[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Polityka Izraela i skandaliczny antysemityzm
![demonstracja poparcia dla Izraela. Belgia [Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Polityka Izraela i skandaliczny antysemityzm](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16211902721d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b37269bb91571b71fb255f2f0de53a847cc2.jpg)
To, co się dzieje obecnie w Izraelu nie jest ani tak proste, ani tak oczywiste, jak się wielu wydaje. W istocie mamy tam do czynienia z dwoma, nieco odrębnymi konfliktami, z których jeden jest ewidentną odpowiedzialnością Izraela i na dłuższą metę może i jemu i sytuacji na Bliskim Wschodzie poważnie zaszkodzić. Drugi jednak jest o wiele mniej oczywisty, bowiem związany jest z atakiem na bezbronnych (dodajmy, że jego ofiarami są także izraelscy Arabowie), przed którym każde państwo ma prawo i powinno się bronić. Ten pierwszy element wydarzeń w Izraelu to zamieszki wywołane decyzją sądu o eksmisji palestyńskich rodzin z ich domów. Ta decyzja, poprzedzona wieloletnimi sporami, to element niemoralnej, ale na dłuższą metę także błędnej polityki wypychania Palestyńczyków ze Wschodniej Jerozolimy, utrudniania im życia, a także kwestionowania aktów prawnych do zajmowanych przez nich posesji. Wszystko po to, by w ich miejsce wprowadzać izraelskich osadników.
Wyrok sądowy był w tej sprawie jedynie elementem polityki, a obserwatorzy tego, co się dzieje, także niektórzy izraelscy dziennikarze, przyznają, że proces, który doprowadził do obecnego wyroku był skrajnie nieuczciwy, bowiem sędziowie całkowicie ignorowali wnioski dowodowe zgłaszane przez stronę palestyńską. I właśnie to doprowadziło do zamieszek izraelskich Arabów (Palestyńczyków), a także mieszkańców arabskiej części Jerozolimy, którzy wprawdzie nie mają izraelskiego obywatelstwa, ale choć pozostają obywatelami drugiej kategorii mają sporo przysługujących obywatelom Izraela uprawnień. Część z tych ludzi, jeszcze jakiś czas temu, choć miała świadomość traktowania jako gorszych, deklarowała względną lojalność wobec Izraela i wcale nie marzyła o przeniesieniu się do Palestyny.
Takie a nie inne decyzje sądów, choć niewątpliwie są po myśli znaczącej części izraelskich prawicy (a dla Benjamina Netanyahu są, wraz z zamieszkami kolejną szansą na uratowanie własnej politycznej skóry) nie służą budowaniu pokoju społecznego w państwie, którego dwadzieścia procent stanowią Palestyńczycy (część z nich określa się izraelskimi Arabami, a nie Palestyńczykami). Nieustanne ich traktowanie jako obywateli drugiej kategorii, ignorowanie ich interesów przez sądy i instytucje państwowe (bo nawet jeśli prawo czyni ich równymi, to z jego egzekwowaniem jest trudniej), wypychanie ich z miejsc, gdzie żyją - to wszystko nie służy na dłuższą metę samemu Izraelowi. I nawet jeśli arabscy obywatele Izraela nie kochają ani Autonomii Palestyńskiej ani Strefy Gazy (choćby dlatego, że widzą realne różnice w poziomie życia czy wolnościach obywatelskich) to nieustanne lekceważenie ich interesów i budowanie państwa czysto żydowskiego jest długoterminowym błędem. I Palestyńczycy i Żydzi będą musieli razem żyć na tych samych ziemiach. Wiara w to, że jednych uda się z Ziemi Świętej wypchnąć jest nie tylko naiwne, ale także niebezpieczne, bo prowadzić może już nie do kolejnych zamieszek, ale do wojny. Tyle, że uświadomić sobie, że to jest wspólna ziemia i Żydów i Arabów, i Izraelczyków i Palestyńczyków muszą sobie obie strony.
Ale jest i drugi konflikt. To ten ze Strefą Gazy. Obrazki, fotografie zniszczonych budynków sprawiają, że łatwiej ludziom utożsamić się ze stroną palestyńską. Trzeba mieć jednak świadomość, że to rakiety z tego miejsca jako pierwsze zaczęto wystrzeliwać na Izrael. Te rakiety miały zabijać cywilów, nie były skierowane na cele wojskowe. System obrony Izraela sprawił, że ofiar było stosunkowo niewiele, ale były - a wśród nich także ofiary palestyńskie. Izrael odpowiedział tak, jak odpowiedziałoby każde państwo, precyzyjnymi atakami na miejsca, w których mogli być terroryści. W ich trakcie mieli zginąć właśnie oni. W tak ciasno zamieszkałych terenach jak te w Strefie Gazy i w sytuacji, gdy ludność cywilna, w tym dzieci, są często traktowane przez Hamas, jak żywe tarcze, nie da się jednak uniknąć ofiar cywilnych. Każda z nich jest tragedią i złem, tyle że nie sposób składać pełną odpowiedzialność za to, że się one pojawiły na Izrael. On się broni. Hamas, który rozpoczął ostrzał, który umieszcza swoje siedziby w taki sposób, by w razie ataku na nie ginęli także niewinni, i jego przywódcy, którzy także własne rodziny traktują jak żywe tarcze, także ponoszą odpowiedzialność za to, co się dzieje. Zrzucenie całej odpowiedzialności na Izrael to kompletne niezrozumienie tego, co tam się dzieje, odmówienie mu prawa do obrony swoich obywateli. Nie, nie oznacza to, że każde działanie armii izraelskich jest usprawiedliwione, że nie jakakolwiek ocena moralna niektórych z jej działań jest antysemicka, a jedynie przypomnienie, że w tej sprawie niemoralne działania ciążą także (i wydaje się, że są one większe) na Hamasie.
Antysemicki hejt, jaki wylewa się w tej chwili zarówno z prawej jak i z lewej strony - i to nie tylko w Polsce - dowodzi nie tyle współczucia wobec Palestyńczyków, ile niechęci do Żydów i Izraelczyków, pokazuje kompletny brak zrozumienia sytuacji na tych ziemiach i wreszcie uświadamia, jak bardzo emocje przesłaniają racjonalną analizę sytuacji. Z perspektywy chrześcijańskiej trzeba zaś powiedzieć zupełnie otwarcie, że nie tylko nie przynosi on żadnych pozytywnych elementów, ale pomnaża nienawiść, która niszczy pokój także między nami. W takiej sytuacji zamiast antysemickiego (ale także antyarabskiego) hejtu, zamiast nakręcania się (i to często przy braku elementarnej wiedzy na temat tego konfliktu) lepiej się pomodlić. O pokój nad Izraelem, o pokój nad Palestyną, o to, by Jerozolima stała się - zgodnie z nazwą - Miastem Pokoju.