[Tylko u nas] Bruszewski: Macron na czele antyislamistycznej krucjaty. Koniec multikulturkampfu?
![Emmanuel Macron [Tylko u nas] Bruszewski: Macron na czele antyislamistycznej krucjaty. Koniec multikulturkampfu?](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16059995601d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b3726d75877d1deba13fa9a77a61b2851e55.jpg)
Nawet kilka dni przed zamachem w Wiedniu jeden z ekspertów twierdził, że w Europie w zasadzie nie będzie już „spektakularnych” ataków terrorystycznych. Wbrew analizom, reportażom, które ostrzegały, że problem istnieje i Europa ma liczne problemy cywilizacyjne (od spraw religijnych po demografię) długo trwało marginalizowanie islamizacji. Oficjalne wypowiedzi Emmanuela Macrona lekko zmieniły „prawdę ekranu” w zachłyśniętej multikulturkampfem zachodniej Europie. Omawiając kwestię zamachu w Wiedniu z 2 listopada nie można abstrahować od sytuacji nad Sekwaną. 16 października czeczeński uczeń dokonał makabrycznej zbrodni. 18-letni islamista obciął głowę nauczycielowi, który na jednej z lekcji pokazał karykaturę Mahometa. Dziennikarze zaczęli prześwietlać historię mordercy i niedługo po zamachu, za artykułem „Le Figaro” media obiegła informacja, że prawdopodobnie azylu Czeczenowi odmówiła wcześniej Polska. Tak, wytykana palcami konserwatywna Polska zachowała się rozsądniej niż lewicowa trendsetterka – Francja. Zbrodnia wstrząsnęła Francuzami. Na ulicach gromadzili się ludzie z tekturowymi tabliczkami z napisem „Je suis Samuel” [zamordowany to Samuel Paty – przyp.red]. Choć to ten atak terrorystyczny stał się choćby chwilowym katalizatorem dla społeczeństwa francuskiego to nie był on odosobniony, ponieważ jeszcze 25 września pakistański islamista zaatakował przy pomocą noża pod dawną siedzibą redakcji „Charlie Hebdo” raniąc dwie osoby. Macron w swojej przemowie – między wierszami – wypowiedział wojnę islamizmowi (islamowi politycznemu, islamskiemu radykalizmowi). Jak przystało na wiernego ucznia zachodnich elit jak ognia unikał nazwania zjawiska po imieniu, nie mówić więc o islamskich terrorystach, ale na około, wspomniał o „islamskim separatyzmie” i o fakcie, że „nie przejdą”. Jak bumerang wróciła także kwestia „laickości” francuskiej Republiki. W gruncie rzeczy delikatny w warstwie retorycznej to jednak rewolucyjny jak na francuską polit-poprawność komunikat poszedł w świat.
Macron implicite powiedział światu - Francja do tej pory tolerowała wiele, ale czara goryczy się przelała i śmierć Samuela Paty’ego oznacza, że Paryż idzie na wojnę z islamistami. Trudno Macronowi odmówić racji. Jedyny problem polega na wiarygodności, ponieważ Emmanuel Macron jako twarz antyislamistycznej krucjaty nie brzmi jak gwarancja powodzenia. Macron pełni urząd prezydenta od roku 2017 a wcześniej od 2014 był ministrem. Jako polityk był związany z Partią Socjalistyczną. Zarówno francuscy socjaliści, jak i ruch Macrona En Marche (Naprzód) mówiąc dyplomatycznie - nie były w awangardzie zatrzymywania islamizacji w kraju. Wręcz przeciwnie, media opisywały Macrona jako wiernego idei multi-kulti. Nie tylko fotografował się on z półnagimi bandytami na Sint Maarten, ale „Le Point” pisało także o wspieraniu En Marche przez islamskiego terrorystę. W otoczeniu Macrona funkcjonował też ochroniarz Alexandre Benalla, z imigranckimi korzeniami, który zasłynął pacyfikowaniem studenckiej manifestacji. Emmanuel Macron twierdził także, że woli legalnych migrantów z Afryki od "bułgarskich i ukraińskich przemytników". Państwa, które odmówiły przyjęcia „kwot uchodźców” chciał objąć sankcjami finansowymi. Reasumując taką absurdalną politykę trudno Macrona traktować jako polityka świadomego zagrożeń cywilizacyjnych w Europie. Pamiętajmy, że choćby think-tank Pew Research Center w jednej ze swoich symulacji islamizacji Europy stwierdził, iż w 2050 roku populacja muzułmanów we Francji może stanowić 18 proc. społeczeństwa, a w całej Europie może żyć nawet 75 mln. mahometan. Oczywistym jest, że muzułmańska imigracja tylko wzmocniła kadrowo organizacji ekstremistów i grupy przestępcze. Absurdalna polityka dotychczas nie oznacza wszelako, że Macron nie ma prawa do nawrócenia, ekspiacji. I ten moment właśnie nadszedł. Nie będę póki co pytał o intencje jego antyislamistycznej krucjaty – bo zobaczymy ją w realnych działaniach (na ile jest to poważna polityka, a na ile medialne prężenie muskułów). Intryguje mnie co innego. Bez względu na to czy w ogóle działania Macrona mają szansę powodzenia reakcja łańcuchowa po jego słowach unaoczniła światu jak ogromna jest skala problemu. Myślę, że Paryż nie spodziewał się tego jak ogromne wpływy na świecie mają islamiści. Zwłaszcza, że Macron podkreślił w imieniu Francuzów, iż „nie zrezygnujemy z karykatur i rysunków satyrycznych, nawet jeśli inni się przestraszą”. To też pewien paradoks, że europejskie elity boją się nazwać islamski terroryzm po imieniu, ale nie mają oporów przed obroną niszowego lewicowego czasopisma. Koszula bliższa ciału.
Pierwsze kroki Paryża nie były wcale anemiczne. Po makabrycznej śmierci Paty’ego ruszyła cała akcja aresztowań. Zapowiedziano rozwiązanie organizacji szerzących islamistyczną propagandę m.in. Kolektyw Przeciw Islamofobii we Francji (CCIF) (sic!), BarakaCity, czy też radykalny meczet w Pantin pod Paryżem. Pytanie jakie się nasuwa to kto im pozwolił funkcjonować do tej pory? Kto rejestrował stowarzyszenia, które znalazły się na liście do zamknięcia ze względu na wspieranie radykalizmu? Kto zezwolił na budowę tych meczetów? To będzie tematem politycznej dyskusji we Francji przez następne lata. Paryż nie bardzo ma czas na dyskutowanie. Już 29 października doszło do kolejnego ataku ze strony dżihadystów – W Nicei islamista-nożownik w równie makabryczny sposób zamordował dwie osoby, w Awinionie inny zamachowiec został powstrzymany. Francuski konsulat w Arabii Saudyjskiej także został zaatakowany. W saudyjskiej Dżudzie terroryści zaatakowali nawet drugi raz – dżihadyści zorganizowali zamach bombowy na obchody zakończenie I wojny światowej - 11 listopada. Celem byli francuscy dyplomaci. Muzułmańscy politycy osobiście zaatakowali Emmanuela Macrona. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wysyła Macrona do psychiatry i wezwał do bojkotu francuskich towarów. Przez muzułmańskie miasta na całym świecie przetoczyły się manifestacje gdzie zdjęcia Macrona palono lub znieważano deptaniem lub uderzaniem butów (w kręgu muzułmańskiego świata jest to największa zniewaga).
Terroryści tzw. Państwa Islamskiego – na przykładzie wiedeńskiego zamachu – wracają także do starych metod ataków. To był zamach przy pomocy długiej broni palnej. Jak terrorysta ją nabył? Gdy doszło do ataku cały świat obiegły informacje, że Wiedeń to oaza spokoju i najbezpieczniejsze miasto w Europie. Nikt nie przypomniał faktu, iż to właśnie stolica Austrii jest jednym z najdynamiczniej islamizujących się europejskich miast. Kilka lat temu ukazały się badania wykazujące, że w trzydzieści lat podwoi się liczba muzułmanów w Wiedniu, jednocześnie trwa nieustanny „odpływ” katolików z tego miasta. Wracając do Francji, w grudniu poznamy szczegóły planu Macrona jak chce on zwalczyć islamizm – ponieważ wtedy ma się pojawić ustawa. Przeciwnicy Macrona ze złośliwością twierdzą, że o ile król Francji Ludwik IX Święty by wyprawić się na antyislamistyczną krucjatę musiał uderzyć na Egipt tak prezydent Macron wystarczy, że przemieści się na paryskie przedmieścia. Oprócz imigracji muzułmańskiej do Francji pamiętajmy także, że liczba konwertytów na islam w tym kraju jest liczona na 100 tysięcy (muzułmańskie organizacje twierdzą, że konwertowały 200 tysięcy osób). W tym czasie katolicy nie mogą wejść do Kościoła i modlą się na ulicy. Antypandemiczny lockdown we Francji i krucjata przeciwko islamizmowi a… póki co ofiarami są francuscy katolicy.