"Brakuje łóżek, leków, tlenu, a nawet miejsc pochówku". Tragiczna sytuacja w Indiach

W ciągu ostatniej doby w Indiach zdiagnozowano 414 188 nowych zakażeń koronawirusem, 3915 zainfekowanych osób zmarło - wynika z danych z piątku resortu zdrowia tego kraju. Jedynie w tym tygodniu w Indiach odnotowano 1,57 mln zakażeń i ponad 15,1 tys. zgonów.
Od wybuchu epidemii w Indiach zgłoszono 21,49 mln infekcji i 234 083 zgony w związku z Covid-19.
Polska Agencja Prasowa: Cały świat spogląda obecnie z niepokojem na Indie, gdzie notowany jest ogromny wzrost zachorowań na COVID-19. Wszyscy już chyba słyszeli o indyjskim wariancie wirusa. Pani profesor jest w kontakcie z lekarzami z tego kraju, jak również zwykłymi mieszkańcami. Co oni przekazują? Na jakie potrzeby zwracają uwagę? Czy społeczność międzynarodowa może jakoś pomóc?
Joanna Zajkowska: Pytam ich o wiele kwestii związanych z COVID-19. Zwracają uwagę na to, że społeczność międzynarodowa może pomóc w dostarczeniu butli z tlenem, koncentratorów tlenu, lekarstw i szczepionek. Chcieliby także wywierania presji na ich rząd, bo w opinii wielu osób pogubił się on w tej sytuacji. Niektórzy piszą do mnie nawet, że to właśnie politycy przyczynili się do rozprzestrzeniania wirusa, kontynuując wiece i spotkania w całym kraju. Lekarze zwracają uwagę, że tragiczna sytuacja epidemiczna związana jest wprost z upadkiem systemu ochrony zdrowia. Gdyby on działał, w ocenie specjalistów z tego kraju wiele osób miałoby szansę na uratowanie. Piszą o druzgocącej sytuacji w ich kraju, braku możliwości kremacji ciał i miejsc do ich zakopywania. To straszny obraz.
Czy w Indiach pacjenci mają obecnie dostęp do leków, które mogłyby polepszyć rokowania w przebiegu COVID-19?
Lekarze z Indii używają wielu tych samych leków co my w Polsce, leków, jakich używa się na całym świecie. Oczywiście, tak jak i my, nie mają swoistego leku na COVID-19, bo go nie ma. Specjaliści z tego kraju zwracają jednak uwagę na niedobory medykamentów. Mówią o czarnym rynku, na którym po bardzo wysokich cenach zaczęto sprzedawać podstawowe produkty w leczeniu COVID-19. Dla przykładu normalny koszt remdesiviru to w Indiach 3000 funtów, a jest on często sprzedawany za 30 tys. funtów. Lekarze z tego kraju wprost zwracają uwagę, że wielu biednych ludzi nie stać na taki zakup, więc tracą życie.
Jak wygląda dostępność szczepionek w Indiach? Czy proces szczepienia jest prowadzony?
Z przekazu, który do mnie dociera, nie ma wystarczającej liczby szczepionek dla grup ryzyka. Lekarze z tego kraju mówią o pewnym paradoksie, a mianowicie o tym, że świat uważa ich za największego producenta szczepionek na COVID-19. Problem jednak w tym, jak zwracają uwagę, że te szczepionki nie trafiają do lokalnej społeczności, a na pewno nie w takim zakresie jak potrzeba. Osoba odpowiedzialna za produkcję szczepionki miała wyjechać do Wielkiej Brytanii, bo otrzymywała groźby.
Przy tak dużej populacji, jaka zamieszkuje Indie, zapewne wiele osób nie może dostać się do szpitali. Co wówczas zalecają im lekarze?
Tak. Przekazy z Indii mówią o tym, że w kraju zamieszkałym przez 1,4 mld ludzi, nie ma wystarczającej liczby łóżek, tlenu, sprzętu medycznego i lekarzy, aby poradzić sobie z tak rozwiniętą epidemią. Dlatego większość ludzi musi radzić sobie z chorobą w domu. Zaleca się im izolację i leczenie objawowe. Czasami zapisywane są także antybiotyki np. azytromycyna. Gorączkę i bóle ciała leczą paracetamolem. Używają też chlorowodorku cetyzyny na zimno, leków przeciwbakteryjnych m.in. doksycykliny. Zalecana jest także suplementacja witaminami C i D, a także cynkiem.
Gdy słucha pani lub czyta doniesienia z Indii, to jest w pani obawa przed tym, że wariant indyjski może dotrzeć do Polski, do Europy na masową skalę? Czy też Europa z uwagi na prowadzony proces szczepień może uchronić się przez kolejnymi falami epidemii COVID-19?
Na masową raczej nie. Poziom szczepień już jest zauważalny, ale mogą być ogniska, które należy kontrolować. Niepokoją jednak doniesienia o kolejnych wariantach w Indiach, więc powinniśmy zachować ostrożność i szczepić się, aby nowym wariantom nie dać szansy.
Rozmawiał Tomasz Więcławski (PAP)