[„TS” Nr 6/2006] Bohdan Cywiński: Łukaszenka nie reprezentuje Białorusi, tak jak Polski nie reprezentował Bierut

Tekst Bohdana Cywińskiego ukazał się w nr 6 "Tygodnika Solidarność" w 2006 roku pt. "Myśląc o Białorusi". Było to niedługo przed wyborami prezydenckimi na Białorusi.
Nieuznawana przez reżim Łukaszenki biało-czerwono-biała flaga Białorusi z herbem
Nieuznawana przez reżim Łukaszenki biało-czerwono-biała flaga Białorusi z herbem / Wikipedia domena publiczna

Nad naszym obrazem Białorusi dominuje dziś paskudna postać Łukaszenki i jest w tej koncentracji spojrzeń na nim samym oczywisty błąd. Nie reprezentowali rzeczywistej Polski Bierut, Gierek czy Jaruzelski - i podobnie jest z Łukaszenką. Białoruś, to co innego, niż jego państwowy folwark.


Dziewiętnastego marca mają się odbyć wybory prezydenckie na Białorusi. Okoliczność ta sprawia, że temat białoruski odżywa ostatnio w naszej prasie, a może nawet - oby! - w naszym myśleniu. Życzymy Białorusinom dobrze, naszych relacji nie komplikują trudne wspomnienia historyczne, jak to było w przypadku Ukraińców czy nawet Litwinów. Smutkiem i niepokojem napawa nas natomiast ich aktualna sytuacja polityczna. Nad naszym obrazem Białorusi dominuje dziś paskudna postać Łukaszenki i jest w tej koncentracji spojrzeń na nim samym oczywisty błąd. Nie reprezentowali rzeczywistej Polski Bierut, Gierek czy Jaruzelski - i podobnie jest z Łukaszenką. Białoruś, to co innego, niż jego państwowy folwark. Białoruś to ziemia, naród i kultura, których miało nie być od dwustu trzydziestu czterech lat - to jest od pierwszego rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Odrębna ziemia, naród i kultura, przeszkadzały - i nadal przeszkadzają - Rosji. Miało ich więc nie być, a jednak są. Kosztem wysiłku wielu kolejnych pokoleń. Wiemy i my, co to znaczy. Dlatego przede wszystkim życzymy Białorusinom prawdziwej swobody i niezależności.

Po drugie - życzymy im demokracji. Tu jednak nasze życzenie jest mniej jednoznaczne - bo tę pożądaną dla siebie i dla nich demokrację rozumiemy różnie i w konsekwencji rozmaicie postrzegamy jej najważniejsze cechy i warunki. Najpowszechniej uważamy ją za cechę systemu władzy, która albo rządzi demokratycznie, albo jest autokratyczna i robi, co chce. W tym drugim przypadku bardzo jej nie lubimy, mówimy o niej brzydko i staramy się jej możliwie szybko pozbyć. W zasadzie mamy rację, ale czasem okazuje się, że dopiero po obaleniu władzy niedemokratycznej zaczynają się nie przewidziane wcześniej schody. Porównajmy sytuację ostatniego roku na Ukrainie, bo o kilkunastu minionych latach polskich mówić tu nie zamierzam...

Rzecz w tym, że demokracji nie da się wprowadzić odgórnie, nie zrobi tego ani urzędujący prezydent, ani obalający go rewolucjonista. Do demokracji potrzebny jest demos, czyli dojrzały podmiot społeczny - zbiorowość obywateli. Póki go nie ma, demokracji nie będzie, choćby jakiś zbieg okoliczności usunął tyrana i wszystkich jego ewentualnych następców. Zbiorowość obywateli, czyli ludzi zdolnych podjąć współodpowiedzialność za zbiorowy los, nigdy nie będzie tak szeroka jak naród ani nie będzie stanowić w nim większości. Ciemniaków i egoistów zawsze jest więcej. Niemniej jakaś częstotliwość występowania ludzi o mentalności obywatelskiej wśród ogółu ludności jest dla budowania demokracji konieczna. Bez nich cała budowla będzie fikcją, a co najwyżej domkiem z kart. Czy więc należy sugerować Białorusinom, by obok obalenia Łukaszenki stawiali sobie cel drugi - historycznie nawet ważniejszy: budowanie społeczności obywatelskiej, zbiorowego podmiotu, zdolnego do przyjęcia rzeczywistej odpowiedzialności za to, co się dokonuje w kraju i narodzie? Tak by wynikało z przedstawionego tu toku myślenia, ale chciałbym posunąć się jeszcze o krok głębiej.

Przed państwem jest społeczeństwo, przed społeczeństwem - człowiek. Osoba ludzka, podkreśliłby z naciskiem Jan Paweł II. Otóż na początku białoruskiej drogi ku demokracji jest osoba Białorusina, który po stu pięćdziesięciu latach niewoli rosyjskiej i ponad siedemdziesięciu - koszmaru sowieckiego musi sobie na nowo postawić pytanie o swoją własną tożsamość. Jeszcze niedawno był „sowieckim człowiekiem”, którego „ojczyzna” rozciągała się od Rygi i Lwowa do Kamczatki i Sachalina, dziś ma zdać sobie sprawę z tego, czym jest dla niego własna Białoruś, jej naród, język i kultura.

Był sowieckim poddanym, pozbawionym szansy publicznej inicjatywy i zagrożonym represją, dziś oczekuje się, że zacznie nagle zachowywać się jak obywatel, świadomy swych praw i obowiązków w systemie demokracji parlamentarnej. W dziedzinie pracy zawodowej jeszcze niedawno - od kołchozu do instytutu naukowego - był uczony biernego posłuszeństwa nakazowi i parobkowej obojętności wobec wyników, teraz ma stać się przedsiębiorczy, aktywny i samodzielny. Ma wszystkim wokół pokazać, że da sobie radę sam. Mentalność parobka ma zmienić się w mentalność przedsiębiorcy. I wreszcie sprawa fundamentalna, najtrudniejsza: od trzech pokoleń hodowany był w nakazanym, najbardziej prymitywnym pogaństwie. Nie w świadomym ateizmie, bo on wymagałby osobistej refleksji i samodzielnego wyboru, ale właśnie w niewolniczym pogaństwie, tępiącym wszelkie pytanie o Boga, a niechętnym nawet wobec pytań o człowieka. Dziś obie te dziedziny pytań ujawniają się w tamtejszym społeczeństwie z intensywnością zaskakującą. Od pytań do odpowiedzi droga jest jednak daleka.

Człowiek na Białorusi zmienia się szybko. Minione piętnastolecie oznacza przemianę, o której rozmiarze nie mamy w Polsce pojęcia. Niewątpliwie jednak proces ten jest jeszcze w toku i potrwa zapewne jeszcze jedno-dwa pokolenia.
Białorusin XXI wieku jest jeszcze dzisiaj zagadką. Wiadomo już, że nie będzie kopią Rosjanina ani Polaka, Ukraińca ani Litwina. Mam za sobą pięć lat pracy na paru uniwersytetach białoruskich w różnych częściach tego kraju w okresie 1999-2004, przedtem pracowałem na Ukrainie i na Litwie. Nigdzie poza Białorusią nie spotkałem tylu cech pogranicza kultur różnych, istniejących obok siebie i jakoś od siebie niezależnych. Rusyfikacja językowa Białorusinów, wbrew często spotykanym opiniom cudzoziemców, nie oznacza bynajmniej dominacji kultury rosyjskiej na Białorusi. Przeszkadza temu bardzo szeroko rozpowszechniony stereotyp Rosjanina, jako niedawnego i wciąż groźnego ciemięzcy, reprezentującego „Wschód” i utrudniającego Białorusinom kontakty z wyśnionym, bogatym i kulturalnym „Zachodem”.

I tu odsłania się rzadko u nas dostrzegany aspekt tożsamości Białorusi i specyfiki jej drogi w wyobrażalny dziś wiek XXI. Na świetnej skądinąd konferencji, zorganizowanej 25 stycznia 2006 roku w Centrum Stosunków Międzynarodowych i poświęconej współczesnym szansom demokracji na Białorusi, główny nacisk położony został na problematykę gospodarczą i na wpływ ekonomii na białoruską politykę wewnętrzną i zagraniczną. Było to niewątpliwie ważne i pouczające.

Niemniej odnoszę wrażenie, że największą szansą - i zarazem najtrudniejszym problemem - przyszłej, ale bliskiej już, historii Białorusi okaże się typ jej tożsamości kulturalnej.

Białoruś wyrosła i trwa na pograniczu dwóch wyrazistych i bardzo potężnych kultur: rosyjskiej i europejskiej, która w tym regionie jest reprezentowana głównie przez kulturę polską. Wzajemnie kontrastowe, wyrosłe w odmiennych wspólnotach wyznaniowych i w toku dziejów nastawione do siebie nieprzyjaźnie kultury polska i rosyjska były i są na swych terytoriach narodowych dość jednorodne i pozbawione doświadczeń życia w pluralizmie. W odróżnieniu od nich obu Białoruś zawsze była i dziś jest krajem kultury wielobarwnej, niejako dwuwartościowej - wschodniej i zachodniej, wymieszanej w proporcjach różnych, zależnych od przestrzeni i czasu. Ta sytuacja oznacza nieuniknioną historyczną alternatywę: walka lub współistnienie. Walka - wobec istniejącej proporcji sił - jest dla Białorusi oczywistą tragedią. Współistnienie jest sztuką ciągle trudną, wymagającą mądrości i otwartości na różne sposoby wyrażania wspólnych w istocie wartości. W tym sensie los Białorusi zależy od jej zdolności do współistnienia kultur, a także i do ekumenii żywych na jej terenie wyznań.

Narodów się nie programuje, ich dziejów zaplanować się nie da. Nieskuteczna jest tu jakakolwiek władza polityczna. W szczególnym stopniu odnosi się to do dziedziny kultury i życia ideowego. Poczucie tożsamości kulturalnej społeczeństwa rozwija się częściej i głębiej wbrew tak zwanej polityce kulturalnej, niż zgodnie z jej wezwaniami. Prawda, tyran może ustawiać programy szkolne i plany wydawnicze, ma w ręku telewizję, a do tego za pieniądze podatnika może opłacać bardzo wielu propagandzistów. Może niemal wszystko, ale wynika z tego zazwyczaj niewiele. Najpłodniejsza ideowo, duchowo, okazuje się zazwyczaj oświata zakazana i druk omijający cenzurę. W roku 1998 uczestniczyłem w trzech sesjach „mickiewiczowskich” - w Warszawie, Wilnie i w białoruskim Witebsku. Dwie pierwsze były bardzo uczone i odnosiły się do zamierzchłej, zapominanej już przeszłości. W Witebsku o „Konradzie Wallenrodzie” i o „Dziadach” rozmawialiśmy, jak o literaturze jak najbardziej współczesnej. Znajdowaliśmy tam odpowiedzi na pytania najzupełniej aktualne. Myśląc o białoruskich szansach swobody i demokracji, zawsze przypominam sobie tamto spotkanie. Płynie z niego niełatwy białoruski optymizm - i poczucie bardzo serdecznej bliskości. Cóż, Mickiewicz był przecież stamtąd...
 


 

POLECANE
Pogoda na Święta: zdecydowane ochłodzenie z ostatniej chwili
Pogoda na Święta: zdecydowane ochłodzenie

W Wigilię Bożego Narodzenia pogoda w Polsce wyraźnie się ochłodzi. Na termometrach zobaczymy od -2°C na Suwalszczyźnie, przez około 1°C w centrum i na południowym wschodzie, do 2°C na zachodzie. Niebo będzie głównie pochmurne, ale na północy mogą pojawić się przejaśnienia.

Kryzys w ABW. „Partyjna propaganda i... 'bohater' komunistycznej bezpieki, jako gość specjalny” gorące
Kryzys w ABW. „Partyjna propaganda i... 'bohater' komunistycznej bezpieki, jako gość specjalny”

W ostatnich tygodniach kierownictwo ABW zorganizowało znamienne spotkanie. Jego kulisy odsłania na platformie X Stanisław Żaryn były rzecznik ministra koordynatora ds. służb specjalnych.

Nie żyje medalista olimpijski Wiadomości
Nie żyje medalista olimpijski

W piątek w wieku 60 lat zmarł Maciej Łasicki, brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Barcelonie (1992) w wioślarstwie w czwórce ze sternikiem. Informację o śmierci byłego zawodnika gdańskich klubów Stoczniowca i AZS AWFiS oraz trenera przekazał Polski Związek Towarzystw Wioślarskich.

Afront wobec Waldemara Żurka? Na choince sędziów z Iustitii ktoś powiesił krokodyla gorące
Afront wobec Waldemara Żurka? Na choince sędziów z Iustitii ktoś powiesił krokodyla

Prześladowania sędziów dokonywane przez Koalicję 13 grudnia zaostrzają konflikt pomiędzy sędziami należącymi do stowarzyszeń sędziowskich takich jak Iustitia czy Themis, a sędziami powołanymi po reformie sądownictwa w 2018 roku. Niektóre aspekty tego konfliktu są dosyć zaskakujące.

Zaginął 17-letni Kamil. Pilny komunikat policji pilne
Zaginął 17-letni Kamil. Pilny komunikat policji

Komenda Miejska Policji w Legnicy poszukuje zaginionego Kamil Czeszejko-Sochackiego.

Ekspert: Nie będzie resetu z Rosją, jeśli USA nie będą skłonne całkowicie opuścić Europy gorące
Ekspert: Nie będzie resetu z Rosją, jeśli USA nie będą skłonne całkowicie opuścić Europy

„Nie będzie resetu z Rosją, jeśli Stany Zjednoczone nie będą skłonne całkowicie opuścić Europy i powrócić do statusu regionalnej potęgi półkuli, oddając globalny ocean Rosji i Chinom” - napisał prof. Andrew A. Michta, wykładowca studiów strategicznych w Hamilton School na Uniwersytecie Florydy, w artykule na łamach portalu realcleardefense.com.

Nowa inicjatywa Karola Nawrockiego. Prezydent niebawem powoła Radę ds. Naprawy Ustroju Państwa z ostatniej chwili
Nowa inicjatywa Karola Nawrockiego. Prezydent niebawem powoła Radę ds. Naprawy Ustroju Państwa

Minister w Kancelarii Prezydenta RP Karol Rabenda poinformował w sobotę, że w styczniu prezydent Karol Nawrocki powoła Radę ds. Naprawy Ustroju Państwa.

Pożar hali paliwowej w Stalowej Woli. Nowe informacje Wiadomości
Pożar hali paliwowej w Stalowej Woli. Nowe informacje

Z badań prowadzonych na miejscu pożaru, który wybuchł w piątek w Stalowej Woli w hali paliw alternatywnych wynika, że nie ma niebezpiecznego dla ludzi skażenia powietrza. „Informuję, że wyniki badań jakości powietrza nie wskazują na jakiekolwiek zagrożenie dla mieszkańców” – napisał w na FB prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereźny.

Prezydent Karol Nawrocki liderem prawicy. Nowy sondaż nie pozostawia wątpliwości z ostatniej chwili
Prezydent Karol Nawrocki liderem prawicy. Nowy sondaż nie pozostawia wątpliwości

Prezydent Karol Nawrocki coraz bardziej umacnia swoją pozycję na polskiej scenie politycznej. Najnowszy sondaż SW Research dla dziennika „Rzeczpospolita” pokazuje, że to właśnie on jest dziś wg Polaków liderem polskiej prawicy. Inne badania pokazują bardzo wysoki poziom zaufania społecznego do głowy państwa.

W Europie narasta nienawiść do chrześcijan. „To początek systematycznych prześladowań” gorące
W Europie narasta nienawiść do chrześcijan. „To początek systematycznych prześladowań”

Jak wynika z raportu opublikowanego przez Europejskie Centrum Prawa i Sprawiedliwości (ECLJ), w Europie narasta zjawisko chrystianofobii rozumianej jako wrogość, dyskryminacja lub przemoc skierowana przeciwko wyznawcom Chrystusa oraz ich symbolom.

REKLAMA

[„TS” Nr 6/2006] Bohdan Cywiński: Łukaszenka nie reprezentuje Białorusi, tak jak Polski nie reprezentował Bierut

Tekst Bohdana Cywińskiego ukazał się w nr 6 "Tygodnika Solidarność" w 2006 roku pt. "Myśląc o Białorusi". Było to niedługo przed wyborami prezydenckimi na Białorusi.
Nieuznawana przez reżim Łukaszenki biało-czerwono-biała flaga Białorusi z herbem
Nieuznawana przez reżim Łukaszenki biało-czerwono-biała flaga Białorusi z herbem / Wikipedia domena publiczna

Nad naszym obrazem Białorusi dominuje dziś paskudna postać Łukaszenki i jest w tej koncentracji spojrzeń na nim samym oczywisty błąd. Nie reprezentowali rzeczywistej Polski Bierut, Gierek czy Jaruzelski - i podobnie jest z Łukaszenką. Białoruś, to co innego, niż jego państwowy folwark.


Dziewiętnastego marca mają się odbyć wybory prezydenckie na Białorusi. Okoliczność ta sprawia, że temat białoruski odżywa ostatnio w naszej prasie, a może nawet - oby! - w naszym myśleniu. Życzymy Białorusinom dobrze, naszych relacji nie komplikują trudne wspomnienia historyczne, jak to było w przypadku Ukraińców czy nawet Litwinów. Smutkiem i niepokojem napawa nas natomiast ich aktualna sytuacja polityczna. Nad naszym obrazem Białorusi dominuje dziś paskudna postać Łukaszenki i jest w tej koncentracji spojrzeń na nim samym oczywisty błąd. Nie reprezentowali rzeczywistej Polski Bierut, Gierek czy Jaruzelski - i podobnie jest z Łukaszenką. Białoruś, to co innego, niż jego państwowy folwark. Białoruś to ziemia, naród i kultura, których miało nie być od dwustu trzydziestu czterech lat - to jest od pierwszego rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Odrębna ziemia, naród i kultura, przeszkadzały - i nadal przeszkadzają - Rosji. Miało ich więc nie być, a jednak są. Kosztem wysiłku wielu kolejnych pokoleń. Wiemy i my, co to znaczy. Dlatego przede wszystkim życzymy Białorusinom prawdziwej swobody i niezależności.

Po drugie - życzymy im demokracji. Tu jednak nasze życzenie jest mniej jednoznaczne - bo tę pożądaną dla siebie i dla nich demokrację rozumiemy różnie i w konsekwencji rozmaicie postrzegamy jej najważniejsze cechy i warunki. Najpowszechniej uważamy ją za cechę systemu władzy, która albo rządzi demokratycznie, albo jest autokratyczna i robi, co chce. W tym drugim przypadku bardzo jej nie lubimy, mówimy o niej brzydko i staramy się jej możliwie szybko pozbyć. W zasadzie mamy rację, ale czasem okazuje się, że dopiero po obaleniu władzy niedemokratycznej zaczynają się nie przewidziane wcześniej schody. Porównajmy sytuację ostatniego roku na Ukrainie, bo o kilkunastu minionych latach polskich mówić tu nie zamierzam...

Rzecz w tym, że demokracji nie da się wprowadzić odgórnie, nie zrobi tego ani urzędujący prezydent, ani obalający go rewolucjonista. Do demokracji potrzebny jest demos, czyli dojrzały podmiot społeczny - zbiorowość obywateli. Póki go nie ma, demokracji nie będzie, choćby jakiś zbieg okoliczności usunął tyrana i wszystkich jego ewentualnych następców. Zbiorowość obywateli, czyli ludzi zdolnych podjąć współodpowiedzialność za zbiorowy los, nigdy nie będzie tak szeroka jak naród ani nie będzie stanowić w nim większości. Ciemniaków i egoistów zawsze jest więcej. Niemniej jakaś częstotliwość występowania ludzi o mentalności obywatelskiej wśród ogółu ludności jest dla budowania demokracji konieczna. Bez nich cała budowla będzie fikcją, a co najwyżej domkiem z kart. Czy więc należy sugerować Białorusinom, by obok obalenia Łukaszenki stawiali sobie cel drugi - historycznie nawet ważniejszy: budowanie społeczności obywatelskiej, zbiorowego podmiotu, zdolnego do przyjęcia rzeczywistej odpowiedzialności za to, co się dokonuje w kraju i narodzie? Tak by wynikało z przedstawionego tu toku myślenia, ale chciałbym posunąć się jeszcze o krok głębiej.

Przed państwem jest społeczeństwo, przed społeczeństwem - człowiek. Osoba ludzka, podkreśliłby z naciskiem Jan Paweł II. Otóż na początku białoruskiej drogi ku demokracji jest osoba Białorusina, który po stu pięćdziesięciu latach niewoli rosyjskiej i ponad siedemdziesięciu - koszmaru sowieckiego musi sobie na nowo postawić pytanie o swoją własną tożsamość. Jeszcze niedawno był „sowieckim człowiekiem”, którego „ojczyzna” rozciągała się od Rygi i Lwowa do Kamczatki i Sachalina, dziś ma zdać sobie sprawę z tego, czym jest dla niego własna Białoruś, jej naród, język i kultura.

Był sowieckim poddanym, pozbawionym szansy publicznej inicjatywy i zagrożonym represją, dziś oczekuje się, że zacznie nagle zachowywać się jak obywatel, świadomy swych praw i obowiązków w systemie demokracji parlamentarnej. W dziedzinie pracy zawodowej jeszcze niedawno - od kołchozu do instytutu naukowego - był uczony biernego posłuszeństwa nakazowi i parobkowej obojętności wobec wyników, teraz ma stać się przedsiębiorczy, aktywny i samodzielny. Ma wszystkim wokół pokazać, że da sobie radę sam. Mentalność parobka ma zmienić się w mentalność przedsiębiorcy. I wreszcie sprawa fundamentalna, najtrudniejsza: od trzech pokoleń hodowany był w nakazanym, najbardziej prymitywnym pogaństwie. Nie w świadomym ateizmie, bo on wymagałby osobistej refleksji i samodzielnego wyboru, ale właśnie w niewolniczym pogaństwie, tępiącym wszelkie pytanie o Boga, a niechętnym nawet wobec pytań o człowieka. Dziś obie te dziedziny pytań ujawniają się w tamtejszym społeczeństwie z intensywnością zaskakującą. Od pytań do odpowiedzi droga jest jednak daleka.

Człowiek na Białorusi zmienia się szybko. Minione piętnastolecie oznacza przemianę, o której rozmiarze nie mamy w Polsce pojęcia. Niewątpliwie jednak proces ten jest jeszcze w toku i potrwa zapewne jeszcze jedno-dwa pokolenia.
Białorusin XXI wieku jest jeszcze dzisiaj zagadką. Wiadomo już, że nie będzie kopią Rosjanina ani Polaka, Ukraińca ani Litwina. Mam za sobą pięć lat pracy na paru uniwersytetach białoruskich w różnych częściach tego kraju w okresie 1999-2004, przedtem pracowałem na Ukrainie i na Litwie. Nigdzie poza Białorusią nie spotkałem tylu cech pogranicza kultur różnych, istniejących obok siebie i jakoś od siebie niezależnych. Rusyfikacja językowa Białorusinów, wbrew często spotykanym opiniom cudzoziemców, nie oznacza bynajmniej dominacji kultury rosyjskiej na Białorusi. Przeszkadza temu bardzo szeroko rozpowszechniony stereotyp Rosjanina, jako niedawnego i wciąż groźnego ciemięzcy, reprezentującego „Wschód” i utrudniającego Białorusinom kontakty z wyśnionym, bogatym i kulturalnym „Zachodem”.

I tu odsłania się rzadko u nas dostrzegany aspekt tożsamości Białorusi i specyfiki jej drogi w wyobrażalny dziś wiek XXI. Na świetnej skądinąd konferencji, zorganizowanej 25 stycznia 2006 roku w Centrum Stosunków Międzynarodowych i poświęconej współczesnym szansom demokracji na Białorusi, główny nacisk położony został na problematykę gospodarczą i na wpływ ekonomii na białoruską politykę wewnętrzną i zagraniczną. Było to niewątpliwie ważne i pouczające.

Niemniej odnoszę wrażenie, że największą szansą - i zarazem najtrudniejszym problemem - przyszłej, ale bliskiej już, historii Białorusi okaże się typ jej tożsamości kulturalnej.

Białoruś wyrosła i trwa na pograniczu dwóch wyrazistych i bardzo potężnych kultur: rosyjskiej i europejskiej, która w tym regionie jest reprezentowana głównie przez kulturę polską. Wzajemnie kontrastowe, wyrosłe w odmiennych wspólnotach wyznaniowych i w toku dziejów nastawione do siebie nieprzyjaźnie kultury polska i rosyjska były i są na swych terytoriach narodowych dość jednorodne i pozbawione doświadczeń życia w pluralizmie. W odróżnieniu od nich obu Białoruś zawsze była i dziś jest krajem kultury wielobarwnej, niejako dwuwartościowej - wschodniej i zachodniej, wymieszanej w proporcjach różnych, zależnych od przestrzeni i czasu. Ta sytuacja oznacza nieuniknioną historyczną alternatywę: walka lub współistnienie. Walka - wobec istniejącej proporcji sił - jest dla Białorusi oczywistą tragedią. Współistnienie jest sztuką ciągle trudną, wymagającą mądrości i otwartości na różne sposoby wyrażania wspólnych w istocie wartości. W tym sensie los Białorusi zależy od jej zdolności do współistnienia kultur, a także i do ekumenii żywych na jej terenie wyznań.

Narodów się nie programuje, ich dziejów zaplanować się nie da. Nieskuteczna jest tu jakakolwiek władza polityczna. W szczególnym stopniu odnosi się to do dziedziny kultury i życia ideowego. Poczucie tożsamości kulturalnej społeczeństwa rozwija się częściej i głębiej wbrew tak zwanej polityce kulturalnej, niż zgodnie z jej wezwaniami. Prawda, tyran może ustawiać programy szkolne i plany wydawnicze, ma w ręku telewizję, a do tego za pieniądze podatnika może opłacać bardzo wielu propagandzistów. Może niemal wszystko, ale wynika z tego zazwyczaj niewiele. Najpłodniejsza ideowo, duchowo, okazuje się zazwyczaj oświata zakazana i druk omijający cenzurę. W roku 1998 uczestniczyłem w trzech sesjach „mickiewiczowskich” - w Warszawie, Wilnie i w białoruskim Witebsku. Dwie pierwsze były bardzo uczone i odnosiły się do zamierzchłej, zapominanej już przeszłości. W Witebsku o „Konradzie Wallenrodzie” i o „Dziadach” rozmawialiśmy, jak o literaturze jak najbardziej współczesnej. Znajdowaliśmy tam odpowiedzi na pytania najzupełniej aktualne. Myśląc o białoruskich szansach swobody i demokracji, zawsze przypominam sobie tamto spotkanie. Płynie z niego niełatwy białoruski optymizm - i poczucie bardzo serdecznej bliskości. Cóż, Mickiewicz był przecież stamtąd...
 



 

Polecane