[Z Niemiec dla Tysol.pl] Osiński: Wycofanie wojsk USA do Polski. Od niedowierzania do furii

Niemcy są zaniepokojeni, ponieważ militarna obecność Stanów Zjednoczonych nad Renem od wielu lat napędza lokalną gospodarkę.
 [Z Niemiec dla Tysol.pl] Osiński: Wycofanie wojsk USA do Polski. Od niedowierzania do furii
/ M1 Abrams Wikipedia domena publiczna
Po 1945 r. USA były jednym z czterech mocarstw zajmujących terytorium Niemiec. Poza Berlinem Zachodnim, który Amerykanie musieli dzielić z Francuzami i Brytyjczykami, ich obecność skupiała się w centralnej oraz południowej części kraju. O tym świadczy jeszcze dziś rozmieszczenie baz, które znajdują się głównie w Bawarii, Badenii-Wirtembergii i Hesji. Strategicznymi punktami amerykańskich instalacji wojskowych pozostają Frankfurt nad Menem i Stuttgart, które w okresie zimnej wojny uchodziły za ówczesną "wschodnią flankę", mającą ocalić Zachód przed sowieckim natarciem. W sumie przed 1989 r. obecnych było w Niemczech ponad 250 amerykańskich baz, z których po zniknięciu żelaznej kurtyny zostało zaledwie ok. 30. Obecność wojsk Stanów Zjednoczonych nad Renem się zmniejszyła, choć wciąż stanowi znaczącą siłę. W koszarach nieopodal bawarskiej Norymbergi znajduje się główna kwatera 2. Regimentu Kawalerii ("Rose Barracks"), którego pododdziały wielokrotnie ćwiczyły przemarsz ku wschodnim rubieżom NATO przez Polskę i kraje bałtyckie. Natomiast w Hohenfels znajduje się ośrodek, w którym ciągle odbywają się szkolenia NATO i US Army.
 
Bawaria to niemieckie serce amerykańskiego lotnictwa. Na granicy z Badenią-Wirtembergią stacjonują m.in. śmigłowce: wielozadaniowe typu Black Hawk i szturmowe typu Apache, wraz z nimi zaś ok. 2 tys. żołnierzy. Amerykańskie garnizony znajdują się poza tym w kilku nadreńskich miastach, np. w Kaiserslautern czy w olbrzymiej bazie Ramstein, o której świat usłyszał najpóźniej w 1988 r., gdy podczas pokazów lotniczych doszło do okropnej katastrofy. Obecność amerykańskiego lotnictwa wkrótce została znacznie uszczuplona, jednak rozbudowana infrastruktura ciągle istnieje i w przypadku kryzysu bazy mogłaby zostać rychło wzmocniona nowymi myśliwcami. Szczególnie pokaźna w swoich rozmiarach Ramstein Air Base jest nadal strategicznym "oczkiem w głowie" amerykańskich sztabowców. To tutaj najczęściej obsługiwany jest przerzut zespołów bojowych US Army do Afryki lub na Bliski Wschód (z którego Trump jednak też z wolna się wycofuje). Niedaleko Kaiserslautern mieści się również amerykański szpital wojskowy, który w okresach zaostrzenia walk w Iraku czy Afganistanie pękał w szwach.
 
Mimo końca zimnej wojny i obowiązującej obecnie w Niemczech antyamerykańskości znajdują się więc nad Renem nadal główne sztaby Stanów Zjednoczonych w Europie. W Stuttgarcie mieści się całe dowództwo europejskiej US Army, ze stolicy Badenii kierowane są także jednostki w Afryce. W heskim Wiesbaden znajduje się zaś główna kwatera dowództwa sił lądowych. Dla wielu amerykańskich żołnierzy Niemcy stały się drugą ojczyzną. I w tym kontekście zaczynają się problemy, jeśli chodzi o przeniesienie instalacji wojskowych USA na wschód.
 
Niektórzy amerykańscy dowódcy US Army Europe są w Niemczech głęboko zakorzenieni. Są nierzadko dziećmi żołnierzy i kolejnym pokoleniem w służbie, urodzonym już w jednym z niemieckich miast garnizonowych. Można więc zaryzykować tezę o istnieniu specyficznej i zwartej niemiecko-amerykańskiej tradycji wojskowej. Przeprowadzka "niemieckich" Amerykanów do Polski byłaby nie tylko mozolna i czasochłonna, lecz wymagałaby inwestycji liczonych w dziesiątkach miliardów dolarów. Ów okres przejściowy obejmowałby zatem decyzje, z którymi Trump byłby jeszcze zajęty w swojej drugiej kadencji. Pytanie tylko, czy w obliczu obecnych zamieszek w USA, zainspirowanych w dużej mierze przez lewaków, którzy upatrzyli sobie w nim wcielenie wszelkiego zła, nowojorczyk będzie w 2021 r. jeszcze dalej zasiadał przy biurku w Gabinecie Owalnym.
 
Również w niemieckich mediach Trump jest obecnie odzierany z szacunku i nurzany w pomyjach. Szczytów ten haniebny sposób usuwania prawdy o prezydencie USA z obiegu medialnego sięgnął w aktualnym numerze "Spiegla", na którego okładce widzimy płonącą Amerykę i Trumpa z dymiącą zapałką w ręku. Właściwie już od początku jego kadencji hamburski tygodnik podgrzewa atmosferę i rozkręca młyn nienawiści wobec Republikanów, a gospodarz Białego Domu jest w nim kreowany na polityka gorszego od Hitlera, Stalina i Mao Zedonga razem wziętych.
 
Toteż niemieckie reakcje na pomysł przeniesienia amerykańskich żołnierzy do Polski były do przewidzenia: ponowny festiwal podszytego lekceważeniem oburzenia, jakoby Trump stracił zmysły. Z ekonomicznego punktu widzenia nie jest to nawet szczególnie zadziwiające. Obecność wojsk USA w RFN jest dla Niemców niezwykle istotna, zwłaszcza w regionach słabych gospodarczo. Amerykanie wynajmują i kupują mieszkania, korzystają z ofert gastronomicznych i zostawiają pieniądze w sklepach spożywczych. Z ustaleń "Süddeutsche Zeitung" wynika, że ok. 40 proc. uposażeń Amerykanów zasila lokalną niemiecką gospodarkę.
 
Niemieccy eksperci nie chcą jednakowoż dostrzec, że proces dystansowania się Stanów Zjednoczonych od Berlina i Brukseli zaczął się już przed prezydenturą Trumpa, choć to on jako pierwszy zaczął zwracać uwagę na nierównowagę w ponoszeniu kosztów bezpieczeństwa militarnego. Niewykluczone, że dopiero jako prezydent dowiedział się, że w Niemczech jest więcej żołnierzy USA (i tym samym wydatków) niż w krajach "kryzysowych", które są zdane na amerykańską obecność. Jego antypatia do Angeli Merkel, i tak już trwale podtrzymywana niemieckimi nadwyżkami eksportowymi, musiała się raptownie pogłębić.
 
Z drugiej strony za utrzymanie na swoim terytorium amerykańskich instalacji wojskowych płacić muszą także Niemcy. Berlin zasila siły zbrojne USA subwencjami opiewającymi corocznie na kwotę kilkunastu milionów euro. Odszkodowania dla amerykańskich żołnierzy w przypadku doznanych szkód płyną głównie z kas państwa niemieckiego. Gdy osoby cywilne tracą pracę w strukturach US Army Europe, zasiłek dla bezrobotnego Amerykanina pochodzi z kieszeni niemieckiego podatnika. Rząd federalny zainwestował ponadto 150 mln euro w budowę nowego szpitala wojskowego w Ramstein. Przeniesienie baz do Polski oraz ich utrzymanie wymaga zatem inwestycji, na których pokrycie Warszawa prawdopodobnie nie jest jeszcze przygotowana. Większość zaistniałych kosztów musiałby wobec tego ponieść Waszyngton.
 
W Pentagonie nie brakuje zatem ekspertów, którzy sprzeciwiają się pomysłowi firmowanemu przez administrację Trumpa. Tym bardziej, że dolary płynące do Niemiec uchodzą raczej za inwestycje związane z globalnymi strukturami sojuszu transatlantyckiego, a nie jedynie z gospodarką stricte niemiecką czy bezpieczeństwem samej RFN. Hesja, Nadrenia, Badenia i Bawaria stanowią skuteczne instrumenty amerykańskiej siły bojowej i wywiadowczej, mającej sięgać poza kontynent europejski - do regionów objętych kryzysami i wojnami. Wycofanie ich z Niemiec może być dla USA równoznaczne z większymi wydatkami na misje wojskowe na innych kontynentach. Tyle że w kontekście grawitujących ku Rosji Niemiec Trump nie ma innego wyjścia. Natomiast dla Polski zwiększona liczba amerykańskich żołnierzy na pewno będzie opłacalna. Tym bardziej, że też gospodarz Białego Domu zdaje sobie sprawę z tego, że dalsze utrzymywanie wojsk USA nad Renem długofalowo będzie o wiele droższe.
 
Co ciekawe, niemieccy publicyści przez długi czas nie traktowali planów Trumpa poważnie. Kiedy w 2018 r. w Waszyngtonie po raz pierwszy z ust prezydentów RP i USA padło określenie "Fort Trump", wyspecjalizowany w kolportowaniu bzdur o Polsce Florian Hassel napisał tekst o znamiennym tytule "Żart".
 

"Bez żartobliwej propozycji nazwania bazy 'Fort Trump' media nawet by nie zwróciły uwagi na wizytę polskiego prezydenta w Waszyngtonie, który zresztą jest prorosyjski i nie zaangażuje się w ten pomysł"

 
- sądził niemiecki "dziennikarz", któremu narzucona linia redakcyjna "Süddeutsche Zeitung" kazała również lekceważyć znaczenie projektu Trójmorza.
 
Coż, dziś Niemcy traktują polsko-amerykańską inicjatywę już nieco poważniej. Przed stratami obawiają się zwłaszcza ci, którzy mieszkają w miastach garnizonowych. Instalacje wojskowe na terytorium RFN, zasilane niegasnącym strumieniem dolarów, przynoszą tymże aglomeracjom wymierne korzyści, które na skalę krajową wynoszą nawet do 5 mld euro rocznie. Militarna obecność USA podnosi niemiecki PKB o co najmniej 0,25 procent. A więc nawet jeśli pomysły Trumpa każą rządzącym w Berlinie reanimować tradycyjną awersję wobec Republikanów, co uniemożliwia im rzetelną analizę przyczyn doznanych i nadal doznawanych "elektrowstrząsów", to antyamerykańskość zwykłych Niemców kończy się najpóźniej wtedy, gdy kończy się również ich poczucie stabilizacji.
 
Wojciech Osiński

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Rekonstrukcja rządu. Oddaliśmy się do dyspozycji premiera z ostatniej chwili
Rekonstrukcja rządu. "Oddaliśmy się do dyspozycji premiera"

Oddaliśmy się do dyspozycji premiera. Rekonstrukcja rządu nastąpi 10 maja, do tej pory pełnimy nasze funkcje - powiedział w piątek w TVP Info minister aktywów państwowych Borys Budka, który będzie kandydował do PE.

Wypadek amerykańskich żołnierzy w Polsce z ostatniej chwili
Wypadek amerykańskich żołnierzy w Polsce

Dwóch żołnierzy z USA zostało rannych w wypadku, do którego doszło na Mazowszu – poinformował polsatnews.pl.

z ostatniej chwili
Kto zostanie Mistrzem Europy 2024 w piłce nożnej? Analiza faworytów turnieju

Piłkarskie emocje sięgają zenitu, gdy zbliżają się rozgrywki o mistrzostwo Europy 2024. O tytuł Mistrza Europy powalczą drużyny z całego kontynentu na niemieckich stadionach. Historia Euro pokazuje, że wielokrotnie tytuły zdobywały reprezentacje, które potrafiły połączyć talent indywidualny z doskonałą organizacją drużynową oraz odpowiednio przygotować się mentalnie i taktycznie.

Mentzen: Nie chcemy, żeby Zielony Ład znowu wpędził nas w biedę z ostatniej chwili
Mentzen: Nie chcemy, żeby Zielony Ład znowu wpędził nas w biedę

– Zielony Ład to upadek europejskiego rolnictwa i przemysłu, utrata dobrych miejsc pracy, wzrost kosztów energii oraz drogie przymusowe remonty. Polska rozwinęła się dzięki ciężkiej pracy Polaków. Nie chcemy, żeby Zielony Ład znowu wpędził nas w biedę – powiedział w opublikowanym na YouTubie nagraniu Sławomir Mentzen.

Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Pilne informacje w sprawie króla Karola III z ostatniej chwili
Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Pilne informacje w sprawie króla Karola III

W ostatnich tygodniach w Pałacu Buckingham zrobiło się niespokojnie. U króla Karola III wykryto nowotwór. „The Daily Beast” podaje nowe niepokojące informacje.

USA finalizują potężny pakiet pomocy dla Ukrainy. Politico podaje szczegóły z ostatniej chwili
USA finalizują potężny pakiet pomocy dla Ukrainy. Politico podaje szczegóły

Stany Zjednoczone finalizują jeden z największych pakietów pomocy wojskowej dla Ukrainy i przygotowują się do podpisania kontraktów na dostawy broni i sprzętu dla Sił Zbrojnych Ukrainy o wartości ok. 6 miliardów dolarów – podał portal Politico, powołując się na dwóch urzędników administracji USA.

Waldemar Krysiak: Rozpad polskiego środowiska LGBT? Wiadomości
Waldemar Krysiak: Rozpad polskiego środowiska LGBT?

Zaczęło się od homoseksualnego podrywu, a skończyło się na zarzutach defraudacji ponad 100 tys. złotych przez działaczy LGBT. Na naszych oczach dochodzi do rozpadu w polskim środowisku tęczy.

Przełomowe badania: Polak wpadł na trop życia na Wenus? Wiadomości
Przełomowe badania: Polak wpadł na trop życia na Wenus?

Polak przeprowadził jedne z najbardziej przełomowych w historii podboju wszechświata badań nad poszukiwaniem życia! W chmurach Wenus dr Janusz Pętkowski wraz z zespołem MIT odkrył fosfinę.

Jarosław Kaczyński: PiS wystawi na wybory do PE listy śmierci z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński: PiS wystawi na wybory do PE listy śmierci

– Te listy, które układamy do europarlamentu, będą listami śmierci. Wszystko, co mocne, będzie tam włożone – powiedział w rozmowie z Anitą Gargas prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Kierwiński: Będzie nowa wersja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w Polsce z ostatniej chwili
Kierwiński: Będzie nowa wersja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w Polsce

Minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński poinformował w czwartek, że za kilka dni przedłożona zostanie nowa wersja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy, którzy przebywają na terenie Polski.

REKLAMA

[Z Niemiec dla Tysol.pl] Osiński: Wycofanie wojsk USA do Polski. Od niedowierzania do furii

Niemcy są zaniepokojeni, ponieważ militarna obecność Stanów Zjednoczonych nad Renem od wielu lat napędza lokalną gospodarkę.
 [Z Niemiec dla Tysol.pl] Osiński: Wycofanie wojsk USA do Polski. Od niedowierzania do furii
/ M1 Abrams Wikipedia domena publiczna
Po 1945 r. USA były jednym z czterech mocarstw zajmujących terytorium Niemiec. Poza Berlinem Zachodnim, który Amerykanie musieli dzielić z Francuzami i Brytyjczykami, ich obecność skupiała się w centralnej oraz południowej części kraju. O tym świadczy jeszcze dziś rozmieszczenie baz, które znajdują się głównie w Bawarii, Badenii-Wirtembergii i Hesji. Strategicznymi punktami amerykańskich instalacji wojskowych pozostają Frankfurt nad Menem i Stuttgart, które w okresie zimnej wojny uchodziły za ówczesną "wschodnią flankę", mającą ocalić Zachód przed sowieckim natarciem. W sumie przed 1989 r. obecnych było w Niemczech ponad 250 amerykańskich baz, z których po zniknięciu żelaznej kurtyny zostało zaledwie ok. 30. Obecność wojsk Stanów Zjednoczonych nad Renem się zmniejszyła, choć wciąż stanowi znaczącą siłę. W koszarach nieopodal bawarskiej Norymbergi znajduje się główna kwatera 2. Regimentu Kawalerii ("Rose Barracks"), którego pododdziały wielokrotnie ćwiczyły przemarsz ku wschodnim rubieżom NATO przez Polskę i kraje bałtyckie. Natomiast w Hohenfels znajduje się ośrodek, w którym ciągle odbywają się szkolenia NATO i US Army.
 
Bawaria to niemieckie serce amerykańskiego lotnictwa. Na granicy z Badenią-Wirtembergią stacjonują m.in. śmigłowce: wielozadaniowe typu Black Hawk i szturmowe typu Apache, wraz z nimi zaś ok. 2 tys. żołnierzy. Amerykańskie garnizony znajdują się poza tym w kilku nadreńskich miastach, np. w Kaiserslautern czy w olbrzymiej bazie Ramstein, o której świat usłyszał najpóźniej w 1988 r., gdy podczas pokazów lotniczych doszło do okropnej katastrofy. Obecność amerykańskiego lotnictwa wkrótce została znacznie uszczuplona, jednak rozbudowana infrastruktura ciągle istnieje i w przypadku kryzysu bazy mogłaby zostać rychło wzmocniona nowymi myśliwcami. Szczególnie pokaźna w swoich rozmiarach Ramstein Air Base jest nadal strategicznym "oczkiem w głowie" amerykańskich sztabowców. To tutaj najczęściej obsługiwany jest przerzut zespołów bojowych US Army do Afryki lub na Bliski Wschód (z którego Trump jednak też z wolna się wycofuje). Niedaleko Kaiserslautern mieści się również amerykański szpital wojskowy, który w okresach zaostrzenia walk w Iraku czy Afganistanie pękał w szwach.
 
Mimo końca zimnej wojny i obowiązującej obecnie w Niemczech antyamerykańskości znajdują się więc nad Renem nadal główne sztaby Stanów Zjednoczonych w Europie. W Stuttgarcie mieści się całe dowództwo europejskiej US Army, ze stolicy Badenii kierowane są także jednostki w Afryce. W heskim Wiesbaden znajduje się zaś główna kwatera dowództwa sił lądowych. Dla wielu amerykańskich żołnierzy Niemcy stały się drugą ojczyzną. I w tym kontekście zaczynają się problemy, jeśli chodzi o przeniesienie instalacji wojskowych USA na wschód.
 
Niektórzy amerykańscy dowódcy US Army Europe są w Niemczech głęboko zakorzenieni. Są nierzadko dziećmi żołnierzy i kolejnym pokoleniem w służbie, urodzonym już w jednym z niemieckich miast garnizonowych. Można więc zaryzykować tezę o istnieniu specyficznej i zwartej niemiecko-amerykańskiej tradycji wojskowej. Przeprowadzka "niemieckich" Amerykanów do Polski byłaby nie tylko mozolna i czasochłonna, lecz wymagałaby inwestycji liczonych w dziesiątkach miliardów dolarów. Ów okres przejściowy obejmowałby zatem decyzje, z którymi Trump byłby jeszcze zajęty w swojej drugiej kadencji. Pytanie tylko, czy w obliczu obecnych zamieszek w USA, zainspirowanych w dużej mierze przez lewaków, którzy upatrzyli sobie w nim wcielenie wszelkiego zła, nowojorczyk będzie w 2021 r. jeszcze dalej zasiadał przy biurku w Gabinecie Owalnym.
 
Również w niemieckich mediach Trump jest obecnie odzierany z szacunku i nurzany w pomyjach. Szczytów ten haniebny sposób usuwania prawdy o prezydencie USA z obiegu medialnego sięgnął w aktualnym numerze "Spiegla", na którego okładce widzimy płonącą Amerykę i Trumpa z dymiącą zapałką w ręku. Właściwie już od początku jego kadencji hamburski tygodnik podgrzewa atmosferę i rozkręca młyn nienawiści wobec Republikanów, a gospodarz Białego Domu jest w nim kreowany na polityka gorszego od Hitlera, Stalina i Mao Zedonga razem wziętych.
 
Toteż niemieckie reakcje na pomysł przeniesienia amerykańskich żołnierzy do Polski były do przewidzenia: ponowny festiwal podszytego lekceważeniem oburzenia, jakoby Trump stracił zmysły. Z ekonomicznego punktu widzenia nie jest to nawet szczególnie zadziwiające. Obecność wojsk USA w RFN jest dla Niemców niezwykle istotna, zwłaszcza w regionach słabych gospodarczo. Amerykanie wynajmują i kupują mieszkania, korzystają z ofert gastronomicznych i zostawiają pieniądze w sklepach spożywczych. Z ustaleń "Süddeutsche Zeitung" wynika, że ok. 40 proc. uposażeń Amerykanów zasila lokalną niemiecką gospodarkę.
 
Niemieccy eksperci nie chcą jednakowoż dostrzec, że proces dystansowania się Stanów Zjednoczonych od Berlina i Brukseli zaczął się już przed prezydenturą Trumpa, choć to on jako pierwszy zaczął zwracać uwagę na nierównowagę w ponoszeniu kosztów bezpieczeństwa militarnego. Niewykluczone, że dopiero jako prezydent dowiedział się, że w Niemczech jest więcej żołnierzy USA (i tym samym wydatków) niż w krajach "kryzysowych", które są zdane na amerykańską obecność. Jego antypatia do Angeli Merkel, i tak już trwale podtrzymywana niemieckimi nadwyżkami eksportowymi, musiała się raptownie pogłębić.
 
Z drugiej strony za utrzymanie na swoim terytorium amerykańskich instalacji wojskowych płacić muszą także Niemcy. Berlin zasila siły zbrojne USA subwencjami opiewającymi corocznie na kwotę kilkunastu milionów euro. Odszkodowania dla amerykańskich żołnierzy w przypadku doznanych szkód płyną głównie z kas państwa niemieckiego. Gdy osoby cywilne tracą pracę w strukturach US Army Europe, zasiłek dla bezrobotnego Amerykanina pochodzi z kieszeni niemieckiego podatnika. Rząd federalny zainwestował ponadto 150 mln euro w budowę nowego szpitala wojskowego w Ramstein. Przeniesienie baz do Polski oraz ich utrzymanie wymaga zatem inwestycji, na których pokrycie Warszawa prawdopodobnie nie jest jeszcze przygotowana. Większość zaistniałych kosztów musiałby wobec tego ponieść Waszyngton.
 
W Pentagonie nie brakuje zatem ekspertów, którzy sprzeciwiają się pomysłowi firmowanemu przez administrację Trumpa. Tym bardziej, że dolary płynące do Niemiec uchodzą raczej za inwestycje związane z globalnymi strukturami sojuszu transatlantyckiego, a nie jedynie z gospodarką stricte niemiecką czy bezpieczeństwem samej RFN. Hesja, Nadrenia, Badenia i Bawaria stanowią skuteczne instrumenty amerykańskiej siły bojowej i wywiadowczej, mającej sięgać poza kontynent europejski - do regionów objętych kryzysami i wojnami. Wycofanie ich z Niemiec może być dla USA równoznaczne z większymi wydatkami na misje wojskowe na innych kontynentach. Tyle że w kontekście grawitujących ku Rosji Niemiec Trump nie ma innego wyjścia. Natomiast dla Polski zwiększona liczba amerykańskich żołnierzy na pewno będzie opłacalna. Tym bardziej, że też gospodarz Białego Domu zdaje sobie sprawę z tego, że dalsze utrzymywanie wojsk USA nad Renem długofalowo będzie o wiele droższe.
 
Co ciekawe, niemieccy publicyści przez długi czas nie traktowali planów Trumpa poważnie. Kiedy w 2018 r. w Waszyngtonie po raz pierwszy z ust prezydentów RP i USA padło określenie "Fort Trump", wyspecjalizowany w kolportowaniu bzdur o Polsce Florian Hassel napisał tekst o znamiennym tytule "Żart".
 

"Bez żartobliwej propozycji nazwania bazy 'Fort Trump' media nawet by nie zwróciły uwagi na wizytę polskiego prezydenta w Waszyngtonie, który zresztą jest prorosyjski i nie zaangażuje się w ten pomysł"

 
- sądził niemiecki "dziennikarz", któremu narzucona linia redakcyjna "Süddeutsche Zeitung" kazała również lekceważyć znaczenie projektu Trójmorza.
 
Coż, dziś Niemcy traktują polsko-amerykańską inicjatywę już nieco poważniej. Przed stratami obawiają się zwłaszcza ci, którzy mieszkają w miastach garnizonowych. Instalacje wojskowe na terytorium RFN, zasilane niegasnącym strumieniem dolarów, przynoszą tymże aglomeracjom wymierne korzyści, które na skalę krajową wynoszą nawet do 5 mld euro rocznie. Militarna obecność USA podnosi niemiecki PKB o co najmniej 0,25 procent. A więc nawet jeśli pomysły Trumpa każą rządzącym w Berlinie reanimować tradycyjną awersję wobec Republikanów, co uniemożliwia im rzetelną analizę przyczyn doznanych i nadal doznawanych "elektrowstrząsów", to antyamerykańskość zwykłych Niemców kończy się najpóźniej wtedy, gdy kończy się również ich poczucie stabilizacji.
 
Wojciech Osiński


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe