić odrębny status Donbasu, Kijów wręcz przeciwnie. Podobnie z zapisami końcowego komunikatu. Znalazło się tam sformułowanie, że szczególny prawny status Donbasu zostanie implementowany do ukraińskiego ustawodawstwa. Moskwa interpretuje to jako deklaracje umocowania na poziomie konstytucyjnym i dokładnie używając takich sformułowań pisze dziś cała rosyjska prasa, Kijów nie chce nawet o tym słyszeć. Zełenski kilkakrotnie podkreślał, że federalizacji Ukrainy nie będzie i gotów jest co najwyżej przedłużyć obowiązująca do końca tego roku (na kolejny) rok ustawę o szczególnym statusie quasi autonomicznym wschodnich części Ukrainy. Kolejna kwestia. Putin wielokrotnie podkreślał, również i na konferencji prasowej po spotkaniu, że trzeba rozmawiać w ramach tzw. grupy kontaktowej z Mińska. Jest to o tyle istotne, że wchodzą w jej skład przedstawiciele separatystów, a niedwuznacznym zamysłem Moskwy jest przedstawianie tego co się dzieje w Donbasie jako wewnętrznego problemu Ukrainy, a Rosji jako państwa, które w gruncie rzeczy opowiada się za pokojowymi rozwiązaniami i wypełniającego misję dobrych usług wobec dyskryminowanej mniejszości rosyjskojęzycznej na Ukrainie. Zełenski na konferencji prasowej postanowił „wykonać ruch do przodu”, mówiąc, że reprezentacja Donbasu winna obejmować również przedstawicieli tych, którzy po wybuchu konfliktu wyjechali na Ukrainę. Innymi słowy, na wezwania Putina odpowiedział – tak rozmawiajmy z reprezentacją Donbasu, ale reprezentacja winna być inna niźli obecnie.

Zełenski wyraził też niezadowolenie, że uzgodniono wycofanie wojsk tylko z kolejnych trzech punktów na linii frontu, mówiąc, że w tym tempie przyjdzie rozmawiającym stronom wdrażać pokój jeszcze jakieś 5-6 lat, co w jego opinii jest procesem zbyt powolnym. Tę wypowiedź trzeba odebrać jako próbę odebrania Rosji image’u „gołąbka pokoju”. Podobnie jak inna wypowiedź ukraińskiego prezydenta, który był niezadowolony z faktu, że nie starczyło czasu aby rozmawiać o Krymie, co znów trzeba odebrać, jako deklarację, że Ukraina, wbrew pojawiającym się coraz liczniej w europejskich i amerykańskich mediach wezwaniom, nie będzie rozmawiała w trybie Donbas za Krym.

Obecny w trakcie rozmów ukraiński minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow (wchodzący w skład ukraińskiego rządu również za czasów Poroszenki) powiedział po ich zakończeniu mediom, że „Zełenski nie zdradził”, co zresztą potwierdzili zwolennicy opozycji biwakujący w miasteczku namiotowym jakie pojawiło się kilka dni temu przed budynkiem administracji ukraińskiego prezydenta. Nawet w kwestiach tranzytu gazu, o czym też rozmawiano w Paryżu, Ukraina nie dała się skusić rosyjskim obietnicom, powtórzonym przez Putina, że porozumienie oznaczać może obniżenie ceny dostarczanego gazu o 25 %. Jedyną zmianą stanowiska Kijowa jest to, że dopuszcza wypłatę zasądzonych na swoją rzecz odszkodowań (3 mld dolarów) w postaci dostaw rosyjskiego gazu a nie w żywej gotówce.

Stanowisko Ukrainy było znane już kilka dni temu, po referacie Andrija Jermaka, doradcy Zełenskiego i głównego architekta polityki zagranicznej Ukrainy, w brytyjskim Chatham House. Powiedział on, że Ukraina nie ustąpi ze swych kluczowych pozycji – najpierw kontrola granicy, wspólne patrole (ukraińsko – OBWE – miejscowe siły) sił porządkowych, ustawodawstwo ukraińskie i wybory w których będą mogli uczestniczyć przedstawiciele wszystkich sił politycznych aktywnych na Ukrainie. O rezygnacji z Krymu też nie ma mowy. Jermak przedstawił również ukraiński Plan B, który określił mianem „rozwiązania izraelskiego”. Oznacza on budowę muru odgraniczającego Donbas od Ukrainy i zajęcie się własnymi sprawami. Kijów wystąpiłby też o międzynarodowe (chodzi o państwa Zachodu) gwarancje bezpieczeństwa. Niezależnie od tego czy ten scenariusz jest realistyczny trzeba go odczytywać w ten sposób, że Kijów poważnie liczy się z perspektywa zamrożenia konfliktu. Po paryskich rozmowach i po zarysowaniu się stanowisk stron w głównych kwestiach trzeba stwierdzić, że jest to perspektywa znacznie bardziej realna niźli sukces procesu pokojowego, niezależnie od tego ile rund rozmów będzie jeszcze miała miejsce. Z pewnością partia, którą teraz będziemy mogli obserwować trwać będzie jeszcze długo. Będzie się liczył czas i to czy i jak szybko słabła będzie pozycja i popularność Zełenskiego na Ukrainie oraz jak wielka pomoc międzynarodową uda się Kijowowi zmobilizować. Pozycja reżimu Putina, który na pierwszy rzut oka wydaje się o niebo mocniejszy niźli władze w Kijowie tez nie musi okazać się ze spiżu, zwłaszcza o ile uda się utrzymać sankcje Unii Europejskiej o zniesienie których najwyraźniej Kreml gra na drugim planie rozmów z Ukrainą.

Pozycja Ukrainy z pewnością ostatnio się wzmocniła. Chodzi nie tylko o stanowisko kanclerz Merkel, ale również o fakty, które miały miejsce w ostatnich dniach, a które wiele mówią o stanowisku Waszyngtonu. Po pierwsze Kijów zawarł porozumienie z Bankiem Światowym o wartości 5,5 mld dolarów (kredyt dla Ukrainy), po drugie amerykańska ambasada w Kijowie wsparła w sposób nie budzący wątpliwości twarde stanowisko negocjacyjne Ukrainy na rozmowy w Paryżu i po trzecie wreszcie, szef Pentagonu Mark Esper poinformował, że przyszłoroczny budżet jego resortu zawiera perspektywę pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości 300 mln dolarów. I to już wystarczyło aby stanowisko Kijowa się usztywniło i perspektywa „łatwego sukcesu” zniknęła z horyzontu Kremla. Zobaczymy na czyją rzecz pracował będzie czas.

Marek Budzisz
 

 

POLECANE
Policja zakończyła obławę. Tadeusz Duda nie żyje z ostatniej chwili
Policja zakończyła obławę. Tadeusz Duda nie żyje

Policja potwierdziła odnalezienie ciała 57-letniego Tadeusza Dudy, który od piątku był poszukiwany w związku ze strzelaniną w Starej Wsi koło Limanowej. Mężczyzna zastrzelił swoją córkę i zięcia, po czym uciekł.

Tak UE z Niemcami na czele finansuje armię Putina tylko u nas
Tak UE z Niemcami na czele finansuje armię Putina

UE przedłużyła o kolejne sześć miesięcy obowiązywanie 17 pakietów sankcyjnych nałożonych do tej pory na Rosję w związku z jej agresją przeciwko Ukrainie. Za głosowały nawet Węgry i Słowacja, które blokują przyjęcie 18. pakietu. Ale to nie tylko Fico i Orban starają się, by Rosja zbyt boleśnie nie odczuła sankcji europejskich.

Szokujące informacje nt. trybu odbierania przez polskich funkcjonariuszy imigrantów z Niemiec Wiadomości
Szokujące informacje nt. trybu odbierania przez polskich funkcjonariuszy imigrantów z Niemiec

Polscy żandarmi wojskowi pomagają Straży Granicznej odbierać od niemieckich służb nielegalnych migrantów. Przekazane dane tożsamości mają często opierać się wyłącznie na słowach zatrzymanych – alarmuje informator cytowany przez Dariusza Mateckiego.

Pierwsza rozmowa Macrona i Putina od 2022 roku. Nie zabrakło oskarżeń polityka
Pierwsza rozmowa Macrona i Putina od 2022 roku. Nie zabrakło oskarżeń

Prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiał telefonicznie z przywódcą Rosji Władimirem Putinem o irańskim programie nuklearnym i Ukrainie - poinformował we wtorek Pałac Elizejski. Kreml podał, że była to pierwsza rozmowa polityków od 2022 roku. W lutym 2022 roku Rosja rozpoczęła agresję na Ukrainę.

Roman Giertych wściekły po orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. wyborów prezydenckich z ostatniej chwili
Roman Giertych wściekły po orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. wyborów prezydenckich

Roman Giertych nie uznaje wyroku Sądu Najwyższego. Co więcej poseł KO w swoim wpisie w mediach społecznościowych obraził sędziów SN.

To pierwszy taki przypadek w historii teleskopu Webba. NASA wydała komunikat Wiadomości
To pierwszy taki przypadek w historii teleskopu Webba. NASA wydała komunikat

NASA ogłosiła wyjątkową informację. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) wykonał pierwsze w historii bezpośrednie zdjęcie egzoplanety. Chodzi o planetę znajdującą się poza naszym Układem Słonecznym. To ogromny krok naprzód w badaniach nad odległymi światami krążącymi wokół innych gwiazd.

Pewna wygrana Świątek na otwarcie Wimbledonu Wiadomości
Pewna wygrana Świątek na otwarcie Wimbledonu

Iga Świątek awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego Wimbledonu. Rozstawiona z numerem ósmym polska tenisistka wygrała we wtorek w Londynie z Rosjanką Poliną Kudiermietową 7:5, 6:1.

Nowa opłata turystyczna w Grecji. Tu trzeba będzie zapłacić więcej Wiadomości
Nowa opłata turystyczna w Grecji. Tu trzeba będzie zapłacić więcej

Od początku lipca Grecja wprowadza sezonową opłatę, która ma ograniczyć nadmierny napływ turystów na najpopularniejsze wyspy archipelagu Cyklady. Dodatkowe koszty poniosą pasażerowie rejsów wycieczkowych zmierzających m.in. na Mykonos i Santorini - poinformowało greckie ministerstwo finansów.

Nowy Sondaż: Polacy ocenili wybory prezydenckie. Jaśniej się nie da z ostatniej chwili
Nowy Sondaż: Polacy ocenili wybory prezydenckie. Jaśniej się nie da

Blisko 90 proc. ankietowanych nie zauważyło żadnych nieprawidłowości w przeprowadzaniu ostatnich wyborów prezydenckich - wynika z sondażu CBOS. Przekonanie, że wystąpiły jakieś nieprawidłowości wyraziło 5 proc. badanych. Również 5 proc, nie potrafiło zająć stanowiska w tej kwestii.

Groźny wypadek pod Mrągowem. Wśród rannych dzieci Wiadomości
Groźny wypadek pod Mrągowem. Wśród rannych dzieci

Do groźnego wypadku doszło we wtorek rano, około godziny 9:15, na drodze krajowej nr 16 w miejscowości Probark w gminie Mrągowo (woj. warmińsko-mazurskie). W zderzeniu dwóch samochodów ucierpiało siedem osób, w tym troje dzieci.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marek Budzisz: Dla kogo pracuje czas? Od tego zależy wynik rozmów Ukraina – Rosja

W dobie tabloidyzacji polityki, również w wymiarze międzynarodowym, szczyt tzw. formatu mińskiego nie dostarczył mediom odpowiedniej dozy emocji, aby móc na dłużej zająć miejsce w headlineach. Tym bardziej, a może właśnie z tego powodu, że nie było żadnych spektakularnych posunięć, kontrowersyjnych deklaracji, budzących zdziwienie opinii publicznej gestów. Wszystko przebiegło z grubsza w zgodzie z oczekiwaniami. Ukraiński prezydent Wołodymir Zełenski podkreślił i umocnił swój wizerunek bezpośredniego i prostolinijnego polityka, zarówno przyjeżdżając do pałacu prezydenckiego Renaultem (odmiennie niźli Putin, któremu ściągnięto z Moskwy samolotem transportowym limuzynę Aurus) jak i rozmawiając po konferencji prasowej późno w nocy z dziennikarzami na ulicy, a prezydent Putin ja zwykle się spóźnił, a jego sposób bycia trudno uznać za ujmujący.
 [Tylko u nas] Marek Budzisz: Dla kogo pracuje czas? Od tego zależy wynik rozmów Ukraina – Rosja
/ screen YouTube Euronews
Ale pozostawiając z boku te szczegóły i smaczki warto zwrócić uwagę na innego rodzaju nie rzucające się w oczy drobiazgi, które pomogą ocenić to co się stało w Paryżu.

Warto zwrócić uwagę na to, że tzw. Formułę Steinmeiera wpisano do uzgadnianego przez kilkanaście tygodni poprzedzających szczyt komunikatu końcowego. Towarzyszyła temu deklaracja o tym, że uczestnicy rozmów będą, dążąc do zaprowadzenia pokoju na wschodzie Ukrainy trzymać się tzw. porozumień mińskich. Rosjanie odczytują to literalnie – trzeba realizować wszystkie zapisy, w takiej kolejności jak zostały one uzgodnione w Mińsku. Putin na konferencji prasowej wręcz zagroził, że próba renegocjacji tych zapisów może doprowadzić „do utraty wszystkiego”. W przeddzień rozmów w Paryżu „przeciek” (wydaje się, że kontrolowany) na temat stanowiska negocjacyjnego Moskwy opublikował, powołując się na swe źródła informacji na Kremlu, dobrze poinformowany dziennik ekonomiczny Kommiersant. Dzisiaj inny rosyjski dziennik – Nowaja Gazieta, napisał, że tym źródłem informacji Kommiersanta był Wladislaw Surkov „nadzorujący” z ramienia Kremla tzw. republiki ludowe w Donbasie, ale nie tylko bo również inne nie uznawane przez świat twory państwowe takie jak Osetia Pd. czy Abchazja. Z ujawnionych na Ukrainie dokumentów wynika, że Surkov był tym rosyjskim politykiem, który bezpośrednio organizował rebelię na wschodzie Ukrainy. Warto odnotować, że uczestniczył on w oficjalnej delegacji Rosji na rozmowy w Paryżu, co trzeba uznać za znaczący gest czy raczej sygnał pod adresem Kijowa (podobnie jak udział byłego ambasadora Rosji na Białorusi Andrija Babicza w trakcie niedawnych rozmów w Soczi). Komiersant opisał na czym polegała będzie linia negocjacyjna Moskwy w Paryżu, co zresztą potwierdził przebieg rozmów. W skrócie rzecz ujmując na domaganiu się literalnego odczytania i realizacji porozumień z Mińska.

To stanowisko Rosji jest o tyle istotne, że porozumienia z Mińska przewidują następującą sekwencję wydarzeń – amnestia dla tzw. bojowników, specjalny status dla wschodu Ukrainy w ukraińskim ustawodawstwie na poziomie konstytucyjnym, przedterminowe wybory, przekazanie kontroli nad granicą rosyjsko – ukraińską. Kijów nie chce się na takie odczytanie zapisów sprzed lat dziś zgodzić, uważając, skądinąd słusznie, że pozostawanie obcych wojsk i zbrojnych formacji na terenach Donbasu stawia pod znakiem zapytania uczciwość wyborów a po drugie, jeżeli zwyciężą w nich ci, którzy dziś rządzą w Donbasie, to objęcie kontroli nad granicą będzie w gruncie rzeczy iluzoryczne, bo to ich formacjom Rosjanie przekażą granicę. Putin powiedział na konferencji prasowej słowa, które przytoczyłem wcześniej, ale trzeba też odnotować brak stanowiska Macrona w tej materii i deklaracje kanclerz Merkel, że „zapisy porozumienia z Mińska nie są wykute w kamieniu” co należałoby interpretować jako dopuszczenie możliwości dyskusji na ich temat. Inne kwestie, czy raczej szczegóły są równie istotne. Po pierwsze Moskwa uważa, że zgodnie z zapisami porozumień mińskich wybory powinny być „przedterminowe” a Kijów nie chce się z tym zgodzić i deklaruje, że w Donbasie mogą się one odbyć jesienią, czyli wtedy, kiedy będą miały miejsce wybory lokalne na całej Ukrainie. Ta różnica jest znamienna. Rosja chce podkreślić odrębny status Donbasu, Kijów wręcz przeciwnie. Podobnie z zapisami końcowego komunikatu. Znalazło się tam sformułowanie, że szczególny prawny status Donbasu zostanie implementowany do ukraińskiego ustawodawstwa. Moskwa interpretuje to jako deklaracje umocowania na poziomie konstytucyjnym i dokładnie używając takich sformułowań pisze dziś cała rosyjska prasa, Kijów nie chce nawet o tym słyszeć. Zełenski kilkakrotnie podkreślał, że federalizacji Ukrainy nie będzie i gotów jest co najwyżej przedłużyć obowiązująca do końca tego roku (na kolejny) rok ustawę o szczególnym statusie quasi autonomicznym wschodnich części Ukrainy. Kolejna kwestia. Putin wielokrotnie podkreślał, również i na konferencji prasowej po spotkaniu, że trzeba rozmawiać w ramach tzw. grupy kontaktowej z Mińska. Jest to o tyle istotne, że wchodzą w jej skład przedstawiciele separatystów, a niedwuznacznym zamysłem Moskwy jest przedstawianie tego co się dzieje w Donbasie jako wewnętrznego problemu Ukrainy, a Rosji jako państwa, które w gruncie rzeczy opowiada się za pokojowymi rozwiązaniami i wypełniającego misję dobrych usług wobec dyskryminowanej mniejszości rosyjskojęzycznej na Ukrainie. Zełenski na konferencji prasowej postanowił „wykonać ruch do przodu”, mówiąc, że reprezentacja Donbasu winna obejmować również przedstawicieli tych, którzy po wybuchu konfliktu wyjechali na Ukrainę. Innymi słowy, na wezwania Putina odpowiedział – tak rozmawiajmy z reprezentacją Donbasu, ale reprezentacja winna być inna niźli obecnie.

Zełenski wyraził też niezadowolenie, że uzgodniono wycofanie wojsk tylko z kolejnych trzech punktów na linii frontu, mówiąc, że w tym tempie przyjdzie rozmawiającym stronom wdrażać pokój jeszcze jakieś 5-6 lat, co w jego opinii jest procesem zbyt powolnym. Tę wypowiedź trzeba odebrać jako próbę odebrania Rosji image’u „gołąbka pokoju”. Podobnie jak inna wypowiedź ukraińskiego prezydenta, który był niezadowolony z faktu, że nie starczyło czasu aby rozmawiać o Krymie, co znów trzeba odebrać, jako deklarację, że Ukraina, wbrew pojawiającym się coraz liczniej w europejskich i amerykańskich mediach wezwaniom, nie będzie rozmawiała w trybie Donbas za Krym.

Obecny w trakcie rozmów ukraiński minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow (wchodzący w skład ukraińskiego rządu również za czasów Poroszenki) powiedział po ich zakończeniu mediom, że „Zełenski nie zdradził”, co zresztą potwierdzili zwolennicy opozycji biwakujący w miasteczku namiotowym jakie pojawiło się kilka dni temu przed budynkiem administracji ukraińskiego prezydenta. Nawet w kwestiach tranzytu gazu, o czym też rozmawiano w Paryżu, Ukraina nie dała się skusić rosyjskim obietnicom, powtórzonym przez Putina, że porozumienie oznaczać może obniżenie ceny dostarczanego gazu o 25 %. Jedyną zmianą stanowiska Kijowa jest to, że dopuszcza wypłatę zasądzonych na swoją rzecz odszkodowań (3 mld dolarów) w postaci dostaw rosyjskiego gazu a nie w żywej gotówce.

Stanowisko Ukrainy było znane już kilka dni temu, po referacie Andrija Jermaka, doradcy Zełenskiego i głównego architekta polityki zagranicznej Ukrainy, w brytyjskim Chatham House. Powiedział on, że Ukraina nie ustąpi ze swych kluczowych pozycji – najpierw kontrola granicy, wspólne patrole (ukraińsko – OBWE – miejscowe siły) sił porządkowych, ustawodawstwo ukraińskie i wybory w których będą mogli uczestniczyć przedstawiciele wszystkich sił politycznych aktywnych na Ukrainie. O rezygnacji z Krymu też nie ma mowy. Jermak przedstawił również ukraiński Plan B, który określił mianem „rozwiązania izraelskiego”. Oznacza on budowę muru odgraniczającego Donbas od Ukrainy i zajęcie się własnymi sprawami. Kijów wystąpiłby też o międzynarodowe (chodzi o państwa Zachodu) gwarancje bezpieczeństwa. Niezależnie od tego czy ten scenariusz jest realistyczny trzeba go odczytywać w ten sposób, że Kijów poważnie liczy się z perspektywa zamrożenia konfliktu. Po paryskich rozmowach i po zarysowaniu się stanowisk stron w głównych kwestiach trzeba stwierdzić, że jest to perspektywa znacznie bardziej realna niźli sukces procesu pokojowego, niezależnie od tego ile rund rozmów będzie jeszcze miała miejsce. Z pewnością partia, którą teraz będziemy mogli obserwować trwać będzie jeszcze długo. Będzie się liczył czas i to czy i jak szybko słabła będzie pozycja i popularność Zełenskiego na Ukrainie oraz jak wielka pomoc międzynarodową uda się Kijowowi zmobilizować. Pozycja reżimu Putina, który na pierwszy rzut oka wydaje się o niebo mocniejszy niźli władze w Kijowie tez nie musi okazać się ze spiżu, zwłaszcza o ile uda się utrzymać sankcje Unii Europejskiej o zniesienie których najwyraźniej Kreml gra na drugim planie rozmów z Ukrainą.

Pozycja Ukrainy z pewnością ostatnio się wzmocniła. Chodzi nie tylko o stanowisko kanclerz Merkel, ale również o fakty, które miały miejsce w ostatnich dniach, a które wiele mówią o stanowisku Waszyngtonu. Po pierwsze Kijów zawarł porozumienie z Bankiem Światowym o wartości 5,5 mld dolarów (kredyt dla Ukrainy), po drugie amerykańska ambasada w Kijowie wsparła w sposób nie budzący wątpliwości twarde stanowisko negocjacyjne Ukrainy na rozmowy w Paryżu i po trzecie wreszcie, szef Pentagonu Mark Esper poinformował, że przyszłoroczny budżet jego resortu zawiera perspektywę pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości 300 mln dolarów. I to już wystarczyło aby stanowisko Kijowa się usztywniło i perspektywa „łatwego sukcesu” zniknęła z horyzontu Kremla. Zobaczymy na czyją rzecz pracował będzie czas.

Marek Budzisz
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe