[Tylko u nas] Prof. David Engels: Nadzieja na zmartwychwstanie Zachodu

Bądźmy szczerzy: pomimo żywej wciąż jeszcze nadziei, wiemy już, iż Europa, a przynajmniej Europa Zachodnia, nigdy już nie będzie prawdziwie „zachodnia”- przynajmniej w tym sensie, w jakim była na przestrzeni minionych stuleci.
 [Tylko u nas] Prof. David Engels: Nadzieja na zmartwychwstanie Zachodu
/ Pożar katedry Notre Dame Wikipedia CC BY-SA 4,0 GodefroyParis
Klasa średnia stłamszona jest dzisiaj pomiędzy prekariatem a elitami, główne miasta w dużej mierze znalazły się we władaniu pozaeuropejskich społeczeństw równoległych, chrześcijaństwo zostało niemal całkowicie wyparte z przestrzeni publicznej, klasyczny wzorzec płci oraz zachodni ideał kobiecości i rycerskości stały się czymś wręcz nagannym, zaś niepohamowana potrzeba autoekspresji spowodowała wyparcie większości form solidarności i idealizmu; do tego demokracja parlamentarna nieustannie sama się dyskredytuje, tożsamość narodowa oraz narodowe języki pod naciskiem wszechobecnej amerykanizacji znalazły się już dawno w odwrocie, a duma z wielkiej historycznej przeszłości naszego kontynentu uważana jest dziś za przejaw wręcz szowinizmu i marginalizacji, nie mówiąc już o upadku edukacji i badań naukowych, co przybrało już rozmiary wręcz przerażające...

Co robić?

Listę tę można byłoby ciągnąć w nieskończoność, a jeśli dodać do tego również to, że w nadchodzących latach i dziesięcioleciach, wraz z wymieraniem starszego pokolenia, równowaga demograficzna na naszym kontynencie zostanie jeszcze bardziej zaburzona na niekorzyść „ludzi żyjących tutaj od dawna”, to właściwie powinno być już dla każdego jasne, że czeka nas mało obiecująca przyszłość; zaś ci nieliczni młodzi ludzie, którzy odważnie zwracają się ku europejskiej tradycji historycznej, również tej chrześcijańskiej (nierzadko w kontrze od swoich rodziców z pokolenia 1968) wkrótce w najlepszym razie odnajdą się jako jedno z wielu społeczeństw równoległych.

Pojawia się więc pytanie „Co robić?” Ignorować ​​fakty i udawać, że wszystko jest jak dawniej i będzie tak nadal? Może jest to i wygodne, ale z pewnością nie jest realnym rozwiązaniem w obliczu naszych codziennych wyzwań i zmagań; tylko bowiem w oparciu o bezwzględnie uczciwą analizę obecnej sytuacji jesteśmy w stanie opracować właściwe strategie na przyszłość.

Pierwszy krok: uznanie rzeczywistości

Poddać się lub wycofać do roli samotnego i cynicznego obserwatora, który już dawno porzucił wszelką nadzieję i patrzy na ów upadek naszej cywilizacji jak na jakiś zabawny spektakl? To również byłoby nie tylko niegodziwością, ale przede wszystkich tchórzliwością i niewdzięcznością; gdyż nawet pozornie niezaangażowany obserwator czerpie jednak nadal z tego, co pozostawiły nam poprzednie pokolenia, łącznie z obowiązkiem opieki i dalszego jej przekazywania.

Nie, jedyna sensowna odpowiedź na pytanie „co robić?” zawiera w sobie po pierwsze chłodne spojrzenie na nieuchronność owych procesów - owych duchowych przewrotów i kulturowych zerwań, wobec których zamieszki w Dijon, Stuttgarcie czy BLM to zaledwie mały przedsmak tego co nas czeka - a po drugie, i nade wszystko, odwagę do wyciągnięcia należytych wniosków.

Grupy o podobnych poglądach muszą ze sobą współpracować

„Ostatni ludzie Zachodu” - pojęcie, które nie ma tu znaczenia etnicznego, lecz odnosi się raczej do tych, którzy niezależnie od pochodzenia z dumą i miłością, a także z wdzięcznością przyznają się do spuścizny minionych stuleci, zaś w dającej się przewidzieć przyszłości staną się zapewne mniejszością pośród innych.

I aby w takiej konstelacji kulturowo przetrwać - a w przyszłości być może tę naszą tradycję wynieść znów do rangi „kultury wiodącej” - należałoby przyjąć dwie podstawowe zasady: po pierwsze, bezwarunkowe wzmocnienie i utrwalenie własnej tożsamości, a po drugie ścisła współpraca z podobnymi grupami w całej Europie, gdyż jedynie w ten sposób będzie można skutecznie przeciwstawić się presji międzynarodowej.

O ile ta druga kwestia ma charakter wybitnie polityczny i była już omawiana w nieco innym kontekście (odsyłam tu do mojej książki „Renovatio Europae”), o tyle ta pierwsza pozostaje przede wszystkim kwestią prywatną i pozwólcie, że poświęcę jej tutaj nieco więcej uwagi, gdyż temat jest zaskakująco rzadko podejmowany publicznie, chociaż wymienione punkty znacznie szczegółowiej omówione zostały w mojej książce „Co robić? Życie u schyłku Europy ”(Renovamen).

„Sam będę od teraz tak postępować”

Sprawą centralną jest tutaj idea polegająca na niedeterminowaniu naszej tożsamości kulturowej - tak jak to miało miejsce we wcześniejszych, prawdopodobnie szczęśliwszych czasach - poprzez otaczający nas cywilizacyjny kolektyw dzisiejszej Europy, gdyż staje się on coraz bardziej posthistoryczny, bezduszny, a często wręcz antyzachodni, gdzie prym wiodą w coraz większym stopniu pozaeuropejskie społeczeństwa równoległe: musimy raczej na nowo odbudować i przyswoić sobie naszą zachodnią tożsamość, rekostruując ją niejako z ostatnich pozostałości naszej żywej tradycji, a przede wszystkim z naszego historycznego doświadczenia; następnie zaś musimy jej bronić i reprezentować ją odważnie nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz - z pełną świadomością, że w tej próbie nie możemy liczyć na wsparcie, wręcz przeciwnie: raczej spotkamy się z wrogością.

Jednak ów proces częściowej »rekultywacji« w dłuższej perspektywie może się okazać znaczący i wiarygodny tylko wtedy, gdy nie będzie się ślizgać jedynie po powierzchni, lecz sięgnie wgłąb samej istoty naszego jestestwa; a więc nie sprowadzi się jedynie do abstrakcyjnego „społeczeństwo powinno to i tamto”, lecz oznaczać będzie konkretne i stanowcze „sam będę od teraz tak postępować”.

Walkę o to co zachodnie każdy toczy indywidualnie, sam ze sobą

Czy gdy chodzi o ponowne odkrycie duchowej tradycji chrześcijaństwa, zachodni ideał rodziny i płci, służbę pięknu, egzekwowanie cnoty i poczucie obowiązku w życiu codziennym, troskę i dumę z siebie samych, trwałość naszych działań, szacunek dla stworzenia, odwagę by stanąć w obronie naszych przekonań - wszystkie to powinno odtąd kształtować nasze życie codzienne, zaś rodzina i środowisko winny stanowić żywą zachętę do naśladownictwa, tak, aby nie ograniczać się jedynie do okazjonalnego stawiania krzyżyka przy takim czy innym nazwisku w dniu wyborów lub do komentarzy w mediach społecznościowych.

Oczywiście łatwiej powiedzieć niż zrobić: bo czy nam się to podoba, czy nie, wszyscy jesteśmy dziećmi naszych czasów, a więc do cna przeniknięci ową „kulturą śmierci” opartą na błędnym założeniu, że człowiek jest nie tylko miarą, ale i nieograniczonym panem wrzechrzeczy, dlatego musi pozbyć się wszystkich ograniczeń, aby móc do woli działać i zmieniać rzeczywistość - niebezpieczna arogancja, którą już Stary Testament i kultura grecka uznawały za hybris, za coś, co prowadzi nieuchronnie nie tylko do poważnych politycznych i moralnych wypaczeń - tak jak to widzimy wszędzie wkoło - ale w dłuższej perspektywie zwraca się przeciwko samemu człowiekowi, doprowadzając do wysoce problematycznych, autodestrukcyjnych praktyk, takich jak masowa aborcja, eugenika, inżynieria genetyczna, transhumanizm, teoria gender czy wreszcie eutanazja. Prawdziwa walka o to, co zachodnie, staje się więc walką bardziej wewnętrzną, niż zewnętrzną, którą każdy toczyć musi sam w sobie.

Potrzebne nam są własne „społeczeństwa równoległe”

A zatem błędem byłoby sprowadzanie całego tego wewnętrznego wysiłku jedynie do zwykłej „kontemplacji”, lub zgoła moralnej naiwności i niedostrzeganie jego promieniującej na zewnątrz siły: widzimy przecież wyraźnie, że dotychczasowa walka polityczna w coraz większym stopniu przenosi się z areny parlamentarnej na zupełnie inne obszary, zaś demokratyczny ceremoniał zdegenerował się już do pustej, pozbawionej wszelkiego sensu fasady, która decyzjom podejmowanym gdzie indziej nadaje jedynie pozory społecznej legitymizacji i nie nadąża za biegiem wydarzeń; prawdziwa władza leży bowiem dziś w rękach nielicznych korporacji, potężnych mediów i jednostek (gdzie każdy pojedynczy ma nierzadko większą wagę i wpływy niż niejedno małe państwo europejskie), a z drugiej strony - i to w coraz większej skali - w rękach potężnych, ideologicznie zwartych grup nacisku, skupionych wokół charyzmatycznych postaci, które na przedmieściach wielu naszych miast przejęły już całkowicie kontrolę nad życiem codziennym, sprowadzając państwowy monopol użycia siły do kompletnego absurdu.

Dlatego pilniejszym niż kiedykolwiek jest dziś to, aby „ostatni ludzie Zachodu”, zamiast dać się wciągnąć w owe grupy i układy, tracąc przy tym swoją tożsamość, starali się raczej sami stworzyć własne „społeczeństwo równoległe”, ustanawiając w nim swoje tradycyjne normy i chroniąc w sensie rzeczywistym i przenośnym wartości kulturowe odziedziczone po przodkach, podtrzymując je, pomnażając i przekazując dalej.

Przetrwać może tylko jasno zdefiniowana, konsekwentnie przeżywana tradycja

W związku z tym coraz bardziej tracić będzie na znaczeniu klasyczny obszar polityki, gdyż prawdziwa demokratyczna czy plebiscytowa perswazja wynikać będzie nie z agitacji wyborczej, lecz z doświadczeń naszego prowadzonego wzorowo życia rodzinnego, z porządkującej siły wciąż rosnących, silnie powiązanych grup społecznych, z ustanowienia alternatywnego systemu edukacji i stworzenia prawdziwej «kontr-publiczności», co jednak będzie można skutecznie przeprowadzić i rozwinąć tylko wówczas, gdy opierać się będzie na podwójnej, hesperialistycznej podstawie wiary: na ponownym odkryciu chrześcijańskich korzeni Europy oraz na miłości nie tylko do tej narodowej, lecz przede wszystkim tej naszej wspólnej, okcydentalnej ojczyzny.

Trzeba się zatem przygotować na długą walkę - intelektualną, kulturową i polityczną, i to w środowisku bynajmniej nam nie sprzyjającym, które charakteryzować się będzie coraz większym spadkiem znaczenia instytucji państwowych, z silną tendencją do zarysowywania się atawistycznej zasady charyzmy i podążania; i tylko wtedy gdy na końcu tego procesu przetrwać zdoła nasza zachodnia tradycja - zarówno jako jasno zdefiniowany, ale i bardzo silny inkluzywny i integracyjny porządek (podczas gdy nihilizm sam doprowadzi się do absurdu) - może pojawić się znów szansa na odnowę, na «renovatio», jako baza ludzkiego współistnienia w Europie, jakkolwiek niewątpliwie w nieco innej już skali.

David Engels,
 

 

POLECANE
Redukcja sił NATO w Polsce? Trump: Nie było takiej propozycji polityka
Redukcja sił NATO w Polsce? Trump: Nie było takiej propozycji

Prezydent USA Donald Trump, zapytany w czwartek, czy zgodziłby się na zmniejszenie obecności sił NATO w Europie, w tym w Polsce, w celu skłonienia Władimira Putina do podpisania porozumienia pokojowego, odpowiedział, że nikt mu takiej propozycji nie przedstawił.

Klęska zielonej polityki Ursuli von der Leyen. Emisje w UE wystrzeliły pilne
Klęska zielonej polityki Ursuli von der Leyen. Emisje w UE wystrzeliły

Zielona polityka klimatyczna miała prowadzić do zmniejszenia emisji, tymczasem dane Eurostatu pokazują zupełnie inną rzeczywistość. Wzrost o 3,4 proc. w skali całej Unii, skok w 20 krajach i zaledwie siedem państw, którym udało się ograniczyć emisję – to bilans pierwszego kwartału 2025 r.

Ocieplenie między Watykanem a lefebrystami? Bractwo św. Piusa X wpisane na listę gorące
Ocieplenie między Watykanem a lefebrystami? Bractwo św. Piusa X wpisane na listę

Pojawia się nadzieje na ocieplenie stosunków pomiędzy Watykanem a Bractwem św. Piusa X. Za pontyfikatu papieża Leona XIV Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X zostało wpisane do oficjalnego watykańskiego kalendarza jubileuszowego, co pozwoliło mu na organizowanie wydarzeń w Rzymie w trakcie Roku Świętego.

Niemiec znieważył polskie flagi na granicy. Usłyszał zarzuty Wiadomości
Niemiec znieważył polskie flagi na granicy. Usłyszał zarzuty

58-letni obywatel Niemiec, Thomas S., zrywał biało-czerwone flagi na moście w Słubicach i wrzucał je do Odry. Prokuratura postawiła mu zarzut publicznego znieważenia flagi Polski. Mężczyzna przyznał się do winy, tłumacząc, że był pijany.

Afera KPO. Prokuratura Europejska wszczyna śledztwo z ostatniej chwili
Afera KPO. Prokuratura Europejska wszczyna śledztwo

Europejska Prokuratura (EPPO) wszczęła postępowanie dotyczące wydatkowania środków z polskiego KPO w branży HoReCa, obejmującej turystykę i gastronomię – przekazała w czwartek PAP rzeczniczka EPPO Tine Hollevoet.

Waldemar Żurek chce reaktywować starą KRS. Obecna rada ma być wygaszona uchwałą pilne
Waldemar Żurek chce reaktywować starą KRS. Obecna rada ma być "wygaszona" uchwałą

Jak donosi "Rzeczpospolita" Waldemar Żurek rozważa przywrócenie starej Krajowej Rady Sądownictwa, w składzie sprzed reform sądownictwa PiS. W planach jest "wygaszenie" obecnej rady uchwałą sejmu. Ma to być metoda na obejście prawdopodobnego weta prezydenta wobec zmian ustawowych.

Wydatki państwa idą w górę. MF podało informacje nt. deficytu pilne
Wydatki państwa idą w górę. MF podało informacje nt. deficytu

Jak podało w komunikacie Ministerstwo Finansów, wykonanie wydatków budżetu państwa w okresie styczeń-lipiec 2025 r. wyniosło 470,5 mld zł, tj. 51,1 proc. rocznego planu, jednocześnie było wyższe o ok. 31,3 mld zł (tj. o 7,1 proc.) w stosunku do tego samego okresu roku 2024 (439,3 mld zł, tj. 50,7 proc. planu).

Płonie hala koło Ciechocinka. Pożar zagraża całej okolicy pilne
Płonie hala koło Ciechocinka. Pożar zagraża całej okolicy

W Siarzewie w województwie kujawsko-pomorskim wybuchł pożar hali produkcyjno-magazynowej. Płomienie objęły cały obiekt i dwa budynki gospodarcze, a nad miejscowością unosi się gęsty, niebezpieczny dym. Mieszkańcy i turyści zostali wezwani do zachowania szczególnej ostrożności.

Media: kulisy kompromitacji urzędników Tuska. Działania spóźnione i desperackie z ostatniej chwili
Media: kulisy kompromitacji urzędników Tuska. "Działania spóźnione i desperackie"

W środę odbyła się kluczowa telekonferencja europejskich przywódców z byłym prezydentem USA Donaldem Trumpem. Choć pierwotnie rzecznik rządu informował, że w rozmowie udział weźmie premier Donald Tusk, ostatecznie Polskę reprezentował prezydent Karol Nawrocki, a premier w ogóle nie dostał zaproszenia. Wirtualna Polska pokazała kulisy kompromitacji rządowych urzędników.

Tysiące żołnierzy, czołgi, F-16 i grochówka wojskowa. Warszawa będzie areną wielkiego widowiska z ostatniej chwili
Tysiące żołnierzy, czołgi, F-16 i grochówka wojskowa. Warszawa będzie areną wielkiego widowiska

Tysiące żołnierzy, imponujące maszyny wojskowe i widowiskowe koncerty – Warszawa szykuje się na spektakularne obchody Święta Wojska Polskiego, które w tym roku będą wyjątkowym widowiskiem dla mieszkańców i gości stolicy.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. David Engels: Nadzieja na zmartwychwstanie Zachodu

Bądźmy szczerzy: pomimo żywej wciąż jeszcze nadziei, wiemy już, iż Europa, a przynajmniej Europa Zachodnia, nigdy już nie będzie prawdziwie „zachodnia”- przynajmniej w tym sensie, w jakim była na przestrzeni minionych stuleci.
 [Tylko u nas] Prof. David Engels: Nadzieja na zmartwychwstanie Zachodu
/ Pożar katedry Notre Dame Wikipedia CC BY-SA 4,0 GodefroyParis
Klasa średnia stłamszona jest dzisiaj pomiędzy prekariatem a elitami, główne miasta w dużej mierze znalazły się we władaniu pozaeuropejskich społeczeństw równoległych, chrześcijaństwo zostało niemal całkowicie wyparte z przestrzeni publicznej, klasyczny wzorzec płci oraz zachodni ideał kobiecości i rycerskości stały się czymś wręcz nagannym, zaś niepohamowana potrzeba autoekspresji spowodowała wyparcie większości form solidarności i idealizmu; do tego demokracja parlamentarna nieustannie sama się dyskredytuje, tożsamość narodowa oraz narodowe języki pod naciskiem wszechobecnej amerykanizacji znalazły się już dawno w odwrocie, a duma z wielkiej historycznej przeszłości naszego kontynentu uważana jest dziś za przejaw wręcz szowinizmu i marginalizacji, nie mówiąc już o upadku edukacji i badań naukowych, co przybrało już rozmiary wręcz przerażające...

Co robić?

Listę tę można byłoby ciągnąć w nieskończoność, a jeśli dodać do tego również to, że w nadchodzących latach i dziesięcioleciach, wraz z wymieraniem starszego pokolenia, równowaga demograficzna na naszym kontynencie zostanie jeszcze bardziej zaburzona na niekorzyść „ludzi żyjących tutaj od dawna”, to właściwie powinno być już dla każdego jasne, że czeka nas mało obiecująca przyszłość; zaś ci nieliczni młodzi ludzie, którzy odważnie zwracają się ku europejskiej tradycji historycznej, również tej chrześcijańskiej (nierzadko w kontrze od swoich rodziców z pokolenia 1968) wkrótce w najlepszym razie odnajdą się jako jedno z wielu społeczeństw równoległych.

Pojawia się więc pytanie „Co robić?” Ignorować ​​fakty i udawać, że wszystko jest jak dawniej i będzie tak nadal? Może jest to i wygodne, ale z pewnością nie jest realnym rozwiązaniem w obliczu naszych codziennych wyzwań i zmagań; tylko bowiem w oparciu o bezwzględnie uczciwą analizę obecnej sytuacji jesteśmy w stanie opracować właściwe strategie na przyszłość.

Pierwszy krok: uznanie rzeczywistości

Poddać się lub wycofać do roli samotnego i cynicznego obserwatora, który już dawno porzucił wszelką nadzieję i patrzy na ów upadek naszej cywilizacji jak na jakiś zabawny spektakl? To również byłoby nie tylko niegodziwością, ale przede wszystkich tchórzliwością i niewdzięcznością; gdyż nawet pozornie niezaangażowany obserwator czerpie jednak nadal z tego, co pozostawiły nam poprzednie pokolenia, łącznie z obowiązkiem opieki i dalszego jej przekazywania.

Nie, jedyna sensowna odpowiedź na pytanie „co robić?” zawiera w sobie po pierwsze chłodne spojrzenie na nieuchronność owych procesów - owych duchowych przewrotów i kulturowych zerwań, wobec których zamieszki w Dijon, Stuttgarcie czy BLM to zaledwie mały przedsmak tego co nas czeka - a po drugie, i nade wszystko, odwagę do wyciągnięcia należytych wniosków.

Grupy o podobnych poglądach muszą ze sobą współpracować

„Ostatni ludzie Zachodu” - pojęcie, które nie ma tu znaczenia etnicznego, lecz odnosi się raczej do tych, którzy niezależnie od pochodzenia z dumą i miłością, a także z wdzięcznością przyznają się do spuścizny minionych stuleci, zaś w dającej się przewidzieć przyszłości staną się zapewne mniejszością pośród innych.

I aby w takiej konstelacji kulturowo przetrwać - a w przyszłości być może tę naszą tradycję wynieść znów do rangi „kultury wiodącej” - należałoby przyjąć dwie podstawowe zasady: po pierwsze, bezwarunkowe wzmocnienie i utrwalenie własnej tożsamości, a po drugie ścisła współpraca z podobnymi grupami w całej Europie, gdyż jedynie w ten sposób będzie można skutecznie przeciwstawić się presji międzynarodowej.

O ile ta druga kwestia ma charakter wybitnie polityczny i była już omawiana w nieco innym kontekście (odsyłam tu do mojej książki „Renovatio Europae”), o tyle ta pierwsza pozostaje przede wszystkim kwestią prywatną i pozwólcie, że poświęcę jej tutaj nieco więcej uwagi, gdyż temat jest zaskakująco rzadko podejmowany publicznie, chociaż wymienione punkty znacznie szczegółowiej omówione zostały w mojej książce „Co robić? Życie u schyłku Europy ”(Renovamen).

„Sam będę od teraz tak postępować”

Sprawą centralną jest tutaj idea polegająca na niedeterminowaniu naszej tożsamości kulturowej - tak jak to miało miejsce we wcześniejszych, prawdopodobnie szczęśliwszych czasach - poprzez otaczający nas cywilizacyjny kolektyw dzisiejszej Europy, gdyż staje się on coraz bardziej posthistoryczny, bezduszny, a często wręcz antyzachodni, gdzie prym wiodą w coraz większym stopniu pozaeuropejskie społeczeństwa równoległe: musimy raczej na nowo odbudować i przyswoić sobie naszą zachodnią tożsamość, rekostruując ją niejako z ostatnich pozostałości naszej żywej tradycji, a przede wszystkim z naszego historycznego doświadczenia; następnie zaś musimy jej bronić i reprezentować ją odważnie nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz - z pełną świadomością, że w tej próbie nie możemy liczyć na wsparcie, wręcz przeciwnie: raczej spotkamy się z wrogością.

Jednak ów proces częściowej »rekultywacji« w dłuższej perspektywie może się okazać znaczący i wiarygodny tylko wtedy, gdy nie będzie się ślizgać jedynie po powierzchni, lecz sięgnie wgłąb samej istoty naszego jestestwa; a więc nie sprowadzi się jedynie do abstrakcyjnego „społeczeństwo powinno to i tamto”, lecz oznaczać będzie konkretne i stanowcze „sam będę od teraz tak postępować”.

Walkę o to co zachodnie każdy toczy indywidualnie, sam ze sobą

Czy gdy chodzi o ponowne odkrycie duchowej tradycji chrześcijaństwa, zachodni ideał rodziny i płci, służbę pięknu, egzekwowanie cnoty i poczucie obowiązku w życiu codziennym, troskę i dumę z siebie samych, trwałość naszych działań, szacunek dla stworzenia, odwagę by stanąć w obronie naszych przekonań - wszystkie to powinno odtąd kształtować nasze życie codzienne, zaś rodzina i środowisko winny stanowić żywą zachętę do naśladownictwa, tak, aby nie ograniczać się jedynie do okazjonalnego stawiania krzyżyka przy takim czy innym nazwisku w dniu wyborów lub do komentarzy w mediach społecznościowych.

Oczywiście łatwiej powiedzieć niż zrobić: bo czy nam się to podoba, czy nie, wszyscy jesteśmy dziećmi naszych czasów, a więc do cna przeniknięci ową „kulturą śmierci” opartą na błędnym założeniu, że człowiek jest nie tylko miarą, ale i nieograniczonym panem wrzechrzeczy, dlatego musi pozbyć się wszystkich ograniczeń, aby móc do woli działać i zmieniać rzeczywistość - niebezpieczna arogancja, którą już Stary Testament i kultura grecka uznawały za hybris, za coś, co prowadzi nieuchronnie nie tylko do poważnych politycznych i moralnych wypaczeń - tak jak to widzimy wszędzie wkoło - ale w dłuższej perspektywie zwraca się przeciwko samemu człowiekowi, doprowadzając do wysoce problematycznych, autodestrukcyjnych praktyk, takich jak masowa aborcja, eugenika, inżynieria genetyczna, transhumanizm, teoria gender czy wreszcie eutanazja. Prawdziwa walka o to, co zachodnie, staje się więc walką bardziej wewnętrzną, niż zewnętrzną, którą każdy toczyć musi sam w sobie.

Potrzebne nam są własne „społeczeństwa równoległe”

A zatem błędem byłoby sprowadzanie całego tego wewnętrznego wysiłku jedynie do zwykłej „kontemplacji”, lub zgoła moralnej naiwności i niedostrzeganie jego promieniującej na zewnątrz siły: widzimy przecież wyraźnie, że dotychczasowa walka polityczna w coraz większym stopniu przenosi się z areny parlamentarnej na zupełnie inne obszary, zaś demokratyczny ceremoniał zdegenerował się już do pustej, pozbawionej wszelkiego sensu fasady, która decyzjom podejmowanym gdzie indziej nadaje jedynie pozory społecznej legitymizacji i nie nadąża za biegiem wydarzeń; prawdziwa władza leży bowiem dziś w rękach nielicznych korporacji, potężnych mediów i jednostek (gdzie każdy pojedynczy ma nierzadko większą wagę i wpływy niż niejedno małe państwo europejskie), a z drugiej strony - i to w coraz większej skali - w rękach potężnych, ideologicznie zwartych grup nacisku, skupionych wokół charyzmatycznych postaci, które na przedmieściach wielu naszych miast przejęły już całkowicie kontrolę nad życiem codziennym, sprowadzając państwowy monopol użycia siły do kompletnego absurdu.

Dlatego pilniejszym niż kiedykolwiek jest dziś to, aby „ostatni ludzie Zachodu”, zamiast dać się wciągnąć w owe grupy i układy, tracąc przy tym swoją tożsamość, starali się raczej sami stworzyć własne „społeczeństwo równoległe”, ustanawiając w nim swoje tradycyjne normy i chroniąc w sensie rzeczywistym i przenośnym wartości kulturowe odziedziczone po przodkach, podtrzymując je, pomnażając i przekazując dalej.

Przetrwać może tylko jasno zdefiniowana, konsekwentnie przeżywana tradycja

W związku z tym coraz bardziej tracić będzie na znaczeniu klasyczny obszar polityki, gdyż prawdziwa demokratyczna czy plebiscytowa perswazja wynikać będzie nie z agitacji wyborczej, lecz z doświadczeń naszego prowadzonego wzorowo życia rodzinnego, z porządkującej siły wciąż rosnących, silnie powiązanych grup społecznych, z ustanowienia alternatywnego systemu edukacji i stworzenia prawdziwej «kontr-publiczności», co jednak będzie można skutecznie przeprowadzić i rozwinąć tylko wówczas, gdy opierać się będzie na podwójnej, hesperialistycznej podstawie wiary: na ponownym odkryciu chrześcijańskich korzeni Europy oraz na miłości nie tylko do tej narodowej, lecz przede wszystkim tej naszej wspólnej, okcydentalnej ojczyzny.

Trzeba się zatem przygotować na długą walkę - intelektualną, kulturową i polityczną, i to w środowisku bynajmniej nam nie sprzyjającym, które charakteryzować się będzie coraz większym spadkiem znaczenia instytucji państwowych, z silną tendencją do zarysowywania się atawistycznej zasady charyzmy i podążania; i tylko wtedy gdy na końcu tego procesu przetrwać zdoła nasza zachodnia tradycja - zarówno jako jasno zdefiniowany, ale i bardzo silny inkluzywny i integracyjny porządek (podczas gdy nihilizm sam doprowadzi się do absurdu) - może pojawić się znów szansa na odnowę, na «renovatio», jako baza ludzkiego współistnienia w Europie, jakkolwiek niewątpliwie w nieco innej już skali.

David Engels,
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe