[Tylko u nas] Engels: UE nie było podczas kryzysu. Teraz chce być oligarchicznym "superpaństwem"

Wymuszona kwarantanna z powodu pandemii koronawirusa ma dla historyka przynajmniej tę zaletę, że może oto śledzić za pośrednictwem mediów społecznościowych kolektywną ewolucję swoich bliźnich w tak nietypowych warunkach stresowych - a jednocześnie i swoją własną. W tej chwili nasuwają mi się przede wszystkim dwa spostrzeżenia.
 [Tylko u nas] Engels: UE nie było podczas kryzysu. Teraz chce być oligarchicznym "superpaństwem"
/ Pieter Bruegel "Wieża Babel" Wikipedia domena publiczna
Po pierwsze, większość ludzi, zwłaszcza w Europie Zachodniej - o ile kryzys nie dotknął bezpośrednio ich życia zawodowego - faktycznie pogodziła się z zamknięciem na nie wiadomo jak długo we własnych czterech ścianach; w rzeczywistości podejrzewam nawet, że wcale nie tak mało czuje się tych nowych warunków całkiem nieźle. W ostatnich latach nasze społeczeństwo w dużej mierze i tak już przekształciło się w zbiorowisko niepowiązanych ze sobą, żyjących obok siebie indywidualistów, gdzie tylko nieliczni związani są jeszcze tradycyjnymi więzami rodzinnymi, i z których większość już i przed kryzysem sporą część pracy zawodowej mogła wykonywać zdalnie, sprzed domowego komputera: a zatem kwarantanna stała się w rzeczywistości jedynie konsekwentnym pogłębieniem istniejącej już tendencji do wycofywania się do własnej „bezpiecznej przestrzeni”; a w niektórych krajach, takich jak Japonia, trwa to już od wielu lat.

Dzięki mediom społecznościowym, dzięki Amazonowi i dostawom posiłków do domu, dzięki home office'om i wirtualnej rzeczywistości, życie w realu, obcowanie z prawdziwymi ludźmi, stały się już wręcz nieprzyjemną, niemal anachroniczną pozostałością po tamtej szarej przeszłości, którą wielu chętnie zostawiłoby już za sobą - a przynajmniej na tych kilka tygodni, może na kilka miesięcy... zresztą, dlaczegóż by nie na zawsze? Ryzyko tym większe, że - jak niestety można się było spodziewać - w całej Europie od pewnego czasu realizowany jest już długofalowy projekt wprowadzenia tzw. bezwarunkowego dochodu podstawowego w celu łagodzenia skutków spodziewanego masowego bezrobocia. Po co więc wychodzić z domu, skoro każdy może w sposób samowystarczalny i niezakłócony wegetować w swych własnych czterech ścianach, podczas gdy na zewnątrz szaleje (podobno) wysoce niebezpieczny wirus, a żyjący wokół nas ludzie nieustannie wystawieni są na uciążliwe wyzwania życia społecznego?

W tych warunkach należy się obawiać, że ów nowy, poniekąd post-historyczny, a na pewno post-europejski człowiek z łatwością zaakceptuje wiele z tych ograniczeń wolności, co obecnie testowane jest wszędzie jako w sumie niewielki trybut za niezmącony spokój, jaki zapewni nam wszechmocne państwo: odpoczynek od wysiłku, odpoczynek od bliźnich, odpoczynek od zarabiania pieniędzy, ba, odpoczynek od historii, gdyż jak już zauważył Oswald Spengler i wielu innych, człowiek zachodni jest już wypalony i zużyty, i spragniony jest jedynie - podobnie jak człowiek w czasach Cesarstwa Rzymskiego - spokojnej „nachgeschichte”, gdzie wszystkie istotne problemy bierze na siebie mniej lub bardziej życzliwe, mające mniej lub bardziej dobre intencje, a przede wszystkim wszechobecne i wszechwładne państwo światowe.

„Życzliwe, mające dobre intencje”? Na szczęście nadal istnieją tacy, którzy mają odwagę kwestionować ów atrybut państwa i którzy pomimo kwarantanny gotowi są wychodzić na ulicę, aby zaprotestować przeciwko widmu urzeczywistnienia tego ponurego scenariusza. W tym miejscu dochodzimy do drugiego punktu moich obserwacji, mianowicie do rosnącej polaryzacji opinii społecznej; oczywiście polaryzacji bardzo nierównej, gdyż stale powiększa się liczba tych, którzy nie są już gotowi akceptować bezkrytycznie dominującej, wspieranej przez wiodące europejskie media narracji politycznej, na której mielibyśmy orientować swe życie, lecz szuka odpowiedzi alternatywnych: trend, który rozpoczął się już na długo przed kryzysem pandemicznym, ale teraz, ze względu na przytłaczający ogrom dziejących się spraw i małą spójność przekazu medialnego, obejmuje coraz większe rzesze ludzi poszukujących odpowiedzi na własną rękę, i po raz pierwszy, za sprawą koronawirusa mający wystarczająco dużo czasu i spokoju, aby znaleźć je choćby w Internecie.

Nic więc dziwnego, że istnieje tak wielki popyt na tak zwane teorie spiskowe, i nic dziwnego, że państwo oraz wspierające je wiodące media chcą desperacko utrzymać swój monopol informacji i opinii, domagając się karania za rozpowszechnianie tak zwanych „fake newsów” i wrzucając wszystkich zwolenników owych teorii spiskowych do jednego wora pod nazwą «ekstremalna prawica», a platformy takie jak Facebook czy YouTube bezwzględnie usuwają niepożądane wpisy. W tych warunkach coraz trudniej wypracować jest własną, w miarę obiektywną opinię - nie tylko dlatego, że wśród wielu zasługujących na dyskusję alternatywnych przekazów, pojawia się mnóstwo argumentów sformułowanych na podstawie zniekształceń i pominięć (co dla nie będących specjalistami zwykle trudne jest do zweryfikowania), lecz również dlatego, że zaufanie do państwa i ośrodków medialnych, przynajmniej na Zachodzie, gwałtownie dziś spada. Codziennie bowiem doświadczamy, jak to, co wiodące media jeszcze wczoraj uważały za „fake newsy” dziś przedstawiają już jako rzeczywistość naukową (i odwrotnie), niwecząc zaufanie do wszelkich obiektywnych komunikatów.

Również polityczny sposób radzenia sobie z kryzysem pokazuje nam wyraźnie, jak szybko, a przede wszystkim jak głęboko państwo jest w stanie pozbawiać nas, obywateli, elementarnych praw, jak bezwzględnie wdraża coraz bardziej drastyczne środki, takie jak choćby obowiązkowe używanie aplikacji, czy wymóg przedstawiania zaświadczeń o szczepieniach (a przecież dyskutuje się już nawet o implantowaniu nanoczipów), jako warunki, zaiste przerażające, naszego powrotu do realu, do rzeczywistych relacji społecznych - co wraz z coraz bliższą perspektywą zniesienia gotówki, mogłoby stanowić bramę do nieograniczonego nadzoru państwowego - zjawisko, które od dłuższego czasu obserwujemy już choćby w Chinach. To, co jeszcze kilka miesięcy temu wielu z nas uważało za nierealne - za „populistyczne” teorie spiskowe - dziś, na naszych oczach, staje się czymś coraz bardziej prawdopodobnym, pomimo przemilczania tego przez media mainstreamowe, tak że nawet czołowi przywódcy Kościoła katolickiego kilka dni temu spotkali się, aby wyrazić podobne obawy w liście otwartym i wezwać do zachowania maksymalnej czujności wobec realnego niebezpieczeństwa powstania czegoś w rodzaju państwa światowego, które odbierze nam wszelką wolność - to wszystko powinno dać do myślenia nawet najbardziej bezkrytycznym konsumentom „poprawnych politycznie” mediów.

Dlatego z pewnym niepokojem podchodzę do wszelkich apeli o znalezienie „europejskiego rozwiązania” kryzysu pandemicznego we współpracy z WHO oraz prywatnymi fundacjami, takimi jak Gates Foundation. I to bynajmniej nie z powodu jakiegoś antyeuropejskiego afektu - bardziej niż kiedykolwiek jestem przekonany, że satysfakcjonującą odpowiedzią na wielkie wyzwania współczesnego świata może być tylko Europa zjednoczona - lecz dlatego, że obecna Unia Europejska zmutowała już w kierunku przeciwnym do tego, czego pierwotnie chciała bronić, a dziś nawet konieczność przeciwdziałania kryzysowi koronowemu nadużywa dla rozszerzenia swych kompetencji i nieodwracalnego prowadzenia zachodnich społeczeństw w objęcia wątpliwego, niedemokratycznego, oligarchicznego państwa światowego.

Tymczasem, gdy kilka tygodni temu wybuchła pandemia, a nasi europejscy współobywatele we Włoszech i w Hiszpanii stanęli w obliczu jednego z najcięższych kryzysów od końca drugiej wojny światowej, Bruksela milczała, pozwalając państwom autorytarnym, takim jak Rosja czy Chiny, wykreować się na wybawicieli. A gdy Polska jako jeden z pierwszych krajów Unii zamknęła swe granice i w ten sposób zainicjowała politykę kwarantanny, która jak dotąd okazała się dużym sukcesem, ze strony Komisji Europejskiej posypały się gromy krytyki, twierdząc, że ​​zamykanie granic nigdy nie może być właściwym rozwiązaniem problemu. Teraz jednak, gdy punkt kulminacyjny kryzysu epidemicznego wydaje się być już przekroczony i powoli ujawniają się niemal oczywiste jego konsekwencje gospodarcze, na scenę, zgodnie z oczekiwaniami, znów wkraczają europejskie instytucje, chcące wykorzystać sytuację nadzwyczajną dla swych własnych korzyści. Dlatego bardziej niż kiedykolwiek należy zachować ostrożność, przede wszystkim wobec kontrowersyjnego domagania się masowych szczepień (przy użyciu słabo przetestowanych szczepionek), połączone ze wprowadzaniem naszych danych osobowych oraz cech identyfikacyjnych do dostępnych na całym świecie i dowolnie manipulowanych baz danych - a więc wobec związanego z tym rażącego ograniczenia naszych podstawowych wolności. I właśnie Węgry ogłosiły, że zamierzają osiągnąć pełną autonomię w dziedzinie opracowywania szczepionek, by nie polegać na instytucjach międzynarodowych z ich niejasnymi zamiarami - a inne kraje mogłyby brać z Węgier przykład...

David Engels

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
CBOS: Rząd Donalda Tuska ma więcej przeciwników, niż zwolenników z ostatniej chwili
CBOS: Rząd Donalda Tuska ma więcej przeciwników, niż zwolenników

W kwietniu 35 proc. badanych opowiedziało się jako zwolennicy rządu Donalda Tuska, 37 proc. jako przeciwnicy, a 25 proc. zadeklarowało obojętność - wynika z najnowszego sondażu CBOS. Oznacza to, że w zeszłym miesiącu nieznacznie obniżyła się zarówno liczba zwolenników, jak i przeciwników rządu.

Zamach na Zełenskiego? Zdrajcy w ochronie prezydenta Ukrainy Wiadomości
Zamach na Zełenskiego? Zdrajcy w ochronie prezydenta Ukrainy

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała o zatrzymaniu dwóch pułkowników Zarządu Ochrony Państwa pod zarzutem przygotowywania zamachu na życie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Według ukraińskiego kontrwywiadu, to była operacja rosyjskich służb. Jak to możliwe, że po ponad dwóch latach pełnoskalowej wojny w otoczeniu Zełenskiego, na tak wysokim szczeblu działają agenci rosyjscy?

Mnie to przeraża. Uczestniczka Tańca z gwiazdami przerwała milczenie z ostatniej chwili
"Mnie to przeraża". Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" przerwała milczenie

Tancerka Agnieszka Kaczorowska w ostatnim wywiadzie z Plejadą powiedziała, co sądzi o "Tańcu z gwiazdami". Padły mocne słowa.

Jarosław Kaczyński napisał do członków PiS list. Apeluje o wsparcie nowego projektu partii z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński napisał do członków PiS list. Apeluje o wsparcie nowego projektu partii

Prezes PiS Jarosław Kaczyński wysłał list do członków Prawa i Sprawiedliwości. Apeluje w nim o wsparcie nowego projektu: Stowarzyszenia i Fundacji Biało-Czerwoni.

Nie żyje znana aktorka z ostatniej chwili
Nie żyje znana aktorka

Media obiegła informacja o śmierci aktorki Susan Buckner. Najlepiej znana była z roli cheerleaderki Patty Simcox w komedii Grease z 1978 roku.

Polska mogłaby pomóc chronić naszą przestrzeń powietrzną. Zaskakująca propozycja Ukrainy z ostatniej chwili
"Polska mogłaby pomóc chronić naszą przestrzeń powietrzną". Zaskakująca propozycja Ukrainy

Gdyby Polska pomogła Ukrainie ochronić przynajmniej część przestrzeni powietrznej na zachodzie kraju, zwiększyłoby to naszą skuteczność w odpieraniu rosyjskich ataków; moglibyśmy dzięki temu przenieść nasze zasoby w bardziej potrzebne miejsca - ocenił we wtorek rzecznik ukraińskich sił powietrznych Illa Jewłasz.

Niepokojące doniesienia. Martwe ryby w Kanale Gliwickim z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia. Martwe ryby w Kanale Gliwickim

Od 29 kwietnia na opolskim odcinku Kanału Gliwickiego wyłowiono prawie półtorej tony martwych ryb - poinformowało we wtorek PAP biuro prasowe wojewody opolskiego. Dodano, że służby wojewody prowadzą monitoring wód m.in. pod kątem zakwitu złotej algi.

Dopiero teraz zaczynam rozumieć. Szczere wyznanie Świątek z ostatniej chwili
"Dopiero teraz zaczynam rozumieć". Szczere wyznanie Świątek

Iga Świątek przygotowuje się do turnieju Italian Open, który odbędzie się w dniach 6–19 maja w Rzymie. W jednym z ostatnich wywiadów opowiedziała, jak mierzy się ze skutkami rosnącej popularności.

Białoruś: Władze ogłosiły nagłą inspekcję środków przenoszenia taktycznej broni jądrowej z ostatniej chwili
Białoruś: Władze ogłosiły "nagłą inspekcję" środków przenoszenia taktycznej broni jądrowej

Białoruskie władze wojskowe ogłosiły we wtorek niespodziewaną inspekcję środków przenoszenia taktycznej broni jądrowej, w tym wyrzutni Iskander i samolotów Su-25. Są one przystosowane do przenoszenia rosyjskiej taktycznej broni jądrowej. "Ma to wymiar propagandowy, bo Mińsk nie ma żadnej kontroli nad rosyjską bronią jądrową na swoim terytorium" - mówi PAP Kamil Kłysiński, ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Trzaskowski niegrzecznie do protestujących młodych ludzi [VIDEO] z ostatniej chwili
Trzaskowski niegrzecznie do protestujących młodych ludzi [VIDEO]

7 maja 2024 roku Rafał Trzaskowski został powtórnie zaprzysiężony przed Radą Warszawy. Uroczystość rozpoczęła się o godz. 14:30 w Pałacu Kultury i Nauki.

REKLAMA

[Tylko u nas] Engels: UE nie było podczas kryzysu. Teraz chce być oligarchicznym "superpaństwem"

Wymuszona kwarantanna z powodu pandemii koronawirusa ma dla historyka przynajmniej tę zaletę, że może oto śledzić za pośrednictwem mediów społecznościowych kolektywną ewolucję swoich bliźnich w tak nietypowych warunkach stresowych - a jednocześnie i swoją własną. W tej chwili nasuwają mi się przede wszystkim dwa spostrzeżenia.
 [Tylko u nas] Engels: UE nie było podczas kryzysu. Teraz chce być oligarchicznym "superpaństwem"
/ Pieter Bruegel "Wieża Babel" Wikipedia domena publiczna
Po pierwsze, większość ludzi, zwłaszcza w Europie Zachodniej - o ile kryzys nie dotknął bezpośrednio ich życia zawodowego - faktycznie pogodziła się z zamknięciem na nie wiadomo jak długo we własnych czterech ścianach; w rzeczywistości podejrzewam nawet, że wcale nie tak mało czuje się tych nowych warunków całkiem nieźle. W ostatnich latach nasze społeczeństwo w dużej mierze i tak już przekształciło się w zbiorowisko niepowiązanych ze sobą, żyjących obok siebie indywidualistów, gdzie tylko nieliczni związani są jeszcze tradycyjnymi więzami rodzinnymi, i z których większość już i przed kryzysem sporą część pracy zawodowej mogła wykonywać zdalnie, sprzed domowego komputera: a zatem kwarantanna stała się w rzeczywistości jedynie konsekwentnym pogłębieniem istniejącej już tendencji do wycofywania się do własnej „bezpiecznej przestrzeni”; a w niektórych krajach, takich jak Japonia, trwa to już od wielu lat.

Dzięki mediom społecznościowym, dzięki Amazonowi i dostawom posiłków do domu, dzięki home office'om i wirtualnej rzeczywistości, życie w realu, obcowanie z prawdziwymi ludźmi, stały się już wręcz nieprzyjemną, niemal anachroniczną pozostałością po tamtej szarej przeszłości, którą wielu chętnie zostawiłoby już za sobą - a przynajmniej na tych kilka tygodni, może na kilka miesięcy... zresztą, dlaczegóż by nie na zawsze? Ryzyko tym większe, że - jak niestety można się było spodziewać - w całej Europie od pewnego czasu realizowany jest już długofalowy projekt wprowadzenia tzw. bezwarunkowego dochodu podstawowego w celu łagodzenia skutków spodziewanego masowego bezrobocia. Po co więc wychodzić z domu, skoro każdy może w sposób samowystarczalny i niezakłócony wegetować w swych własnych czterech ścianach, podczas gdy na zewnątrz szaleje (podobno) wysoce niebezpieczny wirus, a żyjący wokół nas ludzie nieustannie wystawieni są na uciążliwe wyzwania życia społecznego?

W tych warunkach należy się obawiać, że ów nowy, poniekąd post-historyczny, a na pewno post-europejski człowiek z łatwością zaakceptuje wiele z tych ograniczeń wolności, co obecnie testowane jest wszędzie jako w sumie niewielki trybut za niezmącony spokój, jaki zapewni nam wszechmocne państwo: odpoczynek od wysiłku, odpoczynek od bliźnich, odpoczynek od zarabiania pieniędzy, ba, odpoczynek od historii, gdyż jak już zauważył Oswald Spengler i wielu innych, człowiek zachodni jest już wypalony i zużyty, i spragniony jest jedynie - podobnie jak człowiek w czasach Cesarstwa Rzymskiego - spokojnej „nachgeschichte”, gdzie wszystkie istotne problemy bierze na siebie mniej lub bardziej życzliwe, mające mniej lub bardziej dobre intencje, a przede wszystkim wszechobecne i wszechwładne państwo światowe.

„Życzliwe, mające dobre intencje”? Na szczęście nadal istnieją tacy, którzy mają odwagę kwestionować ów atrybut państwa i którzy pomimo kwarantanny gotowi są wychodzić na ulicę, aby zaprotestować przeciwko widmu urzeczywistnienia tego ponurego scenariusza. W tym miejscu dochodzimy do drugiego punktu moich obserwacji, mianowicie do rosnącej polaryzacji opinii społecznej; oczywiście polaryzacji bardzo nierównej, gdyż stale powiększa się liczba tych, którzy nie są już gotowi akceptować bezkrytycznie dominującej, wspieranej przez wiodące europejskie media narracji politycznej, na której mielibyśmy orientować swe życie, lecz szuka odpowiedzi alternatywnych: trend, który rozpoczął się już na długo przed kryzysem pandemicznym, ale teraz, ze względu na przytłaczający ogrom dziejących się spraw i małą spójność przekazu medialnego, obejmuje coraz większe rzesze ludzi poszukujących odpowiedzi na własną rękę, i po raz pierwszy, za sprawą koronawirusa mający wystarczająco dużo czasu i spokoju, aby znaleźć je choćby w Internecie.

Nic więc dziwnego, że istnieje tak wielki popyt na tak zwane teorie spiskowe, i nic dziwnego, że państwo oraz wspierające je wiodące media chcą desperacko utrzymać swój monopol informacji i opinii, domagając się karania za rozpowszechnianie tak zwanych „fake newsów” i wrzucając wszystkich zwolenników owych teorii spiskowych do jednego wora pod nazwą «ekstremalna prawica», a platformy takie jak Facebook czy YouTube bezwzględnie usuwają niepożądane wpisy. W tych warunkach coraz trudniej wypracować jest własną, w miarę obiektywną opinię - nie tylko dlatego, że wśród wielu zasługujących na dyskusję alternatywnych przekazów, pojawia się mnóstwo argumentów sformułowanych na podstawie zniekształceń i pominięć (co dla nie będących specjalistami zwykle trudne jest do zweryfikowania), lecz również dlatego, że zaufanie do państwa i ośrodków medialnych, przynajmniej na Zachodzie, gwałtownie dziś spada. Codziennie bowiem doświadczamy, jak to, co wiodące media jeszcze wczoraj uważały za „fake newsy” dziś przedstawiają już jako rzeczywistość naukową (i odwrotnie), niwecząc zaufanie do wszelkich obiektywnych komunikatów.

Również polityczny sposób radzenia sobie z kryzysem pokazuje nam wyraźnie, jak szybko, a przede wszystkim jak głęboko państwo jest w stanie pozbawiać nas, obywateli, elementarnych praw, jak bezwzględnie wdraża coraz bardziej drastyczne środki, takie jak choćby obowiązkowe używanie aplikacji, czy wymóg przedstawiania zaświadczeń o szczepieniach (a przecież dyskutuje się już nawet o implantowaniu nanoczipów), jako warunki, zaiste przerażające, naszego powrotu do realu, do rzeczywistych relacji społecznych - co wraz z coraz bliższą perspektywą zniesienia gotówki, mogłoby stanowić bramę do nieograniczonego nadzoru państwowego - zjawisko, które od dłuższego czasu obserwujemy już choćby w Chinach. To, co jeszcze kilka miesięcy temu wielu z nas uważało za nierealne - za „populistyczne” teorie spiskowe - dziś, na naszych oczach, staje się czymś coraz bardziej prawdopodobnym, pomimo przemilczania tego przez media mainstreamowe, tak że nawet czołowi przywódcy Kościoła katolickiego kilka dni temu spotkali się, aby wyrazić podobne obawy w liście otwartym i wezwać do zachowania maksymalnej czujności wobec realnego niebezpieczeństwa powstania czegoś w rodzaju państwa światowego, które odbierze nam wszelką wolność - to wszystko powinno dać do myślenia nawet najbardziej bezkrytycznym konsumentom „poprawnych politycznie” mediów.

Dlatego z pewnym niepokojem podchodzę do wszelkich apeli o znalezienie „europejskiego rozwiązania” kryzysu pandemicznego we współpracy z WHO oraz prywatnymi fundacjami, takimi jak Gates Foundation. I to bynajmniej nie z powodu jakiegoś antyeuropejskiego afektu - bardziej niż kiedykolwiek jestem przekonany, że satysfakcjonującą odpowiedzią na wielkie wyzwania współczesnego świata może być tylko Europa zjednoczona - lecz dlatego, że obecna Unia Europejska zmutowała już w kierunku przeciwnym do tego, czego pierwotnie chciała bronić, a dziś nawet konieczność przeciwdziałania kryzysowi koronowemu nadużywa dla rozszerzenia swych kompetencji i nieodwracalnego prowadzenia zachodnich społeczeństw w objęcia wątpliwego, niedemokratycznego, oligarchicznego państwa światowego.

Tymczasem, gdy kilka tygodni temu wybuchła pandemia, a nasi europejscy współobywatele we Włoszech i w Hiszpanii stanęli w obliczu jednego z najcięższych kryzysów od końca drugiej wojny światowej, Bruksela milczała, pozwalając państwom autorytarnym, takim jak Rosja czy Chiny, wykreować się na wybawicieli. A gdy Polska jako jeden z pierwszych krajów Unii zamknęła swe granice i w ten sposób zainicjowała politykę kwarantanny, która jak dotąd okazała się dużym sukcesem, ze strony Komisji Europejskiej posypały się gromy krytyki, twierdząc, że ​​zamykanie granic nigdy nie może być właściwym rozwiązaniem problemu. Teraz jednak, gdy punkt kulminacyjny kryzysu epidemicznego wydaje się być już przekroczony i powoli ujawniają się niemal oczywiste jego konsekwencje gospodarcze, na scenę, zgodnie z oczekiwaniami, znów wkraczają europejskie instytucje, chcące wykorzystać sytuację nadzwyczajną dla swych własnych korzyści. Dlatego bardziej niż kiedykolwiek należy zachować ostrożność, przede wszystkim wobec kontrowersyjnego domagania się masowych szczepień (przy użyciu słabo przetestowanych szczepionek), połączone ze wprowadzaniem naszych danych osobowych oraz cech identyfikacyjnych do dostępnych na całym świecie i dowolnie manipulowanych baz danych - a więc wobec związanego z tym rażącego ograniczenia naszych podstawowych wolności. I właśnie Węgry ogłosiły, że zamierzają osiągnąć pełną autonomię w dziedzinie opracowywania szczepionek, by nie polegać na instytucjach międzynarodowych z ich niejasnymi zamiarami - a inne kraje mogłyby brać z Węgier przykład...

David Engels


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe