[Tylko u nas] Jakub Pacan: Dla prawicy teraz jest ostatni dzwonek
![[Tylko u nas] Jakub Pacan: Dla prawicy teraz jest ostatni dzwonek](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16083952741d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b3728b1bb9f8518138e5ba83a9d06d218967.jpg)
„Najlepszym przykładem jest dzisiejsza Polska. Podczas gdy zagraniczni „postępowcy” są wyraźnie zaangażowani na wszystkich szczeblach polskiego społeczeństwa, polscy konserwatyści rezygnują z aktywności w krajach „progresywnych”. Uważają, że lepiej się ukryć, być zapomnianym, nie przyciągać uwagi zachodniego „postępowego” ogra. Ta strategia jest całkowitą porażką. Nadszedł czas, by zdać sobie z tego sprawę. Progresiści mają tylko tyle miejsca, ile im pozostawimy. A polscy konserwatyści, podobnie zresztą jak w innych krajach, ustąpili im miejsce, odmawiając walki, odmawiając sobie nawzajem pomocy. Polska nie chciała zostać europejskim liderem konserwatyzmu. Nadal może jeszcze nim zostać, ale musi zmienić swój paradygmat: musi zrozumieć, że wojna informacyjna z Polską jest częścią globalnej wojny światowej przeciwko Prawdzie (tej pisanej wielką literą), że najlepszą i jedyną bronią przeciwko „postępowcom” jest Prawda. Że nie jest możliwe, aby Polska wygrała tę bitwę sama, że staje się coraz bardziej prawdopodobne, że sama tę bitwę przegra” - twierdzi Edery w wywiadzie. Cały wywiad można przeczytać tutaj►.
Problem w tym, że bez aktywnego świeckiego laikatu w Polsce prawica czy też szerzej siły konserwatywne z wyborów na wybory skazane będą na oddawanie pola progresistom. Stare pokolenia odchodzą, a młodzi Polacy są coraz bardziej obojętni wobec Kościoła, a część z nich jest jawnie wroga wobec niego. Demografia jest tutaj nieubłagana.
Zawalczyć o agendę
Przez niemal trzy dekady III RP świeccy katolicy mieli w Polsce ten przywilej, że grzali się w cieple wielkiego pontyfikatu Jana Pawła II. Epoka wojtyliańska odchodzi jednak do przeszłości. Kończy się oblicze Kościoła jaki znamy. Wraz ze słabnięciem autorytetu hierarchów w społeczeństwie to katolicy świeccy muszą zastępować po nich lukę, by ich głos nadal był słyszalny i brany pod uwagę. Kończy się czas, gdy Kościół, jako „strażnik historycznej tożsamości Polaków” jest upoważniony do obrony chrześcijańskich wartości w sferze publicznej. Gdy głos biskupów będzie miał coraz mniejszy ciężar gatunkowy, wtedy swoje postulaty muszą głośno artykułować świeccy katolicy.
To rolą laikatu jest pilnowanie własnej agendy publicznej i politycznej, żeby nie wypadli z głównego nurtu polityki. Polski model kreowania „kariery tematów” medialnie ważnych już teraz zaczyna przypominać modele zachodnioeuropejskie, gdzie racje ludzi wierzących są w najlepszym razie wyśmiewane.
Oczekiwanie od biskupów czy polityków bazujących na wartościach chrześcijańskich, że zadbają, by tematy dla katolików istotne stały się przedmiotem publicznego zainteresowania jest naiwne. Biskupi nie utrzymają katolickiej agendy w Polsce. Po pierwsze wpływ na ustalanie priorytetów i strukturyzację tematów na agenda-setting mają media, a te w znacznej mierze są liberalno-lewicowe. Po drugie polityka działa w oparciu o bazę społeczną. Kiedy wśród Polaków zacznie brakować ludzi autentycznie wierzących, wtedy partie konserwatywne będą musiały kierować coraz bardziej program centrolewicowy do swoich wyborców. Nie będzie miała wyjścia chcąc się utrzymać na powierzchni. Jeżeli laikat się nie odezwie, to w Polsce będzie groziło odejście prawicy w imię sukcesów wyborczych od jakichkolwiek odniesień do wartości chrześcijańskich.
Logika powinna być odwrotna, to świadomy swoich praw i obowiązków wobec wiary laikat, aktywny na niwie społecznej powinien cały czas atakować polityków swoimi postulatami, by ci ciągle czuli na plecach jego oddech. Taki lobbing jest już w polskich warunkach konieczny.
Inaczej spotka nas sytuacja jak w Hiszpanii, gdzie za bierność katolicy zapłacili ogromną cenę na dobre kilkadziesiąt lat. Przez lata świeccy katolicy byli tam bierni, byli całkowicie zdemobilizowani i nie potrafili sformułować żadnych konkretnych postulatów społeczno-politycznych. Przez brak katolickiej opinii publicznej lewica mogła bezkarnie wprowadzać tam absolutnie każde szaleństwo ideologiczne. Dziś w sferze aksjologii jest to kraj tak chory i poraniony, że nawet ci katolicy przyznający się do wiary są często religijnymi analfabetami. Tam już mało kto rozróżnia co jest dobre, a co złe.
Najpierw hiszpańscy konserwatyści byli bierni, potem uwierzyli w to, że lewica musi wygrać. Dlatego od lat 80. logika prawicy czy też konserwatystów w Hiszpanii była taka, że Partia Ludowa permanentnie schodziła bardziej na lewo, po to, by zdobywać wyborców centrowych dostosowując się do agendy, oczekiwań i postulatów lewicy. To powodowało, że z wyborów na wybory w Partii Ludowej coraz więcej było postulatów, które kilkanaście lat wcześniej byłyby charakterystyczne dla partii lewicowych. Takie permanentne ciągnięcie do centrum było tak naprawdę marszem w lewo.
Prawica hiszpańska poległa na tym, że przejęła sposób opowiadania o tym co się dzieje, styl tłumaczenia rzeczywistości od marksistów i lewicy komunistycznej.
Polski laikat nie może się bać wchodzenia w politykę, bo wpadniemy w pułapkę katolików francuskich. „Na Zachodzie, szczególnie we Francji, problem zaangażowania politycznego został nieco fałszywie zinterpretowany. Wielu ludzi Kościoła zrażonych niebezpieczeństwem upolitycznienia wiary, doszło do wniosku, że jedyną możliwą postawą jest teraz neutralność polityczna. Nie zauważyli oni, że godne potępienia było przede wszystkim dawanie poręki polityce reakcyjnej, jałowa nostalgia za przeszłością, przywiązanie do wartości mających mało wspólnego z ideałami chrześcijańskimi i zamknięcie się na nowe, symbolizowane przez ideały demokratyczny, wartości. Zamknięcie się w neutralizmie oraz towarzysząca temu nieufność i pogarda dla polityki stały się zasadą całej działalności religijnej, przede wszystkim dla wielu organizacji religijnych. Wiara stała się w pewien sposób „prywatna” i „zapomniała” o swoim możliwym wkładzie politycznym, swojej sile sprzeciwiania się niesprawiedliwości społecznej i wszelkim uciskom” - pisze ks. Paweł Góralczyk SAC w artykule „Wiara i polityka”.
Budzenie olbrzyma
Ale my też nie potrafimy skonkretyzować postulatów, nie potrafimy ich oprzeć na współczesnym doświadczeniu. Dlatego prawicy grozi, podobnie jak gorzko doświadcza tego Kościół odrywanie się od dynamizmów społecznych. Polska prawica jest zanurzona w historii, a kiedy wchodzi w nowoczesność, to zaczyna wchodzić w rzeczywistość umeblowaną już przez lewicę. To ogromny problem, bo nie można zająć miejsca wśród ludzi swoich czasów, nie biorąc udziału w ich niepokojach i walkach o lepszy świat.
Czasu już nie ma jak mówi Edery, katolicka opinia publiczna ma w Polsce jeszcze ważne miejsce. Tyle tylko, że to jest to opinia nie do końca świadoma samej siebie i niekonsekwentna. Ostatni dzwonek, by to zmienić.