Scheuring-Wielgus pisze do biskupów. ,,Szanowni Panowie…’’

"Szanowni Panowie, pozwalam sobie na tę uprzejmą i neutralną formę zwracania się do szanownego gremium. Stosowanie przeze mnie tradycyjnej tytulatury byłoby z mojej strony nieszczere, by nie powiedzieć, że groteskowe, a ja chcę być z Panami bardzo szczera. Mam bowiem potrzebę wyznania Wam wiary – wiary w człowieka i jego niezbywalną godność i prawo do szczęścia" – pisze Scheuring-Wielgus.
„Przyjęliście Panowie na Jasnej Górze dokument poświęcony stosunkowi Konferencji Episkopatu Polski do społeczności LGBT+. Napisane jest tam, że Nie do zaakceptowania są jakiekolwiek akty przemocy fizycznej lub werbalnej, wszelkie formy chuligańskich zachowań i agresji, jednocześnie wielu księży, w tym hierarchowie z abp Markiem Jędraszewskim określają gejów i lesbijki jako zagrożenie dla społeczeństwa, jako zarazę, jako ideologię, która ma rzekomo rozbić heteroseksualne rodziny” – pisze posłanka.
Następnie przechodzi do ataku i porównuje działania polskiego Kościoła do hitlerowców:
"Dla hitlerowców zarazą byli Żydzi, Romowie, homoseksualiści. W latach 30-tych XX wieku tak ich nazywał Hitler i jego przyboczni, a w latach40-tych przeszli od słów do czynów – gazowali, wieszali, rozstrzeliwali tych ludzi – miliony ludzkich istnień” – czytamy w liście.
"Czy w związku z tym zamierzacie Panowie wyciągnąć wobec swoich współbraci, księży i biskupów jakieś konsekwencje za te nienawistne słowa rzucane z ambon, na spotkaniach z wiernymi, w mediach? Wszak Pismo głosi, że po owocach ich czynów poznacie" – podkreśla.
"Nikt nie oczekuje bezkrytycznego akceptowania poglądów osób nieheteronormatywnych, tak samo jak nie każdy musi podzielać bezgraniczny zachwyt dla danej partii politycznej, uwielbienia dla koloru turkusowego i muzyki Chopina. Powiem więcej – nie każdy musi lubić pieczonego kurczaka" – stwierdza.
"Gdyby tak było, to musiałabym rozwieźć się z mężem – fanem pieczonego kurczaka. Ktoś powie, że kurczak to nie to samo co orientacja seksualna. Prawda, ale czy to oznacza, że jeżeli mężczyzna kocha mężczyznę to trzeba mu tego zakazać, leczyć, obrażać, napiętnować? Czy przykazanie miłości bliźniego ma tyle wyjątków, że dotyczy tylko białego, heteroseksualnego Polaka o konserwatywnych poglądach? No chyba nie!" – nadmienia posłanka.
"Napisałam te słowa do Was, Panowie, bo Wasze słowa mają moc. Wielką moc i mogą czynić zarówno wielkie dobro, jak i wyrządzić wielką krzywdę. W tym dokumencie pod płaszczykiem wielkiego dobra wyrządzacie ludziom wielką krzywdę. Nie ma czegoś takiego, jak «godność, ale». Jest «godność». Tak, jak prawdziwa miłość nigdy nie będzie «miłością, ale». A Wy, drodzy Panowie, coraz mniej jesteście dobrem i miłością, a coraz bardziej «ale»... I Wasi przełożeni, zarówno tu, jak i tam wyżej wyraźnie to widzą..." – kończy swój list.