[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Dlaczego opcja zerowa w sądownictwie

Przez 30 lat wolnej Polski nie udało się osądzić żadnego sędziego ani prokuratora, którzy za komuny skazywali polskich patriotów, choć prawo zakwalifikowało ich czyny jako komunistyczne zbrodnie sądowe i zbrodnie przeciwko ludzkości. Jeśli w ogóle postawiono im zarzuty, nie ponieśli żadnych konsekwencji karnych. Dlaczego? Bo wymiar sprawiedliwości III RP nie potrafił zdobyć się na taki krok. Nie mógł, a raczej nie chciał.
/ gen. August Fieldorf "Nil" skazany w sfingowanym procesie przez stalinowskich sędziów
Przepraszam, jeden sędzia został skazany, ale wyrok został uchylony. Pozostałych sądy - mimo twardych dowodów - uniewinniły albo umorzyły ciągnące się latami sprawy z powodu “braku ustawowych znamion przestępstwa” lub śmierci oskarżonych. Niektóre procesy zawieszono na czas nieokreślony lub zwrócono akta do uzupełnienia. Jeden z sądów w ogóle odmówił rozpatrzenia sprawy.

Czyli… solidarność zawodowa. A przecież tu nie o zemstę chodzi, lecz o symboliczną sprawiedliwość.

Gdyby ubek był celebrytą

Jerzy Kędziora był jednym z najgorszych stalinowskich śledczych. To sadysta z Rakowieckiej i tajnego więzienia MBP w Miedzeszynie. Trzeba było nie lada okrucieństwa, żeby przebić nawet słynnego Humera. Kiedy więźniowie nie chcieli przyznawać się do nie popełnionych, absurdalnych czynów, wołano Kędziorę. Ten o nic nie pytał, tylko lał. Lał pięścią i gumą po całym ciele, kopał po nerkach, przypalał papierosami. – Realizował politykę państwa totalitarnego i dopuścił się przestępstw z pobudek politycznych – takiej treści akt oskarżenia sformułował IPN.

Ale w III RP proces Kędziory został zawieszony ze względu na śmierć wszystkich jego ofiar. Tak, jakby nie wystarczyły dokumenty i pisemne zeznania świadków. Ale zaprotestował Wacław Sikorski: ja przecież żyję. Tylko dzięki byłemu AK-owcowi sprawa była kontynuowana.

Do końca nie było jednak wiadomo, czy w ogóle proces się rozpocznie. Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa uznał, że sprawa wymaga wiedzy historycznej i nie jest kompetentny. Chciał, aby rozpatrywał ją sąd wyższej instancji. Ten odmówił, twierdząc, że… oskarżony nie jest osobą znaną i nie budzi zainteresowania opinii publicznej! Cóż, gdyby Kędziora był celebrytą, warto byłoby się nim zająć, bo część splendoru takiej „gwiazdy” mogłaby spłynąć na sędziów i nazwisko pojawiłoby się w czołowych mediach...

Mordercy zza biurka

Wracając do sędziów i prokuratorów - przecież oni należeli do tego samego aparatu terroru. Oni też mordowali, z tą różnicą, że nie znęcając się fizycznie i psychicznie, ale zza biurka. Przecież prokuratorzy oskarżali, a sędziowie wydawali wyroki na podstawie dowodów wymuszonych biciem przez “śledzi”, którzy często byli współautorami aktu oskarżenia. Przecież na skazanie jednego człowieka pracował cały aparat partii i państwa: począwszy od Bieruta, Radkiewicza, Romkowskiego, poprzez tajnych współpracowników, agentów celnych (kapusiów w więziennej celi), w końcu śledczych, sędziów i prokuratorów właśnie, a na obrońcach sądowych skończywszy. Dlaczego zatem jednych - oprawców z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego - można ścigać, a drugich - oprawców w togach - już nie?

Długi łańcuch zbrodni

W czasach stalinowskich niewłaściwy skład sądu nie przeszkadzał w wydaniu wyroku. Dziś błędy proceduralne minionej epoki bywają podstawą oskarżenia. Tylko z tego powodu (zamiast dwóch ławników w procesie brał udział tylko jeden) można było w ogóle postawić przed sądem III RP prokuratora, który w 1948 r. żądał kary śmierci dla Witolda Pileckiego. Sam fakt, że Czesław Łapiński podżegał do mordu sądowego na rotmistrzu, świadomie dążąc do wyeliminowania niewinnego człowieka tylko dlatego, że był przeciwnikiem politycznym, dla systemu prawnego III RP nie miało żadnego znaczenia.

Powodem stosowania podwójnej miary w ściganiu stalinowców: skazywania śledczych (dodać trzeba: niektórych), a pobłażliwości dla sędziów i prokuratorów – jest, obok solidarności zawodowej ludzi w togach (np. immunitet sędziowski, który do dziś ma bronić stalinowskich oprawców, jak sędzia Stefan Michnik), także wadliwe prawo. Po pierwsze - daje ono sądom dużą dowolność w orzekaniu na korzyść komunistycznych oprawców. Po drugie - i najważniejsze - nie potrafi ono uznać, że zbrodniarzem jest nie tylko ten, który strzela w tył głowy, nie tylko ten, który bije, kopie i topi w wannie. Pozbawić kogoś życia można również na drodze - wydawałoby się legalnej - procedury sądowej. Za stalinowskie zbrodnie tak samo odpowiedzialna była np. prokurator Helena Wolińska, która “tylko” wydawała nakazy aresztowania. Ale w efekcie - jako jeden z trybów aparatu represji - przyczyniła się do stracenia kolejnego bohatera Polski Podziemnej, gen. Augusta Emila Fieldorfa “Nila”, i prześladowania innych.

Niesprzyjający klimat

Prawo wolnej Polski musi zatem przyjąć zasadę, że cały powojenny system był zbudowany na bezprawiu. Dopiero, zagłębiając się w te mroczne czasy, widzimy, jak ta machina zbrodni działała. Widzimy np., że często granice między bandytą w mundurze oficera bezpieczeństwa z pistoletem i pałką, i tym w mundurze sędziego czy prokuratora wojskowego z długopisem i plikiem akt, zacierały się, gdyż ci sami oprawcy występowali w kilku rolach na raz. Np. Wacław Krzyżanowski najpierw prowadził śledztwo, a potem oskarżał przed sądem. Niektórzy sędziowie - jak w sprawach z udziałem Wacława Langego - zabijali (dosłownie) skazanych na sali sądowej. Niektórzy śledczy - jak Tadeusz Szymański czy Mieczysław Wybraniec - wykonywali wyroki. Kto zatem był bardziej okrutny: śledczy, który katował, prokurator, który na tej podstawie oskarżał, czy sędzia, który orzekał?

Wszyscy byli katami i tak powinni być traktowani przez sądy Rzeczypospolitej. Ale „klimat polityczny” przez większość III RP nie sprzyjał rozliczaniu komunistycznych zbrodni. Dominowały głosy broniące dawny układ, w stylu: “W SB pracowało wielu porządnych ludzi”.

Dlatego w wymiarze sprawiedliwości III RP trzeba przeprowadzić opcję zerową. Mimo upływu 30 lat. Jeszcze nie jest za późno.

Tadeusz Płużański

 

POLECANE
Szokujące słowa Zełenskiego. Ukraiński deputowany: Oświadczył, że czeka na śmierć Donalda Trumpa wideo
Szokujące słowa Zełenskiego. Ukraiński deputowany: "Oświadczył, że czeka na śmierć Donalda Trumpa"

„Zełenski oświadczył, że czeka na śmierć Donalda Trumpa. Na konferencji prasowej powiedział, że stanowisko USA w sprawie członkostwa Ukrainy w NATO może się zmienić, gdy 'politycy się zmienią lub ktoś umrze'” - alarmuje na platformie X deputowany do ukraińskiego parlamentu Artem Dmytruk dołączając nagranie z telewizji SkyNews.

CNN: Rosja wykorzystuje flotę cieni do działań szpiegowskich z ostatniej chwili
CNN: Rosja wykorzystuje flotę cieni do działań szpiegowskich

Rosja wykorzystuje flotę cieni do szpiegowania - podała w czwartek CNN, powołując się na zachodnie i ukraińskie źródła wywiadowcze. Na pokładach tankowców obecni są Rosjanie powiązani ze służbami, w tym byli najemnicy z tzw. grupy Wagnera.

Prezydent zawetował nowe prawo oświatowe: To chaos, ideologizacja i eksperymentowanie z ostatniej chwili
Prezydent zawetował nowe prawo oświatowe: "To chaos, ideologizacja i eksperymentowanie"

Po konsultacjach z nauczycielami, ekspertami i rodzicami prezydent Karol Nawrocki zdecydował o zawetowaniu nowelizacji Prawa oświatowego. Jak podkreślił, proponowane zmiany prowadziłyby do chaosu, ideologizacji szkoły i eksperymentowania na dzieciach.

Okrągły Stół opuścił dziś Pałac Prezydencki, ale decyzja zapadła lata temu pilne
Okrągły Stół opuścił dziś Pałac Prezydencki, ale decyzja zapadła lata temu

Przeniesienie Okrągłego Stołu z Pałacu Prezydenckiego wywołało falę komentarzy i politycznych emocji. Jak się jednak okazuje, nie była to decyzja obecnego prezydenta. Ustalenia w tej sprawie zapadły kilka lat temu, jeszcze za prezydentury Andrzeja Dudy.

Chcieli otwartych granic, planowali atak terrorystyczny w Sylwestra tylko u nas
Chcieli otwartych granic, planowali atak terrorystyczny w Sylwestra

Ludzie generalnie zdolni są do zła i przemocy. Przypadki kiedy te występują po prawej stronie sceny politycznej, są szeroko nagłaśniane. Wielu jednak zapomina, że podobne problemy istnieją również po lewej stronie polityki. Zapomina, albo raczej: nigdy się o wielu „postępowych” radykałach nie dowiaduje, media są bowiem bardzo wybiórcze i faworyzują lewicę.

Źródła: Podpisanie umowy UE-Mercosur opóźnione do stycznia z ostatniej chwili
Źródła: Podpisanie umowy UE-Mercosur opóźnione do stycznia

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen poinformowała przywódców na szczycie w Brukseli, że podpisanie umowy UE-Mercosur zostaje opóźnione do stycznia. Sprawę nagłośniły pragnące zachować anonimowość źródła w Brukseli.

Tusk: „Umowa UE-Mercosur jest bezpieczna”. Gembicka: „Niemiecki łańcuch jest krótki” z ostatniej chwili
Tusk: „Umowa UE-Mercosur jest bezpieczna”. Gembicka: „Niemiecki łańcuch jest krótki”

„Umowa z krajami Mercosur w obecnej wersji jest bezpieczna dla polskich rolników i polskich konsumentów” - stwierdził w czwartek premier Donald Tusk. „Nie jest idealnie, ale nie jest źle” - dodał. Przekonywał, że trudno będzie zablokować umowę, ponieważ... nie ma do tego większości.

Sejm ponownie uchwalił tę samą ustawę o kryptowalutach z ostatniej chwili
Sejm ponownie uchwalił tę samą ustawę o kryptowalutach

Ten sam projekt, te same zapisy i ta sama linia sporu. Rząd ponownie przeprowadził dziś przez Sejm ustawę o rynku kryptoaktywów, mimo wcześniejszego weta prezydenta i sprzeciwu opozycji.

Zełenski rozpoczął wizytę w Polsce. Będzie podjęty temat ekshumacji na Wołyniu z ostatniej chwili
Zełenski rozpoczął wizytę w Polsce. Będzie podjęty temat ekshumacji na Wołyniu

Polityka historyczna, bezpieczeństwo i sprawy gospodarcze będą głównymi tematami rozmów prezydentów Polski i Ukrainy. Wołodymyr Zełenski po raz pierwszy spotka się z Karolem Nawrockim w Pałacu Prezydenckim.

Umowa ws. pierwszej w historii UE listy bezpiecznych krajów pochodzenia prawie na finiszu z ostatniej chwili
Umowa ws. pierwszej w historii UE listy bezpiecznych krajów pochodzenia prawie na finiszu

Negocjatorzy Parlamentu i Rady UE osiągnęli porozumienie polityczne w sprawie utworzenia unijnej listy bezpiecznych krajów pochodzenia, aby przyspieszyć rozpatrywanie wniosków o azyl.

REKLAMA

[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Dlaczego opcja zerowa w sądownictwie

Przez 30 lat wolnej Polski nie udało się osądzić żadnego sędziego ani prokuratora, którzy za komuny skazywali polskich patriotów, choć prawo zakwalifikowało ich czyny jako komunistyczne zbrodnie sądowe i zbrodnie przeciwko ludzkości. Jeśli w ogóle postawiono im zarzuty, nie ponieśli żadnych konsekwencji karnych. Dlaczego? Bo wymiar sprawiedliwości III RP nie potrafił zdobyć się na taki krok. Nie mógł, a raczej nie chciał.
/ gen. August Fieldorf "Nil" skazany w sfingowanym procesie przez stalinowskich sędziów
Przepraszam, jeden sędzia został skazany, ale wyrok został uchylony. Pozostałych sądy - mimo twardych dowodów - uniewinniły albo umorzyły ciągnące się latami sprawy z powodu “braku ustawowych znamion przestępstwa” lub śmierci oskarżonych. Niektóre procesy zawieszono na czas nieokreślony lub zwrócono akta do uzupełnienia. Jeden z sądów w ogóle odmówił rozpatrzenia sprawy.

Czyli… solidarność zawodowa. A przecież tu nie o zemstę chodzi, lecz o symboliczną sprawiedliwość.

Gdyby ubek był celebrytą

Jerzy Kędziora był jednym z najgorszych stalinowskich śledczych. To sadysta z Rakowieckiej i tajnego więzienia MBP w Miedzeszynie. Trzeba było nie lada okrucieństwa, żeby przebić nawet słynnego Humera. Kiedy więźniowie nie chcieli przyznawać się do nie popełnionych, absurdalnych czynów, wołano Kędziorę. Ten o nic nie pytał, tylko lał. Lał pięścią i gumą po całym ciele, kopał po nerkach, przypalał papierosami. – Realizował politykę państwa totalitarnego i dopuścił się przestępstw z pobudek politycznych – takiej treści akt oskarżenia sformułował IPN.

Ale w III RP proces Kędziory został zawieszony ze względu na śmierć wszystkich jego ofiar. Tak, jakby nie wystarczyły dokumenty i pisemne zeznania świadków. Ale zaprotestował Wacław Sikorski: ja przecież żyję. Tylko dzięki byłemu AK-owcowi sprawa była kontynuowana.

Do końca nie było jednak wiadomo, czy w ogóle proces się rozpocznie. Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa uznał, że sprawa wymaga wiedzy historycznej i nie jest kompetentny. Chciał, aby rozpatrywał ją sąd wyższej instancji. Ten odmówił, twierdząc, że… oskarżony nie jest osobą znaną i nie budzi zainteresowania opinii publicznej! Cóż, gdyby Kędziora był celebrytą, warto byłoby się nim zająć, bo część splendoru takiej „gwiazdy” mogłaby spłynąć na sędziów i nazwisko pojawiłoby się w czołowych mediach...

Mordercy zza biurka

Wracając do sędziów i prokuratorów - przecież oni należeli do tego samego aparatu terroru. Oni też mordowali, z tą różnicą, że nie znęcając się fizycznie i psychicznie, ale zza biurka. Przecież prokuratorzy oskarżali, a sędziowie wydawali wyroki na podstawie dowodów wymuszonych biciem przez “śledzi”, którzy często byli współautorami aktu oskarżenia. Przecież na skazanie jednego człowieka pracował cały aparat partii i państwa: począwszy od Bieruta, Radkiewicza, Romkowskiego, poprzez tajnych współpracowników, agentów celnych (kapusiów w więziennej celi), w końcu śledczych, sędziów i prokuratorów właśnie, a na obrońcach sądowych skończywszy. Dlaczego zatem jednych - oprawców z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego - można ścigać, a drugich - oprawców w togach - już nie?

Długi łańcuch zbrodni

W czasach stalinowskich niewłaściwy skład sądu nie przeszkadzał w wydaniu wyroku. Dziś błędy proceduralne minionej epoki bywają podstawą oskarżenia. Tylko z tego powodu (zamiast dwóch ławników w procesie brał udział tylko jeden) można było w ogóle postawić przed sądem III RP prokuratora, który w 1948 r. żądał kary śmierci dla Witolda Pileckiego. Sam fakt, że Czesław Łapiński podżegał do mordu sądowego na rotmistrzu, świadomie dążąc do wyeliminowania niewinnego człowieka tylko dlatego, że był przeciwnikiem politycznym, dla systemu prawnego III RP nie miało żadnego znaczenia.

Powodem stosowania podwójnej miary w ściganiu stalinowców: skazywania śledczych (dodać trzeba: niektórych), a pobłażliwości dla sędziów i prokuratorów – jest, obok solidarności zawodowej ludzi w togach (np. immunitet sędziowski, który do dziś ma bronić stalinowskich oprawców, jak sędzia Stefan Michnik), także wadliwe prawo. Po pierwsze - daje ono sądom dużą dowolność w orzekaniu na korzyść komunistycznych oprawców. Po drugie - i najważniejsze - nie potrafi ono uznać, że zbrodniarzem jest nie tylko ten, który strzela w tył głowy, nie tylko ten, który bije, kopie i topi w wannie. Pozbawić kogoś życia można również na drodze - wydawałoby się legalnej - procedury sądowej. Za stalinowskie zbrodnie tak samo odpowiedzialna była np. prokurator Helena Wolińska, która “tylko” wydawała nakazy aresztowania. Ale w efekcie - jako jeden z trybów aparatu represji - przyczyniła się do stracenia kolejnego bohatera Polski Podziemnej, gen. Augusta Emila Fieldorfa “Nila”, i prześladowania innych.

Niesprzyjający klimat

Prawo wolnej Polski musi zatem przyjąć zasadę, że cały powojenny system był zbudowany na bezprawiu. Dopiero, zagłębiając się w te mroczne czasy, widzimy, jak ta machina zbrodni działała. Widzimy np., że często granice między bandytą w mundurze oficera bezpieczeństwa z pistoletem i pałką, i tym w mundurze sędziego czy prokuratora wojskowego z długopisem i plikiem akt, zacierały się, gdyż ci sami oprawcy występowali w kilku rolach na raz. Np. Wacław Krzyżanowski najpierw prowadził śledztwo, a potem oskarżał przed sądem. Niektórzy sędziowie - jak w sprawach z udziałem Wacława Langego - zabijali (dosłownie) skazanych na sali sądowej. Niektórzy śledczy - jak Tadeusz Szymański czy Mieczysław Wybraniec - wykonywali wyroki. Kto zatem był bardziej okrutny: śledczy, który katował, prokurator, który na tej podstawie oskarżał, czy sędzia, który orzekał?

Wszyscy byli katami i tak powinni być traktowani przez sądy Rzeczypospolitej. Ale „klimat polityczny” przez większość III RP nie sprzyjał rozliczaniu komunistycznych zbrodni. Dominowały głosy broniące dawny układ, w stylu: “W SB pracowało wielu porządnych ludzi”.

Dlatego w wymiarze sprawiedliwości III RP trzeba przeprowadzić opcję zerową. Mimo upływu 30 lat. Jeszcze nie jest za późno.

Tadeusz Płużański


 

Polecane