Polityka klimatyczna to próba ograniczenia konkurencyjności Polski!!!
- Witam Pana, witam Państwa.
Czy coś wiadomo, czy są w tej chwili jakieś wiadomości ze szczytu Unii? Czy polskie propozycje mają szanse na to, żeby spotkać się z jakimś poparciem?
- Spotkaliśmy się dzisiaj z panem premierem Morawieckim, było to około godziny trzynastej. Pan Premier na szczyt Rady Europejskiej wchodził dosłownie jakieś 2,5 godziny temu, natomiast ten szczyt potrwa, potrwa do rana. Tutaj jest taki swoisty dwugłos w Unii Europejskiej. Mianowicie Komisja Europejska wczoraj w Parlamencie Europejskim przedstawiła taką litanię odnośnie „Zielonego Ladu”. Widać, że przygotowaną bardzo pośpiesznie, bo w lipcu pani przewodnicząca Komisji Europejskiej von der Leyen zapowiadała, że po stu dniach funkcjonowania Komisji Europejskiej przedstawi założenia nowej polityki klimatycznej – ale jak się Komisja Europejska dowiedziała, że szczyt Rady będzie poświęcony temu samemu tematowi, to przyspieszyła i zamiast po stu dniach swojego urzędowania, to już po dziesięciu dniach urzędowania przedstawiła te założenia. Pokazuje to też pewien brak powagi. To jest naprawdę sprawa bardzo istotna, ponieważ konsekwencje przyjęcia takich czy innych założeń w obszarze transformacji energetycznej oznaczają miliardy euro, które obciążą poszczególne kraje. Jako polski polityk muszę dbać o polskie interesy i chcę i muszę powiedzieć, że wizja, gdy najbogatsze kraje członkowskie Unii Europejskiej, które miały czas lat kilkudziesięciu na dostosowanie się do coraz bardziej wyśrubowanych standardów ekologicznych chcą przerzucić piłeczkę kosztów na kraje mniej zamożne, a Polska jest jednym z siedmiu najmniej zamożnych państw, gdy chodzi o PKB na głowę mieszkańca-owszem rośniemy, już prześcignęliśmy Grecję, już jesteśmy blisko Portugalii, gdy chodzi o PKB na głowę mieszkańca, ale jednak jesteśmy wciąż w tej siódemce krajów najmniej zamożnych - tutaj ten wąż w kieszeni, gdy chodzi o Fundusz Sprawiedliwości Energetycznej, który jak słyszymy w kuluarach jest w kieszeni poszczególnych największych państw płatników netto, jest to bardzo zła wiadomość dla Polski i dla krajów naszego regionu , bo na ich barki usiłuje się te koszty przerzucić.
Proszę Pana, ale nawet gdyby udało się wynegocjować tutaj jakieś duże kwoty, które by rekompensowały te straty związane z przyspieszoną transformacją energetyczną, tak czy inaczej, charakter w ogóle tego wszystkiego, co wczoraj zarysowała, jak Pan mówi, w swoim pospiesznie skrojonym projekcie Komisja Europejska właściwie powoduje, że powstaje taki superrząd europejski, który będzie wnikał w politykę przedsiębiorstw prywatnych i nieprywatnych, rozliczał, jak rozumiem rządy z wykorzystania tych środków na transformację energetyczną, no , innymi słowy będziemy mieć superpaństwo.
- Na pewno wszelkie próby pozatraktatowego obejścia tego obecnego systemu Unii Europejskiej zasługują na potępienie. Bo jak nie kijem go, to pałką. W moim przekonaniu tego typu próby nieformalnego wpływania na państwa członkowskie, na rządy państw członkowskich są rzeczą absolutnie nie do przyjęcia. Zaniepokoiło mnie w wystąpieniu pani przewodniczącej von der Leyen w Strasburgu mówienie o unii bankowej, to też jest rzecz kontrowersyjna, to kolejny etap do nadmiernej w moim przekonaniu, w naszym przekonaniu, federalizacji i uczynienia w przyszłości jednego superpaństwa z Unii Europejskiej. Tutaj temu trzeba się przeciwstawiać – a oczywiście sprawa polityki klimatycznej jest pretekstem, żeby też to uczynić. Ale generalnie w wymiarze gospodarczym to ja się zgadzam z tymi ekspertami, także polskimi, także tymi, którzy z rządem nie mają nic wspólnego, wręcz przeciwnie, którzy mówią, że właśnie polityka klimatyczna, neutralność klimatyczna to jest taka próba ograniczenia konkurencyjności polskiej gospodarki przez te państwa, które mają poczucie, że Polska staje się coraz bardziej konkurencyjnym krajem w wymiarze gospodarczym. W wielu branżach już, a generalnie dla całej gospodarki – już najbliższym czasie.
Niezależnie od tego jak ocenimy te propozycje, one są pewnym faktem politycznym. Jak wygląda w tej chwili kwestia sojuszy? Kto jest tutaj po stronie Polski, żeby nadać temu jakiś bardziej rozsądny charakter?
- Okaże się to także dzisiejszego wieczoru i nocy. Natomiast interesy są jednoznaczne. Państwa naszego regionu powinny grać w jednej drużynie. Oczywiście mówię wprost, nie jestem dyplomatą : skala odporności na naciski jest różna w różnych państwach Europy Środkowo-Wschodniej. Mam wrażenie, że ona w Polsce i na Węgrzech jest znacznie silniejsza – poczucie oporu wobec tej presji- niż na przykład na Słowacji. Nie przypadkiem to Polska, Węgry i Czechy zmieniły zapisy szczytu Rady Europejskiej w lipcu w kierunku korzystnym, gdy chodzi o transformację energetyczną i politykę klimatyczną. Zobaczymy. Na pewno jest to sytuacja, która wymaga dużej gry dyplomatycznej i spowodowania, żebyśmy nie zostali sami – my musimy walczyć o swoje interesy, a jednocześnie starać się zawierać sojusze, być może także z niektórymi krajami członkowskimi z tzw. „starej Unii”, „Piętnastki”.
To jeszcze na ostatnią minutę przenieśmy się na obrzeża Unii, już poza Unię. Wybory, przedterminowe wybory do Izby Gmin w Londynie. Sondaże są różne i nieoczywiste. Jak Pan sądzi – czym te wybory się zakończą dla Wielkiej Brytanii?
- Scenariusz bardzo prawdopodobny to zwycięstwo Torysów – czyli obecnie rządzącej Partii Konserwatywnej i premiera Jej Królewskiej Mości Borisa Johnsona. Natomiast tutaj mogą zadecydować dosłownie setki, tysiące głosów. To są, jak wiadomo, wybory w okręgach jednomandatowych. Jeżeli tam zwycięży taka promowana w ostatnich tygodniach w Internecie metoda „głosujcie na najsilniejszego, byle nie na konserwatystę” – to może się okazać, że zabraknie większości Partii Konserwatywnej w Izbie Gmin. Zobaczymy. Jeżeli ona wygra, to będzie to silny głos za Brexitem i wtedy można się spodziewać, że ten nowy-stary rząd Jej Królewskiej Mości nowego - starego premiera Johnsona stanie na głowie , żeby Brexit był w ostatnim dniu stycznia przyszłego roku.
A gdyby nie wygrała Partia Konserwatywna, gdyby w Wielkiej Brytanii wskutek tych wyborów powstał chaos rządowy – to też jest przecież możliwe, gdyby nie było zdecydowanej większości, co wtedy będzie?
To będzie sygnał, aby opóźnić Brexit i będzie to też pretekst, żeby ten Brexit opóźnić. Zarówno dla zwolenników „remain” – czyli zagłosowania za pozostaniem Londynu w Unii, a także będzie to pretekst być może dla Unii Europejskiej, żeby te negocjacje jeszcze przeciągnąć. UE doskonale wie, że spada jej znaczenie w świecie, jeżeli będzie Brexit.
- To jest prawda. Bardzo serdecznie dziękuję. Ryszard Czarnecki dla Polskiego Radia 24, Antoni Opaliński, dziękuję bardzo.