[Tylko u nas] Bruszewski: Rosyjska propaganda? Polityka historyczna to element arsenału dyplomacji

Moskwa wznowiła swoje instrumenty polityki historycznej by oczernić Warszawę i zrzucać na Polaków odium uczestnictwa w zbrodni Holokaustu. Rosyjski prezydent Władimir Putin nazywając polskiego przedwojennego ambasadora w Niemczech Józefa Lipskiego „bydlakiem i antysemicką świnią” wcisnął wytarty guzik, którym chce uruchomić zachodnie newsroom-y. Paradoksalnie, gdyby losy świata zależały od ambasadora Lipskiego wojna nigdy by nie wybuchła. Problem w tym, że fakty historyczne nie mają dla Kremla żadnego znaczenia.
 [Tylko u nas] Bruszewski: Rosyjska propaganda? Polityka historyczna to element arsenału dyplomacji
/ screen YouTube RT
Churchill mawiał, że dyplomata dwa razy się zastanowi zanim nic nie powie. Co zatem w sytuacji jeśli polityk wyzywa zapomnianą postać historyczną od „bydlaków” czy „łajz” („swołoczy”)? Można założyć, że to wyreżyserowany spektakl a ów „bydlak” na którego rzuca się gromy jest tylko środkiem do celu. Podobnie można przypuszczać, że na dorocznych spotkaniach Putina z dziennikarzami i kadrami tamtejszego resortu obrony rosyjski polityk zachował zimną krew a więc słowa, które wypowiedział dokładnie wykalkulował. Ciężko pułkownika KGB traktować jako osobę nadmiernie emocjonalną, a szpiona po drezneńskiej placówce komunistycznego wywiadu posądzać o brak znajomości historii III Rzeszy i dyplomatycznych meandrów z okresu międzywojnia. Zwłaszcza gdy później NRD-owski aparat reżimu garściami czerpał ze struktur partii-nieboszczki NSDAP a wcześniej przecież sam Stalin podjudzał zapędy Hitlera do rozpętania europejskiej wojny. To emanacją tej właśnie polityki był pakt Ribbentrop-Mołotow, o którym Putin nie wspomniał podczas swojej wypowiedzi. Skądże, nie wspomniał także o zbrodniach ludobójstwa ZSRR, takich jak „polska operacja NKWD”, czyli de facto likwidacja Polaków, którzy żyli po wschodniej stronie granicy. Jeszcze kilka lat temu, w globalno-wioskowej doktrynie świata, widzianej przez różowe okulary, w której za Fukuyamą rzekomo nastąpił „koniec historii” taki termin jak nomen omen „polityka historyczna” zdawał się być arcy-potworem, którym planowano straszyć dzieci, marginesem, czymś co o ile istnieje to jest domeną wariatów albo fanatyków „rozdrapujących stare rany”. Dysertacje historyczne i dysputy o starych dziejach to cel świata nauki sam w sobie, więc zostawmy ocenę li tylko „mędrcom”, rzecz jasna, wskazanym przez salon. Przestrzegano, że polskim politykom „wara” od historii. W tym czasie inni politycy, z innych krajów, ułożyli historię od nowa. Zwłaszcza historię II wojny światowej. Na szczęście coraz więcej osób widzi, że polityka historyczna to jeden z elementów arsenału dyplomacji, a przymiotnik „dyplomatyczny” w tym kontekście będzie oznaczał „upełnomocniony” a nie „elegancki”, z „etykietą”, „dworski”, bo słowa Putina o Lipskim do eleganckich nie należały ale z pewnością miały związek z międzynarodowymi działaniami Moskwy.    

Polityka historyczna to element brutalnej międzynarodowej gry, jest wizerunkowym taranem, do osiągania konkretnych celów. Zwłaszcza Kreml wyspecjalizował się w tym by ta polityka historyczna miała wymiar „zwiadu bojem” a nie intrygi w białych rękawiczkach. Co chce osiągnąć Moskwa czas pokaże ale gra ewidentnie toczy się o wizerunkowe prze-tarzanie Polski na arenie międzynarodowej, dorobienie „gęby” Polakom uczestnictwa w zbrodni Holokaustu (czy raczej wznowienie tej „gęby”, utartych kłamliwych frazesów o „polskich obozach”), cyniczną złośliwość po udanych obchodach wybuchu II wojny światowej w Warszawie, powetowanie sobie przyjętej przez Parlament Europejski rezolucji, która przypomniała o kluczowej roli ZSRR w wywołaniu światowego konfliktu, a nawet przygotowanie podglebia przed dalszymi działaniami. Do tego wszystkiego dodajmy dywersyfikację źródeł energii nad Wisłą i powstaje ”mieszanka” budząca wściekłość na Kremlu ale świadcząca o podmiotowości polskiej polityki.

Obecna narracja historyczna Moskwy to pułapka dualizmu w którą wpadł Putin. Rosyjski prezydent stara się pogodzić ze sobą nie tylko historię carów i bolszewików, którzy ich zamordowali. Podobnie jest z mitologią tzw. Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, gdzie II wojna światowa zdaniem Kremla rozpoczęła się dopiero w czerwcu 1941 roku, gdy III Rzesza rozpoczęła Operację Barbarossa i zaatakowała ZSRR. Problem w tym, że pakt Ribbentrop-Mołotow jest także przez rosyjską historiografię traktowany z dumą jako „wyższa konieczność” a inwazja 17 września 1939 roku na Polskę jako „wyzwalanie”. Co ciekawe, Mołotow już tym „bydlakiem” w terminologii Kremla nie jest. Putin nie wspomniał, iż Litwinow – poprzednik Mołotowa w komisariacie spraw zagranicznych, ze względu na swoje żydowskie pochodzenie został zdymisjonowany tylko dlatego, że mogło to zakłócić przyjaźń nazistowsko-sowiecką. Stalin, więc już tym „antysemickim świniakiem” nie był. 

Oczywiście pamięć o Lipskim stała się cynicznie elementem międzynarodowej gry Moskwy, więc dla Putina nie ma znaczenia to co robił i kim był. Wszelako dla sprawiedliwości historii warto odnotować jego tragiczne losy. Józef Lipski służył II Rzeczpospolitej najlepiej jak potrafił, jako ambasador. Był jednym z najjaśniejszych wybijających się punktów polskiej dyplomacji międzywojnia ale nolens volens tylko trybikiem w machinie, którą napędzał minister Józef Beck. Poselstwo Lipskiego do nazistowskich Niemiec nałożyło się na bardzo skomplikowaną sytuację, istny rollercoaster poprawy i dramatycznego pogorszenia niemiecko-polskich relacji. Skrajność tej sinusoidy mimo dobrych, a być może naiwnych, intencji Warszawy była jednak dziełem Berlina. Analiza tego okresu do dzisiaj rozpala umysły polskich historyków i publicystów. W ograniczonym ilością znaków felietonie nie sposób zmieścić tej gigantycznej dyskusji. Wspomnę tylko, że na czele tego peletonu, jednym z ciekawszych głosów są prace dr Krzysztofa Raka. Zdaje się nieprzypadkowo to dr Rak, jako pierwszy komentował słowa Putina i notatkę Lipskiego nazwał co prawda „nierozsądną” ale ostrzegał, że w dzisiejszej ocenie ówczesnych polityków – w tym wypadku polskiego ambasadora - można popełnić tzw. błąd prezentyzmu. Zostawiając dzisiejszą dysputę nad wektorami polityki zagranicznej II RP warto odnotować jeden kluczowy fakt. Tandemowi Beck-Lipski nie można zarzucić, że parli do światowej wojny. A to czyniła sowiecka Rosja i niemiecka III Rzesza. To Niemcy i Rosja doprowadziły do wybuchu wojny. Przedwojenna koncepcja polskiego MSZ-u zakładała dobre relacje ze wszystkimi, grę na wielu fortepianach i wiarę, że jak najdłużej uda się oddalić widmo konfliktu. Finalnie postawiono na miraż wyższości gwarancji zachodnich aliantów, neo-ententy. 

Paradoksalnie, gdyby to losy świata zależały od Lipskiego wojna nigdy by nie wybuchła a miliony ofiar przeżyły. Lipski zaciągnął się do polskiej armii we Francji i chciał w trakcie II wojny światowej walczyć na froncie jako prosty żołnierz. W Camp de Coëtquidan inni ochotnicy pytali czy ten „łysiejący pan” jest tym sławnym polski dyplomatą, świadkiem tragicznej historii, o którym czytali w gazetach. Nie mogli uwierzyć, że tak zasłużony arystokrata i polityk, do tego już wtedy wiekowy jak na rekruta (miał 45 lat) chce z nimi maszerować ramię w ramię i walczyć z karabinem w ręku. Lipski był później doradcą Naczelnych Wodzów Władysława Sikorskiego, Kazimierza Sosnkowskiego i Władysława Andersa. Dosłużył się stopnia majora i z żołnierzami był na pierwszej linii frontu. W tym czasie Stalin miał na „koncie” wielką czystkę, Hołodomor, operację polską, kolektywizację, gułagi, Katyń, oddziały zaporowe NKWD, które zabiły milion własnych żołnierzy. A przede wszystkim doprowadził do wybuchu wojny. Kto był w tej konstelacji „bydle” i „świnia” pozostawiam do oceny Czytelnikom. 

Michał Bruszewski 
 

 

POLECANE
Błaszczak: „Tusk zamiast zajmować się Polską, prowadzi wojnę z opozycją” z ostatniej chwili
Błaszczak: „Tusk zamiast zajmować się Polską, prowadzi wojnę z opozycją”

„Donald Tusk, zamiast zajmować się sprawami polskimi, zajmuje się walką z opozycją” – powiedział w piątek w Sejmie szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Politycy Prawa i Sprawiedliwości bronili byłych ministrów Zbigniewa Ziobry i jego współpracowników, którzy stali się celem działań prokuratury.

Iordanescu nie jest już trenerem Legii Warszawa. Oficjalny komunikat z ostatniej chwili
Iordanescu nie jest już trenerem Legii Warszawa. Oficjalny komunikat

Rumun Edward Iordanescu przestał pełnić funkcję trenera piłkarzy Legii Warszawa – ogłosił klub w piątek, dzień po porażce z Pogonią Szczecin 1:2 w 1/16 finału Pucharu Polski. 47-letni szkoleniowiec prowadził drużynę od 12 czerwca. Jego obowiązki przejmie asystent – Hiszpan Inaki Astiz.

Rząd zamyka nowoczesne laboratorium i zwalnia światowej sławy naukowców. Poseł PiS interweniuje pilne
Rząd zamyka nowoczesne laboratorium i zwalnia światowej sławy naukowców. Poseł PiS interweniuje

„To jest po prostu niebywały skandal” – napisał poseł PiS Paweł Jabłoński po tym, jak dowiedział się o zwolnieniu prof. Anny Paziewskiej-Harris i zamknięciu Laboratorium Szybkiego Reagowania Epidemiologicznego BSL-3. Parlamentarzysta złożył interpelację w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, domagając się natychmiastowych wyjaśnień.

Inflacja zaskoczyła ekonomistów. Czy RPP obniży stopy procentowe? z ostatniej chwili
Inflacja zaskoczyła ekonomistów. Czy RPP obniży stopy procentowe?

– Wstępny szacunek inflacji w październiku może skłonić RPP do rozważenia kolejnej obniżki stóp w przyszłym tygodniu. Rada wciąż ma przestrzeń do obniżek stóp, ale nie jest przesądzone, czy zdecyduje się teraz na cięcie – ocenił w piątek ekonomista ING Adam Antoniak w komentarzu do danych GUS.

Za dwa miesiące w kieszenie Polaków uderzy potężna podwyżka cen energii Wiadomości
Za dwa miesiące w kieszenie Polaków uderzy potężna podwyżka cen energii

Dla gospodarstw domowych z nowym rokiem rozpocznie się poważny wzrost rachunków za prąd. Minister energii Miłosz Motyka rozwiał wszelkie wątpliwości dotyczące przedłużenia zamrożenia cen energii. – Takiego ruchu nie będzie – oświadczył. Polityk potwierdził, że zamrożenie cen energii nie zostanie przedłużone.

Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego

Osiem nowoczesnych autobusów trafia właśnie do dyspozycji pasażerów, podróżujących po Podkarpaciu, na trasy przejazdów obsługiwanych przez spółkę PKS SA w Rzeszowie – poinformował Samorząd Województwa Podkarpackiego.

Rosja desperacko szuka żołnierzy. 100 tys. rubli za zwerbowanie znajomego do armii z ostatniej chwili
Rosja desperacko szuka żołnierzy. 100 tys. rubli za zwerbowanie znajomego do armii

W obliczu ogromnych strat na froncie Kreml uruchamia nowy sposób na łatanie braków kadrowych w wojsku. W Rosji ruszył program „Poleć znajomego do armii” – za każdego zwerbowanego kolegę można dostać nawet 100 tysięcy rubli.

Wiele zależy od Brauna. Nowy sondaż partyjny z ostatniej chwili
Wiele zależy od Brauna. Nowy sondaż partyjny

Koalicja Obywatelska wygrałaby wybory z poparciem 30,8 proc. Na drugim miejscu Prawo i Sprawiedliwość z wynikiem 26,7 proc. W Sejmie znalazłoby się pięć partii – wynika z najnowszego badania United Surveys dla Wirtualnej Polski.

Już nie CPK. Minister zapowiada zmianę nazwy polskiego portu z ostatniej chwili
Już nie CPK. Minister zapowiada zmianę nazwy polskiego portu

Centralny Port Komunikacyjny przechodzi do historii. Minister infrastruktury Dariusz Klimczak ogłosił, że projekt zmieni nazwę, bo – jak mówi – nie jest już scentralizowany i ma „poprawione parametry”.

Bruksela traci cierpliwość. Polska może zapłacić za blokadę ukraińskiego zboża pilne
Bruksela traci cierpliwość. Polska może zapłacić za blokadę ukraińskiego zboża

Komisja Europejska zapowiada możliwość wszczęcia procedury przeciwko Polsce za utrzymywanie embarga na ukraińskie zboże. Bruksela uznała, że jednostronne blokady są niezgodne z prawem Unii Europejskiej.

REKLAMA

[Tylko u nas] Bruszewski: Rosyjska propaganda? Polityka historyczna to element arsenału dyplomacji

Moskwa wznowiła swoje instrumenty polityki historycznej by oczernić Warszawę i zrzucać na Polaków odium uczestnictwa w zbrodni Holokaustu. Rosyjski prezydent Władimir Putin nazywając polskiego przedwojennego ambasadora w Niemczech Józefa Lipskiego „bydlakiem i antysemicką świnią” wcisnął wytarty guzik, którym chce uruchomić zachodnie newsroom-y. Paradoksalnie, gdyby losy świata zależały od ambasadora Lipskiego wojna nigdy by nie wybuchła. Problem w tym, że fakty historyczne nie mają dla Kremla żadnego znaczenia.
 [Tylko u nas] Bruszewski: Rosyjska propaganda? Polityka historyczna to element arsenału dyplomacji
/ screen YouTube RT
Churchill mawiał, że dyplomata dwa razy się zastanowi zanim nic nie powie. Co zatem w sytuacji jeśli polityk wyzywa zapomnianą postać historyczną od „bydlaków” czy „łajz” („swołoczy”)? Można założyć, że to wyreżyserowany spektakl a ów „bydlak” na którego rzuca się gromy jest tylko środkiem do celu. Podobnie można przypuszczać, że na dorocznych spotkaniach Putina z dziennikarzami i kadrami tamtejszego resortu obrony rosyjski polityk zachował zimną krew a więc słowa, które wypowiedział dokładnie wykalkulował. Ciężko pułkownika KGB traktować jako osobę nadmiernie emocjonalną, a szpiona po drezneńskiej placówce komunistycznego wywiadu posądzać o brak znajomości historii III Rzeszy i dyplomatycznych meandrów z okresu międzywojnia. Zwłaszcza gdy później NRD-owski aparat reżimu garściami czerpał ze struktur partii-nieboszczki NSDAP a wcześniej przecież sam Stalin podjudzał zapędy Hitlera do rozpętania europejskiej wojny. To emanacją tej właśnie polityki był pakt Ribbentrop-Mołotow, o którym Putin nie wspomniał podczas swojej wypowiedzi. Skądże, nie wspomniał także o zbrodniach ludobójstwa ZSRR, takich jak „polska operacja NKWD”, czyli de facto likwidacja Polaków, którzy żyli po wschodniej stronie granicy. Jeszcze kilka lat temu, w globalno-wioskowej doktrynie świata, widzianej przez różowe okulary, w której za Fukuyamą rzekomo nastąpił „koniec historii” taki termin jak nomen omen „polityka historyczna” zdawał się być arcy-potworem, którym planowano straszyć dzieci, marginesem, czymś co o ile istnieje to jest domeną wariatów albo fanatyków „rozdrapujących stare rany”. Dysertacje historyczne i dysputy o starych dziejach to cel świata nauki sam w sobie, więc zostawmy ocenę li tylko „mędrcom”, rzecz jasna, wskazanym przez salon. Przestrzegano, że polskim politykom „wara” od historii. W tym czasie inni politycy, z innych krajów, ułożyli historię od nowa. Zwłaszcza historię II wojny światowej. Na szczęście coraz więcej osób widzi, że polityka historyczna to jeden z elementów arsenału dyplomacji, a przymiotnik „dyplomatyczny” w tym kontekście będzie oznaczał „upełnomocniony” a nie „elegancki”, z „etykietą”, „dworski”, bo słowa Putina o Lipskim do eleganckich nie należały ale z pewnością miały związek z międzynarodowymi działaniami Moskwy.    

Polityka historyczna to element brutalnej międzynarodowej gry, jest wizerunkowym taranem, do osiągania konkretnych celów. Zwłaszcza Kreml wyspecjalizował się w tym by ta polityka historyczna miała wymiar „zwiadu bojem” a nie intrygi w białych rękawiczkach. Co chce osiągnąć Moskwa czas pokaże ale gra ewidentnie toczy się o wizerunkowe prze-tarzanie Polski na arenie międzynarodowej, dorobienie „gęby” Polakom uczestnictwa w zbrodni Holokaustu (czy raczej wznowienie tej „gęby”, utartych kłamliwych frazesów o „polskich obozach”), cyniczną złośliwość po udanych obchodach wybuchu II wojny światowej w Warszawie, powetowanie sobie przyjętej przez Parlament Europejski rezolucji, która przypomniała o kluczowej roli ZSRR w wywołaniu światowego konfliktu, a nawet przygotowanie podglebia przed dalszymi działaniami. Do tego wszystkiego dodajmy dywersyfikację źródeł energii nad Wisłą i powstaje ”mieszanka” budząca wściekłość na Kremlu ale świadcząca o podmiotowości polskiej polityki.

Obecna narracja historyczna Moskwy to pułapka dualizmu w którą wpadł Putin. Rosyjski prezydent stara się pogodzić ze sobą nie tylko historię carów i bolszewików, którzy ich zamordowali. Podobnie jest z mitologią tzw. Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, gdzie II wojna światowa zdaniem Kremla rozpoczęła się dopiero w czerwcu 1941 roku, gdy III Rzesza rozpoczęła Operację Barbarossa i zaatakowała ZSRR. Problem w tym, że pakt Ribbentrop-Mołotow jest także przez rosyjską historiografię traktowany z dumą jako „wyższa konieczność” a inwazja 17 września 1939 roku na Polskę jako „wyzwalanie”. Co ciekawe, Mołotow już tym „bydlakiem” w terminologii Kremla nie jest. Putin nie wspomniał, iż Litwinow – poprzednik Mołotowa w komisariacie spraw zagranicznych, ze względu na swoje żydowskie pochodzenie został zdymisjonowany tylko dlatego, że mogło to zakłócić przyjaźń nazistowsko-sowiecką. Stalin, więc już tym „antysemickim świniakiem” nie był. 

Oczywiście pamięć o Lipskim stała się cynicznie elementem międzynarodowej gry Moskwy, więc dla Putina nie ma znaczenia to co robił i kim był. Wszelako dla sprawiedliwości historii warto odnotować jego tragiczne losy. Józef Lipski służył II Rzeczpospolitej najlepiej jak potrafił, jako ambasador. Był jednym z najjaśniejszych wybijających się punktów polskiej dyplomacji międzywojnia ale nolens volens tylko trybikiem w machinie, którą napędzał minister Józef Beck. Poselstwo Lipskiego do nazistowskich Niemiec nałożyło się na bardzo skomplikowaną sytuację, istny rollercoaster poprawy i dramatycznego pogorszenia niemiecko-polskich relacji. Skrajność tej sinusoidy mimo dobrych, a być może naiwnych, intencji Warszawy była jednak dziełem Berlina. Analiza tego okresu do dzisiaj rozpala umysły polskich historyków i publicystów. W ograniczonym ilością znaków felietonie nie sposób zmieścić tej gigantycznej dyskusji. Wspomnę tylko, że na czele tego peletonu, jednym z ciekawszych głosów są prace dr Krzysztofa Raka. Zdaje się nieprzypadkowo to dr Rak, jako pierwszy komentował słowa Putina i notatkę Lipskiego nazwał co prawda „nierozsądną” ale ostrzegał, że w dzisiejszej ocenie ówczesnych polityków – w tym wypadku polskiego ambasadora - można popełnić tzw. błąd prezentyzmu. Zostawiając dzisiejszą dysputę nad wektorami polityki zagranicznej II RP warto odnotować jeden kluczowy fakt. Tandemowi Beck-Lipski nie można zarzucić, że parli do światowej wojny. A to czyniła sowiecka Rosja i niemiecka III Rzesza. To Niemcy i Rosja doprowadziły do wybuchu wojny. Przedwojenna koncepcja polskiego MSZ-u zakładała dobre relacje ze wszystkimi, grę na wielu fortepianach i wiarę, że jak najdłużej uda się oddalić widmo konfliktu. Finalnie postawiono na miraż wyższości gwarancji zachodnich aliantów, neo-ententy. 

Paradoksalnie, gdyby to losy świata zależały od Lipskiego wojna nigdy by nie wybuchła a miliony ofiar przeżyły. Lipski zaciągnął się do polskiej armii we Francji i chciał w trakcie II wojny światowej walczyć na froncie jako prosty żołnierz. W Camp de Coëtquidan inni ochotnicy pytali czy ten „łysiejący pan” jest tym sławnym polski dyplomatą, świadkiem tragicznej historii, o którym czytali w gazetach. Nie mogli uwierzyć, że tak zasłużony arystokrata i polityk, do tego już wtedy wiekowy jak na rekruta (miał 45 lat) chce z nimi maszerować ramię w ramię i walczyć z karabinem w ręku. Lipski był później doradcą Naczelnych Wodzów Władysława Sikorskiego, Kazimierza Sosnkowskiego i Władysława Andersa. Dosłużył się stopnia majora i z żołnierzami był na pierwszej linii frontu. W tym czasie Stalin miał na „koncie” wielką czystkę, Hołodomor, operację polską, kolektywizację, gułagi, Katyń, oddziały zaporowe NKWD, które zabiły milion własnych żołnierzy. A przede wszystkim doprowadził do wybuchu wojny. Kto był w tej konstelacji „bydle” i „świnia” pozostawiam do oceny Czytelnikom. 

Michał Bruszewski 
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe