Patryk Jaki: Walka toczy się o to czy mamy jeszcze demokrację, czy już sędziokrację

Patologie wymiaru sprawiedliwości rosły, polska publicystyka lat 90 i późniejszych była pełna absurdalnych wyroków, dziwnych zatrzymań (aresztowanie Modrzejewskiego, przetrzymywanie kibica Legii), czy niszczenia niewygodnych przedsiębiorców (patrz Kluska). A najlepszym dowodem na skalę patologii było to, że przez 30 lat naszego „nowego ustroju” nie udało się skazać żadnego z komunistycznych zbrodniarzy. Pomimo, że te sprawy trafiały do różnych sądów w całym kraju, różnych instancji. Ktoś powie - przypadek? Aby tego było mało, zapisy Konstytucji 1997 r. umocniły korporacyjny układ wymiaru sprawiedliwości, uniezależniając go od ew. „złych decyzji” ludzi w wyborach. Układ powstały w 1989 r. domknął się. Już nie tylko stara komunistyczna elita przetrwała, ale również to ona mogła teraz decydować kto zostanie prawnikiem a kto nie. Konsekwentnie wprowadzała do zawodu nowych ludzi wg swoich wzorców. Kiedy dziś komuś w UE mówię, że dopiero rząd PiS w 2007 roku otworzył dostęp do zawodów prawniczych, bo wcześniej nie każdy mógł w naszym kraju nim zostać to nikt mi nie wierzy
- czytamy we wpisie Patryka Jakiego.
Stary układ tak opanował tą najsilniejszą z trzech polskich władz, że wybory Polaków przestały mieć na nią wpływ. Sędziowie z największym stażem pisali teraz książki i nauczali na uczelniach nowe kadry. Brylowali w mediach, otrzymywali nagrody. Korporacyjny system adwokacki był wobec niego komplementarny i wychowywał nowych adwokatów, a potem radców. Część z nich przeszła do jeszcze lepszego biznesu prawniczego tzn. do egzekucji i zostali komornikami. Tak patologicznego systemu jak w Polsce, gdzie komornicy byli „przedsiębiorcami” nastawionymi de facto na maksymalizację zysku, nie było nigdzie w Europie. Towarzystwo pomiędzy sądami, prokuratorami, adwokatami, notariuszami i komornikami klepało sobie różne sprawy, jak ta z „ciągnikiem” lub nieruchomości, jak w reprywatyzacji. A państwo i ludzie byli wobec tych układów bezradni. Wiele osób mówi, że złapani na gorącym uczynku sędziowie poprawiający sobie wzajemnie wnioski bo „nie przejdą” lub rozbicie grupy przestępczej w sądzie w Krakowie, to tylko wierzchołek góry lodowej. Nasze sądownictwo należy do najdrożyszch w Europie i najmniej efektywnych. A do tego ludzie mi na ulicach mówią, że w polskich sądach można znaleźć wszystko za wyjątkiem...sprawiedliwości. Co ciekawe podobną krytyczną diagnozę patologii instytucjonalnej wymiaru sprawiedliwości jak ja wyżej, ponad 10 lat temu postawił w GW .... A.Rzepiliński.
- pisze polityk. Cały obszerny wpis dostępny jest poniżej.
raw
#REKLAMA_POZIOMA#
