Michał Ossowski o sporze wokół reformy sądownictwa: Ewidentnie służy tylko i wyłącznie walce politycznej

Jeśli odnosimy się do samego znaczenia słowa "nadzwyczajna kasta" to tutaj, w moim rozumieniu, jest to jakaś nadzwyczajna grupa ludzi, która cieszy się nadzwyczajnymi przywilejami, nadzwyczajnymi względami prawa, podlega uregulowaniom innym, z założenia lepszym niż reszta społeczeństwa
Natomiast w kontekście sędziów, ta wypowiedź p. sędzi Kamińskiej - tłumaczyła się wielokrotnie, że miała coś innego na myśli - niemniej jednak użyła takiego stwierdzenia, jakiego użyła i to chyba świadczy najlepiej, co gdzieś tam głęboko miała na myśli, bo też nie sądzę, że świadomie takiego zwrotu użyła w takim znaczeniu
Można przyjąć, że sędziowie są w pewnym sensie nadzwyczajną, uprzywilejowaną grupą ludzi, bo (...) spoczywają na nich nadzwyczajne obowiązki, nadzwyczajna troska o prawo, o społeczeństwo. W tym kontekście sędziowie są nadzwyczajną grupą ludzi, natomiast użycie tego sformułowania "nadzwyczajna kasta" - przynajmniej w rozumieniu niektórych sędziów, bo nie chcę absolutnie powiedzieć, że większości - w rozumieniu sędzi Kamińskiej znaczy bycie nadzwyczajną kastą, można zakładać, że są nietykalni, bardziej uprzywilejowani i to świadczy o dużym poczuciu bezkarności
Po to mamy system dwuinstancyjny w polskim porządku prawnym - mówił na temat zmian wyroków, jakie zapadają m.in. w sprawach poruszających polską opinię społeczną - jest instytucja odwoławcza właśnie po to, żeby kontrolować wyroki sądów (...) Ja nie chcę się odnosić do spraw szczególnych, bo w różnych sytuacjach to może być różnie. Musimy pamiętać, że od instancji odwoławczej do sądu apelacyjnego czy sądu wyższej instancji mamy też kasację wyroku, mamy także możliwość wznowienia postępowania, więc ten system musi działać w taki sposób, żeby była możliwość uchylenia wyroku, bo inaczej byłby on zupełnie niewydolny i ta władza sędziowska byłaby jeszcze wyższa
Natomiast nie można wykluczyć, że w konkretnych przypadkach te wyroki są wydawane nie tylko w sposób merytoryczny, jednak uznanie wyroku sądu jest sprawą kluczową. Jeśli zaczniemy podważać wyroki sądów, to zrobi się sytuacja bardzo niedobra. Komentować oczywiście możemy, to jest nasze prawo, jako ludzi, dziennikarzy, komentatorów, uczestników życia publicznego, samo komentowanie nie jest niczym nagannym, natomiast fakt jest taki, że uznać ten wyrok trzeba, bo jest wpisany w polski porządek prawny
To najbardziej obnaża rzeczywiste intencje osób, które są przeciwnikami, nie chcę mówić, że jest to całe środowisko sędziowskie - mówił o sędziach, którzy obecnie protestują przeciwko zmianom w sądownictwie, choć wiedzieli, że system ten zmian wymaga - Chyba sami obnażają swoje intencje, bo z jednej strony słyszymy dużo wypowiedzi mówiących o tym, że prawa należy przestrzegać, wyroków sądu należy przestrzegać, z drugiej strony, sami ci sędziowie kwestionują to prawo i to bardzo często w sposób graniczący w nieodpowiedzialnością, ponieważ jeśli mamy teraz tę sytuację z wymiarem sprawiedliwości, no to trzeba sobie zadać pytanie, skąd się to wzięło, gdzie się to wszystko zaczęło?
Zaczęło się w 2017 roku zmianą ustawy o KRS, gdzie tak naprawdę sędziowie sami zakwestionowali legalność zmian i legalność wygaszenia kadencji KRS-u - prawo takie wygaszenie dopuszcza w nadzwyczajnych sytuacjach - no i tu powstaje kwestia takiego sporu stricte prawnego, czy ta sytuacja, która była, czyli znacząca reforma systemu sądownictwa jest sytuacją nadzwyczajną czy nie jest, no i ta kwestia jest zawsze kwestią dosyć subiektywną
Natomiast jeśli chodzi tutaj o parlament, który jest władzą stanowiącą - zgodnie z jego opinią jest to sytuacja nadzwyczajna i uzasadnia taką zmianę, to można by to przyjąć - środowisko sędziowskie tego nie przyjmuje i w konsekwencji mamy dalszy cały ciąg zdarzeń, które są związane z ingerencją instytucji europejskich, unijnych, kwestionowaniem wyroków, kwestionowaniem powołań sędziów - robi się sytuacja nawet już niebezpieczna dla systemu prawa w Polsce
W tym samym kontekście możemy zakwestionować powołanie wszystkich sędziów czy cały porządek prawny PRL-u, bo dosyć łatwo można stwierdzić, że ten porządek nie powstał w wyniku demokratycznej decyzji narodu, prawodawstwo zostało nam narzucone siłą, czyli możemy powiedzieć, że całe to prawo też nie ma znaczenia. W tym kontekście możemy zakwestionować wszystko, każdy wyrok sądu, każdą ustawę, każdy akt normatywny, który w tym czasie powstał. nikt przy zdrowych zmysłach tego nie robi, bo łatwo sobie wyobraził, jakie byłyby konsekwencje, natomiast sędziowie to robią
Widać już teraz, że cały spór o sądy jest wykorzystywany bardzo silnie, unika się merytorycznej dyskusji w tym zakresie, szermując takimi hasłami o naruszeniu praworządności, naruszeniu demokracji, próbując wzniecić społeczny opór. Nawet porównania do stanu wojennego są już takie zupełnie absurdalne, czy nawet ostatnie wypowiedź Lecha Wałęsy, który wręcz zabronił - chociaż takiego prawa nie ma - prezydentowi Andrzejowi Dudzie powoływania się na Solidarność. To wszystko jest na bardzo wysokim stopniu ogólności i ewidentnie służy tylko i wyłącznie walce politycznej, a już na pewno nie interesowi społecznemu