"Wstyd mi za działania rządu!". Trwa histeria celebrytów. Tym razem Martyna Wojciechowska

- Władze i podległe im instytucje podejmują decyzje skazujące Ludzi na cierpienie i śmierć. Bo na polskiej granicy Ludzie umierają z wychłodzenia, z powodu chorób i niedożywienia. Nie gdzieś na krańcu świata, ale tu, w sercu Europy w XXI wieku
- pisze Wojciechowska dla podkreślenia dramatyzmu swoich słów dodając emotikonkę pękniętego serduszka
- BO NIKT NIE UCIEKA Z WŁASNEGO DOMU, BO CHCE. UCIEKA, BO MUSI!
- twierdzi podróżniczka, co wypada wyjątkowo groteskowo, biorąc pod uwagę doniesienia o tym, że służby Łukaszenki ściągają głównie Irakijczyków, a "wycieczka do UE przez Białoruś" kosztuje kilka tysięcy dolarów.
- Zapomniano o MIŁOSIERDZIU, a tak bardzo lubimy w Polsce podkreślać naszą wiarę, prawda?
- pisze Wojciechowska, która wspierała Strajk Kobiet, podczas apogeum którego zdziczały tłum lewackich bojówkarzy atakował świątynie, księży i wiernych
Celebrytka sprzeciwia się stanowi wyjątkowemu, a imigrantów nazywa wbrew definicji prawa międzynarodowego "uchodźcami".
Operacja hybrydowa przeciwko Polsce, Litwie i Łotwie
W Polsce rozpętano histerię. Politycy opozycji, celebryci i "obrońcy praw człowieka" robią wszystko by de facto udrożnić łukaszenkowski kanał przerzutu ludzi do Polski.
Białoruski opozycyjny dziennikarz Tadeusz Giczan opisuje proceder nazywany przez białoruskie służy "Operacją śluza", który to system powstał już lata temu i miał służyć wywieraniu przy pomocy imigrantów presji na UE, by wymusić na niej przekazania funduszy "na ochronę". Jednak po tym jak Białoruś porwała samolot Ryanair z Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie i po fali krytyki z jaką miał się w związku z tym spotkać reżim, Łukaszenka powiedział:
- Zatrzymywaliśmy narkotyki i migrantów – teraz sami będziecie ich łapać
A od słów przeszedł do czynów
Ogromnie zwiększono ilość lotów z Iraku do Białorusi. Na liniach pomiędzy tymi krajami zaczęły też kursować większe samoloty, a zachęceni słowami Łukaszenki Irakijczycy zaczęli organizować się w mediach społecznościowych, by ruszać na Białoruś, a de facto w kierunku granic UE.
Imigranci wykupują wycieczki turystyczne na Białoruś w cenie od 600 do 1000 dolarów. Na miejscu mają mieć przygotowanych specjalnie na ich użytek kilka hoteli i być pod opieką białoruskich służb, które dostarczają ich pod granicę.