Hanna Dobrowolska SDP: O normalność w szkole

Wszyscy marzą o powrocie dawnego pięknego czasu zwykłych szkolnych problemów: z nieobecnościami, szkolnymi wybrykami, niechęcią do czytania lektur i odrabiania prac domowych… Czy powróci idylla codziennych kłopotów pedagogów z krnąbrnymi uczniami i uczniów ze starodawnymi metodami ich belfrów? Czy ponownie rodzice będą walczyć o oceny swoich dzieci na zwykłych wywiadówkach w szkole?
Nauczyciele, rodzice, uczniowie zadają to samo pytanie: czy powróci to wszystko, co stanowiło szkolną rzeczywistość, oswojoną, znaną, przewidywalną, powtarzającą się od zawsze?
Po zapewnieniach ministra MEiN prof. Przemysława Czarnka i przedstawieniu przez niego uspokajającej wizji powrotu do dawnej normalności oraz woli uchronienia szkoły przed kolejnym tornado, w tym zadeklarowaniu dobrowolności szczepień - i nauczycieli, i uczniów - nagle pojawiły się odmienne głosy.
Oto w swojej wypowiedzi podczas ostatniej konferencji prasowej z 30 lipca wiceminister MEiN Marzena Machałek zapowiedziała m.in. specjalny tydzień pogadanek prozdrowotnych o szczepionkach, spotkania z rodzicami i uczniami, zbieranie deklaracji szczepionkowych etc., po to, by przystąpić następnie do masowych szczepień uczniów. Szczepienia odbywać się mają również w „tymczasowych mobilnych punktach szczepień”. Portal „Rzeczpospolitej” rp.pl stwierdza wprost w omówieniu tej konferencji prasowej: „Szczepienia mają być prowadzone w szkołach. Obejmą uczniów od 12. roku życia. Szkoła będzie mogła też zorganizować dojazd uczniów do punktu szczepień albo mobilna jednostka dojedzie do szkoły”.
Byłaby to w praktyce zamiana szkół w tymczasowe placówki paramedyczne, które z nauczaniem i zapowiadanym poprzednio przez ministra Czranka powrotem do normalności w oświacie miałyby niewiele wspólnego.
Na stronie np. Kuratorium Oświaty w Katowicach znajdujemy następujący harmonogram działania, sygnowany przez Departament Informacji i Promocji - Ministerstwo Edukacji i Nauki”:
„Po zakończeniu wakacji szczepienia będą wykonane w dotychczasowych miejscach oraz w tymczasowych mobilnych punktach szczepień. Zorganizują je podmioty lecznicze prowadzące stacjonarne punkty szczepień.
Szczepienia będą odbywały się według następującego harmonogramu:
• I tydzień września(1.09-5.09) – tydzień informacyjny – lekcje wychowawcze i spotkania z rodzicami o charakterze informacyjno-edukacyjnym,
• II tydzień września(6.09-12.09 – tydzień przygotowania do szczepienia – zbieranie przez wychowawców zgód od rodziców i opiekunów prawnych na szczepienie dzieci,
• III tydzień września(13.09-19.09) – tydzień szczepień.”
Sugestia zorganizowania punktów szczepień uczniów w szkołach od razu zrodziła wiele sprzeciwów i kontrowersji. Wzburzyła między innymi obawiającą się eskalacji konfliktów na terenach szkół Kurator Małopolską Barbarę Nowak. Doświadczona kurator ma uzasadnione powody do obaw; podzielają je w dużym stopniu liczni dyrektorzy, nauczyciele i rodzice.
Z ust ministra Przemysława Czarnka padła jasna deklaracja:
„Prowadzimy i będziemy prowadzić akcje informacyjne, będziemy zbierać informacje od rodziców na temat szczepień, by w trzecim tygodniu września zorganizować tam, gdzie będzie to potrzebne i gdzie będą sobie tego życzyć dyrektorzy, punkty szczepień w szkołach. To są zachęty, ale na pewno nie będzie przymusu” – powiedział minister edukacji i nauki. [za: tvp.info]
Co niepokoi najbardziej, to fakt, iż strategia proponowana przez MEiN zmienia placówki szkolne w teren działania zupełnie niezwiązany z edukacją! Stwarza sytuacje potencjalnie konfliktogenne, podziały w środowisku rodziców i między rówieśnikami, zakłada konieczność jednoznacznego opowiedzenia się nauczycieli za tym rozwiązaniem [z racji podległości dyrekcji i kuratorium], a przecież ich osobiste decyzje także powinny być dobrowolne i niezależne, co gwarantuje im Kodeks Pracy.
Których uczniów ma objąć ”tydzień szczepień” zaplanowany przez MEiN? Należy się domyślać, że tych, którzy dotychczas nie zostali zgłoszeni do szczepienia przez rodziców, a mają powyżej 12 lat. I dlatego także rodzice są objęci „tygodniem informacyjnym”. Ponadto, tych, którzy skończyli 16 lat i mogą – wg tego samego komentarza rp.pl – działać poza wolą rodziców, według podsuwanych im porad prawnych, i zgłosić się do tych punktów sami? Czyż nie w tym kierunku zmierzają takie oto rady: "Jeżeli nastolatek zechce przyjąć szczepienie, a rodzice są zagorzałymi antyszczepionkowcami, zgodę zastępczą może wydać sąd rodzinny. Podobnie jest, jeśli dziecko chce się poddać operacji, a rodzice odmawiają. Wówczas o zgodę występują lekarze" – mówi Katarzyna Przyborowska, radca prawny [https://www.rp.pl/Edukacja-i-wychowanie/308019955-Od-wrzesnia-szczepienia-uczniow-w-szkolach.html].
Wreszcie, tych uczniów, którzy po kilku dniach szkolnych pogadanek i oglądania zapowiedzianych filmików w ramach „tygodnia informacyjnego” zaczną namawiać rodziców, by w imię dobra całej społeczności szkolnej - a nie wyłącznie partykularnych rodzinnych „widzimisię” - zgłosili ich wreszcie na szczepienia, i „niech się to już skończy”?
Wyobraźmy sobie, bardzo prawdopodobne, sformułowania, padające na początku nowego roku szkolnego:
– Jeszcze nie? A dlaczego? Na pewno twoi rodzice..?
- Przekaż, poinformuj, powiedz, przekonaj…
- Niedobrze, niemądrze, nieetycznie. Antyspołecznie!
Przekierowanie uwagi i punktu ciężkości w tematach rozmów i dyskusjach jest oczywiste; motywem przewodnim pierwszych tygodni nauki w szkole na pewno nie będzie ani „Pan Tadeusz”, ani trygonometria. Z czasem, i to naturalne, szczególnie u uczniów na etapie dorastania, pojawi się skłonność do oceniania decyzji rodziców, kwestionowania ich opinii, a nawet do wywierania na nich emocjonalnej presji, by zmienili swoje wybory. Czy o tym nie pomyśleli przedstawiciele MEiN planując swoje działania, czy nie liczą się z „władzą rodzicielską”?
Niestety, z boku pozostawiono konstytucyjne prawa rodziców, tak mocno podnoszone jeszcze niedawno, gdy MEiN proponowało zmiany Ustawy Oświatowej w celu uszczelnienia szkół przed organizacjami pozarządowymi, próbującymi naruszać m.in. te prawa i wkraczać na teren szkół.
W obecnych działaniach MEiN dostrzec można propozycję samorozszczelnienia szkół i systemu wobec Ministerstwa Zdrowia. To ono zamiast skupić się na działaniu w obrębie rozlicznych własnych placówek, próbuje zagospodarować teren szkolny w celu realizacji ministerialnej polityki, z gruntu odmiennej od celów oświaty. Czemu ma służyć ten mix kompetencji na terenie placówek oświatowych? Dlaczego przedstawiciele służby zdrowia już teraz – zanim zostały podjęte jakiekolwiek decyzje [ a może czegoś nie wiemy?] – wywierają presję na kuratorów i dyrektorów, by wejść do szkół w celu podjęcia przygotowań do planowanej akcji szczepień? Szczepienia przeciw covid trudno porównywać ze świadczeniem opieki pielęgniarskiej w razie wypadków czy z podstawową opieką dentystyczną [wcale nie we wszystkich szkołach dostępną]. Takiej akcji prozdrowotnej i profilaktycznej w placówkach oświatowych nie podjęto nigdy, nawet przeciw plagom narkotyków i HIV! Tak jakby nie wymagały one co najmniej równego zaangażowania MZ!
Szkoła powinna służyć dwóm ustawowym celom – wychowaniu i nauczaniu. Wszelkie próby implementowania innych tematów do szkół, bardzo źle się kończyły dla skutecznego realizowania tych podstawowych celów. Tak było w wypadku szkolnych strajków, które poważnie skonfliktowały społeczności nauczycielskie, tak było w wypadku niedawnego wyprowadzania uczniów na marsze i manifestacje przez niektórych nauczycieli, co wygenerowało nowe podziały i między uczniami, i wśród kadry. Te pęknięcia i konflikty, które bardzo osłabiły polską oświatę, powinno się konsekwentnie niwelować i łagodzić. Tylko skupienie uwagi nauczycieli i uczniów na wspólnej realizacji dobrych racjonalnych zamierzeń daje szansę na harmonijny rozwój emocjonalno-intelektualny polskich dzieci, zaburzony stresem i izolacją.
Zaniepokojonych rodziców, którzy sformułowali już petycję Ratujmy dzieci! [Dostępną na stronie Fundacji Rzecznik Praw Rodziców] https://rzecznikrodzicow.pl/petycje/ratujmy-dzieci/ uspokajają nieco ostatnie wypowiedzi ministra Edukacji i Nauki. Wynika z nich, iż resort, wprawdzie będzie zachęcał do szczepień, ale jednocześnie jest przeciw obowiązkowemu przyjęciu preparatu, przeciw obowiązkowym testom w szkole [obowiązkowy ma być pomiar temperatury] oraz przeciw segregacji dzieci.
Akcja szczepień w szkołach może się okazać koniem trojańskim dla polskiej oświaty. Pozostaje mieć nadzieję, iż nie tylko rodzice, ale przede wszystkim kuratorzy i dyrektorzy szkół „nie będą sobie życzyć” punktów szczepień w podległych sobie szkołach.
Ostatnie dwa lata nauczania zdalnego podporządkowały rzeczywistość wirtualnemu światu na tak długo, iż obolała szkoła z trudem zbiera siły ku normalności i przypomina sobie, na czym owa normalność polega. Szkolna społeczność potrzebuje po wakacjach na nowo odnaleźć samą siebie.
To powinno być celem nadrzędnym Ministerstwa Edukacji i Nauki w ramach jego ustawowych kompetencji, a zdrowiem dzieci i mądrą profilaktyką zajmą się kochający i opiekuńczy rodzice, tak jak robili to z powodzeniem od zawsze.
Hanna Dobrowolska
Ekspert oświatowy, autorka podręczników szkolnych